Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wymarzona praca

Piątek, dwudziesty siódmy września. Zajęcia Deidary właśnie się skończyły. Jest już trochę po piętnastej i nadal na dworzu jest ciepło. Promienie słońca mocno świecą, oślepiając tych, którzy w nie spojrzą i przy okazji oświetlając rude, jesienne liście drzew.

Niebieskooki blondyn dzisiejszy wieczór miał już zaplanowany, mianowicie ma zamiar pojechać do swojej jedynej koleżanki - Kurotsuchi. Kiedy byli jeszcze dziećmi bardzo się przyjaźnili. Jednakże pokłócili się po tym, gdy wyznał jej, że ma zamiar uciec z domu. Deidara oznajmił jej, że pomieszka przez jakiś czas u znajomego... dużo starszego znajomego. Kurotsuchi była i nadal jest bardzo pozytywną i rodzinną osobą i nie mogła zrozumieć jego przyczyn. Nie podobało jej się to co robi jej przyjaciel. Nie mogła pojąć dlaczego ucieka z domu, a Deidara wcale nie próbował jej tego wytłumaczyć. Oznajmił jej to tylko dlatego by nie męczyła go telefonami typu "Twoja mama się martwi. Gdzie jesteś? Dlaczego nie dajesz znaku życia?". Po długim czasie, po smutnej wiadomości dla Deidary, pogodzili się, ale ich relacja już nigdy nie była tak dobra jak kiedyś. Nie byli już przyjaciółmi, byli po prostu znajomymi.

Kurotsuchi mieszka w Kioto, rodzinnym mieście Deidary. On aktualnie ma mieszkanie w najbardziej zatłoczonym mieście w Japonii - Tokio. Blondyn nie przepada za takimi zatłoczonymi miejscami i najchętniej przeprowadziłby się stąd, ale mieszka tu ze względu na znajdujące się tu dobre studia artystyczne. Na samą myśl o Kioto odechciewa mu się tam jechać, bo pociągiem to jest trochę ponad cztery godziny jazdy. Jednak już od dawna się nie spotkali, a ostatnim razem to ona przyjechała do blondyna. Dlatego teraz to on musi jechać do niej.

Po zajęciach wrócił szybko do swojego mieszkania, zostawił tam swoje rzeczy, które nie będą mu potrzebne na weekend u koleżanki i przebrał się szybko z mundurka. Założył na siebie jeansowe, luźne spodnie i granatową koszulkę o rozmiar czy dwa za dużą. Wyszedłszy z domu od razu poszedł w kierunku stacji. Nie była aż tak daleko, dlatego udał się tam spacerując, przy okazji mógł podziwiać jesienną przyrodę, bo w Japonii ona jest szczególnie niezwykła. Zabrał ze sobą jedynie nie duży beżowy plecak w którym był portfel, piżama, coś do jedzenia, ubrania na zmianę i oczywiście eyeliner, bo chłopak nie wyszedł by z domu bez kresek. Kiedy dotarł na stację było za dziesięć szesnasta. Ludzi wokół było sporo i z każdą minutą ktoś dochodził, co znaczyło, że z każdą minutą również jest coraz głośniej. Już za kilka minut miał być pociąg Deidary, który miał go zabrać prosto do Kioto. Bilet miał już zakupiony kilka dni wcześniej, bo później mógłby o tym zapomnieć i nie było by wolnych miejsc, a Kurotsuchi już dawno namawiała go na spotkanie. Niebieskooki blondyn wyjął z kieszeni spodni telefon i zaraz miał wyjąć również słuchawki, jednakże rozległ się dźwięk jego dzwonka. Odebrał od razu sprawdzając przedtem, że dzwoni właśnie jego koleżanka.

– Już zaraz wsiadam. Będę jak zawsze jakoś po dwudziestej. – odpowiedział jej znudzony, bo sam poprzedniego dnia wspominał jej, że wybiera się do niej pociągiem o szesnastej, najwcześniejszym zaraz po jego zajęciach.

– Nie dzwonie z tego powodu. Powiedz mi szybko, znalazłeś już jakąś pracę?

– Nie, jeszcze nie. Nadal szukam.

– W takim razie nie wsiadaj do pociągu, Deidara – oznajmiła dziewczyna przez telefon. – Ja wiem, że stracisz pieniądze za ten bilet, ale przed chwilą przeglądałam ogłoszenia o pracę i znalazłam coś genialnego! Praca idealna dla ciebie i nie możesz z nią zwlekać, bo może dużo osób się o nią ubiegać. Ogłoszenie wstawił reżyser produkcji filmowej w Tokio. Poszukują utalentowanego artysty by namalował dla nich obrazy do jakiegoś nowego filmu. I uwaga, teraz najlepsze! One mają przedstawiać eksplozje! Przecież to jest twoja wymarzona praca! Będą ci płacić od każdego namalowanego obrazu, ale wspomnieli, że potrzebują ich jakoś około dwunastu. Nie przyjeżdżaj do mnie tylko od razu idź do domu, weź twoje wspaniałe dzieło przedstawiające eksplozje i idź prosto do tej produkcji filmowej. Drugiej takiej okazji nie znajdziesz, Dei.

– Po pierwsze nie mów do mnie "Dei". Po drugie jestem ci wdzięczny za to, że znalazłaś takie ogłoszenie, ale i tak następnym razem to ty przejeżdżasz do Tokio, a nie ja do ciebie, jasne?

– Tak, tak, zrozumiaałam. – dziewczyna przeciągnęła lekko "A" i chwilę później znów coś dodała. – Ale idziemy do kawiarni i ty stawiasz.

– Niech ci będzie. Wyślij mi numer do tego reżysera. Zadzwonię i zapytam czy da radę umówić się jeszcze na dzisiaj. – wypowiedział szybko i się rozłączył. -"Dziękuję Kurotsuchi" – dodał w myślał uśmiechając się.

Nadal był na stacji, a pociąg do którego miał wcześniej zamiar wejść właśnie dojechał robiąc jeszcze większego hałasu dookoła, ale Deidara nadal stał w miejscu czekając na wiadomość od koleżanki. Po krótkiej chwili jego telefon wydał charakterystyczny dźwięk. Spodziewał się oczywiście wiadomości od swojej krótkowłosej kumpeli. I była to właśnie ona. Otworzył czat i ujrzał screenshoty z ogłoszenia o pracę. Blondyn szybko wszystko przeczytał, a następnie wpisał w klawiaturkę numer, który widniał na ogłoszeniu i bez zastanowienia od razu zadzwonił. Niestety Deidara już tracił nadzieję, że ktokolwiek odbierze, bo sygnały dłużyły się niesamowicie, ale w końcu po dłuższej chwili odebrał jakiś facet.

– Słucham. – powiedział ponuro mężczyzna.

– Czy przy telefonie jest reżyser z wytworni filmowej? Pan Hiroto Suzuki?

– Nie. Jeden z aktorów. W jakiej sprawie pan dzwoni?

– Widziałem ogłoszenie. Reżyser szuka kogoś kto będzie malował obrazy do filmu. Jeste-

– Nie aktualne. Dzisiaj przyszedł do nas młody chłopak. Dopiero dwa lata po studiach. Pokazał swoje obrazy, pan Hiroto pochwalił go i powiedział, że prawdopodobnie to jego wezmą. Byłem przy ocenie jego prac. Jego dzieła są naprawdę świetne.

– Powiedziałeś "prawdopodobnie", tak? Hiroto jeszcze nie wybrał go na sto procent, racja? Daj mi szanse. Mogę przyjechać w najbliższą godzinę. Nie wiem jakie obrazy pokazał wam ten chłopak, ale jestem całkiem niezły. Mam tysiące szkicowników wypełnionych eksplozjami i wybuchami. Szczerze mówiąc mam bzika na ich punkcie. Nie znajdziecie nikogo lepszego. Szkice to nie to samo, ja wiem, ale obrazy też mam. Mogę dzisiaj przynieść dwa obrazy przedstawiające eksplozje. Dwie pracę, które ostatnio namalowałem. Proszę, daj mi szanse.

– Ugh, niech panu będzie. Dzisiaj o siedemnastej. Akurat teraz mamy późną przerwę obiadową, więc jak przyjdzie pan kilka minut przed siedemnastą to reżyser powinien być jeszcze wolny. Wie pan, nie lubi kiedy mu przeszkadzają.

– Dziękuję! Nie spóźnię się. – podekscytowany Deidara rozłączył się i poszedł w stronę taksówek, które były blisko stacji.

Blondyn wsiadł do jednej z nich i podał starszemu taksówkarzowi adres do swojego mieszkania. Facet przed kierownicą miał zwykle jeansowe spodnie i czerwoną koszulkę. Większość jego włosów była już siwa, ale w niektórych miejscach mogło się dostrzec czarne włoski. Na jego palcu była złota obrączka, a na nadgarstku miał zegarek pokazujący aktualną godzinę. Kiedy byli już na miejscu, wszedł do niezbyt nowego bloku i od razu wbiegł po schodach na trzecie piętro i jak najszybciej się dało wyjął klucze i otworzył nimi zamek. Wszedłszy do swojego pokoju spakował dwa obrazy do specjalnie przeznaczonej na to dużej torby i również szybko, ale teraz jednak jeszcze ostrożnie wyszedł z domu, przekręcając kluczem zamek w prawą stronę. Ostrożnie schodził ze schodów i już wkrótce znów był w tej samej taksówce. Oznajmił mężczyźnie na jaką ulice ma go zawieźć po czym wyruszyli w kierunku wyznaczonym przez niebieskookiego. Deidara przez prawie całą drogę patrzył przez okno. Przez szybę mógł obserwować piękne przemijające szybko kolorowe drzewa. Liście były już w cudownych odcieniach czerwonego i pomarańczowego koloru. Niegdyś blondyn uśmiechnął by się z dwóch powodów. Pierwszy powód to ta praca. Spodziewał się, że zostanie kelnerem na pół etatu albo coś w tym stylu, a tu taka okazja. Nie dość, że czerpał by przyjemność z tego co robi, to jeszcze za to by mu płacili. Właśnie tak powinna wyglądać praca każdego człowieka. Drugi powód dlaczego by się uśmiechnął to jesień w Japonii. Każde drzewo wyglądało przepięknie, a parki wyglądały jak raj. Niebieskooki blondyn w Japonii jakbardziej kochał wiosny ze względu na kwiaty kwitnącej wiśni i jesienie ze względu na kolory otoczenia przez te wszystkie liście. Tak, ale to byłoby kiedyś, teraz uśmiechnął się na krótko tylko ze względu na pracę. Już od jakiegoś czasu chłopak jest w dziwnym stanie. Nic nie czuje, dosłownie nic. Rzeczy sprawiające mu kiedyś radość aktualnie nie wywołują u niego kompletnie żadnej emocji. Nie jest też jakimś pieprzonym robotem, jeśli dzieje się jakaś nie przyjemna sytuacja to owszem, czuje irytację czy zdenerwowanie, ale tylko na krótko. Gdyby była jakaś grubsza sprawa zapewne czułby przykładowo gniew lub ból, ale później znów wyłączyły by się u niego wszystkie uczucia i miałby całą sytuację w dupie. Niebieskooki sam siebie aktualnie nie rozumie. Wcześniej taki nie był, ale niektóre przeżycia go mocno zmieniły. Myślał, że ze wszystkim już sobie poradził, ale nadal jest coś nie tak. Każdy odczuwa jakąś emocje w danej chwili, a on? Kompletnie nic.

Droga krótka nie była, a przez te korki Deidara obawiał się, że się spóźni. Normalnie miałby to gdzieś, ale zależało mu na tej pracy. Dlatego właśnie nienawidzi Tokio, jest tu zbyt tłoczno. Chwilę temu student jeszcze się uśmiechał, teraz natomiast sprawdzając godzinę zaczął się martwić, że nie zdąży. Minuty ciągnęły się niesamowicie. Zamartwianie blondyna nie trwało długo, ponieważ już po chwili zaczęły górować u niego nie co inne emocję. W duszy zaczął się wkurzać na te wszystkie samochody i na faceta, który prowadzi tą taksówką. Nerwowo zaczął stukać palcami o swoje własne udo. Oczywiście był świadomy tego, że mężczyzna prowadzący auto nic nie może zrobić, ale to nie znaczyło, że Deidara się na niego nie wkurzał. W końcu to on prowadzi, a jemu się akurat śpieszy. Ruch drogowy nareszcie się ożywił i dobrze, bo gdyby choćby minute dłużej stali w korku to zapewne student wyszedł by z tej taksówki rozgniewany i doszedłby na nogach.  Do miejsca docelowego jechali dwadzieścia siedem minut. Student wysiadł pośpiesznie z samochodu i przez otwartą szybę w aucie podał mężczyźnie z rozdrażnieniem pieniądze. Po czym odwracając się nerwowo na pięcie szedł w kierunku wielkiego budynku wytworni filmowej. Przed głównym wejściem stał mężczyzna. Miał krótkie, czarne włosy i z daleka student już dojrzał, że ten facet jest od niego wyższy. Ubrany był w bordowe spodnie i czarną koszulę. Deidare nigdy nie interesowało to jak ubierają się inni, ale akurat ubiór tego mężczyzny przykuł jego uwagę, choć nie aż tak bardzo jakby mogło się wydawać. Kiedy blondyn chciał wejść do budynku facet stojący tuż obok wejścia zagrodził mu drogę, wystawiając rękę centralnie przed nim.

– Co ty robisz?– warknął niemiło Deidara, a mężczyzna zerknął na zegarek, który miał zapięty na nadgarstku. "Jak on mógł tak po prostu to zrobić?! Nie dość, że straciłem masę czasu w tej jebanej taksówce to teraz jeszcze jakiś idiota mnie zwalnia. Spóźnię się kurwa i nic z tej fuchy nie wyjdzie"– pomyślał blondyn jeszcze bardziej się wkurzając na tą całą sytuację. Gdyby tajemniczy facet zaraz nie odpowiedział niebieskooki zapewne by wybuchł i nie skończyłoby się to taką milutką rozmową.

– Jest za piętnaście siedemnasta. Jeśli nie masz umówionego spotkania, nie wejdziesz o tej godzinie. – powiedział ponuro mężczyzna, który jak na oko Deidary był już po trzydziestce. – Czekam tylko na jednego pana i też chce wracać do domu.

– Słuchaj dziadku, tak się składa, że jestem umówiony na spotkanie. Dzwoniłem tutaj niecałą godzinę temu i miałem przynieść obrazy do oceny. Czekają na mnie, więc weź łaskawie tą rękę i mnie przepuść. – wypowiedział szybko, a w jego tonie głosu była nutka irytacji i gniewu.

Mężczyzna jakby dopiero teraz zobaczył torbę na obrazy młodszego od siebie chłopaka. Chwilę nie odpowiadając w końcu wydusił coś z siebie, przedtem zabierając rękę. Przejechał jedną dłonią po bliznach na policzku, a drugą dłoń wsunął w kieszeń od swoich bordowych spodni.

– Obito Uchiha. Aktor, który z tobą rozmawiał godzinę temu. Zwracałeś się do mnie nie mówiąc "pan", więc stwierdziłem, że mnie rozpoznałeś po głosie i jesteś świadomy tego, że jestem od ciebie młodszy. Nie spodziewałem się jednak, że jesteś jakimś szczeniakiem, który dopiero co zaczął studia lub nadal jesteś w szkole średniej. Czy ty w ogóle masz jakiś szacunek dla starszych od ciebie osób? Skoro już tu przyszłeś to pokaż te obrazy. Zaprowadzę cię do pana Hiroto.

– Tak w ogóle to jestem na ostatnim roku studiów. Liczę sobie już dwadzieścia trzy lata, więc nie wyskakuj mi tu, że jestem w szkole średniej lub dopiero zaczynam studiować. Jak zobaczysz moje obrazy jeszcze mnie przeprosisz, zobaczysz! – wypowiedział pewnie chłopak, a jego gniew powoli znikał na myśl o swoich cudownych dziełach, które zrobią na nim wrażenie.

– Nadal mówisz bez szacunku. Nie gadaj tylko chodź za mną. Pokażesz to zobaczymy.

Uchiha wszedłszy do budynku i skręcawszy w różne strony zaprowadził studenta do garderoby aktorskiej. Tam jak się okazało był reżyser z jeszcze innymi osobami, które zapewne należały do ekipy filmowej. Część z nich była zapewne aktorami, ale Deidara wcale nie skupiał się na nich. Nie obchodziło go przed jakimi sławami właśnie stał. Obchodził go jedynie Suzuki Hiroto, by zrobić na nim dobre wrażenie. Zależało mu ma tym by to jednak go wybrali. Reżyser był trochę przy kości, niski, a na jego twarzy był charakterystyczny wąs. Włosów na głowie praktycznie nie miał, a oczy miał małe w kolorze ciemnego brązu. Na oko blondyna był gdzieś po pięćdziesiątce. Ubrany był w białą koszulę z czarnymi kropkami, a spodnie były granatowe. Garderoba była duża, pełna luster i dobrze oświetlona. Nielicząc Deidary, Obito i pana Hiroto, było jeszcze jakieś innych siedem osób.

– Jesteś tym artystą o którym wspominał Uchiha?

– Tak. Przyniosłem swoje pracę, mogę je od razu pokazać. – niebieskooki otworzył torbę i wyjął z niej jedno swoje dzieło, nie mogąc się już doczekać kiedy zacznie się jego monolog na ich temat. Trzymając je w dłoni zaczął o nim opowiadać. – Ten obraz jak widać przedstawia wybuch. Skupia się na kolorach ciepłych. Jest dużo pomarańczowego, czerwieni i żółci. Tutaj chciałem przedstawić tylko i wyłącznie wybuch, więc na obrazie widnieje tylko on. – mówił gestykulując w stronę swojej pracy. A gniew, który wcześniej czuł całkowicie zniknął. Teraz jego głowę totalnie zajęła myśl o jego dziełach. Malowanie to chyba jedyna rzecz, która nadal sprawia mu przyjemność tak jak kiedyś. – Uważam jednak, że druga praca jest bardziej interesująca – zachęcił uśmiechnięty Deidara, chowając obraz o którym skończył opowiadać i wyjmując zaraz następny. Patrzył na niego z błyskiem w oku, a na jego twarzy zapanował uśmiech. Gdyby tylko mógł to opisywałby je dużo dłużej, ale nie chciał też przynudzić pana Sezuki'ego. – Ten już nie skupia się na ciepłych kolorach. Owszem jest eksplozja, która na pewno przykuwa uwagę, ale jest tu również dużo czerni, której nie brakuje. Noc, od groma budynków, bo eksplozja jak widać jest w mieście, woda do której spadają odłamki, czarny dym. Ta praca może nam powiedzieć dużo więcej niż poprzednia, na której był ukazany tylko wybuch – mogłoby się wydawać, że blondyn skończył opowiadać, ale nie. Musiał dodać coś jeszcze. Coś, co wyszło od niego prosto z serca. Coś za co mógłby wydawać się dziwny lub troszkę pochłonięty tym opisywaniem. – Jak już wspomniałem ta praca mówi nam więcej. Zacznijmy od tego, że eksplozja jest ukazana w mieście. Możemy wyobrażać sobie całą historię, która mogła się tam wydarzyć. Te wszystkie odłamki, zniszczone budynki... Właśnie ten obraz pokazuje prawdziwe piękno w eksplozji! Wybuch niszczący to na co napotka na swojej drodze. To właśnie sztuka jest eksplozją! – wypowiedział podekscytowany Deidara. Po chwili jednak, kiedy przetworzył w myślach wszystkie słowa, które wypowiedział, zamilkł na chwilę zawstydzony. – I? I co pan o tym myśli, panie Hiroto?

– Niby byłem pewny, że weźmiemy tamtego chłopaka. Hmm... Tamten młody mężczyzna bardzo dobrze malował, ale nigdy nie miał styczności z eksplozjami na obrazach, czego nie można powiedzieć o tobie. Nie wątpię, że poradziłby sobie znakomicie, ale kupując twoje dzieła moglibyśmy od jutra ruszać już dalej, bo tylko tego tak naprawdę nam brakowało. Uchiha, co o nich myślisz? W końcu to ty będziesz będziesz grał głównego bohatera malarza w tym filmie. Ja decyzję już podjąłem, ale chce poznać twoje zdanie.

– Skoro pan już ją podjął to chyba nie muszę odpowiadać. Ja i tak się nie znam. Obydwoje malują ładnie i relalistycznie.

– Racja, ale wydaje mi się, że ten młodzieniec lepiej się przy tym będzie bawił. To już widać po tym jak opowiadał o tych obrazach. Był w nie bardzo wpatrzony i mówił o nich z uśmiechem, było od niego czuć te pozytywne emocje. To jest osoba której właśnie szukałem. Jak dobrze, że wtedy wysłałem cię do gabinetu. – uśmiechnął się reżyser dotykając swojego wąsa. – Jeśli pozwolisz, mogę je od razu kupić. Wyceń je tylko. Jeszcze jedno, jak masz na imię?

– Nazywam się Deidara. Ten obraz z eksplozją w mieście sprzedam za 101 815 jenów (około 2600 zł). Ten z samym wybuchem za 74 400 jenów (około 1900 zł). Różnica w cenie jest ze względu na to, że przy pracy przedstawiającej eksplozje w mieście poświęciłem dużo więcej czasu i płótno też jest większe, więc farb też musiałem więcej zużyć.

– Jasne, rozumiem. Chodź do gabinetu. Tam się rozliczymy i tam również możesz zostawić obrazy. Powiem ci również czego oczekuje od twoich następnych prac.

Cała konwersacja z panem Hiroto nie trwała długo, bo nie więcej niż dziesięć minut. Rozliczył się z Deidarą i wytłumaczył czego oczekuje od jego następnych dzieł. Niebieskookiemu mężczyzna wydawał się naprawdę sympatyczny. Spokojnie się z nim rozmawiało i wydawał się miłym człowiekiem.
W między czasie Obito nadal był w garderobie aktorskiej. Rozmawiał z kolegami i koleżankami z pracy, ale wydawało się, że był nieobecny. I tak też było. Uchiha myślał o Deidarze. W sumie to nie tak bardzo o nim samym, bardziej o tym jak był zafascynowany eksplozjami. Jeśli chodzi o sztukę miał z nią już kiedyś styczność, ale nigdy nie widział by ktoś tak o niej opowiadał. W dodatku tu nie chodzi o to, że chłopaka oczarowują te obrazy. Obito miał wrażenie, że blondyna bardziej fascynują wybuchy i eksplozje. I to właśnie zaintrygowało bruneta.

Student wychodząc z gabinetu nie zwracał specjalnej uwagi na korytarze, pomieszczenia i inne bzdety, które go otaczały. Szczerze był zmęczony tym dniem. Do piętnastej miał zajęcia, później śpieszył się na pociąg do którego nawet nie wsiadł, bo następnie udał się dosłownie na dwie minuty do domu, a na końcu przyjechał tutaj. Nie marzył teraz o niczym innym niż spanie. Chciał się po prostu położyć w swoim łóżku. Wychodząc z tego wielkiego budynku przymrużył oczy i ziewnął zasłaniając dłonią usta. Poczuwszy na sobie kropelki deszczu cofnął się o krok do tyłu. Akurat tak się składa, że nie miał ze sobą parasolki. Zbyt się spieszył tutaj by sprawdzić jaka później będzie pogoda. Student ma teraz dwie opcje. Znów może zamówić taksówkę, ale szkoda mu było na to pieniędzy, nawet pomimo tego, że przed chwilą trochę zarobił. Drugą opcją było po prostu pójść do domu w deszczu. Deidara kiedyś kochał deszcz, więc nie przeszkadzałoby mu chodzenie w nim, ale nie zanosiło się by zaraz miało przestać padać, a to nie był delikatny deszczyk. Samochodem było ponad dwadzieścia minut drogi, piechotą byłoby dużo dłużej. Mógł jeszcze skorzystać z metra, ale blondyn nie za bardzo za nimi przepadał. Strasznie dużo ludzi w nich jest i czuję się po prostu niekomfortowo ściskając z innymi.

– Nie zanosi się by zaraz przestało padać. Myślisz nad opcjami?– zapytał ponury głos zza pleców niebieskookiego, a Deidara już doskonale wiedział do kogo należy ten niski głos. Blondyn miał już mu coś odpowiedzieć, ale ten go wyprzedził dodając po chwili: Podwieźć cię gdzieś?– zapytał brunet, a Deidare trochę zaskoczyła jego propozycja.

– Myślisz, że wsiądę do auta z obcym człowiekiem?! Na kogo ci niby wyglądam?

– Jestem jednym z najbardziej popularnych aktorów w Japonii. Każdy by skorzystał z takiej okazji, ty nie?

– Nie. Nie obchodzą mnie aktorzy i ich życie. To są po prostu zwykli ludzie, którzy mają za dużo niepotrzebnej uwagi. Pewnie ta uwaga ciebie też męczy. Ja bym nie chciał być tak rozpoznawalny na zwykłej ulicy. Przechodziłbym i każdy prosiłby mnie o zdjęcie. Męczące, nie uważasz?

– Masz rację, nieraz popularność jest kłopotliwa. Jesteś pewny co do mojej wcześniejszej propozycji? Od teraz, choć nie będziemy się za często spotykać, będziemy kolegami z pracy. Tylko przez krótki czas, ale jednak. Ja i tak teraz wyjeżdżam z miasta, więc nie robi mi to różnicy, kilka minut w tą czy w tą.

– Tak, jestem pewny. Pojadę taksówką. – mruknął w odpowiedzi blondyn. – A i przepraszam za tego dziadka z wcześniej. Nie uważam, że wyglądasz staro, po prostu szybko się irytuje i byłem zdenerwowany w tamtym momencie.

–  A, o tym mówisz. Szczerze, już dawno nie słyszałem by ktoś tak się do mnie zwracał, więc byłem trochę zaskoczony haha. Przeprosiny przyjęte, a teraz wybacz, spieszę się, więc już pójdę. Do zobaczenia, spokojnego wieczoru.

Obito poczekał kilka sekund na odpowiedź niebieskookiego, jednak ona nie nastąpiła, więc poszedł w kierunku swojego samochodu i po chwili jego czarne auto już odjechało. Dlaczego Deidara nic mu nie odpowiedział? Dlaczego nie życzył spokojnej nocy? Po prostu nie uważał tego za konieczne. Nie miał zamiaru wchodzić w znajomość z tym mężczyzną. Nie zależało mu by zaczęli się kolegować, nawet tego nie chciał. Nie zależało mu również by mieć z nim neutralną relację. Równie dobrze mogliby być wrogami i również nie przeszkadzałoby mu to. Deidara jest typem samotnika, przynajmniej teraz, uważa że nie potrzebuje innych. Miał też związaną przeszłość ze starszymi, przystojnymi i zarazem popularnymi mężczyznami. Przeszłość jednak robi swoje. No i najważniejsze chyba chodzi tu o jego charakter. Rozmawiał z nim tyle ile uważał to za konieczne, czyli najmniej jak się tylko da. Ale jednak stwierdził, że wypada przeprosić za nazwanie go "dziadkiem", choć gdyby tego nie zrobił to raczej nie poczułby się z tym źle. Blondynowi pasowało takie życie jakie ma teraz. Nie chciał po raz kolejny wchodzić w znajomość ze starszymi od siebie facetami. Nie miał zamiaru się z nim zadawać, więc wybrał po prostu dystans. Czy to coś złego?

Obito natomiast wyjeżdżając z miasta znów myślał o młodym studencie. Pierwszą jego myślą to było to, dlaczego zaproponował mu podwózkę? Niby nic takiego, ale nie proponuję się takich rzeczy obcym, więc dlaczego? Tak bardzo zaintrygowało go zachowanie Deidary przy tych obrazach? Coś tu nie grało. Druga jego myśl związana z nim to było jego zachowanie przy rozmowie przed budynkiem wytwórnii. Normalnie, swobodnie z nim rozmawiał, a ten nic mu nawet nie odpowiedział na końcu rozmowy, kiedy chciał się z nim pożegnać. O co mu chodziło? Obraził się za coś? Jak tak to niby za co? Długo o nim nie myślał, jednak krótko również nie. Dziwnie intrygowało go zachowanie Deidary, ale mimo wszystko później jego głowę zajęły myśli o kimś innym i o jego miejscu docelowym na dzisiejszą noc.

________________________________

Witajcie kochani ^^
Pierwszy rozdział jest bardziej takim wprowadzeniem do dalszej historii. Pojawiło się też kilka nie wyjaśnionych wzmianek związanych z przeszłością Deidary. Na przykład jego ucieczka z domu lub jego przeszłość ze starszym mężczyzną. O Obito też jest ciekawa wzmianka, mianowicie jego wyjazd z miasta i rozmyślanie nad pewną osobą, którą nie jest Deidara.

Cierpliwości, będzie wszystko wyjaśnione dokładniej w dalszych rozdziałach! Miłego czytania moi drodzy ♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro