Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 39 ' Please tell me now it's not the end...'


-Czego i kto nie ma się dowiedzieć?-Leo wszedł do pokoju,a ja z przerażeniem spojrzałam na panią Lenehan-No?Dowiem się?
Nie wiedziałam jak mam z tego wybrnąć,a przecież powiedzieć też nie mogę
-Leo,nie mogę powiedzieć-zyskałam trochę na czasie
-Niby czemu?
-Bo to..To niespodzianka,a niespodzianka nie będzie niespodzianką jeśli się wygadam prawda?-uśmiechnęłam się mając nadzieje,że to kupił
-Oki,chyba rozumiem-pokręcił głową
-To ja wam nie przeszkadzam-pani Karen wstała z łóżka i wyszła,a Leo mocno mnie do siebie przytulił
-A co do niespodzianek to niedługo wychodzimy-zaśmiał się
-Gdzie?-zdziwiłam się
-'Niespodzianka nie będzie niespodzianką jeśli się wygadam prawda?'-puścił do mnie oczko
-Ehh..No dobrze-zgodziłam się
-Mamy jeszcze jakąś godzinę,więc co robimy?-spytał
-Idziemy do ciebie-zaśmiałam się
-Czemu do mnie?
-Masz fajne łóżko-odpowiedziałam dopiero po chwili ogarniając co tak naprawdę mówię-Znaczy..Wygodne i no...Dobra nie wiem co powiedzieć-stwierdziłam,a Leo już zwijał się ze śmiechu
-Dobra-uspokoił się-W takim razie idziemy do mnie
-Brzmi coraz dziwniej,Leo-zaczęłam się śmiać
-Powiedzmy,że tego nie było-przytulił mnie do siebie
-Tak będzie najlepiej-pocałowałam go w policzek i razem pokierowaliśmy się w stronę jego pokoju.Brunet usiadł na łóżku,a ja wzięłam z niego przykład i ulokowałam się naprzeciwko niego
-Powiesz mi?
-Wiedziałem,że pękniesz-wybuchł śmiechem-Nie ma mowy kochanie-pocałował mnie w policzek i wstał
-No,ale
-Nie ma ale-zaśmiał się i wrócił na łóżko tym razem siadając za mną.Oparłam się o jego klatkę piersiową,a on mnie objął
-Czemu ty to robisz?
-Hmm?-zdziwił się
-Dlaczego sprawiasz,ze czuje się jak księżniczka,czym na to zasłużyłam?-przechyliłam głowę i spojrzałam mu w oczy
-Każdy człowiek w życiu znajduje w końcu osobę dla której robi wszystko,wiesz?
-Dziękuje-odwróciłam się i przytuliłam go
-Nie ma za co kruszynko
-Kruszynko?-wybuchnęłam śmiechem
-Tak!Jesteś coraz drobniejsza.Niedługo mi znikniesz i co zrobie?
-Bez obaw-pokręciłam głową i pocałowałam go w policzek
-Oki,kochanie-spojrzał na zegarek-Ja teraz na chwilę wyjdę.Niedługo wracam.Kocham Cię-pocałował mnie
-No okej.Ja ciebie też-odpowiedziałam,a jego już nie było.Wyszłam z jego pokoju i weszłam do siebie.Z szafki wyjęłam pudełko z lekami i je zażyłam.Odłożyłam wszystko w dobrze ukryte miejsce i wróciłam do pokoju Leo
-Majka,zejdź na dół-usłyszałam głos mamy,więc ruszyłam się i zeszłam do kuchni.Mama stała tam z wielką paczką
-Misiu przyszedł-pisnęłam i zabrałam pakunek od mamy,a ona zaczęła się śmiać
-Jak dziecko-westchnęła
-Też Cię kocham mamusiu-pocałowałam ją w policzek i szybko poszłam na górę oczywiście kierując się do pokoju bruneta.Rozpakowałam paczkę i wyjęłam misia.Nie zważając na bałagan jaki zostawiłam wzięłam go i położyłam się na łóżku.Usłyszałam,że Leo wrócił do domu,więc czekałam na niego.Po chwili wszedł do pokoju. 
- Gotowy? - spytałam. 
- Jeszcze nie - zaśmiał się - Możesz iść do Edi, a ja się do końca ogarnę? - spytał tajemniczo. 
- Jasne - odpowiedziałam i skierowałam się do pokoju siostry. 
- Chodź, Maja - zawołała do mnie przed wejściem, a ja spojrzałam na nią pytającym wzrokiem i weszłyśmy do środka - Mam coś dla Ciebie, miśka - uśmiechnęła się. 
- Co masz na myśli?
 - To - odpowiedziała i wyciągnęła z szafy sukienkę. 
- Wow, jest śliczna - uśmiechnęłam się szczerze. Wyglądała cudownie... 
- Załóż ją 
- To wszystko od Leo? 
- Ja nic nie wiem - zaśmiała się.
 - A ja już wiem - dołączyłam i wzięłam sukienkę - Dziękuję - przytuliłam ją. 
- Oki, to teraz biegnij się przebrać, książe czeka - zaśmiała się, a ja skierowałam się w stronę łazienki. Przebrałam się w sukienkę od bruneta, ogarnęłam włosy, spojrzałam ostatni raz w lustro i wyszłam

. Zeszłam na dół, gdzie już czekał chłopak.
- Ślicznie wyglądasz - przytulił mnie - Teraz jesteś jak prawdziwa księżniczka, brakuje jedynie korony - pocałował mnie, a ja się zaśmiałam. 
- Słodzisz - stwierdziłam. 
- Życie - uśmiechnął się i chwycił mnie za rękę.Weszliśmy do korytarza i ubrałam na siebie coś cieplejszego
 - Wychodzimy! - zawołał do mamy i razem wyszliśmy z domu.
 -No więc gdzie idziemy?-spytałam 
-Zobaczysz-zaśmiał się 
-No oki-westchnęłam,a on mnie do siebie przyciągnął 
-Uśmiechniesz się w końcu?Dla mnie?-spojrzał na mnie,a mi mimowolnie kąciki ust uniosły się do góry 
-Dla ciebie?Zawsze-ustałam na palcach i pocałowałam go.Spacerowaliśmy po ulicach miasta,mijając po drodze ludzi,którzy przyjaźnie się do nas uśmiechali 
-To co?Najpierw idziemy coś zjeść?-spytał 
-Oczywiście-zaśmiałam się.Zaprowadził mnie do restauracji,która była dziwnie znajoma-Leo? 
-Tak,to pierwsza część niespodzianki.Pamiętasz tą restauracje? 
-Leo,oczywiście,że tak-przytuliłam go-Ale dziś nie ma wesołego miasteczka-zrobiłam naburmuszoną minę 
-To jeszcze nadrobimy-pocałował mnie i weszliśmy do środka.Chłopak zdjął mój płaszczyk i zaprowadził do stolika.Co mnie zdziwiło kelner nie przyszedł,a jedzenie podali nam po 10 minutach 
-Leo...To 
-Te same dania jakie jedliśmy wtedy-dokończył za mnie 
-Nadal nie rozumiem o co chodzi-westchnęłam 
-Zrozumiesz,kochanie-złapał mnie za dłoń.Zjedliśmy swoje kolacje,Leo zapłacił i ruszyliśmy dalej 
-Gdzie teraz?-spytałam 
-Majka,zobaczysz-zaśmiał się 
-Yghh no okej-przytuliłam się do niego i szliśmy dalej.Po chwili dotarliśmy na ulicę niedaleko naszego domu-Yy,Leo? 
-Pamiętasz ten dzień?-spytał i ustał 
-Ten dzień? 
-Odwróć się-wykonałam jego polecenie i zobaczyłam przed sobą..słup.Zaczęłam się śmiać 
-Pamiętam-stwierdziłam przytulając go-Leo to co robisz jest strasznie słodkie
 -Niestety nie zdążymy dziś zrobić za dużo,ale jeszcze dwa przystanki-zaśmiał się 
-No to idziemy-przytuliłam go.Szliśmy w dół ulicy ciągle się wygłupiając.W pewnej chwili Leo zatrzymał się koło skateparku...Skatepark,tu dużo się działo 
-Skatepark-westchnęłam 
-Wspomnienia,prawda? 
-Tak i to wielkie-odwróciłam się do niego przodem i mocno go przytuliłam-Tu pierwszy raz poczułam do ciebie coś więcej,po raz pierwszy pomyślałam o tobie jak o kimś więcej niż przyjacielu i po raz pierwszy pła..-przerwałam w pół słowa orientując się co mówię 
-Dokończ-poprosił 
-I tu po raz pierwszy płakałam 
-Przeze mnie-dodał 
-Nie-westchnęłam 
-Majka,wszystko nas czegoś uczy i nie można od siebie niczego odsuwać,wiesz?Kocham Cię i to,że popełniłem błąd ja czy ty nie jest ważne,ważne jest to co czujemy-uśmiechnął się 
-Masz racje-pocałowałam go 
-To teraz ostatni przystanek-stwierdził i pociągnął mnie za rękę.W pewnej chwili się zatrzymał i wyjął z kieszeni bandanę,którą przewiązał mi oczy -Po co? -Bo potrzebne-pocałował mnie w policzek i prowadził dalej
~Charlie~
Majka i Leo wyszli,więc postanowiłem pójść do Edi
-Jaki jutro dzień?-wbiłem jej do pokoju bez pukania
-Hej Charlie,ciebie też miło widzieć,a wszystko u mnie w porządku-na jej sarkazm przekręciłem oczami
-Jaki jutro dzień?-ponowiłem pytanie
-Sobota
-Dokładniej?
-6 październik..URODZINY LEO-krzyknęła
-A no właśnie
-Majka pewnie też zapomniała
-Damy rade bez niej,teraz niech się cieszą sobą,a my chyba musimy zrobić zakupy póki ich nie ma
-Masz racje.Zaczekaj chwile,ja się ogarniam i wychodzimy-stwierdziła
-Oki,będę na dole-powiedziałem i wyszedłem.Usiadłem na kanapie i włączyłem telewizor
-Co robisz?-mama do mnie podeszła
-Jutro urodziny Leo i musimy z Edi coś kupić,więc idziemy do sklepu-wytłumaczyłem w skrócie
-Dobrze,tylko nie wróćcie za późno-stwierdziła i weszła do kuchni
-Bez obaw-rzuciłem jeszcze za nią.Po chwili Edyta zeszła na dół

-

-Gotowa?-spytałem
-Tak,idziemy-stwierdziła,a my wyszliśmy
-Ej,a nie wolicie samochodem?-spytała mama
-W sumie masz racje.Podwieziesz nas?
-Jasne-zaśmiała się i wzięła kluczyki.
~Edyta~
Wsiedliśmy do auta,a mama Lenehana podwiozła nas pod supermarket.Szybko wybiegliśmy na zewnątrz i weszliśmy do środka.Wtedy zaczęło się szaleństwo.Szybkie szukanie czego potrzeba pomieszane z wygłupami.Po około 45 minutach mieliśmy co trzeba
-Trochę nam to zajęło
-Nie dziwmy się-parsknęłam śmiechem.Gdy zapłaciliśmy juz za zakupy wyszliśmy ze sklepu i wsadziliśmy pakunki do bagażnika
-Co tak długo?-spytała pani Karen
-No,bo ten...-zaczął Charlie
-Wygłupy po drodze i tak wyszło-dokończyłam za niego
-Rozumiem-pani Lenehan zaśmiała się i ruszyła z miejsca.Krótko potem byliśmy w domu.Rozpakowaliśmy wszystko i schowaliśmy w bezpieczne miejsca,po czym oboje poszliśmy na góre
-Resztę ogarniemy jutro z Majką?-spytał Charls
-A co z Leo?
-Załatwione...Jego mama zabiera go do babci,Majka się jakoś wywinie i będzie na spokojnie-wytłumaczył
-Ooo to się ciesze.Do jutra Charlie-pożegnałam się
-Kolorowych-odpowiedziała,a ja weszłam do sypialni.Wzięłam piżame i już nawet nie biorąc prysznicu przebrałam się i padłam na łóżko szybko zasypiając
 ~Majka~
 Leo przez cały czas mnie prowadził. Nasłuchiwałam wszystkiego wokół mnie. 
- Stop - zaśmiał się. Poczułam, jakbyśmy jechali do góry. 
- Winda? - spytałam po chwili namysłu. 
- Mhm - odpowiedział, a ja się uśmiechnęłam. 
- Nasz pierwszy pocałunek.. - zaśmiałam się. 
- Może nie dokładnie tutaj, ale jesteś blisko - stwierdził, a winda się zatrzymała. wyprowadził mnie z niej i przyciągnął kawałek dalej. - Jeszcze chwilka - powiedział, a po chwili rozbrzmiały dźwięki jednej z moich ulubionych piosenek He is We - "All About Us" - To tutaj - zdjął mi z oczu bandamkę i uśmiechnął się. Zabrał mnie na wieżowiec. Ten wieżowiec. 
- Najpiękniejsze miejsce w Bristol... Pamiętam to - uśmiechnęłam się - Jesteś cudowny, Leo - wtuliłam się w niego i tak wtuleni w siebie zaczęliśmy bujać się do muzyki. Kiedy odsunęliśmy się od siebie, Leo złapał mnie za rękę i zaczęliśmy tańczyć. Wsłuchiwałam się w tekst, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.Piosenka,niby o miłości,ale niestety teledysk pokazuje,że miłości nieszczęśliwej.Chłopak traktuje dziewczynę jak księżniczkę,ale księżniczka choruje. Myśl o tym, że teraz ja jestem tą księżniczką, zabolała.
 - Księżniczko, co się dzieje? - zaniepokoił się chłopak. 
- Uwielbiam tą piosenkę... - delikatnie się uśmiechnęłam, a on starł łzy z moich policzków. 
- Ale nie płacz, nie zrobiłem nic wielkiego -
 To jest piękne, te czasy, kiedy się poznawaliśmy... To miejsce, to wszystko... Jejku - starłam łzy z policzków i odetchnęłam z ulgą, zdając sobie sprawę z tego, że znowu umknęłam od tematu. Ale nadal go okłamuję... 
-Dziękuje-po raz kolejny powtórzyłam to jedno słowo 
-Nie masz za co,kochanie-uśmiechnął się co odwzajemniłam i wtuliłam się w niego -Wiesz...To tu zdałem sobie sprawę z tego,że czuje do ciebie coś więcej-spojrzał mi w oczy 
-Naprawdę? 
-Tak-przygryzł wargę 
-Ja...Przez długi czas to od siebie odsuwałam i po raz pierwszy w pełni przestałam się okłamywać na ostatnim koncercie letniej trasy-wspomnienia tego dnia wywołały łzy w moich oczach 
-Chwile później już byliśmy razem-przyciągnął mnie do siebie i zaczął się ze mną kołysać-A teraz jesteśmy znowu w miejscu w którym się poznawaliśmy,w którym się zakochałem 
-Chciałabym wrócić kiedyś do miejsca,w którym to ja przestałam się okłamywać co do tego ile do ciebie czuję-westchnęłam 
-Załatwione-pocałował mnie w policzek-Jeszcze nie raz tam zagramy-dodał 
-Wracamy?Robi się chłodno-stwierdziłam na co brunet mocno mnie przytulił.Przymknęłam oczy i chciałam,żeby ta chwila się nie kończyła.Mimo,że było zimno i późno
 -Wracamy,bo będziesz chora-złapał mnie za rękę...Za późno...Potrząsnęłam głową próbując odgonić od siebie te myśli -Coś się stało? 
-Nie-ustałam na palcach i go pocałowałam 
-A to za co?-spytał unosząc brwi 
-Za dzisiaj 
-W takim razie nie ma za co-objął mnie i razem weszliśmy do windy.Wsiedliśmy do niej i wtedy to się stało.Podszedł do mnie i położył dłoń na moim policzku -Jesteś mi cholernie potrzebna,z każdym dniem coraz bardziej-szepnął i pocałował mnie,tak jak wtedy...Tak jak po raz pierwszy.Po chwili usłyszeliśmy dźwięk windy i odsunęliśmy się od siebie 
-Też Cię kocham-powiedziałam i przytuliłam go 
-Trzęsiesz się...To do domu? 
-Tak-uśmiechnęłam się,a on przyciągnął mnie jeszcze bliżej i już chciał zdejmować swoją kurtkę -Nawet się nie waż-pokręciłam głową 
-Majka,ale no byłoby ci cieplej 
-A tobie zimniej-przerwałam mu-Nie i tyle-dodałam,a on tylko pokręcił głową -Niech będzie-westchnął i ruszyliśmy do domu ciągle się wygłupiając i rozmawiając.Gdy byliśmy na miejscu Leo otworzył drzwi i razem weszliśmy do środka.Po zdjęciu butów i kurtek weszliśmy na górę.W pewnym momencie Leo złapał mnie za rękę i pociągnął,tak,że na niego wpadłam...Tak się poznaliśmy... 
 - Co się tak dzisiaj zamyślasz? - spytał ze śmiechem, przyciągając mnie do siebie. 
- Zrobiłeś dzisiaj dla mnie tak wiele, a ja nie mogę zrobić nic dla Ciebie... Nie potrafię przestać o tym myśleć 
- Wystarczy, że jesteś. Jesteś mi potrzebna, bez Ciebie sobie nie poradzę, księżniczko - zabolało... - Nie potrzebuję żadnych prezentów, niespodzianek i innych takich... Chcę po prostu, żebyś przy mnie była - podniósł mój podbródek i musnął delikatnie moje wargi. Wtuliłam się w niego mocno, a po moim policzku spłynęła łza, którą szybko starłam. 
- Kocham Cię, Leo.. Dziękuję za wszystko - pocałowałam go w policzek i poszłam do swojego pokoju bez słowa. Tabletki... Znowu. 
- A ty gdzie? 
- Mój pokój, więc mogę... 
- I tak śpisz u mnie - stwierdził z powagą na co wybuchnęłam śmiechem. 
- Taki przywódczy się znalazł - zanosiłam się śmiechem. 
- Bo ja - stwierdził i podszedł do mnie, obejmując w talii - Śliczna jesteś, wiesz? 
- Jakoś nie marudzę - wybuchnęłam śmiechem, ale on nadal z powagą przyciągnął mnie do siebie i wpił się w moje usta. Kiedy odsunęliśmy się od siebie, przygryzłam wargę i oparłam się o szafę - Dobra, chłopczyku, wieczorynka już była, więc do spania - stwierdziłam, po czym zaczęliśmy się oboje śmiać. 
- Skoro mnie wyganiasz... To dobranoc, księżniczko - pocałował mnie w policzek i wyszedł z pokoju. Zażyłam ponownie swoje tabletki i ukryłam w dawnym miejscu. Wybrałam piżamę, weszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, umyłam zęby i przeczesałam włosy. Wyszłam z łazienki i od razu rzuciłam się na łóżko. Nawet nie zauważyłam, kiedy zasnęłam.Obudziłam się dosyć wcześnie, a raczej ktoś mnie obudził. Tym kimś była Edi. 
-Hej siostra śpisz?-weszła do pokoju 
-Już nie-podniosłam sie 
-Przepraszam, ale jest sprawa-usiadła obok mnie 
-Mów 
-Co dzisiaj jest? 
-Sobota-wymamrotałam przecierając oczy 
-Brawo geniuszu, a konkretniej? 
-6 paź.. O nie, Leo!-krzyknęłam 
-Ciii, wiedziałam że zapomniałaś, dobra więc sprawa jest taka, ja i Charlie zrobiliśmy wczoraj zakupy i.. 
-Zaraz, zaraz ty i Charls?-zapytałam zdziwiona 
-Tak,tak no ale mniejsza, zrobiliśmy zakupy, więc to jest załatwione-wyszeptała 
-Oki
-Teraz tylko pozostanie reszta, Leo i pani Victoria jadą do babci, więc zapewne Leoś będzie chciał abyś też jechała, no więc ty musisz się jakoś wymigać, resztę ogarniemy we trójkę z Charliem 
-Dobrze-uśmiechnęłam się 
-Wstawaj już śpiochu-zaśmiała się 
-Okej, Edi?
-Tak? 
-Dziękuje-posłałam jej buziaka 
-Nie ma za co-puściła mi oczko i wyszła. Wstałam z łóżka podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej ubrania. Podeszłam do drzwi przymykając je, podeszłam do mojej skrytki i wyciągnęłam tabletki, połknęłam i schowałam z powrotem. Chwyciłam ubrania i poszłam do łazienki. 
~Edyta~ Po cichu weszłam do swojego pokoju, usiadłam na łóżko i spojrzałam na szafkę. Stało na niej zdjęcie z moich urodzin, ja i Charlie, byliśmy tacy szczęśliwi.. Wstałam i podeszłam do niego.
-Dlaczego ja to zrobiłam, mogłam być teraz taka szczęśliwa..-łzy napłynęły mi do oczu -Edyta ogarnij sie!-zganiłam sama siebie Podeszłam do szafki wyciągnęłam z niej rzeczy i z powrotem usiadłam na łóżku.. Wspomnienia wracają.. 
~Maja~ 
Gotowa zeszłam na dół.


Pani Karen stała w kuchni i szykowała śniadanie, była sama
-Dzień dobry-przywitałam się 
-O cześć Majka 
-Pomóc pani?-zapytałam 
-Nie poradzę sobie, usiądź-uśmiechnęła sie, a ja jej posłuchałam -Dziś nasz Leoś ma urodziny-dodała ze śmiechem
 -Tak, strasznie się ciesze 
-Macie coś przygotowane? -
Na razie jeszcze nie,czekamy kiedy pojedzie do babci 
-Okej-w tym momencie do kuchni wszedł Charlie
-Hej mała-spojrzał na mnie -Dzień dobry 
-Hej skarbie-poczochrała go po głowie pani Lenehan Chłopak usiadł obok mnie i się uśmiechnął 
-Tak pamiętam, Edi u mnie była-zaczęłam 
-I o to chodziło-zaśmiał się-Mamo,kiedy wraca Brooke?-zwrócił się do pani Karen
-Jutro ją przywożę
-A Tilly wraca dziś,prawda?-zagadnęłam
-Tak-potwierdził Charls
-Oo to świetnie,długo jej nie widziałam
-No długo była u Antonio,ale teraz wraca,więc będziesz miała czas na gadanie z nią czy co tam chcesz-puścił mi oczko.Po chwili do kuchni przyszli też Leo i Edi


 Zjedliśmy śniadanie i poszliśmy do salonu.
 -Majka?-brunet do mnie podszedł 
-Tak?-uśmiechnęłam się 
-Po pierwsze to dzień dobry-przyciągnął mnie do siebie i pocałował-A po drugie to jedziesz z nami do babci-zaśmiał się 
-Leo,nie mogę-pokręciłam głową 
-Nie możesz czy nie chcesz?-spytał 
-Leo,następnym razem oki? 
-Czemu?-zrobił smutną minę 
-Leo,no następnym-uśmiechnęłam się od niego 
-Oki-stwierdził i obrażony usiadł na kanapie 
-Leo noo-usiadłam na jego kolanach i pocałowałam go w policzek 
-No co? 
-Pojadę następnym razem,obiecuje-pocałowałam go 
-No oki-powiedział,gdy się od siebie odsunęliśmy..To było za łatwe... 
-Leo,jedziemy-usłyszałam głos pani Victorii 
-Leć już-pocałowałam go 
-Widzimy się wieczorem-uśmiechnął się i poszedł do swojej mamy,a ja ruszyłam w stronę kuchni,gdzie niestety blondynów nie zastałam.Za to była tam pani Victoria.Dopakowywała coś 
-Dzień dobry-uśmiechnęłam się 
-O cześć Majka-odwzajemniła gest 
-Leo już w samochodzie? 
-Tak,tak ja przyszłam jeszcze po dokumenty i już też wychodzę...Majka...kiedy mu powiesz? 
-Powiem-spuściłam wzrok-Ale jeszcze nie teraz,wiem,że powinnam i w sumie to czuje się z tym źle,ale nie chce go ranić,za bardzo go kocham...Myślałam nawet nad tym,żeby dać mu spokój,zakończyć to 
-Nie,nawet nie zaczynaj-przerwała mi-Zrobisz to,kiedy będziesz gotowa,tylko błagam,nie mów nic o zostawianiu,ani mi,ani tym bardziej Leo.Wszystko będzie dobrze,a ty wyzdrowiejesz-przytuliła mnie 
-Dziękuje.A i mam pytanie 
-Tak?-odsunęła się 
-Wie pani gdzie są Edi i Charls? 
-Sprawdź w ich pokojach,a ja już idę.Do wieczora-pożegnała się i wyszła,a ja poszła dalej szukać naszych blondynek 
~Edyta~
 Po śniadaniu poszłam na chwilę do salonu, kilka minut później wróciłam do swojego pokoju. Podeszłam do okna i wpatrywałam się w drzewo stojące naprzeciw mnie. W tym momencie ktoś zapukał. 
-Hej Edi, mogę wejść? 
-Jasne 
-Co robisz?-zapytał blondyn 
-W sumie nic, co jest? 
-Widziałem przed chwilą że Leo pojechał z panią Vciki, poczekamy jeszcze na Majke i zaczynamy.-uśmiechnął się 
-Ej Charls?-zatrzymałam go 
-No? 
-Możemy chwilę porozmawiać? 
-Jasne-usiedliśmy na łóżku 
-Więc-zaczęłam- minęło już trochę czasu i ja.. Ja dochodzę do wniosku, że tak dłużej nie mogę.. Brakuje mi naszych codziennych rozmów, tego że zawsze przy mnie by..byłeś-zająknęłam się 
-Edi, ja cie rozumiem mi też tego brakuje, uwierz to co było.. Tego się nie da zmienić, ale ważne jest to co jest tu i teraz.. To nie jest łatwe, ale musimy postarać się, jakoś tą relacje naprawić. 
-Charls ja.. 
-Jestem z tobą-przerwał mi 
-Dziękuje 
-Razem, księżniczko-znowu to powiedział, a ja cała rozpromieniałam. W tym momencie do pokoju weszła Maja. 
-Hej.. Ups przeszkadzam-blondynka zmieszała się 
-Nie my.. Nie..-wstałam 
-Okej, okej-zaśmiała się-Leo już pojechał to co? Zaczynamy? 
-Tak-Charls podniósł się i ruszył, a my zaraz za nim. Zeszliśmy do kuchni. 
-Majka, to może ty.. Ogarniesz gości?-zapytał 
-Jasne-uśmiechnęła się 
-A my z Edi, przystroimy trochę salon-rozkazał Każdy ruszył w swoją stronę. Szłam krok w krok za Charliem, kiedy nagle potknęłam się o dywan i poleciałam na blondyna. 
~Maja~
 Zaczęłam dzwonić po znajomych ze szkoły i już po godzinie miałam pozapraszanych jakieś 25 osób.Chyba wystarczy,potem jeszcze zapytam Charlsa.Wstałam z łóżka i odłożyłam telefon.Lekko zakręciło mi się w głowie,więc oparłam się o szafkę.Gdy zawroty głowy minęły wstałam i podeszłam do szafy wyciągając z niej ubrania na wieczór,żeby potem się z tym nie męczyć.Gdy wszystko miałam gotowe wyszłam z pokoju i skierowałam się na dół 
~Leondre~ 
Siedząc w samochodzie zastanawiałem się czy ktokolwiek pamięta o moich urodzinach i chyba nie...no oprócz mamy,która rano złożyła mi życzenia.Nawet Majka zapomniała...No,ale nic z tym nie zrobię...Tylko szkoda,że z nami nie jedzie.Poznała by moją rodzinę i z nią na pewno było by jeszcze lepiej -Co się tak zamyśliłeś?-spytała mama -Nie nic..Oni chyba zapomnieli-westchnąłem -Przypomni im się-stwierdziła -no nie wiem.Mamo,a Joey będzie? -Leo,wiesz,że -Czyli będzie-przerwałem jej i oparłem się o szybę -Leo,musicie pogadać-spojrzała na mnie -Mamo,patrz na drogę...A co do niego to po czyjej stronie jesteś? -Po twojej,ale no bez rozmowy nic się nie da zrobić -Może-przekręciłem oczami,a mam nic już nie odpowiedziała.W sumie są plusy tego wszystkiego-po tak długim czasie zobaczę Tilly i zabierzemy ją z mamą do naszego domu,po tym jak spędziła,bądź co bądź,bardzo dużo czasu u taty
 ~Edyta~
 -Ygh, przepraszam, Charls ja nie chciałam-zebrałam się szybko z chłopaka 
-Edi spokojnie nic się nie stało-uśmiechnął się 
-Charlie..
 -Edyta spokojnie nic sie nie stało ciamajdo-parsknął śmiechem 
-Ej no-poczochrałam mu włosy 
-Taka prawda-jeszcze bardziej się roześmiał 
-Taa śmiej sie śmiej-przekręciłam oczami 
-Edi? 
-No? 
-A nic,sprawdzam łączność-powoli się uspokajał 
-Zachowujesz się jak dziecko-wytknęłam mu język 
-'Zachowujesz się jak dziecko'-zaczął mnie przedrzeźniać 
-No Charlie no! 
-No Edi no! 
-Skończ! 
-Bo co? 
-Bo nic nie mamy zrobione zaraz przyjdzie Maja i jej się będziesz tłumaczył-zaśmiałam się 
-Uważaj bo się boje-zakpił 
-Majka!-zawołałam 
-Dobra dobra już się biorę do roboty-podniósł ręce Złapał za balony i zaczął je dmuchać.. 
-Charlie? 
-Yhm? 
-Wiesz że mamy pompkę do balonów.?- zaczęłam się śmiać na cały dom 
-Że co?-jego mina mówiła sama za siebie 
-Tak, geniuszu-blondyn spuścił głowę i wyszedł, po chwili wrócił z pompką. 
-Zadowolona?-zapytał z sarkazmem 
 -Bardzo-podeszłam do sofy i próbowałam ją przesunąć. 
-Chodź,pomogę ci-podszedł 
-Dziękuje-na te słowa chłopak puścił mi oczko Może los wreszcie się do mnie uśmiechnął
 ~Maja~ 
Zeszłam na dół i zobaczyłam Charliego i Edi razem. Chciałabym aby oni byli razem.. 
-To co miśki gotowe?Wiecie,jeszcze ktoś musi iść ze mną po prezent
-Yyyy-blondyn sie speszył 
-Tłumacz się,tłumacz-Edi pokręciła głową wybuchając śmiechem
 -No bo wiesz Majka.. 
-Czyli mam wam pomóc? 
-Mogłabyś? 
-Aj dzieci dzieci. 
-I kto to mówi..
Wzięłam się za rozwieszanie dekoracji.Po chwili Edi do mnie dołączyła,a Charls nadal męczył się z dmuchaniem balonów 
-Jak tam między wami?-spytałam 
-W sumie oki,ale co najwyżej przyjaźń,Majka-westchnęła 
-Będzie dobrze-poklepałam ją po plecach
 ~Edyta~ 
-Mam nadzieje-westchnęłam 
-Coś mówiłaś?-spytał blondyn 
-Nie nic...Charlie? 
-Tak?-spojrzał na mnie z uwagą 
-Błagam,powiedz mi,że to nie koniec...Że my damy radę-chłopak spojrzał na mnie zdziwiony...Tak,wypowiedziałam te słowa po polsku,więc dla niego pewnie nie miały większego sensu 
-Co?-uniósł brwi 
-Mówiłam,że trzeba się pospieszyć i masz ruszyć tyłek Lenehan-zaśmiałam się,żeby wyjść z tej sytuacji.Po co ja to mówiłam? 
-Po polsku? 
-Po polsku-puściłam mu oczko i wróciłam do dekorowania 
-Skończyłem z tymi balonami,więc jakby coś to jestem w kuchni 
-Oki-odpowiedziałam równo z Majką,a jego już nie było 
-Słyszałam co mówiłaś-siostra podeszła i mnie przytuliła 
-Nie rozmawiajmy o tym.I tak nie miało sensu 
-Miało 
-Majka,pogadamy potem-odsunęłam się od niej i ruszyłam do kuchni
 Blondyn stał koło zmywaka. 
-Charlie? 
-Tak? 
-Skłamałam 
-Co? Kiedy? 
-Nie powiedziałam że masz się pośpieszyć.. 
-To co powiedziałaś?-zbliżył się do mnie.Spojrzałam prosto w jego błękitne oczy Czułam jego oddech ma moim policzku..
~*~
Hejka kochani

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #bam