Propozycja psychopaty
"Co to znaczy nic nie czuć? To jakiś jeden z kolejnych etapów depresji? Czy można powiedzieć, że czujemy "nic"? W końcu chyba w każdej chwili naszego życia odczuwamy jakąś emocję. Jesteśmy szczęśliwi, smutni, czujemy złość, obrzydzenie, nudę, lęk, strach. To wszystko to nasze emocje, uczucia w danej chwili. Jeśli nic złego się nie dzieje, ani nic szczęśliwego, możemy stwierdzić, że jesteśmy po prostu pogodni. Co to znaczy bycie pogodnym? To jakiś rodzaj szczęścia? Szczęście to silna emocja, powodująca nawet euforię. Myślę, że bycie pogodnym to w pewnym sensie spokój. Gdzieś z tyłu głowy czujemy minimalną radość, że nic złego się nie dzieje, a w dodatku nasz duch z niecierpliwością czeka na doznanie kolejnych emocji. Nie zależnie czy to będą dobre, czy złe odczucia. Nasze dusze nie chcą doświadczyć jak najlepszego życia, one chcą po prostu doświadczyć. Ale czym jest dusza? Może to nasza podświadomość? Tego raczej nigdy się nie dowiemy, przynajmniej nie na tym świecie. Jednakże wracając do poprzedniego tematu, uczuć, dlaczego czuje "nic"? Nie istnieje taka emocja. Kiedy czujemy nic, to tak naprawdę czujemy wielki smutek i rozpacz, którą chowamy głęboko w sobie. Ukrywamy ją by nie wyszła na światło dzienne. I tak też jest w moim przypadku, właśnie to rozgryzłem. Od pewnego czasu budzę się każdego ranka bez żadnych emocji, czuje w sobie taką pustkę. Małe rzeczy, które kiedyś sprawiały mi radość, już nie sprawiają mi jakże tego przyjemnego uczucia. Jedzenie pysznych dań, rozmowy z przyjaciółką, oglądanie filmów, spacery po mieście jak i lesie - to wszystko dla mnie znaczy tyle co nic. Już mnie to nie obchodzi. Męcząca jest taka egzystencja. Powód dla którego jeszcze żyje to sztuka. Przedstawianie wybuchów i nie tylko ich na płótnie to moja pasja. To jedyna czynność dzięki której naprawdę czuje szczęście. Przenosze się do całkiem innego świata w którym nie ma nikogo i niczego. Jestem tylko ja, płótno i pędzel, który wyraziście małymi machnięciami tworzy szczegółowo piękne dzieło sztuki. Tak, wtedy czuję szczęście i niestety tylko wtedy. Nienawidzę osoby, która mnie doprowadziła do takiego stanu. Kiedy o niej pomyślę czy czuje frustracje? Niee. Kiedyś owszem, ale teraz czuje po prostu nic. Etap traumy i depresji mam za sobą. Wyleczyłem się z tego już dosyć dawno. Aktualnie nie czuje żadnych emocji, nawet jeśli myślę właśnie o nim. O tym, który mnie skrzywdził, o tym przez którego miałem tyle nieprzespanych nocy, a nie mogłem zasnąć przez mój cało nocny płacz, o tym przez którego czułem strach każdego dnia, o tym przez którego czułem gniew, irytacje i ból. Myślenie o nim nie powoduje u mnie już tych emocji. Nie wiem co jest gorsze. Nic nie czuć czy czuć tą frustracje wobec niego? Choć tak właśnie pomyślałem, to tak naprawę, jest tak jak stwierdziłem wcześniej. Przez nic nie czucie ukrywa się wielki ból i rozpacz, tyle że ukrywamy te emocje tak naprawę przed nami samymi. Jak się pozbyć takiego stanu? Co zrobić by świat ujrzał z powrotem Deidarę, którym byłem przed poznaniem tego człowieka?"– rozmyślenia studenta przerwał ktoś, kto złapał go za ramiona i nimi lekko potrząsnął. Teraz jego myśli zastąpiła osoba, która do niego podeszła i posunęła się nawet do tego by go dotknąć. Głowa młodzieńca ruszyła ku górze. Jego wzrok z umięśnionej sylwetki mężczyzny, który przed nim stał, sięgnął teraz twarzy. Na buźce blondyna pojawił się grymas niezadowolenia gdy rozpoznał w twarzy osobę, którą niedawno poznał. Chłopak miał już coś odwarknąć w odpowiedzi na dotyk Obito, jednakże ten go wyprzedził pytaniem.
– Wszystko w porządku? Całkowicie odpłynąłeś - zapytał i stwierdził.
- Jasne, że tak! Zamyśliłem się tylko - wytłumaczył student. – A następnym razem ręce przy sobie. Możesz głośniej mnie zawołać lub nawet krzyknąć, rozumiesz? - "Jakikolwiek dotyk jest daremny, da się odejść bez niego." - dopowiedział już w myślach.
"Gdyby to było takie proste. Mówiłem, ale nie odpowiadał, więc zdecydowałem się na kontakt fizyczny." – pomyślał. Oczywiście tych słów nie wypowiedział na głos. Zdążył Deidarę trochę poznać w ostatnim czasie. Aktualny dzień to siedemnasty października. Natknęli się na siebie kilka razy, w dodatku student trzymał cały czas dystans, więc może poznanie to za dużo powiedziane. Uchiha po prostu już się spodziewa reakcji blondyna na niektóre rzeczy. Gdyby chłopak usłyszał od niego takie słowa zapewne zaczął by kłótnie albo po prostu odpowiedziałby coś nie miłego lub w nie przyjaznym tonie głosu. – Rozumiem. Możesz wrócić do swojej pracy. To był ostatni raz kiedy ci przeszkadzamy. Następnym razem mam się ukazać przy obrazie kiedy będzie skończony.
Artysta oderwał się od ściany i ominął mężczyznę nie żegnając się ani nie dając mu żadnej odpowiedzi. W duchu już się cieszył, że wraca do swojego obrazu. Znów będzie mógł zanurzyć się w swoim świecie, a z ust Obito wynika, że nie będą już mu przerywać tak jak dotychczas. Co było na plus, bo młodzieńca irytowało to ciągłe przeszkadzanie mu. Dziś Deidara malował w produkcji filmowej ponieważ potrzebowali sceny w której Luis - postać, którą gra Uchiha z pustego płótna tworzy prawdziwe dzieło sztuki. Dlatego co jakiś czas mu przerywali, by brunet mógł stanąć obok obrazu, odegrać swoją role, a kamery to nagrać.
Student nie śpiesząc się, swoim krokiem podszedł do krzesła, które znajdowało się w rogu pomieszczenia. Wziął fartuch z siedzenia po czym założył na siebie by nie pobrudzić swoich luźnych, ciemno niebieskich jeansów i granatowego t-shirtu. Zawiązał czarny fartuch wokół pasa i udał się w stronę swojego obrazu, po drodze podwijając rękawki swojej jasno niebieskiej, flanelowej koszuli w kratkę. Chwytając pędzel i zamaczawszy go w farbie Deidara już się ekscytował. To był właśnie ten moment w którym przenosił się gdzieś indziej. Niema nikogo ani niczego, jest tylko on, pędzel, paleta i płótno. Szara rzeczywistość znika i pojawia się szczęście. Jego usta z prostej linii zmieniły się w łuk szczerej radości - uśmiech, to jest to czego mu brakuje i co może mieć tylko podczas malowania. Machnięcie, zaraz potem kolejne i kolejne. Oczy chłopaka z błyskiem dziecięcej radości wędrują po płótnie, a za nimi dłoń trzymająca pędzel, który robi kolejny kolorowy ślad. Serce chłopaka zaczęło przyjemnie i minimalnie szybciej bić. Student uwielbiał chwilę kiedy kończy swoje pracę, mógł się wtedy wpatrywać w skończone dzieła sztuki. Tak realistyczne, że wydaję nam się, że to co widnieje na pracy to nie tylko zwykłe, kolorowe malowidło na białym płótnie. Osoby? Jeden do jednego. Wybuchy, zwierzęta, architektura, niektóre abstrakcje? Również takie są. Jego dłonie robią prawdziwe cuda. Deidara chciał zostać tu jak najdłużej, zatracić się w tym przyjemnym świecie, ale to niemożliwe. Jeszcze jakoś trzy, cztery godziny przy tej pracy i będzie ukończona. Młodzieniec całkowicie się pochłania w swoim malowidłu i nie myśli o niczym, co go na co dzień dręczy i tak jest za każdym razem kiedy sięga po pędzel. Dlatego bardzo często kiedy jest po szkole i zaczyna malować to kończy o późnych godzinach. Traci poczucie czasu i nie kontroluje tego, ale wcale mu to nie przeszkadza, bo w końcu kiedy jest w takim stanie odpoczywa od tego świata i swoich własnych, dręczących myśli. Osoby obserwujące go mogą stwierdzić, że blondyn jest jakby w transie. Jego ruchy wydają się mechaniczne, niekontrolowane przez niego samego, po prostu podświadome. Jednakże to nie tak, młodzieniec jest świadomy każdego swojego machnięcia drewnianym patyczkiem zakończonym włosieniem. On tylko nie zwraca uwagi na otoczenie, jest w swoim świecie i nie musi z niego wychodzić dopóki nie skończy swojej roboty.
Obito widząc Deidare w takim stanie od razu pomyślał, że to jest jego żywioł. Od razu widać: blondyn kocha to co robi. Aż miło się patrzy na człowieka ze swoją pasją. Widzieć jak jest pochłonięty przez swoją czynność, jak bardzo lubi to robić, samo obserwowanie go sprawia przyjemność. Przez chwile przyglądał się chłopakowi, ale wiecznie nie mógł tego robić. Z niechęcią obrócił się na pięcie i ruszył naprzód, ku drzwi. Wyszedłszy z pomieszczenia stanął na krótki moment. Uśmiechnął się gdy w jego wyobraźni pojawił się student malujący obraz.
"Dobrze, że znalazł w swoim życiu coś co kocha całym sobą." - pomyślał brunet i ruszył dalej korytarzem w stronę drzwi frontowych. Kiedy opuścił budynek udał się do automatów, które znajdowały się tuż obok wielkiej produkcji filmowej. Kiedy był już przy jednym z nich sięgnął do tylnej kieszeni spodni i wyjął z niej telefon by zapłacić za kawę, którą miał zamiar wybrać z pośród różnych napoi. Tak jak chciał tak też uczynił. Wyjąwszy swoją kawę od razu otworzył puszkę. Kiedy metalowy "kubek" wydał charakterystyczny dźwięk przy otwieraniu, tak jak każda inna puszka, aromat kawy wydostał się na światło dzienne. Obito kocha zapach tego napoju, dlatego też uśmiechnął się kiedy tylko go poczuł. Zapach w powietrzu nie utrzymał się długo ponieważ szybko zmieszał się z tysiącem innych zapachów, ale aktor cieszył się nawet z tych paru sekund. Krótki moment sprawiał mu przyjemność, a gdy tylko jego język z podniebieniem poczuł ten znajomy smak na jego twarzy zawidniał jeszcze większy uśmiech niż wcześniej. Kawy z automatów nie są takie dobre, ale akurat ta firma nie należy do najgorszych i ten o to napój smakuje całkiem nieźle. Popijając brązową ciecz myśli aktora znów zajął Deidara. O czym dokładnie teraz rozmyślał brunet? A no na przykład o dzisiejszych słowach niebieskookiego. Dlaczego powiedział "Następnym razem ręce przy sobie. Możesz głośniej mnie zawołać lub nawet krzyknąć, rozumiesz?". Mężczyzna znów nie rozumiał odczuć blondyna. Dlaczego wypowiedział akurat to? Nadal trzyma dystans, nawet pomimo tamtej sytuacji? A może zwyczajnie czuł jakiś dyskomfort? Nie lubi kiedy jest dotykany? Obito był pewny, że nie przekroczył granic, dotknął tylko i wyłącznie jego ramion, więc nie posunął się za daleko. No i znów zdarzyła się taka sama sytuacja jak ostatnio, znów odszedł bez słowa. Co jest z nim nie tak? Artysta często mówił lub robił coś czego brunet nie rozumiał, dlatego też nie jeden raz myślał o jego zachowaniu. Popijając kawę na swojej króciutkiej przerwie rozmyślał jeszcze trochę o nim, a później znów wrócił do pracy.
Kolejne cztery godziny zleciały, a wieczór się kończył zaczynając gwiaździstą noc. Aktor skończywszy prace zdecydował się zagadać artystę, jeśli oczywiście nadal jest w tamtej sali. Mógł skończyć już pracę i pójść do domu. Uchiha zszedł szybciutko ze schodów i niebawem otworzył drzwi od pomieszczenia w którym Deidara wcześniej malował. Niebieskooki nadal był w sali, akurat chował swoje rzeczy do torby. Obito szedł w kierunku chłopaka, a młodzieniec już się odezwał pomimo tego, że trochę ich nadal dzieliło.
– Potrzebujesz czegoś ode mnie?
– Yym, nic takiego. Chciałem się tylko zapytać, czy poszedłbyś ze mną na kawę albo herbatę w zależności od tego co wolisz, to jak?
– Jest jakiś powód dla którego mnie zapraszasz?- zapytał chyba z czystej ciekawości.
"Przecież nie powiem mu prawdy, że zaintrygował mnie swoją osobą i chętnie z nim po prostu porozmawiam."- pomyślał aktor. – Nie mam żadnego konkretnego powodu – odpowiedział po chwili.
– Kawa jest niezdrowa, nie truję się nią, a tak poza tym jesteś dziwny, Obito. Składasz mi kolejną podejrzaną propozycję. Ostatnio zaproponowałeś mi podwózkę, a wtedy nie znaliśmy się nawet trzech godzin. Dzisiaj jest tak samo. Znamy się niecały miesiąc, a ty już mnie zapraszasz na randkę. Jeszcze raz mnie zaskoczysz, a stwierdzę chyba, że jesteś jakimś psychopatą – odparł artysta skończywszy chować swoje rzeczy. – Oczywiście z tą randką żartuję. Co do twojego zaproszenia, muszę odmówić. To ostatni rok studiów, więc mam dużo nauki. W dodatku jak wiesz maluje obrazy do tego filmu, więc naprawę nie mam czasu – powiedział nieprzekonująco.
– Rozumiem – odpowiedział smutno, bo doskonale wiedział, że to tylko wymówka. Deidara nie umie dobrze kłamać, niezależnie od tego jak bardzo by się starał. Owszem ma dużo nauki i musi malować, ale czas mimo wszystko by znalazł jeśli tylko by chciał, ale on nie chce, więc nadal trzyma dystans.
Mężczyźni w ciszy opuścili budynek i dalej rozeszli się każdy w inną stronę. Uchiha udał się do swojego czarnego samochodu, a blondyn w kierunku swojego mieszkania. Ich życiowe ścieżki nie krzyżowały się, a przynajmniej tego pilnował student. Nie chciał tego, więc robił wszystko by do tego nie dopuścić.
Jesienna, czwartkowa noc była piękna, dlatego blondyn wybrał drogę do swojego domu przez park. Ze spaceru nie czuł przyjemności, ale po dzisiejszych lekcjach, a później po spędzeniu kilka godzin w wytwórni przyda się świeży wiaterek, który rozjaśni nieco jego umysł, więc właśnie dlatego artysta wybrał dłuższą drogę. Bez pośpiechu spaceruję rozmyślając o przeszłości i o mężczyźnie, który niegdyś go zranił w nie jeden sposób. Nie myślał o nim często. Przeszłość miał już za sobą, pokonał traumę i zwalczył depresję. Chłopak miał po prostu jakieś dziwne przeczucie, że zdarzy się coś złego, że jego aktualny spokój to tylko cisza przed burzą.
Obito dotarłszy do swojego apartamentowca udał się do łazienki i zdjął garnitur, przedtem wyjmując telefon z kieszeni. Zostając w samych bordowych bokserkach, udał się do kuchni. Napił się szklanki wody i znów zaczął myśleć o Deidarze, ale teraz trochę w inny sposób niż zwykle. Po dłuższym przemyśleniu stwierdził, że da mu spokój. Jeśli on jawnie pokazuje, że nie chce się z nim zadawać, jeśli pokazuje, że nie ma ochoty choćby rozmawiać z nim co dopiero mówić o jakimś spotkaniu to po prostu da sobie spokój. Po mieszkaniu nagle rozległa się piosenka, co znaczyło, że ktoś dzwoni do aktora. Mężczyzna oderwał się z miejsca i ruszył do łazienki, wziąwszy telefon z pralki odebrał połączenie.
– Jeszcze nie śpisz, kochanie? – usłyszawszy przedtem głos z telefonu uśmiechnął się przyjaźnie, zadał pytanie i gdy miał już na nie odpowiedź znów się odezwał. – Czyli tylko chciałaś się upewnić, że bezpiecznie dotarłem do domu? Właśnie wróciłem i zaraz będę się kładł spać, ty również niedługo się połóż, żebyś była wypoczęta jutro, dobrze? – odparł aktor. – Ja też za tobą tęsknie, zobaczymy się w weekend, to już niedługo. – odpowiedział z uśmiechem. – Też cię kocham misiu. Dobranoc – gdy połączenie się zakończyło podłączył telefon do ładowania i tak jak wypowiedział wcześniej udając się do sypialni położył się w swoim łóżku. Nie rozmawiał już z nią, ale nadal czuł przyjemne ciepło w sercu. To był zdecydowanie miły telefon. "Nie mogę się już doczekać soboty. Będę mógł znów zobaczyć najdroższą mi osobę. Ah jak ja cię kocham, życie bym za ciebie oddał kochana. Chcę już weekend!" - myślał przed snem niebawem zasypiając.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro