Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

27. Porwanie czy zemsta? A może to i to?

*Rin*

Nie wiem, ile byłam nieprzytomna. Ocknęłam się w jakimś wielkim pokoju. Czułam ból w nadgarstkach i kostkach i nie umiałam nic powiedzieć, nawet otworzyć ust. Dopiero po chwili doszło do mnie, że jestem przywiązana do krzesła, a usta mam zaklejone taśmą. Usłyszałam dźwięk typu „Mmmhhmmpp!". Odwróciłam twarz w prawą stronę. Zobaczyłam, również przywiązane do krzeseł, Aiko i Arianę. Chwila moment... skoro jesteśmy tutaj my... to chłopcy też muszę tu być! Drzwi do pokoju otworzyły się, a do środka wszedł... DAKE! Jęknęłam... a raczej spróbowałam. Kucnął obok mnie. Położył 2 palce pod moim podbródkiem, a drugą ręką zerwał taśmę z moich ust.

- Śpiąca królewna się obudziła?

- Zostaw mnie, baranie. Po co to zrobiłeś?

- Bo miałem taki kaprys. Idiotko, dobrze wiesz, dlaczego. Ten baran, Pan Przewodniczący, zabrał mi ciebie.

- Pff, zrobiłeś to, bo Nataniel jest moim chłopakiem?

- A ty? Nie chciałabyś porwać „twojego Natanielka", gdyby miał inną dziewczynę?

- Na pewno byłabym zawiedziona, ale nie porywałabym go! A tak w ogóle, skoro to ja „zawiniłam", to po co ci Aiko i Ariana?

Spojrzał na nie dziwnie. Podszedł do nich.

- Co ja poradzę, że ładne są?

- A tak apropo, powiedziałeś, że Nat ci mnie zabrał...

- Wyprzedzę twoje pytanie.

Zerwał z ust dziewczyn taśmy oraz rozwiązał je. Nawet nie uciekały. Rozciął sznury łączące moje nadgarstki i kostki. Otworzył drzwi i kazał nam wejść do pokoju obok. Wykonałyśmy polecenie, a tam... makabryczny widok. Nataniel, Kastiel i Lysander byli przywiązani do krzeseł i mieli spuszczone głowy. Gdy je podnieśli, ujrzałyśmy zaklejone usta, zakrwawione twarze i przerażone oczy. Dake odkneblował im usta.

N: Po co nas tu przywlokłeś!?

K: Jesteś pieprzonym baranem!

L: Nigdy w życiu nie spotkałem kogoś, kto zachowywałby się w taki sposób!

N: I po co ci dziewczyny!?

K: Tylko spróbuj im coś zrobić!

L: Zobaczysz, jak to jest czuć smak przegranej!

D: Wow, chłopaki, nie obruszajcie się tak.

N: Jak mamy się nie obruszać!? Porwałeś nas i nasze dziewczyny! Jesteś chory, weź idź się leczyć, człowieku!

Dake podszedł do Nata i strzelił mu w twarz mocnego liścia. A więc to tak wyglądało życie Nata, gdy mieszkał z ojcem...łzy napłynęły mi do oczu. Podbiegłam do naszego oprawcy i pociągnęłam go za ramiona, by zostawił Nata w spokoju. Ten obrócił się i uderzył MNIE w twarz.

- Za takie zachowanie spotka cię kara.

Zaczął się do mnie zbliżać. Gdy dotknęłam plecami ściany i odepchnęłam go. Przybliżył się do mnie. Za każdym razem, gdy nie odpowiadałam na jego pytanie, dostawałam w twarz. W końcu usłyszałam głos Nata.

- Tylko jej coś zrób, to ja ci coś zrobię.

Wywnioskowałam, że powiedział to do Dake'a.

- Ty? Mi? Chyba żartujesz!

*Nataniel*

- Ty? Mi? Chyba żartujesz!

Już chciałem wstać i do niego podejść, kiedy przypomniało mi się, że jestem związany i nie mogę. Westchnąłem. Biłem się z myślami. Nie mogłem uwierzyć w to, że to się dzieje naprawdę. Rin właśnie jest bita przez jakiegoś  typa na moich oczach, a ja nie mogę nic zrobić. To wszystko było jak sen. Koszmar, z którego można się wybudzić. Ale nie. To była prawda. Po chwili, obok mnie stanęły Aiko i Arai.

- Rozwiążemy was – szeptała Aiko. - a wy jej pomożecie.

Zrobiły to, co powiedziały.

*Rin*

To, co mi robił, bardzo bolało. Ale wytrzymywałam, bo bałam się, co mógłby zrobić, gdybym się poddała. W końcu przerwał i podszedł do stołu, gdzie znajdowały się różne probówki, zlewki, szczypce, palniki i różnego rodzaju mikstury. Starałam się opanować ból, podczas gdy on wlewał do probówki jakieś różne substancje. Użył strzykawki, by pobrać całą zawartość. Podszedł do mnie i przyłożył mi igłę do ramienia.

- Co robisz!? Zostaw mnie!

Wstrzyknął mi miksturę, którą wcześniej zrobił. Momentalnie zaczęło mi się robić ciemno przed oczami. Poczułam na swojej skórze jakby użądlenia szerszeni. Krzyczałam. Zrobiło mi się słabo i straciłam przytomność.

*Nataniel*

Ten baran to jest jakiś chory psychol! Najpierw nas porwał, potem chciał pobić Rin, a teraz jej coś wstrzyknął. Spojrzałem porozumiewawczo na chłopaków. Oni podbiegli do Dake'a i go obezwładnili, a ja podbiegłem do Rin i przytuliłem ją. Zdjąłem koszulę i okryłem jej nagie ciało. Była ciepła i oddychała. Zobaczyłem, że końcówki jej złotych włosów przybierają czarną barwę. Z każdą chwilą całe pasma zyskiwały kolor węgla.

- Co jest? Co jej się dzieje? - pytałem sam siebie.

- Zabierz ją do szpitala! - zawołał Kastiel.

- A co z wami!?

- My sobie damy radę!

Ubrałem ją szybko w jej ubrania, a ramiączka jej sukienki zawiązałem na węzły. Wziąłem ją na ręce. Kastiel uderzył Dake'a w twarz i razem z Lysem, Aiko i Arianą wybiegliśmy z budynku. Ciało Rin było bezwładne, dosłownie wylatywało mi z rąk. Otworzyła oczy. Zatrzymaliśmy się i położyłem ją na chodniku, podtrzymując ręką jej głowę. Przeraziłem się. Jej oczy miały intensywną, czerwoną barwę. Przez chwilę na mnie spojrzała, po czym zemdlała. Przestała oddychać. Delikatnie zsunąłem z jej piersi sukienkę. Wykonałem 5 wdechów ratunkowych, następnie 30 uciśnięć na mostku, 2 wdechy i na zmianę 30-2-30-2, aż do przyjazdu pogotowia po 10 minutach. Dostałem pozwolenie na bycie z nią w karetce. Reszta musiała dojechać do szpitala sama. Po przyjeździe, Rin zabrano na OIOM. Po kilkunastu minutach wyszedł stamtąd lekarz. Podszedłem szybko do niego.

- Doktorze, co z Rin?

- A przepraszam, ty to kto?

- Nataniel Moore, Rin to moja dziewczyna.

- Rozumiem. Doktor Stanisław Potocki. Stan Rin jest stabilny.

- No a to, co jej ten psychol wstrzyknął?

- Nie wiemy dokładnie, co to jest. Wiemy, że substancja ta źle reaguje z organizmem. Zmienia geny i cechy zewnętrzne i powoduje, że kolor oczu, włosów, skóry i innych takich rzeczy zmienia się na przeciwny, na przykład blond włosy stają się czarne, złote oczy czerwone, opalona skóra bladobiała i tak dalej.

- Musicie się jak najszybciej dowiedzieć, co jej wstrzyknięto. Musicie!

- Natanielu, opanuj się, proszę. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby jej pomóc.

- Jest już przytomna?

- Tak. Na razie wszystko jest w porządku.

- Mogę do niej wejść?

- Tak, oczywiście. Na pewno będzie cię teraz potrzebować. Uratowałeś jej życie. Na pewno będzie chciała ci podziękować. Tylko ubierz fartuch.

- Dobrze.

Lekarz oddalił się. Szybko założyłem niebieski fartuch i wszedłem do sali. Usiadłem na brzegu łóżka Rin i dotknąłem jej dłoni. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. Podniosła się i mocno mnie przytuliła.

- Nat, dziękuję ci – powiedziała.

- Za co ty mi dziękujesz?

- Ratownicy i doktor Potocki opowiedzieli mi o wszystkim. Uratowałeś mi życie. Dziękuję.

- To nic takiego. Zrobiłabyś dla mnie to samo.

Siedziałem u Rin około pół godziny. Do sali wszedł Potocki.

R i N: Dzień dobry.

P: Dzień dobry. Rin, mamy już wyniki twoich badań.

R: I co?

P: Wszystko jest w porządku, cukier i ciśnienie w normie, akcja serca w normie, za dwa dni będziesz mogła wrócić do domu.

R: Super!

N: Doktorze, wiecie już, co to była za substancja?

P: Tak, przed chwilą dostałem wyniki. Niestety nie ma na nią antidotum. Czarne włosy i czerwone oczy zostaną Rin do końca życia. Mogą jedynie zblaknąć za jakiś czas.

R: Nie... nie... pan chyba żartuje. Proszę powiedzieć, że te kolory znikną! W szkole będę straszydłem!

P: Bardzo chciałbym ci to powiedzieć, ale nie mogę. Te kolory zostaną.

R: Nie... NIE!

Schowała twarz w dłoniach. Przytuliłem ją mocno.

- Rin, przecież możesz przefarbować włosy na taki sam śliczny blond, jak kiedyś.

- Ale to nie zmienia faktu, że te krwiste oczy będą sprawiać, że będę pośmiewiskiem i straszydłem w jednej osobie! Dodatkowo, kiedy zbledną i one, i włosy, będę wyglądać jak chodzący trup!

Próbowałem sobie wyobrazić ją jako szatynkę z czerwonymi oczami, ale nie potrafiłem. Przed oczami ciągle miałem drobną, złotooką blondyneczkę z różowymi wargami i zarumienionymi policzkami. Poczułem, jak na mojej koszuli pojawia się mokra plama. Cóż się dziwić, zawsze była piękną dziewczyną i mi również jest jej szkoda. Taka śliczna osoba utraci to, co w jej wyglądzie zewnętrznym było piękne. Blond kosmyki i złote tęczówki. Na zewnątrz nie będzie już tak ładna, jak kiedyś, ale w środku pozostanie serdeczna i życzliwa. Mimo że, może dla niektórych, będzie wyglądać jak upiór z horroru, dla mnie zawsze będzie tą samą optymistyczną i roześmianą Rin. Taką samą, jaką była w pierwszym dniu szkoły. Będzie moją Rin. Moją dziewczynką, z której jestem taki dumny. Lekarz wyszedł z sali.

*Rin*

To nie może być prawda! Powiedzcie, że to tylko koszmar! Nie mogę mieć czarnych włosów i czerwonych oczu do końca życia! To niemożliwe! Nat pozwolił mi płakać na swoim ramieniu, dopóki się nie uspokoiłam. Po chwili, do sali weszli Kas, Lys, Aiko i Ariana. Usiedli na łóżku. Szybko otarłam łzy.

K: Rin?

L: Co się stało?

Ai: Płakałaś?

Ar: Wszystko w porządku?

R: Nie!!! Nic nie jest w porządku!

K: Co się dzieje?

R: Te cholerne kolory nie znikną! Nie ma antidotum, potem tylko one zbledną. Będę wyglądać jak jakiś cholerny chodzący trup!

L: Uspokój się. Wszystko będzie dobrze. Jesteś piękna, mimo wszystko.

Ai: Nie liczy się to, co jest na zewnątrz, ale to, co w środku.

Ar: Jesteś świetna, mimo wszystko. Kochamy cię. Wszyscy cię kochamy.

R: Ale to nic nie zmienia. Będę brzydka. Nikt nie będzie chciał mnie znać. I Nat nie będzie mnie chciał.

N: Rin, nawet jakbyś musiała jeździć na wózku albo gdyby wyrosło ci trzecie oko, zawsze będę cię chciał. I nic tego nie zmieni. Naprawdę nic.

R: Kocham cię, Nat.

N: Też cię kocham.

Przytulił mnie mocno i pocałował.

Ai: Widzisz? Masz szczęście, że masz takiego chłopaka, jak Nataniel. To odpowiedzialny i rozważny młody mężczyzna. Bardzo dobrze trafiłaś.

Kas, Lys, Aiko i Arai zostali u mnie do wieczora, a Nat nawet całą noc. Taki chłopak to skarb. Cenny skarb. Kocham go i nigdy nie przestanę.


**********

Autorka: Hejka kochani! I co Wy na to? Zaskoczeni?

Rin: Dake, zamorduję cię! *płacze*

Nataniel: Pomogę ci.

Kastiel, Lysander, Aiko i Ariana: My też.

Autorka: Idę z Wami.

Rin: No to idziemy!

Wszyscy: *biegną*


Bajo! :* Czekam na gwiazdki i komy! Kc. Pozdrawiam, wera9737.


Enjoy! =^.^=

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro