Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12

Louis w dzikim pędzie dobiegł do pokoju rodziców i wpadł do środka jak poparzony. Zastał tam mamę leżącą na łóżku i trzymającą rękę na piersi. Dosyć ciężko oddychała. Przy niej siedział tata. W łóżeczku spała Rei. Do tego jeszcze wujek Donnie, Nanase i Shinigami.

-Mamo!- zawołał Louis chcąc do niej podejść.

Leo zerwał się na równe nogi zatrzymując go.

-Spokojnie, spokojnie- mówił.-Nic się nie dzieje. Zabierz Rei i wyjdź.

-Tato, jak możesz mi mówić, że nic się nie dzieje?- odrzekł podminowany i nieco spanikowany.-Co jest mamie, powiedz!

-Narazie nie wiemy- odparł wciąż ze spokojem.-Weź siostrę i wyjdź. Nie kwestionuj mojej prośby, Louis.

Syn odsunął się o krok od ojca i z ciężkim westchnienie spojrzał mu w oczy. Kamienny wzrok ojca od razu postawił go do pionu. Loui zabrał Rei z łóżeczka i wyszedł.

-Nie czuje- wydyszała Karai.-Nie czuje nóg. Dretwieją mi.

Louis nie chciał wychodzić, gdy słyszał, że z mamą jest coraz gorzej, ale wolał być posłuszny woli ojca.

Był skołowany. Nie miał pojęcia co robić a do tego musiał jeszcze opanować emocje, jeżeli nie chciał ukąsić siostry swoimi rękami.

-Louis- przemówił do niego Usagi.-Louis, uspokój się.

-Co?- Powróciła do niego świadomość.-Wujek?

-Spokojnie- powtórzył.-Wszystko będzie dobrze.

-Wujku, tracę nad tym wszystkim kontrolę- rzucił.

-Louisie Nathanielu Hamato, idź na zewnątrz. Poodychaj świerzym powietrze.

-Nie mogę. Muszę tu zostać, bo...

Nagle poczuł, że jego ręce zmieniają kształt. Zdawało mu się, że stracił palce.

-Twoje ręce- zauważył Usagi.-Przekaż mi swoją siostrę.

-No tylko tego mi brakowało- westchnął z paniką.

-Daj mi Rei.

Wyciągnął do niego ręce. Loui oddał mu niemowlę. Ojciec Chokkan delikatnie przysunął ją do siebie.

-Tą...metamorfozę masz...po matce?- spytał tak jakby nie do końca chciał usłyszeć odpowiedź.

-Tak, ale teraz to maj mniej ważne- odpowiedział.

-Louis, wyjdź na zewnątrz i poszukaj mojej córki- odrzekł Usagi.-Nie jestem pewien czy trafi do domu. Jest w nowym miejscu.

Loui chcąc, nie chcąc, poszedł na dwór.
W tejże chwili z pokoju wyszli wszyscy prócz Leo.

-Co się dzieje?- spytał Usagi.

-Wygląda mi to na stan przedzawałowy- wyjaśnił Donnie pocierajac ręka czoło.

-Pogotowie będzie za chwilę- obwieściła Nanase.-Trzeba powiedzieć wszystkim, by się pochowali.

🔸

-Tato, ale ciocia wyjdzie z tego, prawda?- spytała zmartwiona Risa siedząc z ojcem w pokoju.

-Jasne, że tak- zapewniał ją Mikey.-Karai to jedna z najsilniejszych babek jakie znam.

-Ale to W końcu zawał.

-Mój uśmieszku, zawał dopada wielu ludzi i po trzy razy. Ciocia da sobie radę.

-Tato...ja...muszę ci coś pokazać.

-Co?

Risa wstała z łóżka i poszła do łazienki. Odsunęła szufladkę pod lustrem wyciągając test ciążowy.
Wróciła do ojca siadając obok niego. Podała mu plastikową rzecz.

-Tato, ja...- zaczęła.

-Zaraz, zaraz, że co?- Mikey wstał wzburzony.-Jak to możliwe?! Kim jest ten koleś i który to miesiąc?

-Tato, ja... nie mam pojęcia.

-Nie masz pojęcia, kto cię tak urządził?

-Co? Tato, ale tu nie chodzi o mnie. Chodzi o mamę.

Mikey zamilkł patrząc na córkę ze znakiem zapytania.

-Jak to o mamę?- nie rozumiał.

-No chyba nie myślałeś, że to ja się tak wkopałam.

-No... Nie wiem.

-Tato, powiedz mi to wprost. Będę mieć rodzeństwo?

-Risa, ja sam nie wiem. Mama nic mi nie mówiła.

-Robi jakąś wielką niespodziankę, czy co?

-Jeśli tak, właśnie jej ją zepsułaś.

Risa uśmiechnęła się krzywo.

🔸
ANGEL

-Od początku- powiedziała mama.-Zdeżyłyście się głowami i tak jakby wzrok Leslie został przekazany Chokkan.

-W skrócie- odparła Kan mrużąc oczy.

Nadal nie mogła przyzwyczaić oczu do światła.

-Może to mieć związek z darem uzdrawiania Aishi?- spytał Usagi.

-Nie, gdyby tak było, Chokkan siedziałaby tu osłabiona a poza tym ten dar dziedziczy co drugie pokolenie- wyjaśniła ciocia.

-Mamo, a czy to możliwe, że Leslie też może mieć ...nasze moce?- spytałam.

-Ja się nie urodziłam z niczym- zaprotestowała moja siostra.-Jestem zwyczajna. W przeciwieństwie do Angel. Mamo, zrób coś bo mam dość tej ciemnoty.

-I zrobię, ale Chokkan musi koło ciebie siąść- powiedziała.

Kan po omacku doszła do łóżka i usiadła.

-Po co mi wzrok, skoro i tak nie widzę- rzuciła.

-Przestań mrużyć oczy- poradził Sharm.-Wtedy wszystko zobaczysz.

Córka Usagiego przekonała się i rozszerzyła powieki.

-Jej- skomentowała.

Tata siadł obok Leslie obejmując ją ramieniem.

-Będzie dobrze- zapewnił ją.

Czyżby w końcu skupił się na niej i odpuścił mi? Może łatwiej będzie się teraz wyprowadzić.

-Czy, zanim znów oślepnę, mogę zobaczyć jak wyglądam?- poprosiła Chokkan.

-Pewnie- odparłam.

Wzięłam małe lusterko ze stolika nocnego i dałam jej. Kan obejrzała swoją twarz dokładnie a potem uszy.

-Jestem inna niż dawniej- spostrzegła.

-Bo dorastasz- odpowiedział Usagi także przy niej siadając.

Włączyła się solidarność ojców.

-A ty, tato, jesteś jaki byłeś- dodała.

-Angel, będziesz mi potrzebna- rzekła mama.

Zrobiłam krok w jej stronę.

-Złapię ich za głowy od tyłu a ty od przodu- poinstruowała mnie.

Zrobiłam to, o co mnie prosiła. Sama położyła ręce na tyłach ich głów.

-A teraz postarajmy się zamienić im wzrok- ciągnęła.

Zamknęłam oczy. Dosłownie poczułam impulsy przechodzące przez moje ręce z lewej do prawej. Prawa dłoń jakby o wiele mocniej oddziaływała na mnie.

-Wystarczy- powiedziała mama.

Wyczułam, że się udało. Spojrzałam na dziewczyny masując prawą rękę. Czułam w nich mrówki.

-I jak?- spytał Donnie.

Lessie otworzyła oczy mrugajac szybko.

-Widzę- powiedziała.

-A ja nie- odparła Chokkan.

-No sorry, ale ten wzrok był mój- rzuciła.

-Czy ja coś mówię?- warknęła po czym szybko wyszła z pokoju.

Spojrzałam wrogo na siostrę.

-Nic by się nie stało, gdybyś była nieco delikatniejsza- skarciła ją mama.

-Pójdę za nią- westchnęła Aishi.

-Nie, zostaw- zatrzymał ją Usagi.-Powinna pobyć sama.

Spojrzałam na mamę. Ona również masowała sobie rękę, tylko lewą.

-Angel, ty też to poczułaś?- spytała.

-Takie impulsy?- upewniałam się.-Tak.

-A co to znaczy?- dociekał Sharm.-To coś niepokojącego?

-I tak, i nie- odpowiedziałam.

-No, ale o co chodzi?- dociekała Lessie.

Mama spojrzała na tatę, a potem na mnie i w końcu wyjaśniła:

-Leslie, masz moc telekinezy i telepatii. Jesteś taka jak ja i Angel.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro