Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13 "Emocje ponoszą na złe drogi"


-Nie chce stawać na drodze tobie i te dziewczynie-powiedziałam i odbiegłam,a łzy spływały mi po policzkach

~Maja~

Zobaczyłam uśmiechnięte mame,panią Karen i panią Victorie..Chociaż mama nie była chyba w pełni szczęśliwa.Potem się jej dopytam o co chodzi

-Idziemy do siebie-stwierdził Leo ciągnac mnie na góre.Weszliśmy do mojego pokoju.Zamknął drzwi i zaczął mnie delikatnie całować.Gdy zabrakło nam powietrza odsunęliśmy się od siebie.Przytuliłam się do niego mocno i przymknełąm oczy.Leo zaczął się ze mną delikatnie kołysać

-Ja zaraz wracam tylko się przebiorę-pocałował mnie w policzek i wyszedł.Po chwili ktoś zapukał do drzwi

-Proszę-powiedziałam,a do pokoju weszła mama

-Gdzie Leo?-spytała

-Poszedł na chwile do siebie,a czemu pytasz?-zdziwiłam się

-Może i lepiej-jej ton nie wróżył nic dobrego-Co ty wyprawiasz?-uniosła głos

-O co ci chodzi?-spytałam

-Po co to robisz?Wplątujesz się w jakieś związki z gwiazdą?W jakiej ty mnie stawiasz sytuacji?Do cholery ja u nich pracuje rozumiesz?

-No i co w związku z tym?-wstałam z łóżko-Co mam przestać być z Leo,bo co?Bo jesteś jego stylistką?-parsknęłam śmiechem-Możesz mi zabronić wszystkiego,ale nie tego-stwierdziłam

-Jeszcze się przekonamy-krzyknęła i odwróciła się,a ja zobaczyłam Leo opartego o framugę drzwi-Mam nadzieje,że zrozumiałeś to co przed chwilą powiedziałam-zwróciła się do niego i poszła dalej.Czemu ona mi to robi?Mimowolnie łza spłynęła po moim policzku

-Hej słońce-Leo do mnie podszedł i mocno mnie przytulił-Nie obchodzi mnie co inni myślą i nikt nie może kazać nam się rozstać.Prosze-uniósł mój podbródek-nie przejmuj się tym oki?-pokiwałam delikatnie głową-Przestań się przejmować-delikatnie cmoknął mnie w usta-Chcesz iść na spacer,do skateparku,kina,basen?

-Sala taneczna-przerwałam mu

-Nie ma mowy-pokręcił głową

-Leo na chwi

-Nie Maja nie chce,żebyś zrobiła sobie krzywdę-powiedział

-Niech będzie-przekręciłam oczami-W takim razie skatepark,a potem możemy pójść do kina lub na spacer no cos się wymyśli-zaśmiałam się

-Okej

-Musze się przebrać-podeszłam do szafy i wyjęłam z niej ubrania

-Daj mi chwile-pocałowałam go w policzek i weszłam do łazienki.Przebrałam się

Przeczesałam włosy i wyszłam.

-To co idziemy?-spytał Leo

-Jasne-podeszłam do niego i złaczyłam nasze usta

-Mmm kocham jak całujesz-powiedział zjeżdzajac dłońmi w dół moich pleców,co wywołało u mnie te znajome dreszcze-Idziemy?-spytał

-Mhm-przygryzłam warge

-Robisz to specjalnie-przyciągnął mnie jeszcze bliżej i pocałował unosząc do góry

-Gdyby moja mama tu teraz weszła to mogę się założyć,ze stracił byś...coś-powiedziałam

-Jezu jesteś zboczona-zaśmiał się

-Się odezwał-odparowałam stając na ziemi-I nie jestem-dodałam

-Mhm-złapał mnie a ręke i wyszliśmy z pokoju

-Jakis problem?

-Wręcz przeciwnie-przyciągnął mnie do siebie obejmując w pasie

-Leo!-spojrzałam na niego,a on wybuchł śmiechem-A niby taki grzeczny chłopak-przekręciłam oczami ze śmiechem

-Przykro mi kochanie-wzruszył ramionami ubierając buty.Założyłam swoje i ustałam koło niego

-Wychodzimy-powiadomił panią Victorie,która była w kuchni

-Okej-odkrzykneła nam

-Gdzie idziesz?-spytała mama

-Przejść sie-powiedziałam

-A spyt

-Wychodze-przerwałam jej i wyszłam za Leo

-Maja jak chcesz to możemy

-Nie nie możemy.Wziełeś deski?-spytałam

-Są w ogrodzie-uśmiechnął się.Poszliśmy po deski i razem z nimi ruszyliśmy w strone skateparku

~Edyta~

Chciałam przejść przez pasy

-Edyta-usłyszałam za sobą.Odwróciłam się i zobaczyłam Charlsa.Zrobiłam krok do przodu

-Stój-Charlie zaczął biec,ale olałam to i zrobiłam kolejny krok do przodu.Ostatnie co zobaczyłam to swiatła,po czym ból przeszył moje ciało.Straciłam kontakt z rzeczywistością

~Charlie~

Stała przy pasach cała zapłakana.Wiedziałem,ze może się to źle skończyć

-Edyta-krzyknąłem.Odwróciła się,ale mimo wszystko zrobiła krok do przodu.Przecież na tej ulicy nie ma ograniczeń do cholery.Czy ja do reszty powaliło?!

-Stój!-zacząłem biec.Niestety nie zdąrzyłem.Ona..Leżała tam.Zakrwawiona

-Edi-uklęknołem przy niej,a łzy spłwały mi po policzkach.jakiś starszy facet zadzwonił po karetke,a ja dalej siedziałem przy niej

-Edi chodziło o ciebie rozumiesz?!O ciebie kurwa!Jestes da mnie najważniejsza proszę nie rób mi tego.wszystko będzie dobrze rozumiesz-głaskałem ją po głowie

-To nic nie da-jakaś kobieta próbowała mnie od niej odciągnąć

-Niech mnie pani zostawi-odepchnąłem ją-Skarbie proszę otwórz oczy.Błagam nie rób mi tego Edi.Byłem idiotą,wiem.Mogłem ci powiedzieć i zrobie to,ale otwórz oczy-rozpłakałem się jak małe dziecko

-Proszę się odsunąć-policjant odciągnął mnie od brunetki

-Ja musze z nią być-chciałem mu się wyrwać

-Posłuchaj młody-chwycił mnie za ramiona-To nic nie pomoże.Teraz musisz po prostu mieć nadzieje-potrząsnąłem głową-Zadzwonisz do jej mamy?-spytał

-T-aa-k-wydukałem,a on odszedł

-Będzie dobrze-odwrócił się jeszcze po czym odszedł.Wybrałem numer do mamy i zadzwoniłem

-Halo-usłyszałem po drugiej stronie

-Mamo-wydukałem

-Jezu synku co się stało?-spytała ze strachem

-Edi..Ona miała wypadek..Mamo powiedz pani Carolinie i przyjedź po mnie błagam-po raz kolejny się rozpłakałem

-W jakim jest szpitalu i gdzie ty jesteś?-spytała

-W centrum,a ja jestem na przeciwko tego parku co chodzisz z Brooke.Mam proszę przyjedź

-Zaraz będę-powiedziała i zakończyła połączenie.Usiadłem na chodniku i ukryłem w twarz w dłoniach dalej płacząc.Po chwili poczułem czyjeś dłonie na moich ramionach

-Mamo-wtuliłem się w nią z płaczem-Ja ją kocham-wychlipiałem

-Wiem synku-pocałowała mnie w czoło-Będzie dobrze-dodała

-Zabierzesz mnie do szpitala?-spytałem

-Powinieneś odpocząć-pokręciłą głowa

-Nie.Mamo proszę-łzy nadal spływały po moich policzkach

-Dobrze-zgodziła się prowadząc mnie do samochodu

-Mamo?

-Hmm?

-ona to przeżyje prawda?-spytałem

-Charlie nawet o tym nie myśl-powiedziała

-Boje się-oparłem się o szybe

~Maja~

Usiadłam na kolanach Leo i mocno się w niego wtuliłam

-Kocham Cię-szepnął.Te słowa były w język polskim

-Też cię kocham-pocałowałam go delikatnie-Ehh znowu dzwoni-powiedziałam czując,że telefon znowu mi wibruje

-Może odbierz?-zaproponował

-Nie.Ale możemy się już zbierać-stwierdziłam wstając

-Okej-chwycił moją ręke i ruszyliśmy w strone domu

Po chwili spaceru weszliśmy byliśmy na miejscu.weszliśmy do środka

-Gdzie wy do jasnej cholery byliście?-od progu zaatakowała nas pani Vicktoria

-W skateparku i odpowiadając już z góry na następne pytanie telefony nam się rozładowały.Coś się stało?-spytał Leo

-Edyta miała wypadek i jest w szpitalu-na te słowa zrobiło mi się słabo

-Ej wszystko w porządku Maja-Leo mnie chwycił,żebym nie upadła

-Maja chodź-przejęła mnie pani Vivtoria-Leo przynieś wode-poinstruowała go i posadziła mnie na kanapie.Po chwili Leo przyniósł wode i podał mi szklanke

-Co z Edi?-spytałam,a pani Victoria spuściła wzrok

-Na razie nic nie wiadomo.Potrącił ją samochód-na jej słowa łzy zaczęły spływać mi po policzkach-Karen,twoja mama i Charlie są z nią w szpitalu-dodała

-Zawiezie nas tam pani?-spytałam

-Maja powinnaś odpocząć-stwierdził Leo

-Nie nie powinnam.Prosze-spojrzałam na panią Victorie

-Dobrze,tylko pójde po torebke-powiedziała i ruszyła na góre

-Chodź-Leo rozłożył ramiona,a ja wtuliłam się w niego wybuchając płaczem

-Ćśs będzie dobrze-głaskał mnie po plecach

-Jedziemy?-spytała pani Victoria pojawiając się obok

-Tak-otarłam swoje łzy

-Musisz być pełna nadziei-przytuliła mnie-Chodź jedziemy-posłała mi pokrzepiający uśmiech.Leo chwycił moją dłoń i wyszliśmy z domu.Po 20 minutach byliśmy pod szpitalem.Szybko wbiegliśmy do budynku i znaleźliśmy odpowiednie piętro.zobaczyłam zapłakanego Charlsa,więc puściłam ręke Leo i podbiegłam do blondyna mocno go przytulając

-Co się stało?-spytałam

-Pamiętasz jak powiedziałem na wywiadzie,że jest osoba którą mega kocham?-pokiwałam głową-Chodziło o edi,ale ona odebrała to inaczej i ja ją dziś pocałowłemi wtedy ona powiedziała,że nie chce stawać na drodze mi i tej dziewczynie i uciekła i wtedy to sie stało.To moja wina-rozpłakał się jak małe dziecko

-Nie mów tak-Leo do nas dołączył

-Charlie wszystko będzie oki-powiedziałam ne do końca w to wierząc.Po chwili mama wyszła

-Mamo-wpadłam jej w ramiona z płaczem-Przepraszam-dodałam

-Przestań.To ja przepraszam.nie powinnam wam niczego zabraniać i nie będę-przytuliła mnie mocniej-A teraz Edi jest najważniejsza-dodała

-Co z nią?-spytałam

-Jest operowana-powiedziała-Musimy czekać-dodała

-Okej-usiadłam na krześle

~*~

Siedzimy tu już prawie 4 godziny i nadal nic.Mocniej wtuliłam się w Leo i stłumiłam chęć płaczu.Po chwili zobaczyłyśmy lekarza.Wszyscy wstaliśmy na równe nogi

-Co z nią?-spytała mama

-Najwazniejsza będzie pierwsza doba


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #bam