Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1. Nowe liceum.

*Rin*

W końcu przyjechaliśmy do nowego mieszkania. Przyjechaliśmy, bo ja i moi rodzice. Nareszcie mieliśmy przestrzenny salon, idealnie wyposażoną kuchnię i łazienkę oraz wspaniałe sypialnie. Moi rodzice mieli duże, podwójne łóżko, szafę na ubrania i pełno szafek, a ja... pojedyncze łóżko, szafki z moimi książkami, notesami pełnymi różnych opowiadań i pamiętnikami z dzieciństwa, półki z glinianymi figurkami i duże biurko. Nareszcie miałam własny kąt. Dzisiaj miał być mój pierwszy dzień w liceum. Otworzyłam swoją szafę i miałam problem. Co na siebie włożyć? Boże, jakie ja mam problemy życiowe... w końcu stwierdziłam, że skoro to mój pierwszy dzień, to ubiorę czarną sukienkę z koronką sięgającą od szyi do dekoltu oraz na kolanach. Do tego złota bransoletka, srebrny łańcuszek i diamentowe kolczyki. Spięłam włosy w kok i wyszłam z domu z czarną torebką. Droga z domu do szkoły zajęła mi około 10 minut. Weszłam na dziedziniec. Całkiem duża ta szkoła. Kiedyś, gdy mieszkałam w Londynie, mieliśmy strasznie małą szkołę. Kiedy weszłam do środka, końca korytarza nie było widać. Przeszłam kilka metrów i wpadłam na dyrektorkę.

- Och, to ty jesteś nową uczennicą?

- Tak. Rin Scoot.

- Witaj w liceum Słodki Amoris! Aby zatwierdzić, że będziesz tutaj uczęszczać, musisz spotkać się z głównym gospodarzem szkoły, Natanielem.

- Rozumiem... a gdzie on jest?

- Powinien być w pokoju gospodarzy.

- Dobrze. A gdzie to?

- Tutaj, na prawo - wskazała pokój z białymi drzwiami.

- Dziękuję.

Zapukałam do drzwi. Kiedy usłyszałam "Proszę!", weszłam do środka. Zobaczyłam wysokiego blondyna, grzebiącego w jakichś papierach. Odwrócił się w moją stronę. O kurcze! Jaki on przystojny! Miał bursztynowe oczy. Spojrzałam w nie głęboko. Patrzyliśmy się na siebie chyba minutę. Dopiero wtedy otrząsnęliśmy się z transu.

- P-Przepraszam... szukam Nataniela, głównego gospodarza.

- To ja jestem Nataniel - uśmiechnął się do mnie. - to ty jesteś tą nową uczennicą?

- Tak.

- Jak się nazywasz?

- Rin Scoot.

Dałabym głowę, że go skądś kojarzę. Odwrócił się do mnie plecami i znów szperał w papierach.

- Ok... brakuje tutaj tylko zdjęcia i 25$ jako opłatę za teczkę.

- Zapłacić mogę od razu, ale nie mam zdjęcia...

- Ok, to pieniądze daj teraz. A zdjęcie możesz zrobić na bazarze.

- Dziękuję.

Wyszłam z pokoju i udałam się na dziedziniec. Zobaczyłam jakiegoś chłopaka z czerwonymi włosami. Słuchał piosenek przez słuchawki. Podeszłam do niego niepewnie, wyglądał na groźnego.

- ... Cześć.

Zdjął słuchawki z uszu.

- Hej.

- ... Jestem tu nowa.

- I co?

- Zawsze masz taki charakterek?

Uśmiechnął się szyderczo.

- Szczególnie dla nowych. Jestem Kastiel.

- A ja Rin. Do której klasy chodzisz?

- 2 b

- No to spoko, ja też!

- Jak miło.

- Mam pytanie. Gdzie jest automat do robienia zdjęć?

- Na bazarze.

- A gdzie jest bazar?

Wyszliśmy przed teren szkoły i pokazał mi drogę.

- Dzięki, Kas. Jesteś spoko.

- Miło mi to słyszeć.

- Do zobaczenia!

- Nara!

Pobiegłam w stronę bazaru. Szybko zrobiłam zdjęcie i wróciłam do szkoły. Weszłam do pokoju gospodarzy i oddałam mu je. Przekazał mi moje akty i powiedział, żebym to wszystko pokazała dyrektorce. Znalazłam ją od razu na korytarzu. Przy okazji musiałam wziąć się za szukanie spinacza, bo, jak to określiła, "nie lubi takich latających kartek". Na szczęście znalazłam go w którejś z klas. Oddałam papiery do dyrektorki i miałam luz. Postanowiłam trochę pozwiedzać szkołę. Kiedy weszłam na pierwsze piętro, zobaczyłam znajome twarze... tak! To były Ariana i Aiko! Moje przyjaciółki z poprzedniego liceum! Skąd one się tu wzięły? Postanowiłam się dowiedzieć. Podbiegłam do nich i zawołałam:

- Aiko! Arai! To ja, Rin!

- Ha! Wiedziałyśmy, że cię tu spotkamy! - zawołała Ariana.

- Skąd się tu wzięłyście?

- Aiko, ty jej opowiedz. :)

- Jak się dowiedziałyśmy, że sie przeprowadzasz do Francji, powiedziałyśmy o tym rodzicom. I tak też mieliśmy się przeprowadzić i to my miałyśmy wybrać, gdzie. Zaproponowałyśmy rodzicom Paryż i od razu się zgodzili. No i... zapisałyśmy się tutaj. Do Słodkiego Amorisa.

- Super! :D A do której chodzicie klasy?

- 2 b, a ty?

- Ja też! :D

- Superowo! Widziałaś już Kastiela? - spytała Arai.

- Widziałam. Sympatyczny.

- A widziałaś Lysandra, tzn. Lyśka? - spytała Aiko.

- Lysandra? Kto to?

- Przyjaciel Kasa.

- Nie... jeszcze nie widziałam.

- A widziałaś Nataniela?

- Tego głównego gospodarza?

- Tak.

- Widziałam. Meeeeega przystojny.

- Nom. Ale mi tam bardziej pasuje Kas - stwierdziła Arai.

- Ja wolę Lyśka - dodała Aiko.

- A ja...

- Nataniela?

- Tak. A takie pytanie... do której klasy chodzi Nat i Lysiek?

- Czm o Kasa nie pytasz?

- Bo wiem, że chodzi do nas.

- Nat i Lysiu też chodzą do nas.

- WoW! :D To na razie jest nas 6. A reszta?

- Nie znamy reszty.

Podeszła do nas grupka dziewcząt. Okazało się, że one również z nami chodzą do klasy. Były to: Iris, Kim, Peggy, Violetta i Klementyna. Powiedziały, że mamy w klasie także Amber, Li i Charlotte. Okazało się, że Amber to siostra Nata. Chyba lepiej zrobię, jak nie powiem Natowi, że mi się podoba. Zresztą, widzieliśmy się zaledwie dwa razy no i... gadaliśmy tylko 10 minut. Nie chcę, żeby Amber się dowiedziała, bo, z relacji Kim, to jest idiotka, która nie chce, by jakakolwiek dziewczyna kleiła się do jej brata. Chyba lepiej będę na nią uważać .* Dziewczyny wróciły do sali, a ja miałam przyjść na lekcje dopiero jutro. Na klatce schodowej zobaczyłam jaką blondynkę, szatynkę i brunetkę. Wyglądały dokładnie tak, jak nam opisywała Kim. Szatynka to Li, brunetka to Charlotte, a blondynka... Amber. Starałam się przejść obok nich tak, by mnie nie zauważyły, ale się nie dało. Zobaczyły mnie.

- Ooo, to ty jesteś ta nowa? - spytała Amber.

- T-Tak, cześć...

- Nie mamy szczęścia do nowych, prawda, dziewczyny? - spytała przyjaciółek i wybuchły śmiechem.

- Coś ci się nie podoba?

- Widziałam, jak gapiłaś się na Nataniela.

- Podglądałaś nas!?

- To mój brat, więc mogę robić z nim co chcę. Słuchaj no, zakończyłaś już wszystkie formalności?

- Tak...

- No to się od niego odczep!

- A jeśli nie?

- To pożałujesz!

- Nie boję się ciebie.

Amber podeszła do mnie i odepchnęła do tyłu. Najgorsze było to, że stałyśmy na klatce schodowej, więc albo było by po mnie, albo przez nią byłabym do końca życia kaleką (to życie i tak nie było by zbyt długie). Nie umiałam zachować równowagi i byłam przygotowana na bolesny upadek na samym dole schodów. Nagle poczułam czyjeś dłonie pod pachami. Zaskoczyło mnie to. Kto mógłby tamtędy przechodzić? Podniosłam głowę.

- Nat?

-  Wszystko w porządku?

- Teraz już tak. Bałam się, że zlecę na dół przez tą... idiotkę.

- Przez kogo?

Dopiero wtedy zorientowałam się, że Amber, Li i Szarlotka gdzieś uciekły.

- Noo... Amber.

- Już ją poznałaś, co?

- Niestety. Ona zawsze jest taka?

- Oj tak. I to nie tylko tutaj. W domu też. Jest faworytką naszych rodziców.

Pomógł mi się wyprostować. Położył palec wskazujący i środkowy swojej prawej dłoni pod mój podbródek i uniósł go do góry, a lewą dłoń położył na moim prawym ramieniu.

- Na pewno wszystko w porządku?

- Tak... może oprócz tego, że kręci mi się w głowie...

- Jeśli chcesz, mogę cię odprowadzić do domu.

- Nie... nie trzeba... nie chcę ci robić problemów...

- To nie żaden problem. Chodzimy razem do klasy, ale klasa już skończyła lekcje.

- No dobrze. Jeśli to na pewno nie kłopot...

- No co ty. Chodź.

Wyszliśmy ze szkoły. Za każdym razem, gdy Nat mnie puszczał, bałam się, że się przewrócę, więc szliśmy powoli. Trzymał jedną dłoń na mojej talii, a drugą na ramieniu, natomiast ja obie trzymałam na jego ramionach. Wkrótce, nogi całkowicie odmówiły mi posłuszeństwa. Przewróciłam się na chodnik. Nat podał mi dłoń. Podniosłam się, a Nat - bez wcześniejszego uprzedzenia - wziął mnie na ręce.  Czułam się jak panna młoda albo księżniczka. Po chwili, zaczęło padać. Jeszcze lepiej! Nat postawił mnie na chwilę na chodnik, zdjął swoją marynarkę i założył ją mi.

- Nat, nie mogę. Załóż ją z powrotem. Przeziębisz się.

- Ja mam jeszcze sweter i koszulkę. Nie martw się o mnie.

- Okej, jak chcesz.

Założyłam jego marynarkę. Dziwne, że jest ode mnie prawie 10 centymetrów wyższy, a pasowała na mnie jak ulał. Znów wziął mnie na ręce i zaniósł pod same drzwi. Oddałam mu jego marynarkę.

- Dziękuję ci. Jesteś najlepszy - podziękowałam mu, po czym pocałowałam go w policzek.

Zrobił się czerwony, ale uśmiechnął się. Odwzajemniłam to. Przy takim chłopaku nie da się nie uśmiechać. Pożegnaliśmy się przyjacielskim "przytulasem". Weszłam do domu. Było około 15. Byłam zmęczona, więc przebrałam się w białą bluzkę na ramiączkach i czarne spodenki i zasnęłam.

*Nataniel*

Do domu wróciłem przemoczony do suchej nitki. Cała drogę myślałem o Rin. Jest taka śliczna... tak jak ja ma blond włosy i bursztynowe oczy. Wszedłem do do domu i zdjąłem buty i marynarkę. Położyłem ją na kaloryfer, aby trochę wyschła. Bałem się, że ojciec znów mnie uderzy. Robi to, choćbym spóźnił się do domu kilka minut. Wszedłem do salonu.

- Wróciłem! - zawołałem.

Do pokoju wszedł mój ojciec.

- Gdzieś ty się włóczył tyle czasu!?

- Ja...

- Co!?

- Odprowadzałem przyjaciółkę do domu.

- Przyjaciółkę, co!? A może dziewczynę!?

- Nie! To była tylko przyjaciółka!

Uderzył mnie w plecy. Upadłem na panele. Potem dostałem jeszcze raz.

- Za co to było!?

- Pierwsze za to, że nie dość, że wróciłeś cały mokry, to jeszcze spóźniony! A drugie za tą dziewczynę! Ile razy ci mówiłem, żebyś wracał ze szkoły od razu do domu!? Ile!?

- Dużo...

- No właśnie! Amber już od godziny jest w domu!

- A skoro mowa o Amber, przez nią o mało co ta dziewczyna nie spadła ze schodów! Gdyby nie ja, to by się chyba zabiła albo połamała!

- Amber!? Ona taka nie jest! Jest normalną dziewczyną, która nigdy nie kłamie i nigdy nikomu nie zrobiłaby nic złego!

- Bronisz jej, bo to twoja faworytka! A ja!?

- Ty!? Ty marsz na górę przebrać się i uczyć! Choćbyś miał i całą noc spędzić nad książkami!

- D-Dobrze...

Wróciłem do siebie do pokoju na górę. Zdjąłem sweter i koszulkę. Na plecach miałem kolejne siniaki. Bardzo duże. Dobrze, że nikt o tym nie wie. Nawet Amber. Ubrania położyłem na kaloryfer, ubrałem suche i bez kolacji (któryś dzień z kolei) usiadłem do biurka. Rozłożyłem książki i włączyłem lampkę. Dla mojego ojca najważniejsze są moje oceny. To, że chcę spotkać się z przyjaciółmi, nie miało dla niego znaczenia. Przez to właśnie mam mało prawdziwych przyjaciół i nigdy nie miałem dziewczyny. Uczyłem się kilka godzin, ale w końcu zmorzył mnie sen. Zasnąłem nad rozłożonymi książkami i zeszytami.

**********

* - myśli, sny itp. będą pisane ukośnymi literami ;)

**********

Hej kochani! Oto pierwszy rozdział mojej nowej książki o grze "Słodki Flirt". Część z Was pewnie w nią gra. :) Dwie postacie w tej książce będą zawsze dedykowane moim szkolnym przyjaciółkom:

- Ariana (Arai) - Kasia (Kakashi)

- Aiko - Monika (Kamyk).

Jak Wam się podoba pierwsza część? Czekam na gwiazdki, komentarze i miłe opinie! :D Do następnego razu! Pozderki, wera9737. :*









Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro