Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Szansa

Ostatnie machnięcie i gotowe. Deidara odkłada paletę z pędzlem i cofa się o kilka kroków. Z błyskiem w oczach podziwia swoją następną, ukończoną pracę. Akurat wizja tego obrazu uganiała się za nim już od bardzo dawna. Zaczął pracować nad tym dziełem ze dwa miesiące temu i dopiero dzisiaj mógł je ukończyć. Płótno przedstawiało bladą kobietę z rozpuszczonymi włosami. Nie żyła lub po prostu miała przymknięte powieki. Jej usta były brzoskwiniowe, a na jej głowie widniał mały wianek z kwiatów. Z jej ciemnych włosów było kilka pasemek złotego koloru. Była piękną Azjatką, miała niezwykłą urodę. Dla blondyna jednak ona wiele mówiła, dla niego to była cierpiąca młoda kobieta. Chciał przedstawić ją tak by każdy kto spojrzy na ten obraz pomyślał sobie o smutku, zmęczeniu, bólu i cierpieniu dziewczyny. Wszystko wyszło dokładnie tak jak chciał. Widział u niej te emocje dlatego był szczęśliwy, że wyszło wszystko po jego myśli.

- Cudowna jest - powiedział zadowolonym głosem po czym ziewnął zasłaniając usta dłonią. - "Która godzina?"- pomyślał i szybko podszedł do łóżka wziąwszy z niego telefon. - Kurwa, jest już po trzeciej. Niedziela się skończyła i mamy poniedziałek. Pięknie, a ja mam rano wstać - zdenerwowany odłożył telefon na szafkę nocną i położył się spać. Zasnął bardzo szybko, a noc nie należała do najlepszych, bo kiedy rankiem wstał nadał był zaspany, ale to przez to, że spał tak mało godzin. Choć student wstał już za drugim ustawionym przez siebie budzikiem zaraz zadzwonił następny i zirytowany znów udał się do sypialni by wyłączyć tą głośną muzyczkę. Następnie poszedł z powrotem do łazienki. Poranną toaletę miał już za sobą, teraz był czas na kreski, chłopak codziennie je robił. Bierze czarną kredkę i maluję nią dolną i górną powiekę po czym zamykając oko przeciera palcem by dodać efektu. Nie zawsze tak robi, ale najczęściej. Kreski były już gotowe, a śniadanie zjedzone, więc zabrał się za ubieranie. Jak zwykle założył luźne jeansy, do tego jeszcze bordową koszulkę i na sam koniec flanelowa koszula w kratkę w kolorze czerwono-czarnym, oczywiście ją miał rozpiętą. Pomieszczenie do którego się udał później to korytarz. Założywszy swoje czarne trampki opuścił mieszkanie, przedtem zabierając ze sobą swoją torbę. Do rozpoczęcia zajęć ma ponad godzinę, ale musiał jeszcze wejść do sklepu po szybki zastrzyk kofeiny. Poszedł do zwykłego najbliższego spożywczego sklepu i kupił dwa napoje energetyzujące i przepyszne dorayaki z pastą z czerwonej fasoli, które ma zamiar zjeść później w szkole. Po wyjściu ze sklepu sprawdził godzinę na telefonie, ma jeszcze nie całe sześćdziesiąt minut. Zdecydował więc, że uda się do parku. Stamtąd nie ma daleko do szkoły, a tak z rana nie powinno się kręcić tak dużo ludzi. Do miejsca docelowego zdecydowanie nie spacerował, bo szedł dosyć szybko. Kiedy był już w parku wybrał pierwszą lepszą ławkę i na niej usiadł. Nie minęło dużo czasu i otworzył energetyka. Przechylając puszeczkę do ust, blondyn zasmakował gazowany napój. Nie, w sumie nie można nazwać tego "zasmakowaniem", bo jednym duszkiem wypił chyba połowę puszki pięćset mililitrowej. Dobry smak? Owszem, bowiem był to smak kwiatów wiśni, ale nie dlatego wypił tak dużo za jednym razem. On po prostu już chciał choć minimalny zastrzyk tej energii. Dosłownie był wykończony. Młodzieniec nie pił często takich napoi, zdawał sobie sprawę, że są szkodliwe dla zdrowia. Kupował je tylko wtedy kiedy praktycznie w ogóle nie spał.

A co robi w tym czasie Uchiha, następnego dnia po niedzieli? On również był zaspany. Późno przyjechał do Tokio i w podobnym celu co nasz niebieskooki udał się do sklepu, a ze względu na godziny pracy ma jeszcze trochę czasu dla siebie. Pomyślał dokładnie o tym samym o czym student. Udał się do parku, usiadł na pierwszej, wolnej ławeczce, którą dojrzał i zatracił się w smaku zakupionej chwilę temu kawy. Przymknął na chwilę powieki i jego umysł zajęły myśli o weekendowych wyjazdach. Przypomniał sobie ich powitanie. Kiedy tylko zobaczył Nanami od razu ją przytulił, przy okazji prawie na śmierć. Jej długie, brązowe włosy pachniały tropikalnymi owocami, czyli oczywiście jej ulubionym szamponem. Co wywołało u niego szczery uśmiech, tak, to była jego iskierka. Długo nie wypuszczał jej z objęć w końcu to jego Nanami, która rozpromienia jego każdy dzień, bo myśli o niej każdego poranka. Kiedy tylko ją ujrzał poczuł w sercu wielkie szczęście, które nie jest do opisania. Nie da się ująć słowami tego co poczuł. Pięć dni które czeka na spotkanie z nią to wiele za długo, chce widzieć ją codziennie, a nie może, bo on mieszka w Tokio, a ona w Narze. Ah, dlaczego akurat Nara, dlaczego nie mieszka bliżej? Niezmiernie cieszył się ze spotkań z ukochaną osobą i aby być z nią jak najdłużej siedzi w tamtym domu w sumie do nocy, a później musi jechać kilka godzin z powrotem do swojego miasta. W piątek w nocy wyjeżdża i wraca również nocą w niedziele. U siebie w domu jest długo po północy. Uwielbiał ich wspólne spotkania, ale co tydzień to robi się troszkę uciążliwe, ale uważał, że to małe poświęcenie jeśli tylko może zobaczyć na żywo jej uśmiech. To jest właśnie dla niego najcenniejsze: jej szczęście. 

Blondyn zerkając na ławkę obok zauważył aktora. W pierwszej chwili zirytował się, bo znów na siebie wpadli, a on przecież nie chce się z nim zadawać. -" Znów?! Serio? Chyba pójdę już w stronę szkoły. Dziś dwudziesty pierwszy października, nie widziałem go tylko trochę ponad tydzień. To unikanie w sumie jest męczące. To nie tak, że wydaje mi się złym człowiekiem. Ja po prostu unikam go, bo... bo... bo nie wiem! Dlaczego wszystkich unikam? Kurotsuchi tak samo, spotykam się z nią dopiero wtedy kiedy już za bardzo męczy mnie tymi telefonami odnośnie spotkania. Przecież to nie tak, że chcę być samotny do końca życia. Jeśli zacznę się z nim kumplować to nie znaczy od razu, że chodzi mi lub jemu o związek. Chociaż wątpię, że mógłby być z mężczyzną. Ale, chwila! Dlaczego ja myślę o nim w ten sposób? Co ja mam kurwa z tym związkiem?! Przecież nikt mnie do takich rzeczy nie zmusi. Ja pierdole, Sasori to naprawdę zrąbał mi łeb. Stop! Nie chcę o nim myśleć, wystarczy mi, że ostatnio o nim myślałem i o tym co mi robił. Wracając do tego tutaj to powinienem pójść sobie czy... zagadać? Zdecydowanie pójść, ale coś mnie powstrzymuję. A jak zagadać to w jaki sposób? Dlaczego w ogóle chce do niego zagadać? Ehh, nie, pójdę po prostu do szkoły, tak będzie najlepiej."  - skończywszy się namyślać wstał z ławki i zrobił kilka dużych kroków. 

- Śledzisz mnie, Obito? - zapytał. - "Nie wyszło mi coś to pójście w stronę szkoły. No nic, to tylko zwykła rozmowa, a jak będzie chciał to nasze przyszłe spotkanie również takie będzie. ZWYKŁE. Nic romantycznego, on też tak uważa."- powiedział w myślach.

- O, to ty. Zbieg okoliczność. Byłem niedaleko w sklepie po kawę - mężczyzna pokazał kubeczek swojego ulubionego picia. Stwierdzając, że nie ładnie jest kiedy on siedzi, a artysta stoi, również oderwał się z miejsca.

- Lubisz kawę?

- Tak - odpowiedział krótko. - "To jakiś podstęp? Czemu nagle zebrała mu się ochota na rozmowę?"

- Zakładam, ze często ją pijesz - podtrzymywał rozmowę biorąc kolejnego łyka swojego energetyka. 

- Dwie dziennie minimum. Dzisiaj pewnie będzie ich więcej, spałem jakoś pięć godzin. Niektórzy czasami śpią mniej, ale i tak mnie się to zdarza kilka razy w miesiącu. Tak przy okazji, kawą się nie trujesz, a tym już tak? - wskazał na puszkę w dłoni niebieskookiego.

- Chodzi o to? - zerknął na swój napój. - Miałem nie przespaną noc.

- Czyli też mało spałeś. Ile godzin?

- Coś około trzech.

- Oj to jeszcze mniej ode mnie. Co robiłeś przez całą noc?

- Malowałem... 

- Kolejny obraz eksplozji do filmu?

- Nie tym razem. Dokończyłem obraz, który zacząłem już dosyć dawno. Chciałbyś zobaczyć? Mam zdjęcie, zrobiłem dzisiaj rano.

- Jasne! - odparł nie mogąc się doczekać by zobaczył ostatnie dzieło blondyna.

- Skończyłem po trzeciej i jak ogarnąłem, że jest tak późno to poszedłem od razu spać hahah - oznajmił wyjmując telefon, wpisując hasło i wchodząc w galerię zdjęć. Po chwili pokazał zdjęcie na którym widnieje Azjatka.

- Bardzo ładnie. Spodziewałem się właśnie kolejnego tak pięknego cuda od ciebie - odparł zachwycony talentem chłopaka. - Tylko dlaczego ona ma pomarańczowe albo tam żółte włosy w niektórych miejscach?

- Moim zadaniem było przedstawić tą kobietę tak by osoba, która na nią patrzy zastanowiła się trochę o jej emocjach, o tym jak bardzo cierpi żyjąc. Ogólnie można interpretować jej uczucia na różne sposoby, priorytetem jest tylko by jej emocje były niepozytywne. Jestem zdania, że dodając trochę tego koloru dodaję również tajemniczość do tego obrazu. Wyobraź sobie, że jej włosy są w całości czarne, praca wówczas byłaby ponura. Chciałem by była tajemniczy by ludzie nad nią rozmyślali. To tyle w sumie.

- Udało ci się. Jesteś mistrzem w tym co robisz. Twoje dzieło  pokazuje to, co chciałeś by pokazywało innym. Naprawdę dobra robota.

"Nie spodziewałem się tylu pochwał od niego. To miłe" - pomyślał krótko i delikatnie się uśmiechnął. Artysta jednak specjalnie szybko odkaszlnął i prędko zmienił temat. - To co z tą kawą lub herbatą na, którą mnie zapraszałeś? Nadal aktualne?- " No jasne, przecież podziękować nie umiesz, idioto. Chłop cię docenił, pochwalił, a ty zmieniasz temat. Idealnie Deidara. Kiedy Kurotsuchi znalazła mi tą fuchę było dokładnie to samo, nawet nie było mnie stać na krótkie podziękowania."

- Jasne, jeśli masz tylko ochotę - na twarzy bruneta zawidniał czarujący uśmiech. - Kiedy ci pasuję?

- Weekend?

- Nie mogę. Wyjeżdżam wtedy z Tokio.

- Okej, too... pasuje mi jeszcze środa. Zaczynam zajęcia o siódmej i kończę o czternastej, więc od piętnastej jestem wolny.

- To środa o godzinie szesnastej, w porządku?

- Tak, oczywiście. Możemy się spotkać tu w parku, później zdecydujemy gdzie pójdziemy. Odpowiada ci to? - zapytał. - Wybacz, ale musze iść już do szkoły - dopowiedział po chwili.

- Jasne, leć. To do środy. Miłego dnia, Deidaro.

- Dzięki, wzajemnie.

"Dziwne, przyjemne zaskoczenie. Jednak mnie nie unika? Myślałem, że tak. Był zupełnie inny niż zazwyczaj, wcześniej czuło się od niego chłód. Rozmowa jednak, choć krótka, należała do przyjemnych. Jesteś tajemniczy, Dei." - pomyślał obserwując jak student odchodzi, a jego sylwetka staje się coraz mniejsza przez dzielącą ich coraz większą odległość. Mężczyzna został tu jeszcze przez jakiś czas popijając swoją kawę, a niebawem udał się do miejsca w którym miały odbywać się zdjęcia. Co w tym czasie z niebieskookim?

Blondyn na pierwszej godzinnie lekcyjnej nie mógł się skupić. Myślał o swoim posunięciu. Zrobił dobrze, czy źle? O swojej przeszłości z Sasorim już nie rozmyślał, bardziej się skupiał na tym co będzie w przyszłości. Czy może coś wyjść z relacji z Obito, na przykład chociażby zwykła znajomość lub przyjaźń? Ich dzisiejsza rozmowa przeminęła dość dobrze, jednakże to nie zmienia faktu, że młodzieniec ma trudny charakter, więc któregoś pięknego dnia niebieskooki mógłby zrazić go swoją osobą. Zastanawiał się sporo dlaczego w ogóle to zrobił, dlaczego do niego podszedł i zagadał. Przecież dobrze mu było w życiu, które miał dotychczas. Nie miał żadnych problemów, a one właśnie dzieją się przez innych. To inne osoby nas zawodzą, zdradzają i dokładają nam bólu i cierpienia. Dlatego chłopak kiedy w końcu zakończył rozdział z Sasorim zaczął trzymać wszystkich na dystans. Jeśli do swojego życia nie będzie nikogo wpuszczał to będzie czuł spokój i szczęście. Właśnie tego się trzymał. Dlatego jego własna decyzja go zdziwiła, ponieważ nie chciał utrzymywać kontaktu z kimkolwiek. Co prawda czasami rozmawiał lub spotykał się z Kurotsuchi, ale ją również trzymał na dystans. Nawet nie dzwonił, ona to robiła. Zanim ustalali dzień spotkania musiała go długo na nie namawiać. Deidara po prostu wolał być sam, tak przynajmniej mu się wydawało. Nadal nie widzi sensu by inwestować swój czas w kogokolwiek, dlatego też nie rozumiał dlaczego zdecydował się się na ten krok w stronę aktora. Co go do tego nakłoniło? Czyżby ma dość samotności? Że niby on kogoś potrzebuję? Nie chciał w to wierzyć, ale pocieszał się tym, że związek z nim nie ma prawa się udać. Obydwoje są mężczyznami i choć blondynowi płeć nie przeszkadza, bo w końcu był kiedyś z facetem to przeczuwał, że Uchiha taki nie jest. Kiedyś było głośno o tym, że znalazł sobie partnerkę i nawet artysta, który nie interesował się życiem celebrytów wiedział o jego kilku letnim związku jak i później zerwaniu. Zazwyczaj było o tym w samych nagłówkach, więc dlatego był świadomy tej informacji, a dalej w artykuły nie wchodził, więc szczegółów nie znał. Niebieskooki stwierdził, że dopóki ich relacja będzie zdrowa i opierała się tylko na przyjaźni to może spróbować. Oprócz malowania i tak nie sprawia mu nic przyjemności, więc chyba bez różnicy mu co robi w wolnym czasie, kiedy nie maluję. Jest jeszcze jeden szczegół o którym rozmyślał, mianowicie jego dzisiejszy uśmiech przy nim. Zrobiło mu się miło kiedy brunet go komplementował i się zwyczajnie uśmiechnął. To było naprawdę dziwne i przyjemne, bo poczuł chwilowe szczęście, które go bardzo zaskoczyło. Chyba pierwszy raz od bardzo dawna uśmiechnął się nie z powodu swojej sztuki. Może to też jest jeden z powodów, który go do siebie przekonał w jakimś minimalnym stopniu?

Deidara z każdą następną lekcją był coraz bardziej uważniejszy. Coraz mniej myślał o tym wszystkim, więc łatwiej było mu się skupić. Reszta dnia minęła zwyczajnie, na przerwie obiadowej zjadł dorayaki, a po skończonych zajęciach wrócił do domu. Niedługo później blondyn zabrał się za malowanie obrazu przedstawiającego eksplozję i w taki sposób czas zleciał mu aż do nocy. Wtorek przeminął dokładnie tak samo: szkoła, malowanie, spanie. Środa do godziny piętnastej trzydzieści minęła również identycznie jak poprzednie dni. Wpół do szesnastej niebieskooki wyszedł z domu. Typowo ubrany był w luźne jeansowe spodnie i czarny t-shirt z czerwonymi chmurkami. W parku był nawet kilka minut przed wyznaczonym czasem. Na Obito nie musiał długo czekać, bo on również był punktualnie. On ubrany był w beżowe, bawełniane spodnie z czarnym, skórzanym paskiem i białą koszulką.

- Hej.

- Witaj - odpowiedział brunet. - Na co masz ochotę? Może pójdziemy do kawiarni?

- A co powiesz na bubble tea? Jeszcze nigdy nie miałem okazji tego spróbować.

- W porządku, pasuje mi - odparł z uśmiechem w stronę artysty.

Chłopak nic później nie mówiąc zerwał się z miejsca i spacerkiem zaczął iść w stronę miejsca w którym można kupić bubble tea. Na początku, przez chwilę panowała niezręczna cisza, ale student zdecydował się ją przerwać.

- Dlaczego tamtego dnia mnie zaprosiłeś? Przecież nie tak po prostu, musiałeś coś sobie pomyśleć.

- Znów do tego wracasz? - zapytał łagodnie bez żadnych pretensji, że poraz kolejny słyszy od niego to pytanie.

- Jestem po prostu ciekawy.

- Sam nie wiem. Chyba widząc cię jak malujesz chciałem po prostu z tobą zwyczajnie porozmawiać. Zapytać o obrazy i tak dalej.

- I tak dalej? No dobra, czego chcesz się dowiedzieć?

- Jakie były twoje początki ze sztuką, dlaczego wszedłeś w ten świat, co tak naprawdę myślisz o eksplozjach. Możesz mi opowiedzieć o wszystkim jeśli tylko chcesz.

- Dobrze, a więc... - zrobił lekką pauzę. - Myślę że dostałem trochę w genach zamiłowanie do sztuki. Mama choć nie zajmowała się tym zawodowo to robiła to hobbystycznie. Rysowała, malowała, rzeźbiła. Ona mnie nauczyła miłości do sztuki. Od małego obserwowałem jak się tym zajmuje i to pokochałem. Jeśli zaś chodzi o eksplozje... to już jest moje osobiste zdanie. Uważam je za piękne. Możesz mnie wsiąść za wariata, ale tak, podobają mi się. Często przykładowy wybuch może nam opowiedzieć całą historię. Jak do tego doszło i z jakiego powodu. Na pewno każdy z nich ma smutną, ciekawą lub nieprzyjazną historię. Niemniej jednak najpiękniejsze w nich jest zwyczajny żar, ich gorąc, płomienie. To mi się w nich podoba najbardziej. Same eksplozje uważam za sztukę. Ten krótki, chwilowy moment - opowiadał cały czas gestykulując z delikatnym uśmiechem widniejącym na jego twarzy. Naprawdę podobało mu się rozmawianie o tym. - Moja odpowiedź cię zadowala?

- Tak, oczywiście. Uważam to za interesujące. Masz ciekawe spostrzeżenie, Deidaro. Podoba mi się to jak myślisz, choć ja nie umiem dostrzec takiego piękna w wybuchach. Cieszę się jednak, że mogłem poznać twoje zdanie na ich temat. Dziękuje.

- A ty? Jak zacząłeś swoją aktorską karierę?- zapytał zmieniając temat, by nie mówić już o nim.

- Kiedy byłem dzieckiem interesowałem się pisaniem scenariuszy do filmów i seriali. Jako nastolatek zapragnąłem być również aktorem. Zrobiłem portfolio, ale trudno było mi znaleźć jakąś rolę przez moją bliznę. Nikt nie chciał kogoś takiego jak ja. Po długim czasie zagrałem w filmie jako postać drugoplanowa, na tamte czasy to był hit, każdy to oglądał i od tamtej pory zaczęli się mną interesować. Z czasem kiedy zacząłem dostawać coraz więcej ról zyskałem na popularności. Aktualnie nikt nie zwraca uwagi na mają bliznę. Zawsze się znajdzie rola do której będę pasował. Teraz większość patrzy na moją grę aktorską, a nie na wygląd. Nic ciekawego w sumie, zwykłe zainteresowanie.

- Nie mów tak. Życie aktora jest ciekawe. Możesz się wcielić w kogokolwiek i być kimkolwiek, żyć innym życiem. Pisanie również jest interesujące. Tworzysz postacie, wymyślasz ich dalsze losy, to jak przeżyją życie, ich wybory, wszystko należy do ciebie. Masz intrygującą pracę, naprawdę - powiedział całkowicie szczerze. 

- Miło, że tak uważasz.

- Choć ma ona swoje minusy.

- Racja.

Rozmowa mijała całkiem przyjemnie, nawet nie zdali sobie sprawy kiedy już byli na miejscu. Podczas stania w kolejce, choć długa ona nie była, zapytali się siebie nawzajem jaki wezmą smak napoju. Dla Obito nie było trudnego wyboru, szybko zdecydował się na kawowe bubble tea. Deidara zaś musiał się chwilę zastanowić, finalnie wybrał smak matcha. Uchiha zaproponował, że on zapłaci, jednakże blondyn odmówił. Mężczyźni zapłaciwszy za swoje picia zdecydowali się usiąść przy stoliku znajdującym się na dworze. 

- I jak? Smakuję ci? - zapytał brunet, a artysta spróbowawszy trochę zaraz odpowiedział. 

- Biorąc pod uwagę to, że w ostatnim czasie jest to popularny napój i każdy się tym zachwyca spodziewałem się większego szału, nie za bardzo jest jakiś efekt wow. Zwykła herbata z jakimiś dziwnymi kulkami. Miękkie, trochę gumiaste, a w środku znajduję się smakowy sok. Myślałem, że te kulki to coś w rodzaju żelek, więc co do nich to jestem trochę zaskoczony. Nie spodziewałem się soku w środku. Co do twojego pytania to tak, smakuję mi. 

- To dobrze, że ci smakuję - odparł z uśmiechem.

- Mogę zadać trochę osobiste pytanie? Jeśli nie będziesz chciał na nie odpowiedzieć to oczywiście rozumiem.

- A więc pytaj. Zobaczymy czy odpowiem.

- Od czego masz tą bliznę? Pytam, bo po prostu chciałbym poznać tą historię, ale nie musisz mówić.

- W skrócie? Wypadek na motorze. Szczegółowo? Od zawsze podobała mi się taka dziewczyna, jednakże ona wolała naszego wspólnego przyjaciela. Żeby jej zaimponować kupiłem motor i chciałem się przy niej szybko przejechać, a później może nawet ją zabrać gdzieś na przejażdżkę. Pojechaliśmy poza miasto, było tam tylko kilka domków, ale za to były bardzo piękne i zapewne jednocześnie bardzo drogie. Kiedy tam już dotarliśmy przeszliśmy się do lasu w którym ukryłem mój zakupiony motor od kilka lat starszego chłopaka. Niby był pełnoletni, ale nadal był tylko dzieckiem dopiero wkraczającym w tą dorosłość. Wsiadłem i na początku jechałem wolno później coraz szybciej. Rin, dziewczyna która mi się podobała, biegła za mną by mnie cały czas widzieć. Od początku mówiła mi, że to zły pomysł, że nie powinienem na tym jeździć, bo przecież nie umiem, ale ja nie słuchałem. Chciałem zrobić na niej dobre wrażenie. Rozpędzałem się coraz szybciej, a gdy z czasem chciałem się zatrzymać to nie mogłem zahamować. Nie wiem czy ktoś już mi ten motor sprzedał z wadą czy później się coś zepsuło, ale po prostu hamulce nie działały. Spanikowałem, nie wiedziałem co robić i straciłem panowanie nad kierownicą. Skończyło się tak, że wjechałem w czyjś dom. Miał szklaną ścianę i to właśnie w nią wjechałem. Ja razem z moją nową zakupioną zabawką wywróciliśmy się, a po upadku straciłem przytomność. Obudziłem się dopiero w szpitalu. Złamana ręka, złamana noga i pełno ran po odłamkach szkieł. Mam kilka blizn na klacie, rękach również, ale najwięcej mam na twarzy. Nie wiem jak ja dziwnie upadłem lub wjechałem w tą ścianie, że mam blizny tylko na połowę twarzy, ale tak właśnie było. Całe szczęście, że akurat wtedy nie było w tamtym pomieszczeniu domowników. Nie mam pojęcia kto zadzwonił po karetkę. Możliwe, że to były osoby mieszkające w tamtym domu, a może Rin, która mnie później dogoniła. W tamtym czasie miałem chyba trzynaście i już niedługo czternaście lat. Byłem zwykłym bachorem, niemyślącym nawet o konsekwencjach, które później mogą z tego wyjść. Głupia historia z głupim powodem i jeszcze głupszym dzieckiem, który brał w tym wszystkim udział. O to odpowiedź na twoje pytanie, Deidaro.

- Nie mów tak jakby to było naprawdę głupie. Byłeś po prostu dzieckiem i owszem, nie pomyślałeś o konsekwencjach, ale robiłeś to w końcu z miłości. Chciałeś tylko zaimponować dziewczynie, którą kochałeś. To nawet słodka historia, nie licząc wypadku, który brał w tym wszystkim udział. Twoi rodzice na pewno byli na ciebie bardzo wkurzeni i za razem pewnie bardzo się martwili.

- Tak, masz rację. Przyszli do szpitala i okazywali obydwie te emocję - potwierdził. -"Chciałbym żeby tak było. Niestety dla mojej rodziny liczą się inne kwestie." - odparł w myślach. - O moim życiu miłosnym już ci trochę opowiedziałem, a co z twoim? Masz jakąś dziewczynę na oku lub może już jesteś w związku?

- Emm nie. Mam dosyć związków, aktualnie chce od nich odpocząć - powiedział stanowczo.

- Ah, rozumiem. Zraniła cię - odparł smutno.

- Zranił - poprawił. Gdyby chłopak angażował się w tą relację, a okazałoby się później, że jego orientacja mu przeszkadza to znów czułby się zdradzony. Daje coś od siebie, a inna osoba nie może zaakceptować nawet tego? Zmarnowałby wtedy czas i w dodatku znów jego uczucia poszłyby się zmieszać z błotem. Zdążyłby się przywiązać, miałby przyjaciela i miałoby dojść później do takiego zakończenia? Młodzieniec mówił na to zdecydowanie NIE. Wolał już teraz, kiedy nadarzyła się okazja wspomnieć o swojej orientacji. Oczywiście nie był pewny, że przywiąże się do niego w przyszłości w jakikolwiek emocjonalny sposób, przyjaźń o której myśli nie jest pewna, ale gdyby kiedyś ta relacja nastąpiła to wolałby uniknąć takich nieprzyjemności z takiej głupoty.

- Rozumiem. Nie wiem co się stało i nie będę pytać, bo uważam, że to sprawa miedzy tobą, a twoim byłym partnerem, ale współczuję ci. Jakby coś się działo zawsze możesz ze mną porozmawiać. Jeśli będę tylko w stanie mogę doradzić lub cię chociażby wysłuchać. Czasami lepiej dać upust emocją i czasami lepiej jak będzie przy tym jakaś osoba. Nie znamy się długo, ale jakby co to wiesz gdzie mnie szukać.

- Nie potrzebuje by mi ktoś współczuł i nie mam potrzeby komukolwiek się wyżalać, bo wiem, że właśnie to miałeś na myśli.

- Jeśli tak uważasz - aktor wypowiedziawszy to po chwili głęboko westchnął. "Nie ma sensu mu teraz nic odpowiadać. Jeśli faktycznie tak myśli to, to, jest już wina czegoś z jego przeszłości. Jestem świadomy, że może nie chcieć mówić o swoich problemach obcej osobie w sumie, bo taką osobą właśnie jestem, ale wyraźnie powiedział, że nie chce mówić o nich nikomu. Teraz nie ma sensu mu tego tłumaczyć, bo będzie się tylko sprzeciwiał, on już taki jest."

Zapewne gdyby ich rany emocjonalne były świeże rozmowa by się nie kleiła, jednakże każdy z nich miał już za sobą te etapy w ich życiu. To, jak ze sobą rozmawiali dziwiło ich samych, ponieważ naprawdę ich konwersacja przemijała swobodnie. Po wypiciu napojów jeszcze chwilę siedzieli przy stoliku, a później odeszli z tamtego miejsca, ale nadal ze sobą rozmawiając. Dopiero kiedy z powrotem doszli do parku, a dokładniej do miejsca w którym ostatnim razem się spotkali, zatrzymali się by się pożegnać.

- Dzięki za spotkanie, miło było - oznajmił z uśmiechem Uchiha.

- Tak, też tak uważam - mówił szczerze, choć on uśmiechu nie odwzajemnił.

- Dasz mi swój numer telefonu? - zapytał brunet, na co chłopak wyjął telefon z tylnej kieszeni i po wpisaniu hasła podał mężczyźnie. Kiedy Obito oddał z powrotem telefon właścicielowi, Deidara zadzwonił na numer, który wystukał starszy i niebawem rozległ się dźwięk piosenki.

- Masz już mój numer - odparł rozłączając się.

- Dzięki i do zobaczenia.

- Do zobaczenia.

Niedługo później każdy dotarł do swojego mieszkania i zajął się swoimi zajęciami. Blondyn zabrał się z powrotem za malowanie, a aktor za czytanie książki. Dzisiejszy dzień był początkiem ich wspólnej drogi. Deidara spędzając z nim ten krótki czas przekonał tak naprawdę sam siebie by dać szansę tej relacji. Jedna decyzja, która może mieć w przyszłości pozytywne skutki lub wręcz przeciwnie, skutki mogą być koszmarne i w ich życiu pojawi się jad i kataklizm. Jak potoczą się ich sprawy? Czy będą w stanie się zaprzyjaźnić? Co przygotował dla nich los? Tego zapewne dowiedzą się już wkrótce.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro