Rozdział 13 "Emocje ponoszą na złe drogi"
-Nie chce stawać na drodze tobie i te dziewczynie-powiedziałam i odbiegłam,a łzy spływały mi po policzkach
~Maja~
Zobaczyłam uśmiechnięte mame,panią Karen i panią Victorie..Chociaż mama nie była chyba w pełni szczęśliwa.Potem się jej dopytam o co chodzi
-Idziemy do siebie-stwierdził Leo ciągnac mnie na góre.Weszliśmy do mojego pokoju.Zamknął drzwi i zaczął mnie delikatnie całować.Gdy zabrakło nam powietrza odsunęliśmy się od siebie.Przytuliłam się do niego mocno i przymknełąm oczy.Leo zaczął się ze mną delikatnie kołysać
-Ja zaraz wracam tylko się przebiorę-pocałował mnie w policzek i wyszedł.Po chwili ktoś zapukał do drzwi
-Proszę-powiedziałam,a do pokoju weszła mama
-Gdzie Leo?-spytała
-Poszedł na chwile do siebie,a czemu pytasz?-zdziwiłam się
-Może i lepiej-jej ton nie wróżył nic dobrego-Co ty wyprawiasz?-uniosła głos
-O co ci chodzi?-spytałam
-Po co to robisz?Wplątujesz się w jakieś związki z gwiazdą?W jakiej ty mnie stawiasz sytuacji?Do cholery ja u nich pracuje rozumiesz?
-No i co w związku z tym?-wstałam z łóżko-Co mam przestać być z Leo,bo co?Bo jesteś jego stylistką?-parsknęłam śmiechem-Możesz mi zabronić wszystkiego,ale nie tego-stwierdziłam
-Jeszcze się przekonamy-krzyknęła i odwróciła się,a ja zobaczyłam Leo opartego o framugę drzwi-Mam nadzieje,że zrozumiałeś to co przed chwilą powiedziałam-zwróciła się do niego i poszła dalej.Czemu ona mi to robi?Mimowolnie łza spłynęła po moim policzku
-Hej słońce-Leo do mnie podszedł i mocno mnie przytulił-Nie obchodzi mnie co inni myślą i nikt nie może kazać nam się rozstać.Prosze-uniósł mój podbródek-nie przejmuj się tym oki?-pokiwałam delikatnie głową-Przestań się przejmować-delikatnie cmoknął mnie w usta-Chcesz iść na spacer,do skateparku,kina,basen?
-Sala taneczna-przerwałam mu
-Nie ma mowy-pokręcił głową
-Leo na chwi
-Nie Maja nie chce,żebyś zrobiła sobie krzywdę-powiedział
-Niech będzie-przekręciłam oczami-W takim razie skatepark,a potem możemy pójść do kina lub na spacer no cos się wymyśli-zaśmiałam się
-Okej
-Musze się przebrać-podeszłam do szafy i wyjęłam z niej ubrania
-Daj mi chwile-pocałowałam go w policzek i weszłam do łazienki.Przebrałam się
Przeczesałam włosy i wyszłam.
-To co idziemy?-spytał Leo
-Jasne-podeszłam do niego i złaczyłam nasze usta
-Mmm kocham jak całujesz-powiedział zjeżdzajac dłońmi w dół moich pleców,co wywołało u mnie te znajome dreszcze-Idziemy?-spytał
-Mhm-przygryzłam warge
-Robisz to specjalnie-przyciągnął mnie jeszcze bliżej i pocałował unosząc do góry
-Gdyby moja mama tu teraz weszła to mogę się założyć,ze stracił byś...coś-powiedziałam
-Jezu jesteś zboczona-zaśmiał się
-Się odezwał-odparowałam stając na ziemi-I nie jestem-dodałam
-Mhm-złapał mnie a ręke i wyszliśmy z pokoju
-Jakis problem?
-Wręcz przeciwnie-przyciągnął mnie do siebie obejmując w pasie
-Leo!-spojrzałam na niego,a on wybuchł śmiechem-A niby taki grzeczny chłopak-przekręciłam oczami ze śmiechem
-Przykro mi kochanie-wzruszył ramionami ubierając buty.Założyłam swoje i ustałam koło niego
-Wychodzimy-powiadomił panią Victorie,która była w kuchni
-Okej-odkrzykneła nam
-Gdzie idziesz?-spytała mama
-Przejść sie-powiedziałam
-A spyt
-Wychodze-przerwałam jej i wyszłam za Leo
-Maja jak chcesz to możemy
-Nie nie możemy.Wziełeś deski?-spytałam
-Są w ogrodzie-uśmiechnął się.Poszliśmy po deski i razem z nimi ruszyliśmy w strone skateparku
~Edyta~
Chciałam przejść przez pasy
-Edyta-usłyszałam za sobą.Odwróciłam się i zobaczyłam Charlsa.Zrobiłam krok do przodu
-Stój-Charlie zaczął biec,ale olałam to i zrobiłam kolejny krok do przodu.Ostatnie co zobaczyłam to swiatła,po czym ból przeszył moje ciało.Straciłam kontakt z rzeczywistością
~Charlie~
Stała przy pasach cała zapłakana.Wiedziałem,ze może się to źle skończyć
-Edyta-krzyknąłem.Odwróciła się,ale mimo wszystko zrobiła krok do przodu.Przecież na tej ulicy nie ma ograniczeń do cholery.Czy ja do reszty powaliło?!
-Stój!-zacząłem biec.Niestety nie zdąrzyłem.Ona..Leżała tam.Zakrwawiona
-Edi-uklęknołem przy niej,a łzy spłwały mi po policzkach.jakiś starszy facet zadzwonił po karetke,a ja dalej siedziałem przy niej
-Edi chodziło o ciebie rozumiesz?!O ciebie kurwa!Jestes da mnie najważniejsza proszę nie rób mi tego.wszystko będzie dobrze rozumiesz-głaskałem ją po głowie
-To nic nie da-jakaś kobieta próbowała mnie od niej odciągnąć
-Niech mnie pani zostawi-odepchnąłem ją-Skarbie proszę otwórz oczy.Błagam nie rób mi tego Edi.Byłem idiotą,wiem.Mogłem ci powiedzieć i zrobie to,ale otwórz oczy-rozpłakałem się jak małe dziecko
-Proszę się odsunąć-policjant odciągnął mnie od brunetki
-Ja musze z nią być-chciałem mu się wyrwać
-Posłuchaj młody-chwycił mnie za ramiona-To nic nie pomoże.Teraz musisz po prostu mieć nadzieje-potrząsnąłem głową-Zadzwonisz do jej mamy?-spytał
-T-aa-k-wydukałem,a on odszedł
-Będzie dobrze-odwrócił się jeszcze po czym odszedł.Wybrałem numer do mamy i zadzwoniłem
-Halo-usłyszałem po drugiej stronie
-Mamo-wydukałem
-Jezu synku co się stało?-spytała ze strachem
-Edi..Ona miała wypadek..Mamo powiedz pani Carolinie i przyjedź po mnie błagam-po raz kolejny się rozpłakałem
-W jakim jest szpitalu i gdzie ty jesteś?-spytała
-W centrum,a ja jestem na przeciwko tego parku co chodzisz z Brooke.Mam proszę przyjedź
-Zaraz będę-powiedziała i zakończyła połączenie.Usiadłem na chodniku i ukryłem w twarz w dłoniach dalej płacząc.Po chwili poczułem czyjeś dłonie na moich ramionach
-Mamo-wtuliłem się w nią z płaczem-Ja ją kocham-wychlipiałem
-Wiem synku-pocałowała mnie w czoło-Będzie dobrze-dodała
-Zabierzesz mnie do szpitala?-spytałem
-Powinieneś odpocząć-pokręciłą głowa
-Nie.Mamo proszę-łzy nadal spływały po moich policzkach
-Dobrze-zgodziła się prowadząc mnie do samochodu
-Mamo?
-Hmm?
-ona to przeżyje prawda?-spytałem
-Charlie nawet o tym nie myśl-powiedziała
-Boje się-oparłem się o szybe
~Maja~
Usiadłam na kolanach Leo i mocno się w niego wtuliłam
-Kocham Cię-szepnął.Te słowa były w język polskim
-Też cię kocham-pocałowałam go delikatnie-Ehh znowu dzwoni-powiedziałam czując,że telefon znowu mi wibruje
-Może odbierz?-zaproponował
-Nie.Ale możemy się już zbierać-stwierdziłam wstając
-Okej-chwycił moją ręke i ruszyliśmy w strone domu
Po chwili spaceru weszliśmy byliśmy na miejscu.weszliśmy do środka
-Gdzie wy do jasnej cholery byliście?-od progu zaatakowała nas pani Vicktoria
-W skateparku i odpowiadając już z góry na następne pytanie telefony nam się rozładowały.Coś się stało?-spytał Leo
-Edyta miała wypadek i jest w szpitalu-na te słowa zrobiło mi się słabo
-Ej wszystko w porządku Maja-Leo mnie chwycił,żebym nie upadła
-Maja chodź-przejęła mnie pani Vivtoria-Leo przynieś wode-poinstruowała go i posadziła mnie na kanapie.Po chwili Leo przyniósł wode i podał mi szklanke
-Co z Edi?-spytałam,a pani Victoria spuściła wzrok
-Na razie nic nie wiadomo.Potrącił ją samochód-na jej słowa łzy zaczęły spływać mi po policzkach-Karen,twoja mama i Charlie są z nią w szpitalu-dodała
-Zawiezie nas tam pani?-spytałam
-Maja powinnaś odpocząć-stwierdził Leo
-Nie nie powinnam.Prosze-spojrzałam na panią Victorie
-Dobrze,tylko pójde po torebke-powiedziała i ruszyła na góre
-Chodź-Leo rozłożył ramiona,a ja wtuliłam się w niego wybuchając płaczem
-Ćśs będzie dobrze-głaskał mnie po plecach
-Jedziemy?-spytała pani Victoria pojawiając się obok
-Tak-otarłam swoje łzy
-Musisz być pełna nadziei-przytuliła mnie-Chodź jedziemy-posłała mi pokrzepiający uśmiech.Leo chwycił moją dłoń i wyszliśmy z domu.Po 20 minutach byliśmy pod szpitalem.Szybko wbiegliśmy do budynku i znaleźliśmy odpowiednie piętro.zobaczyłam zapłakanego Charlsa,więc puściłam ręke Leo i podbiegłam do blondyna mocno go przytulając
-Co się stało?-spytałam
-Pamiętasz jak powiedziałem na wywiadzie,że jest osoba którą mega kocham?-pokiwałam głową-Chodziło o edi,ale ona odebrała to inaczej i ja ją dziś pocałowłemi wtedy ona powiedziała,że nie chce stawać na drodze mi i tej dziewczynie i uciekła i wtedy to sie stało.To moja wina-rozpłakał się jak małe dziecko
-Nie mów tak-Leo do nas dołączył
-Charlie wszystko będzie oki-powiedziałam ne do końca w to wierząc.Po chwili mama wyszła
-Mamo-wpadłam jej w ramiona z płaczem-Przepraszam-dodałam
-Przestań.To ja przepraszam.nie powinnam wam niczego zabraniać i nie będę-przytuliła mnie mocniej-A teraz Edi jest najważniejsza-dodała
-Co z nią?-spytałam
-Jest operowana-powiedziała-Musimy czekać-dodała
-Okej-usiadłam na krześle
~*~
Siedzimy tu już prawie 4 godziny i nadal nic.Mocniej wtuliłam się w Leo i stłumiłam chęć płaczu.Po chwili zobaczyłyśmy lekarza.Wszyscy wstaliśmy na równe nogi
-Co z nią?-spytała mama
-Najwazniejsza będzie pierwsza doba
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro