7.Życiowa lekcja
Razem z All Mightem udaliśmy się na ulice naszego miasta, by je patrolować. Właśnie na tym miała polegać rzekoma lekcja w terenie, na którą czekaliśmy tak długo. Zadanie wydaje się stosunkowo proste, jednak nie zawsze tak bywało.
Klasa 1A już nie raz została poddana próbie. Jedna z nich odbyła się również na lekcji praktyczniej, tyle że w USJ. Jest to specjalnie przygotowany kompleks na zajęcia bohaterskie, który wszyscy zawsze chwalili.
Bezpieczeństwo powinno zostać tam zapewnione, jednak i tak zostaliśmy zaatakowani. Drugą próbą był obóz, na który wyjechaliśmy z nauczycielami, by trenować nasze indywidualności i zmierzyć się z własnymi słabościami.
Miało być cudownie. Ciężka praca nie wydawała nam się straszna w porównaniu z tym, co będziemy musieli robić w przyszłości w naszym wymarzonym zawodzie bohatera.
Dzisiejszy dzień zapowiadał się świetnie. Nareszcie zobaczyłem Kacchana. Cudowna wręcz pogoda przywitała nas od rana, a ulice wydawały się stosunkowo spokojne.
Przechadzaliśmy się akurat po ulicy niedaleko centrum miasta. Z racji, że jest akurat wiosna, dookoła czuć woń kwitnących wokoło wiśni. Nie bez powodu Japonia jest nazywana Krajem Kwitnącej Wiśni. Drzewa te rosną wszędzie. Dosłownie. Białe płatki nie raz przyprawiają mieszkańców o bóle głowy. Szczególnie wtedy, gdy razem z deszczem, tworzą niesamowicie trudne do usunięcia z mask i szyb samochodów combo.
Trzeba się naprawdę długo męczyć, by nic nie zostało ,,przyklejone,, do auta. Ale odłóżmy ten fakt na bok. Są przecież też bardzo pozytywne aspekty. Dzięki nim dookoła panuje niesamowity klimat.
Spokój i harmonia. Jeśli jest się zdenerwowanym i przystanie się na chwilę, by popatrzeć na spadające płatki, od razu poprawi nam się humor. Nie dziwota więc, że mieszkańcy bardzo często wpatrują się w te małe białe płatki.
I właśnie ten wspaniały widok sprawił, że na twarzach wszystkich pojawiły się uśmiechy. Na rynku mieliśmy spotkać resztę bohaterów, by zapytać, czy możemy im jakoś pomóc.
Zazwyczaj kończyło się na tym, że stanowczo odmawiali naszego udziału w ważnych misjach, gdyż wydawało im się to bardzo niebezpieczne. Nam się to jednak nie podobało. W szkole ciągle powtarzali nam, że praktyka jest ważna. Trzeba ćwiczyć, by być lepszym. Nawet ulubione powiedzenie All Mighta to ,,Trening czyni mistrza''.
No wszystko pięknie, tylko, co wtedy, gdy nam tych treningów zabraniają? Właśnie... Nie będziesz mistrzem...
Tyle, że ja muszę nim być. Muszę obronić wszystkich i doprowadzić do tego, by inni nie musieli się o mnie martwić. Zbyt bardzo mi na nich zależy. To w końcu ja powinienem ich bronić. Nie mogę dokładać im zmartwień.
Gdy doszliśmy już na rynek wszystkich ogarnął nagły niepokój. Z jednej z głównych ulic dochodziły krzyki, a na miejscu nie było żadnych bohaterów.
Przestraszyliśmy się, gdy zobaczyliśmy, jak jakiś latający potwór podobny do Nomu leci prosto na nas. Wiedziałem już, że jest w to zamieszana Liga Złoczyńców. Miałem tylko nadzieję, że All Might da sobie radę z tym, co właśnie się dzieje. Na szczęście odepchnął atak latającego potwora i ochronił nas przed nim. Potwór wyglądał ochydnie, tak, jak inne Nomu. Zawsze zastanawiało mnie to, co to w ogóle jest i z czego jest robione.
Po naszej wyprawie, której celem było odbicie Bakugõ zrozumieliśmy, że są one wytwarzane w specjalistycznych warunkach. Pytanie tylko z czego i jakim cudem są takie silne? Nie było wątpliwości, że to na pewno mieszanka kilku Quirków.
Sam fakt, że jest w to zamieszany All for One przyprawiała mnie o dreszcze. W końcu to on próbował zabić mojego mistrza. Nigdy mu tego nie daruję i jeśli kiedyś przyjdzie mi się z nim zmierzyć, na pewno mu nie odpuszczę. Wolałem się w to jednak nie zagłębiać. Fakt, że ktoś w ogóle wpadł na to, by to stworzyć był przerażający.
W tamtym momencie obawiałem się jednego, że bohaterowie mogli zostać już pokonani. Dodatkowo skoro nie było ich na miejscu i mogli zostać pokonani, jak duża musi być grupa złoczyńców?
Postanowiliśmy bez zgody nauczyciela ruszyć na pomoc. All Might obejrzał się tylko za nami, walcząc wciąż z Nomu, krzyknął coś do nas, nim stracił nas zupełnie z oczu, ale nie usłyszeliśmy, co właściwie chciał nam przekazać. Panika ogarnęła miasto. Widok, który zastaliśmy zmroził nam krew w żyłach.
Wszystko się paliło. Zewsząd wydobywał się gęsty, ciemny dym, utrudniający oddychanie. Bez chwili namysłu Kaminari krzyknął:
- Jest tu ktoś?!
Nikt nie odpowiedział. Przerażenie narastało, gdyż nic nie było widać. Nie wiedzieliśmy, czy złoczyńcy nadal tam są. Wiedzieliśmy jednak, że najważniejsze jest bezpieczeństwo nasze i obywateli.
Momo stworzyła ogromny wiatrak, który zwiększył nam nieco pole widzenia, ale wciąż nie do końca było wszystko widać. Problemem był również wciąż rozprzestrzeniający się ogień, którym zajęło się parę osób z klasy.
Ja, Kacchan, Todoroki oraz Kirishima ruszyliśmy na poszukiwanie ludzi, którzy mogli być w budynkach. Wyskoczyłem w górę, by z wysokości pooglądać, czy nikogo nie ma na dachach.
Nagle zobaczyłem, jak złoczyńcy uciekają.
- Ej! Złoczyńcy uciekają główną ulicą!
Krzyknąłem. Wtedy wszyscy, pędem ruszyliśmy za nimi. Inni usłyszawszy moje wołanie zrozumieli, że pobiegliśmy za nimi i muszą się zająć nie tylko ogarnięciem zniszczeń, chaosu i ognia, ale też poszukiwaniem rannych.
Ja i Kacchan wskoczyliśmy na dach, a Todoroki i Kirishima pozostali na ziemi. Biegliśmy ile tchu, by złapać wrogów, ale oni widząc, że mają nas na ogonie nie dawali za wygraną, rzucając w nas różnymi przedmiotami.
Kątem oka zauważyłem małą bombę
I gdyby nie mój refleks, oberwałbym.
Martwiłem się bardzo o moich przyjaciół. Miałem nadzieję, że uda im się opanować całą sytuację, a All Might szybko do nich dołączy.
Moich myśli nie mogli jednak teraz zaprzątać przyjaciele, gdyż właśnie stanęliśmy oko w oko z prawdziwym zagrożeniem. Złoczyńcy nie mieli zamiaru nam odpuścić i już po chwili rozdzielili się, powodując, że my i chłopacy skręciliśmy w odrębne strony.
Wiedzieliśmy, że to nie jest dobry pomysł i że to niebezpieczne, ale nie mieliśmy wyboru. Nie mieliśmy też pojęcia jak długo zamierzają uciekać, ale wiedziałem, że na pewno nie dają się złapać.
Nagle poczułem uderzenie w głowę. Potknąłem się i zacząłem spadać. Wiedziałem tylko, że Kacchan walczy z jednym ze złoczyńców.
Po chwili moje powieki zaczęły się robić ciężkie i samoistnie opadły, pozostawiając mnie w stanie nieważkości. Nie czułem już nic, jedynie zmęczenie i chęć snu.
•._.••'¯''•.¸¸.•' '•.¸¸.•''¯'••._.•
Kacchan Pov
Zauważyłem, jak ten głupi nerd oberwał jakąś dziwną kulką, a po chwili przede mną pojawił się jakiś wysoki gościu w masce. Wyglądał jakby uciekł z cyrku. Spodnie miał ogromne, wyglądające jak kolorowe worki po ziemniakach.
Wyglądał trochę, jak ten, co mnie porwał na obozie, ale nie do końca. Też miał jakieś kulki, ale Deku nie zniknął. To musi znaczyć, że jego indywidualność nie jest podobna do tej tamtego gościa.
Nie bałem się go. Jak można się bać klauna? Trochę śmieszyło mnie to, że Izuku padł od małej kulki, ale nie to teraz było ważne. Musiałem złapać tego idiotę.
Gdybym tego nie zrobił prawdopodobnie miałbym ogromne wyrzuty sumienia. Mały gnój nosi w sobie coś więcej niż indywidualność. To moc samego All Mighta, gdyby nie to, na pewno bym gościa olał.
Bez zbędnego namysły, użyłem ogromnej eksplozji, by odsunąć od siebie złoczyńcę. Odskoczył skubany, ale nie miałem czasu na myślenie. Skoczyłem za tym głąbem w nadziei, że jeszcze żyje.
- Cholera, wysoko.
Powiedziałem sam do siebie. W końcu aktualnie spadałem z 10 piętrowego budynku.
7 piętro - Jestem już blisko, prawie go mam!
5 piętro - Wyciągam ręce, by go chwycić, jestem już bardzo blisko!
Gdy wreszcie złapałem tego nerda, nagle rozbłysło niebieskie światło tuż przed nami.
- Kurwa!
Krzyknąłem, gdyż strasznie raziło mnie w oczy. Spadliśmy prosto w to światło. Nie było drogi ucieczki. To wszystko działo się za szybko, by cokolwiek przemyśleć.
Zaczęła mnie boleć głowa. Nie wiedziałem, co się dzieje. Poczułem lekkie wirowanie, a ostatnie słowa, które zdążyłem wypowiedzieć przed omdleniem, to:
- Wszystko przez ciebie NERDZIE!
•._.••'¯''•.¸¸.•' '•.¸¸.•''¯'••._.•
●Witam, witam i o zdrowie pytam! Z racji, że mam odrobinę więcej czasu (XD) postanowiłam umilić wam siedzenie w domu, wrzucając dla was następny rozdział
●Tak, tak wiem. Nareszcie coś się dzieje XD WOW
●Mam nadzieję, że wam się podobał, dajcie znać w komentarzu.
●Wybaczcie mi też proszę, że nieco krótszy
(。•́︿•̀。)
●Jednak sama sprawdziłam rozdział, ale dzięki temu macie go szybciej, więc Ave ja XD
BAYO!!!❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro