Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20. Wieczór pisarski.


*Rin*

Rano, obudziłam się około 7.00. Na podłodze. Kołdra leżała nie na łóżku, ale na mnie. Dlaczego!? Usłyszałam dźwięk SMS. Odczytałam go.

Nataniel: Pamiętaj, żeby zaprosić wszystkich na wieczór. ;)

Szybko odpisałam.

Ja: Pamiętam, spoko. ;)

Natychmiast włączyłam laptopa, zalogowałam się na Facebooka i napisałam do Kasa, Lysa, Rozy, Alexy'ego, Armina, Aiko i Ariany wiadomość o takiej samej treści:

Hej! Razem z Natanielem organizujemy w moim domu wieczór pisarski. Każdy będzie mógł przeczytać coś, co sam napisze. Będzie można także u mnie przenocować. Obecność obowiązkowa. PS: Bez wiersza lub opo nie wpuszczam. ;)

Otrzymałam niemal natychmiastowe odpowiedzi. Wszystkim się spodobało, tylko oczywiście nie szanownemu panu Kastielowi. Męczyłam się z nim 5 minut, ale w końcu go przekonałam. Natychmiast zadzwoniłam do Nata.

- Halo?

- Hej, Nat. Nie przeszkadzam?

- Hej, Rin. Nie, skąd. Co jest?

- Poinformowałam już wszystkich i się zgodzili.

- No to super.

- Mógłbyś przyjść do mnie i pomóc mi z przygotowaniem wszystkiego?

- Jasne. Za 15 minut jestem u ciebie.

- Okej, na razie.

- Cześć.

Będzie tu za 15 minut... 15 minut... 15 MINUT!? A ja dalej w piżamie! Wzięłam ekspresowy prysznic i wbiegłam do łazienki, by poszukać ciuchów. Znalazłam sukienkę z rękawami 3/4, której "bluzka" była dżinsowa i miała 3 guziki, a "spódnica" była biała, z falbankami. Rozczesałam włosy i splotłam je w warkocza, pomalowałam usta i rzęsy. W samą porę, bo gdy schowałam kosmetyki do kosmetyczki, usłyszałam dzwonek do drzwi. Podeszłam do nich i zajrzałam przez wizjer. Mówiłam już, że moi rodzice już wyjechali w delegację? Nie? To już mówię: moi rodzice wyjechali już w delegację. W wizjerze zobaczyłam idealnie ułożoną czuprynę blond włosów. Natychmiast wpuściłam Nata do domu i poszliśmy do mojej sypialni. Usiedliśmy na łóżku.

- Myślałaś już o tym, co chcesz przygotować?

- Szczerze, to nie miałam kiedy, bo jak zadzwoniłam, dalej byłam w piżamie i dosłownie przed chwilą skończyłam się malować.

- Po co się malujesz? Bez makijażu też wyglądasz pięknie.

- Dzięki - uśmiechnęłam się. - pomyślałam, że można by ułożyć okrąg z poduszek, żeby wygodnie się czytało.

- Ja myślałem o tym wczoraj i też coś takiego mi wpadło do głowy. A do środka tego okręgu można by dać malutkie świeczki i ułożyć z nich jakiś wzór i naokoło dać gałązki jakichś roślin.

- Na przykład bzu albo bukszpanu!

- Tak! Super!

- No to... idziemy na zakupy!

Wstaliśmy. Włożyłam do torebki telefon, portfel, chusteczki i reklamówkę, założyliśmy buty i kurtki, po czym zamknęłam mieszkanie na klucz, wrzuciłam go do torebki i wyszliśmy z latki. Szliśmy powoli, śmiejąc się i rozmawiając. Po przejściu około 200 metrów, usłyszeliśmy dziewczęcy głos.

- Rin! Nat!

Wraz z Natem zatrzymaliśmy się i rozejrzeliśmy. Gdy spojrzeliśmy w górę, zobaczyliśmy machającą nam z okna Melanię. Dalej nie umieliśmy jej wybaczyć tego, że kazała Peggy napisać o nas takie ohydne rzeczy, więc po prostu ją zignorowaliśmy. Poszliśmy na bazar. Tam, kupiliśmy pirdyliard świeczek (żartuję, kupiliśmy 30 sztuk), 5 gałązek czarnego bzu i 5 gałązek bukszpanu. Do tego wzięliśmy paluszki, ciasteczka itp. i składniki na ciasto, które chciałam upiec na tę okazję. Za wszystko zapłaciłam 80$, choć Nat zapłacił połowę z własnej kieszeni. Mówiłam mu, że sama zapłacę, ale jak on się uprze... następna zmiana, której nie umiem w nim zaakceptować. Wróciliśmy do domu. Wyjęliśmy wszystko z reklamówki i zabrałam się za pieczenie. Wraz z Natem, przygotowaliśmy orzechową tartę z karmelem i orzechami na górze. Wyglądała smakowicie, z trudem powstrzymałam się, aby nie wziąć kawałka. Włożyłam ciasto do lodówki. Nat poszedł jeszcze po swoje rzeczy, w końcu cała nasza paczka miała dzisiaj u mnie nocować. Wrócił po 15 minutach. Goście mieli przyjść na 20, a była dopiero 16. Postanowiliśmy pójść na spacer. Około 19 wróciliśmy. Przyszedł czas, by wszystko przygotować. Ułożyłam krąg z poduszek i wyjęłam ciasto z lodówki, Nat ułożył gwiazdę ze świeczek, a ja położyłam wokół gałązki bzu i bukszpanu. Obok, położyliśmy zapalniczkę. Stanęłam obok i zaczęłam się zastanawiać, o czym zapomnieliśmy. Po chwili klepnęłam się w czoło.

- Nat! Zapomnieliśmy o czymś!

- O czym?

- A TWÓJ wiersz?

- Zapomniałem!

- Chodź, pomogę ci.

Wyjęłam kartkę i długopis z szuflady biurka, po czym usiedliśmy na łóżku i zaczęliśmy pisać. Nat zanotował na kartce pierwsze dwie linijki:

To przez Ciebie w nocy nie mogę spać!

To przez Ciebie przychodzę tu co dnia!

Zatrzymał się z długopisem w ustach. Natychmiast chwyciłam go do ręki i napisałam kolejne dwie linijki:

To przez Ciebie!

Nie mogę bez Ciebie żyć!

Nat się uśmiechnął, wziął długopis i dokończył dzieło:

Każdą chwilą myślę o Tobie,

O Tobie jest większość wierszy mych.

I płaczę, bo nie jesteś przy mnie,

A chciałbym, żebyś była.

Spojrzałam na niego z podziwem. Czyli wszystko skończyliśmy. Zaczęliśmy rozmawiać i śmiać się. Około 19:50 dalej nikogo nie było. Zaczęłam się już martwić. Ale niepotrzebnie. Po chwili, usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam je i wszyscy niemal wpadli do środka, przytulając mnie uprzednio. Weszliśmy do pokoju. Każdy usadowił się na podusiach. Każdy wyjął swój wierszyk. Wniosłam ciasto, talerze i widelce do pokoju i ułożyłam na biurku. Usiadłam obok Nata z notesem w ręce.

- Dziękuję wam, że zechcieliście przyjąć nasze zaproszenie i przyjść na nasz wieczór poetycki.

Nat zapalił świeczki. Na widok pentagramu, wszystkim odebrało mowę, a Aiko i Arai zaczęły krzyczeć:

- Allahu akbar! Ave Szatan! Odprawiamy egzorcyzmy!

Zaśmialiśmy się wszyscy. Losowaliśmy, kto zaczyna. Na kogo wypadło? Na Nataniela. Wstał i przeczytał swój wiersz dobitnie i z uczuciem. Gdy usiadł, wszyscy zaczęli go chwalić.

- Cieszę się, że wam się podobało, ale to nie jest aż tak wielkie arcydzieło. Zresztą, Rin mi trochę pomogła.

- Tak, wymyślając dwie linijki! - szturchnęłam go po przyjacielsku w ramię.

- Ale pomogłaś.

- No dobra, cicho. Kto teraz?

Wynikiem losowania był kto? Ja. Wstałam i wybrałam mój najładniejszy wiersz. Napisałam go w gimnazjum, ale bardzo mi się podobał.

- Minęła minuta, druga i piąta,

A ja czekam na Ciebie w parku, samotna.

Dzwonię i piszę, a Ty nie odbierasz.

Zostawiam wiadomość, a Ty mnie olewasz.

Minęło dziesięć, dwadzieścia, trzydzieści minut,

Wciąż Ciebie nie ma - idę już.

Idę uliczką z twarzą we łzach,

A tuż za rogiem widzę Twą twarz.

Widzę to, me oczy mnie nie mylą!

W tej chwili całujesz się z inną.

Ukrywam się, a łzy lecą jak deszcz.

Uciekam stamtąd, odwracasz gwałtownie się.

Wydzwaniasz do mnie co chwila,

Lecz ja nie chcę słyszeć Cię.

Nie mogę przestać o tym myśleć,

Że TO TY ZDRADZIŁEŚ MNIE!

Usiadłam. Dostałam mnóstwo pochwał. Dalej, czytał Lysander. Na jego wiersz czekałam chyba najbardziej. Jest wspaniałym poetą i nie zdziwiłabym się, gdyby to on miał najpiękniejszy wiersz. Wstał.

- Sięgnę gwiazd na niebie,

Dotknę gwiazd dla Ciebie,

W tle cichy dźwięk,

Zniknie cały lęk.

W księżyca blasku

Dotknę dłonią piasku...

To jest inna noc.

Położę się nie koc.

Niech to się rozwija,

Bo czas szybko mija.

Nic już się nie zmieni,

Radość na tej jesieni...

To jest coś innego,

Coś wyjątkowego...

Kilka twórczych wen

Nie zbudzi mnie... to sen?

Usiadł. Wiedziałam, że Lysander pisze wiersze, ale nie wiedziałam, że są takie piękne. Potem został wylosowany... Kastiel. Boże, Boże, Bożenko... zabijcie mnie. Wstał, wziął jakiś świstek papieru i przeczytał czterowersowy wiersz.

- Jo żech je dziołcha,

Ty żeś je syn,

A tyn koło mie,

To je Putin. *

Usiadł. Podczas gdy on gapił się na nas z rozszerzonymi gałami, my skręcaliśmy się ze śmiechu. Dopiero po 5 minutach się uspokoiliśmy. Potem, wypadło na Armina.

- Ty moja najdroższa konsolo,

W Twoje umiejętności wierzę!

Cenna jest z Tobą każda chwila,

Moje życie stale umilasz.

Zapadł w pamięci tamten dzień,

Jak spełniony, cudowny sen.

Kiedy zakupiłem Cię w sklepie

Od razu poczułem się lepiej.


Taki wiersz mógł napisać tylko Armin... potem, przyszła kolej na Alexy'ego. Napisał, wraz z Rozą, wiersz o ciuchach. No a jakżeby inaczej?

Al: Wyszedł Bartek na ulicę,

Ma na rękach rękawice.

Na nogach ciepłe spodnie.

Jedną czapkę oraz szalik,

Sweter, kurtkę, dwa buciki.

R: A pies Burek - hopsasa!

Biegnie za nim bez ubrania.

Bez czapeczki i bucików,

Bez szalika i bez spodni.


Uśmiałam się. Dwójka siedemnastolatków napisała wiersz o przedszkolaku. Boże, Bożenko... jako ostatnie były Aiko i Arai, które napisały wiersz o przyjaźni.

Ai: Szlachetny kamień to ten, który inny oszlifuje.

Szlachetny człowiek to ten, który raczej siebie zrani, niż kogoś zadraśnie.

Ar: Nie chciej być pierwszą, lecz bądź wybraną.

Nie szukaj hołdów, lecz bądź szczęśliwa.

Miej mało pragnień, to Cię uszczęśliwi.

Miej mało przyjaciół, lecz tylko prawdziwych.


Nie umiałam się powstrzymać, aby nie dodać jednej linijki:

- A przyjaciele każdego z nas to cały krąg, który teraz tworzymy.

- Tak! - zawołali wszyscy.

Potem, każdy dostał po kawałku tarty. Rozmawialiśmy jeszcze godzinę. Potem trzeba było rozdzielić, kto z kim śpi. Wypadło na to, że ja miałam spać z Natanielem w łóżku (nic ne mówcie ;_;), Kas z Arai na kanapie, Lys z Aiko na podłodze, Alexy z Rozą obok mojego łóżka, a Armin... ze swoją konsolą po drugiej stronie łóżka. Każdy z nas przebrał się w swoje piżamy i usadowił się na swoim... "łóżku"? Jeszcze dłuuugo rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, a po kilku godzinach wszyscy w końcu zasnęliśmy. Zamykając oczy, poczułam, jak dłonie Nataniela obejmują mnie w pasie i przyciągają mnie do siebie. Pocałował moje plecy i wyszeptał mi do ucha:

- Dobranoc, piękna.

- Dobranoc.

Pocałowałam go w policzek i czułam, jak oddaję się w objęcia Morfeusza.

**********

* - ten wierszyk został wymyślony przeze mnie i moją siostrę, gdy nam się w nocy nudziło. Madzia, pozdrawiam. :*

**********

Hejka kochani! Następna część moich wypocin! :D cieszmy się! Już mówię: te wiersze, oprócz wiersza Kasa, nie są moje. ;) dzisiaj nie przedłużam. Cieszę się, że komentujecie i gwiazdkujecie to opo. Jesteście kochani/kochane! :D Love you so much! Ten rozdział dedykuję moim BF: Oli i Kasi.


Enjoy! =^.^=
















Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro