5.Zapowiedź powrotu
Wreszcie rozpoczęła się wyczekiwana lekcja. Zielonooki wraz z całą klasą wszedł do sali. Zajął swoje miejsce i z uśmiechem spoglądał w stronę swojego mistrza siedzącego aktualnie przy nauczycielskim biurku.
All Might sprawdził obecność. Nie było tylko jednej osoby - Kacchana. Zadziwiający jest fakt, że nie było go już drugi dzień. To do niego zdecydowanie niepodobne. Zdaniem blondyna bardzo rzadko choruje. Czasami nazywa się nawet Bogiem Życia, czy jakoś tak.
Deku siedział, wpatrując się w swój ,,przedmiot uwielbienia'', który właśnie prowadził lekcję. Jednak jego myśli zajmował nie do końca temat, który aktualnie przerabiali. Ciągle miał w głowie tysiące scenariuszy o tym, jak pyta Aizawę, czy wie, kiedy Kacchan wróci.
Ale nie tylko to chodziło mu po głowie. Ciągle myślał o tym, jaką relację ma aktualnie z agresywnym chłopakiem. Nienawidzą się, a właściwie to Katsuki nienawidzi jego. Deku nadal go lubi i podziwia.
Nadal uważa go za najlepszego bohatera pod słońcem. Oczywiście z wykluczeniem All Mighta, to wiadomo. Jednak Kacchan był inny. Szmaragdowooki zawsze brał z niego w pewnym sensie przykład, mimo tego, jak się zachowywał.
Zachowywał nie tylko wobec niego, ale też wobec innych. Może nie było to nigdy godne naśladowania, ale jego determinacja i pogoń za marzeniem - zostanie najlepszym z bohaterów, były imponujące.
Wiadomo też nie od dzisiaj, że Bakugõ jest zbyt pewny siebie. Przynajmniej czasami, gdy przeciwnik lub wyzwanie, okazuje się trudniejsze niż przypuszczał. Zdarza się też, że coś go przerasta. To co prawda rzadki widok, ale każdy ma w życiu jakieś swoje problemy.
Blondyn nigdy nie zwierzał się zielonowłosemu, ale czasami Deku widział, że jego przyjaciel - przynajmniej jego zdaniem - miał jakiś problem. Był wtedy bardziej spięty niż zwykle i o dziwo spokojniejszy.
Midoriya nie zauważył nawet, kiedy przeminęła cała jego ukochana lekcja. Żałował tego, bo bardzo ją lubił, ale czasu już nie cofnie. Z rozmyśleń wyrwał go dopiero głos nauczyciela:
- Midoriya shounen zamykam salę.
Uczeń spojrzał nieco rozkojarzony, nie wierząc, że zagapił się aż tak bardzo. Uśmiechnął się tylko niewinnie i szybko spakował oraz wyszedł z sali. Nie wierzył, że przez 45 minut myślał praktycznie tylko o chłopaku.
Najgorsze jest jednak to, że Izuku nie miał pojęcia, co się z nim dzieje. Nigdy wcześniej nie myślał tyle o blondynie. Po co miałby to robić?
Próbował sobie wytłumaczyć to wszystko najzwyklejszą troską, jednak to nie do końca było zgodne z prawdą. Miał nadzieję, że za niedługo dowie się, dlaczego agresor ciągle siedzi w jego głowie.
Szedł akurat korytarzem. Nagle przypomniał sobie, że przecież umówił się na teraz z Aizawą. Chcąc mieć jak najwięcej czasu, pognał do sali, w której będą mieli zaraz lekcję.
Stanął przed wysokimi drzwiami, a jego oddech przyspieszył. Stresował się. Czuł się tak wiele razy w życiu, więc wiedział już, co oznaczają niektóre reakcje jego organizmu.
Jednak czym się tak stresować? Przecież to miała być zwykła rozmowa. Zadał sobie to pytanie w głowie i po szybkim przemyśleniu sytuacji, doszedł do wniosku, że nie stresuje się rozmową, tylko bardziej... Odpowiedzią nauczyciela.
W końcu jego celem było dowiedzieć się, dlaczego Katsukiego nie ma w szkole. Co jeśli profesor nic nie wie?
Wtedy nie wypełni swojego celu, co więcej, pozostanie w niepewności do końca dzisiejszego dnia.
Świadomość, że tak może się okazać, przytłaczała go nieco. Jednak postanowił wejść do sali. All Might zawsze mu powtarzał, że do odważnych świat należy. Pora wystawić jego słowa na małą próbę.
Lekko nacisnął klamkę i spojrzał przed siebie, zauważając Aizawę siedzącego przy biurku. Uśmiechnął się niewinnie i powiedział:
- Dzień dobry, panie profesorze.
- Dzień dobry, Midoriya. Już się witaliśmy przecież.
Deku spojrzał mimowolnie na podłogę, gdyż zawsze, kiedy się stresował, wolał unikać kontaktu wzrokowego z innymi. Taka była już jego natura.
- R-Racja... Mam do Pana pytanie.
Kiedy powiedział o swoim celu spoważniał, bo przecież chodziło o blondyna. Nic nie było w tym momencie tak ważne, jak on.
- W takim razie pytaj.
Deku poczuł, że całe jego przemyślenia na temat tego, jak zapyta o to nauczyciela, właśnie gdzieś uleciały. Aczkolwiek nie mógł już się powstrzymać i zapytał prosto z mostu, nie myśląc zbytnio o tym, co sobie pomyśli.
- Panie profesorze, bo... Chodzi o to, że męczy mnie pewna sprawa. Ta sprawa ma na imię Kacchan...Wie pan może, dlaczego go nie ma?
Aizawa spojrzał na niego pytająco i zapytał:
- A co on cię tak interesuje?
- T-To najzwyklejsza troska panie profesorze... Jeżeli nie może albo nie chce mi pan powiedzieć, to, czy wie pan chociaż... Kiedy wróci?
- Tak wiem, wróci jutro. Przypomnij klasie, że mamy jutro lekcję w terenie, by przygotowali swoje stroje.
Zielonowłosy ucieszony i zdziwiony jednocześnie, uśmiechnął się lekko i zamrugał kilka razy, mówiąc:
- Dziękuję panu bardzo!
Shota zdziwiony entuzjazmem chłopaka, uśmiechnął się lekko do niego i powiedział:
- Nie ma za co, a teraz idź już na przerwę.
Midoriya zrobił to, co kazał mu zrobić nauczyciel i szybko opuścił salę, dając chwilę prywatności ich wychowawcy.
Aizawa oczywiście wykorzystał ten moment w wiadomym celu. Od razu wyciągnął telefon i odpisał swojemu obiektowi westchnień.
Shota Aizawa: Już jestem, Kotku
Niestety nie doczekał się odpowiedzi, gdyż jego miłość prawdopodobnie została zdenerwowana zbyt długim czekaniem na niego.
Po chwili rozległ się wszechobecny na korytarzach dźwięk szkolnego dzwonka, którego nikt nie lubił. No chyba, że zwiastował coś przyjemnego. Na przykład ulubioną lekcję całej klasy lub powrót do domu. Czasami nawet cieszył, gdy wreszcie można było iść na przerwę po bardzo nudnej lekcji, ale to były raczej wyjątki.
Cała klasa weszła do sali i zajęła swoje miejsca. Shota poddenerwowany brakiem odzewu ze strony miłości swojego życia zaczął prowadzić lekcję.
Minęła tak, jak każda inna, nudno. Niby U.A. miało być takie cudowne i niesamowite, a lekcje na co dzień nie różniły się niczym od szkół ze średnim poziomem. Możliwe, że były nawet gorsze.
Nauczyciele w końcu byli bohaterami, a nie pedagogami, czy innymi takimi. Niektórzy wychowawcy sprawiali czasami wrażenie zupełnie nie pasujących do środowiska szkolnego. Chodzili jakby przestraszeni i zgarbieni.
Widok uczniów w takim stanie był zdecydowanie bardziej popularny, gdyż mieli lekcje, nudzili się i uczyli często w domu, nie wysypiając się. Codzienność ucznia jest bez wątpienia trudna.
•._.••'¯''•.¸¸.•' '•.¸¸.•''¯'••._.•
Izuku szedł do domu z wyraźnym entuzjazmem. W końcu jutro zobaczy Kacchana. Nieustanne, dziwne uczucie troski i potrzeby zobaczenia go towarzyszyło mu dosłownie ciągle.
Kiedy robił herbatę o mało nie wylał na siebie wrzątku. Przypomniało mu się, jak Kacchan się śmiał. Ma taki uroczy śmiech...
- Dlaczego ja znowu o nim myślę?!
Zapytał samego siebie w nadziei, że wreszcie znajdzie odpowiedź na dręczące go pytanie.
Podczas robienia zadania domowego nie potrafił się skupić, bo myślał o tym, jak Bakugõ kiedyś wyrzucił jego zeszyt do wody i o tym, co przed tym mu powiedział.
Kiedy jadł obiad myślał o tym, że zazwyczaj w akademiku cała ich klasa je razem. Widok Kacchana wciągającego ramen gdzieś w kącie razem z Kirishimą był co najmniej uroczy...
- Moment! Uroczy?!
Krzyknął Izuku. Jak może myśleć, że Kacchan jest uroczy? To niemożliwe. Agresywny blondyn przecież zazwyczaj jest taki... No taki... Nie uroczy...
W zasadzie to dość łatwo go zdenerwować i jest dość uszczypliwy. Nie mówiąc już o jego chamskości, która czasami objawia się w najprostszych czynnościach.
Lekko zdumiony zielonowłosy kończył właśnie swoje ulubione kotlety wieprzowe. Jak na złość nawet one przypominały mu o chłopaku.
Kiedy byli jeszcze dziećmi, spędzali razem bardzo dużo czasu, dlatego czasami jadali razem. Bakugõ również tak, jak Izuku bardzo je lubił. Zazwyczaj jadł je jeszcze szybciej niż on sam.
Jego przemyślenia zostały jednak zastąpione radosną nowiną, że jutro go wreszcie zobaczy. Nie mógł się doczekać. Jedyne, co go niepokoiło, to to, że zapomniał przypomnieć klasie o przygotowaniu strojów. Aizawa będzie pewnie na niego zły, ale to teraz nieważne.
Każdemu może się zdarzyć zapomnieć. Przez to jego roztargnienie zdarzają się same złe rzeczy. A na dodatek, gdyby tego wszystkiego było mało, zapomniał o realizacji swojego celu - podnieść morale klasy. Dzisiejszego dnia nie spędził praktycznie ani chwili ze swoimi przyjaciółmi. Żałował tego, bo musi wreszcie nadrobić zaległości w relacji ze swoją klasą.
Cel ten postanowił przełożyć na jutro. Jutro na pewno się uda. W końcu miała nadejść jedna z ciekawszych lekcji. Lekcja w terenie. Pomijając fakt, że poprzednie były dość nieudane, szczególnie wtedy, kiedy zostali napadnięci przez złoczyńców lub spotkało ich inne nieszczęście.
Ale zawsze pozostają wspomnienia.
Chłopak miał nadzieję, że tym razem będzie dobrze i spędzi mile czas ze swoją klasą. Jeszcze nie spodziewał się, co spotka go w czasie tejże lekcji.
●Witajcie kochani w 6 rozdziale!
Mam nadzieję, że wam się podobał!
Kto nie może się doczekać, co będzie dalej?
BAYO!!!❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro