Rozdział 12
Louis w dzikim pędzie dobiegł do pokoju rodziców i wpadł do środka jak poparzony. Zastał tam mamę leżącą na łóżku i trzymającą rękę na piersi. Dosyć ciężko oddychała. Przy niej siedział tata. W łóżeczku spała Rei. Do tego jeszcze wujek Donnie, Nanase i Shinigami.
-Mamo!- zawołał Louis chcąc do niej podejść.
Leo zerwał się na równe nogi zatrzymując go.
-Spokojnie, spokojnie- mówił.-Nic się nie dzieje. Zabierz Rei i wyjdź.
-Tato, jak możesz mi mówić, że nic się nie dzieje?- odrzekł podminowany i nieco spanikowany.-Co jest mamie, powiedz!
-Narazie nie wiemy- odparł wciąż ze spokojem.-Weź siostrę i wyjdź. Nie kwestionuj mojej prośby, Louis.
Syn odsunął się o krok od ojca i z ciężkim westchnienie spojrzał mu w oczy. Kamienny wzrok ojca od razu postawił go do pionu. Loui zabrał Rei z łóżeczka i wyszedł.
-Nie czuje- wydyszała Karai.-Nie czuje nóg. Dretwieją mi.
Louis nie chciał wychodzić, gdy słyszał, że z mamą jest coraz gorzej, ale wolał być posłuszny woli ojca.
Był skołowany. Nie miał pojęcia co robić a do tego musiał jeszcze opanować emocje, jeżeli nie chciał ukąsić siostry swoimi rękami.
-Louis- przemówił do niego Usagi.-Louis, uspokój się.
-Co?- Powróciła do niego świadomość.-Wujek?
-Spokojnie- powtórzył.-Wszystko będzie dobrze.
-Wujku, tracę nad tym wszystkim kontrolę- rzucił.
-Louisie Nathanielu Hamato, idź na zewnątrz. Poodychaj świerzym powietrze.
-Nie mogę. Muszę tu zostać, bo...
Nagle poczuł, że jego ręce zmieniają kształt. Zdawało mu się, że stracił palce.
-Twoje ręce- zauważył Usagi.-Przekaż mi swoją siostrę.
-No tylko tego mi brakowało- westchnął z paniką.
-Daj mi Rei.
Wyciągnął do niego ręce. Loui oddał mu niemowlę. Ojciec Chokkan delikatnie przysunął ją do siebie.
-Tą...metamorfozę masz...po matce?- spytał tak jakby nie do końca chciał usłyszeć odpowiedź.
-Tak, ale teraz to maj mniej ważne- odpowiedział.
-Louis, wyjdź na zewnątrz i poszukaj mojej córki- odrzekł Usagi.-Nie jestem pewien czy trafi do domu. Jest w nowym miejscu.
Loui chcąc, nie chcąc, poszedł na dwór.
W tejże chwili z pokoju wyszli wszyscy prócz Leo.
-Co się dzieje?- spytał Usagi.
-Wygląda mi to na stan przedzawałowy- wyjaśnił Donnie pocierajac ręka czoło.
-Pogotowie będzie za chwilę- obwieściła Nanase.-Trzeba powiedzieć wszystkim, by się pochowali.
🔸
-Tato, ale ciocia wyjdzie z tego, prawda?- spytała zmartwiona Risa siedząc z ojcem w pokoju.
-Jasne, że tak- zapewniał ją Mikey.-Karai to jedna z najsilniejszych babek jakie znam.
-Ale to W końcu zawał.
-Mój uśmieszku, zawał dopada wielu ludzi i po trzy razy. Ciocia da sobie radę.
-Tato...ja...muszę ci coś pokazać.
-Co?
Risa wstała z łóżka i poszła do łazienki. Odsunęła szufladkę pod lustrem wyciągając test ciążowy.
Wróciła do ojca siadając obok niego. Podała mu plastikową rzecz.
-Tato, ja...- zaczęła.
-Zaraz, zaraz, że co?- Mikey wstał wzburzony.-Jak to możliwe?! Kim jest ten koleś i który to miesiąc?
-Tato, ja... nie mam pojęcia.
-Nie masz pojęcia, kto cię tak urządził?
-Co? Tato, ale tu nie chodzi o mnie. Chodzi o mamę.
Mikey zamilkł patrząc na córkę ze znakiem zapytania.
-Jak to o mamę?- nie rozumiał.
-No chyba nie myślałeś, że to ja się tak wkopałam.
-No... Nie wiem.
-Tato, powiedz mi to wprost. Będę mieć rodzeństwo?
-Risa, ja sam nie wiem. Mama nic mi nie mówiła.
-Robi jakąś wielką niespodziankę, czy co?
-Jeśli tak, właśnie jej ją zepsułaś.
Risa uśmiechnęła się krzywo.
🔸
ANGEL
-Od początku- powiedziała mama.-Zdeżyłyście się głowami i tak jakby wzrok Leslie został przekazany Chokkan.
-W skrócie- odparła Kan mrużąc oczy.
Nadal nie mogła przyzwyczaić oczu do światła.
-Może to mieć związek z darem uzdrawiania Aishi?- spytał Usagi.
-Nie, gdyby tak było, Chokkan siedziałaby tu osłabiona a poza tym ten dar dziedziczy co drugie pokolenie- wyjaśniła ciocia.
-Mamo, a czy to możliwe, że Leslie też może mieć ...nasze moce?- spytałam.
-Ja się nie urodziłam z niczym- zaprotestowała moja siostra.-Jestem zwyczajna. W przeciwieństwie do Angel. Mamo, zrób coś bo mam dość tej ciemnoty.
-I zrobię, ale Chokkan musi koło ciebie siąść- powiedziała.
Kan po omacku doszła do łóżka i usiadła.
-Po co mi wzrok, skoro i tak nie widzę- rzuciła.
-Przestań mrużyć oczy- poradził Sharm.-Wtedy wszystko zobaczysz.
Córka Usagiego przekonała się i rozszerzyła powieki.
-Jej- skomentowała.
Tata siadł obok Leslie obejmując ją ramieniem.
-Będzie dobrze- zapewnił ją.
Czyżby w końcu skupił się na niej i odpuścił mi? Może łatwiej będzie się teraz wyprowadzić.
-Czy, zanim znów oślepnę, mogę zobaczyć jak wyglądam?- poprosiła Chokkan.
-Pewnie- odparłam.
Wzięłam małe lusterko ze stolika nocnego i dałam jej. Kan obejrzała swoją twarz dokładnie a potem uszy.
-Jestem inna niż dawniej- spostrzegła.
-Bo dorastasz- odpowiedział Usagi także przy niej siadając.
Włączyła się solidarność ojców.
-A ty, tato, jesteś jaki byłeś- dodała.
-Angel, będziesz mi potrzebna- rzekła mama.
Zrobiłam krok w jej stronę.
-Złapię ich za głowy od tyłu a ty od przodu- poinstruowała mnie.
Zrobiłam to, o co mnie prosiła. Sama położyła ręce na tyłach ich głów.
-A teraz postarajmy się zamienić im wzrok- ciągnęła.
Zamknęłam oczy. Dosłownie poczułam impulsy przechodzące przez moje ręce z lewej do prawej. Prawa dłoń jakby o wiele mocniej oddziaływała na mnie.
-Wystarczy- powiedziała mama.
Wyczułam, że się udało. Spojrzałam na dziewczyny masując prawą rękę. Czułam w nich mrówki.
-I jak?- spytał Donnie.
Lessie otworzyła oczy mrugajac szybko.
-Widzę- powiedziała.
-A ja nie- odparła Chokkan.
-No sorry, ale ten wzrok był mój- rzuciła.
-Czy ja coś mówię?- warknęła po czym szybko wyszła z pokoju.
Spojrzałam wrogo na siostrę.
-Nic by się nie stało, gdybyś była nieco delikatniejsza- skarciła ją mama.
-Pójdę za nią- westchnęła Aishi.
-Nie, zostaw- zatrzymał ją Usagi.-Powinna pobyć sama.
Spojrzałam na mamę. Ona również masowała sobie rękę, tylko lewą.
-Angel, ty też to poczułaś?- spytała.
-Takie impulsy?- upewniałam się.-Tak.
-A co to znaczy?- dociekał Sharm.-To coś niepokojącego?
-I tak, i nie- odpowiedziałam.
-No, ale o co chodzi?- dociekała Lessie.
Mama spojrzała na tatę, a potem na mnie i w końcu wyjaśniła:
-Leslie, masz moc telekinezy i telepatii. Jesteś taka jak ja i Angel.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro