Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12 "Nie będąc pewnym uczuć innych cierpimy"


-Czy któryś z was ma dziewczyne?-spytała prezenterka,a Edi spojrzała na mnie z przerażeniem...Przecież my z Leo nic nie ustaliliśmy

Widziałam,że Leo się zmieszał.Widziałam,że Charlie powiedział coś po cichu do bruneta,pewnie to on zacznie pierwszy

-W moim przyadku to trochę skomplikowane-zaczął blondyn-Nie mam dziewczyny,jednak jest taka osoba...Może inaczej.Mam w swoim życiu wyjątkowa osobe,która rozumie mnie jak nikt,ale nie jesteśmy razem,jednak mam nadzieje,e wreszcie odważę się jej to wyznać i nie będę musiał się ciągle "hamować' w jej towarzystwie-uśmiechnął się możecie mnie zabic,jeśli on nie mówił o Edi

-Co to znaczy "hamować"?-dopytywała prezenterka

-No po prostu bd mógł robić wszystko co chcę i mówić to co mysle-wytłumaczył

-Okej.A ty Leo?-zwróciła się do bruneta

-Ja...u mnie jest to mniej skomplikowane.Znaczy-platał się-Mam dziewczyne.Ma na imie Maja-o ku*wa on jest najlepszy,ale ej one mnie zabiją fuck

-Fanki hyba o tym nie wiedzą?-spojrzała na niego

-Nie nie wiedzą,bo to świeża sprawa.Jesteśmy razem od wczoraj-uśmiechnął się

-Okej to ostatnie pytanie.Jak się czujecie przed drugą częścią trasy?-chłopcy zaczeli opowiadać o tym,ze się cieszą i wgl,po czym wywiad się skończył

-Ide do siebie-stwierdziła Edi wstając

-Oki-wyłączyłąm telewizor i wyszłam na taras

~Edyta~

Boże czemu?On kocha inną...Nie mnie.Byłam naiwna.Jak zawsze.Głupia,głupia,głupia,głupia.Czemu mi nie powiedział?Musze się uspokoić i musi być normalnie...Przecież nie mogę pokazać,ze mi zależy

~Leondre~

Wyszliśmy ze studia i wsiedliśmy do samochodu.Bardzo się denerwowałem.Jak zareaguje Maja?Nie wiem...Mam nadzieje,że nie będzie na mnie zła...Nie chce,żeby się gniewała,bo tego nie lubie.

-Co jest?-spytał Charlie

-Nie wiem jak zareaguje Maja-spuściłem głowe

-Będie dobrz-poklepał mnie po plecach-Na pewno-dodał uśmiechając się co odwzajemniłem

-Mówiłeś o Edi-stwierdziłem po chwili

-Co?-spojrzał na mnie

-Ta wyjątkowa osoba.To Edi.O niej mówiłeś-wyjaśniłem

-Ni

-Nie zaprzeczaj-pokręciłem głową

-No okej przyznaje.Zakochałem się jak dzieciak-wzruszył ramionami

-To chyba dobrze-stwierdziłem

-Nie wiem.Mniejsza o to-powiedział

-Nie ma mniejsza Charlie-przekręciłem oczami

-Jezu może się wreszcie odważe,ale nie teraz-opał się o szybe

-Charlie nie no poważnie?Ja dałem rade,a ty?Ty nie dasz?

-Odwal się-wrzasnął

-Jak wolisz.Nie chce się kłócić stary-odpuściłem

-Spoko-ponownie oparł się o szybe.Po chwili byliśmy w domu,a mnie znowu zjadały nerwy.Jak ona zareaguje?Cholera...Niepewnie wszedłem do środka.Maja siedziała na fotelu.Gdy wszedłem zlustrowała mnie wzrokiem.Spojrzałem na nią niepewnie,a ona uśmiechnęła się i wstała.Rozłozyłem ramiona a ona w nie wpadła i mocno się wtuliła

-Nie jesteś zła?-spytałem,a ona spojrzała mi w oczy z uśmiechem.Ma w oczach zawsze takie cudowne iskierki.Kocham to uczucie,gdy pojawiają się one właśnie przy mnie.Wracając spojrzała mi w oczy i delikatnie pocałowała

-Yhm-usłyszałem za sobą.Odwróciłem się i zobaczyłem moją mame

-Nie to,że coś no,ale nie wiem czy chcecie,żebym to widziała-stwierdziła.Widziałem,ze Maja się zmieszała

-Mamo-rzuciłęm jej porozumiewawcze spojrzenie

-Dobrze ide już-stwierdziła-A no i za ok.godzine wychodzimy na zakupy-dodała i zniknęła w kuchni

-Ja pójde do Edi Misiek

~Maja~

-Ja pójde do Edi Misiek-pocałowałam go w policzek-Od godziny nie wychodzi w pokoju,co jest dziwne-dodałam

-No okej-zgodził się

-Do potem-cmoknełam go w usta i pobiegłam na góre.Zapukałam do pokoju Edyty,ale nikt mi nie odpowiedział,więc po prostu weszłam.Była wtulona w poduszke i płakała?

-Ej co jest?-podeszłam do niej i ją przytuliłam na co wybuchneła jeszcze większym płaczem

-Charlie kocha kogoś innego rozumiesz?On kocha inną,a ja głupia się łudziłam-szlochałam

-Ej on mówił o tobie-powiedziałam

-Nie prawda.Nie mówił o mnie.Ja mi to udowodnisz?-spojrzała na mnie ze smutkiem

-Po prostu to jest prawda Edi.Nie rozumiem czemu tego nie dostrzegasz

-Nie dostrzegam,bo on mnie nie kocha-przerwała mi

-Edi jestem pewna,że kocha,a jesi nie to jego strata.jest skończony idiotą jeśli nie dostrzega skarbu jaki ma obok-wzruszyłam ramionami

-Jesteś kochana.Dziękuje-przytuliła mnie

-Nie ma za co-uśmiechnęłam się do niej

-Oki,a teraz leć do leo.Na pewno już czeka-dodała ze śmiechem

-Nie ma mowy.On sobie poradzi-zaśmiałam się

~Leondre~

Poszedłem pod pokój Charlsa i zapukałem.gdy usłyszałem odpowiedź blondyna wszedłem do środka

-Jeżeli nadal chce mówić,że jestm idiotą i powinienem jej powiedzieć co czuje to daruj sobie wiem to-rzucił na początek

-Nie chce nic mówić.Mam do ciebie proźbe-rzuciłem prosto z mostu

-No dawaj-usiadł przodem do mnie

-No,bo wiesz chciałbym pobyć z Mają trochę sam.Nasze mamy gdzieś wychodzą i

-Mam zabrać gdzieś Edi?-domyślił się

-No właśnie-przyznałem mu racje

-No okej nie ma problemu-zgodził się

-Naprawde?-chciałem się upewnić

-Jasne.Nie ma problemu-uśmiechnął się.Wstałem z łóżka,a Charls za mną.Wyszlismy z pokoju i zobaczyliśmy zapłakaną Edyte.Spojrzałęm ze zdziwieniem na Maje

-Edi co się stało?-Charls do niej podszedł

~Maja~

Gdy Edi już trochę się uspokoiła postanowiłyśmy pójść po coś do picia

-Może najpierw się ogarne?-stwierdziła

-Przestań zejdziemy tylko na dół i już.Mama jest na zakupach z panią Karen i panią Victorią,wiec droga wolna-stwierdziłam

-No okej-zgodziła się i wyszłyśmy wpadając na Leo i Charlsa o cholera.Leo posłał mi zdziwione spojrzenie

-Edi co się stało?-spytał Charls

-Nic-Edyta po prostu wbiegła do swojego pokoju.Blondyn chciał wbiec za nią,ale go powstrzymałam

-Ja do niej pójde-stwierdziłam

-No okej,ale co się dzieje?-spytał,a ja posłałam Leo porozumiewawcze spojrzenie

-Charlie daj spokój.Chodź,Maja sobie poradzi-pociągnął go w strone swojego pokoju.Weszłam do Edi

-Ej Miśka-przytuliłam ją,a ona nadal płakała

-To nie a sensu-stwierdziła,a ja wstałam

-Nie Edi,Wstajesz w tej chwili z tego łóżka,ogarniasz się i idziesz do Charlsa i albo mu wszystko wytłumaczysz,albo wymyślisz jakieś dobre kłamstwo nie obchodzi mnie to,ale musisz do niego pójść,bo chłopak się martwi-stwierdziłam

-Nie dam

-Albo ty to zrobisz,albo ja do niego ide-przerwałam jej

-Oki już się ogarniam-wstała z łóżka i weszła do łazienki.Po dość długim czasie wyszła w pełni ogarnięta

-No i to mi się podoba.To teraz ruszaj dupe do Charlsa-poganiałam ja

-Okej ide-stwierdziła i wyszła z pokoju,a ja wróciłam do siebie.Po chwili przyszedł Leo

-Edi jest u Charlsa-powiadomił mnie i dał buziaka w policzek

-Wiem.Sama ją tam wysłałam-uśmiechnęłam się w jego strone co odwzajemnił.Kocham jego uśmiech

~Edyta~

Zapukałam i po odpowiedzi Charlsa weszłam do środka

-Hej-przywitałam się

-Hej-podszedł do mnie

-Mam nadzieje,ze nie martwiłeś się o mnie,bo już wszystko jest oki.Naprawde.Poprostu chwilowe załamanie-uśmiechnęłam się

-No okej niech będzie.A może na pocieszenie chciałabyś pójść na spacer?-spytał

-Spacer i lody?-zaproponowałam

-Oczywiście-zaśmiał się

-To możemy isć-stwierdziłam

-Kiedy?

-Nawet teraz-wzruszyła ramionami

-To idziemy-stwierdził i wyszliśmy z pokoju.Po drodze powiadomiliśmy Leo i Maje,którzy siedzieli w salonie,ze idziemy się przejść.Założylismy buty i opuscilismy dom.Przez jakiś czas spacerowaliśmy w ciszy

-Co się stało tak naprawdę Edi?-spytał stając naprzeciwko mnie i chwytając moje dłonie

-Nic

-Nie wierze-przerwał mi

-Ale wszystko w porządku-zapewniłam

-Nienawidze widzieć Cię smutnej-przybliżył się do mnie,a nasze usta były coraz bliżej..

~Maja~

Leo wstał z kanapy,a ja go popchnęłam.Niestety z niego jest taka kaleka,że od razu musiał się przewrócić

-Łamaga-zaśmiałam się

-Nie żyjesz-zaczął mnie gonić.Uciekłam na góre,ale niestety mnie złapał

-Mam Cię-powiedział i obrócił się przodem do mnie.Przyciągnął mnie jeszcze bliżej i wpił się w moje usta

-Hmm kocham jak mnie całujesz-stwierdziłam

-Kocham,gdy jesteś obok-przytulił mnie mocno

-Aww,ale jesteście słodcy-odwróciłam się i zobaczyła śmiejące się mame,panią Karen i panią Victorie

~Edyta~

Charlie na początku pocałował mnie delikatnie,ale potem jego pocałunki stały się bardziej zachłanne.W pewnej chwili odsunęłam się od niego

-Coś się stało?-spytał

-Nie chce stawać na drodze tobie i tej dziewczynie-powiedziałam i odbiegła,a łzy spływały mi po policzkach


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #bam