1.Rozmowa i początek trwogi
Izuku rozglądał się dość nerwowo po boisku, szukając choć jednej znajomej mu twarzy. Nikogo nie zauważając, postanowił udać się już do klasy.
- Może już są w środku. -
Pomyślał.
Podszedł więc do ogromnych drzwi i podniósł wzrok, by zobaczyć monumentalny budynek szkoły po raz, już sam nie wie, który w życiu.
Zawsze budziła w nim podziw. Nie mógł uwierzyć wręcz, że to właśnie jemu przyszedł zaszczyt uczenia się w najbardziej prestiżowej szkole w kraju, a na dodatek może kształcić się na bohatera.
Na samą myśl o tym na jego ustach zagościł uśmiech. Nie zastanawiając się zbyt długo, popchnął drzwi i wszedł do środka. Jak co dzień zauważył szafki, wielkie schody i wyłaniające się wręcz zewsząd korytarze. Jego klasa znajdowała się na drugim piętrze, ale zanim do niej poszedł, postanowił odnieść do szafki kurtkę i inne niepotrzebne mu rzeczy.
Po drodze zobaczył Iidę, który prawdopodobnie też zmierzał w kierunku szkolnych szafek. Chcąc się przywitać z przyjacielem, krzyknął:
- Hej Iida-kun! -
Ten słysząc swojego przyjaciela, odwrócił się i obdarzył niższego uśmiechem, czekając aż ten go dogoni. Gdy zielonooki był tuż obok zapytał:
- Też idziesz do szafek? -
Nie wiedział, po co o to zapytał, bo ten korytarz, którym właśnie zmierzali prowadził tylko do szafek. Zarumienił się lekko i spojrzał na Iidę, który odpowiedział:
- A gdzie indziej mógłbym iść? -
Zaśmiał się cicho i spojrzał na niższego, machając w ręce swoją czarną torbą.
- Racja, nie przemyślałem tego! -
Zielonowłosy zaśmiał się na odpowiedź chłopaka i dalszą drogę wolał już nic nie mówić.
Nie chciał, by ktokolwiek zauważył, że dręczyło go dziwne uczucie, którego sam nie rozumiał. Czuł się bardzo dziwnie, nie wiedząc za bardzo, co może z tym zrobić. Wolał nikomu o tym nie mówić. Bał się, że uznają go za idiotę.
Po odłożeniu paru zeszytów i kurtki Midoriya zamknął szafkę i szybkim krokiem udał się pod swoją salę. Zawsze zastanawiało go, po co ktoś postawił takie ogromne drzwi. Starał się to sobie wytłumaczyć po przez fakt, że niektórzy mogą być wyżsi, lecz akurat w ich klasie nikogo takiego nie ma.
Po chwili wpatrywania się w drzwi, nacisnął na klamkę i zobaczył, że praktycznie wszyscy siedzą już w ławkach. Zdziwiło go to. Postanowił się, więc przywitać z przyjaciółmi, mówiąc na wejściu:
- Hej wszystkim! -
Pare osób coś mu odpowiedziało, jednak nie zwracał na to zbytnio uwagi. Za to szybko zorientował się, że kogoś brakuje i tym kimś był Katsuki Bakugõ.
Zawsze, gdy patrzył na swoje miejsce, widział go. Chłopak siedział tuż za nim, więc Izuku był przyzwyczajony do chłopaka. Jednak mimo jego braku oczywiście udał się na swoje miejsce, a widząc, że nie ma jeszcze w klasie nauczyciela, zaczął się od niechcenia rozpakowywać.
Po wykonaniu tej czynności usiadł przy ławce i pustym wzrokiem wpatrywał się w zieloną, pustą i dopiero co umytą tablicę przygotowaną do lekcji.
Długo nie musiał czekać na nadejście nauczyciela, bo dosłownie po kilku minutach wszedł do klasy ich wychowawca - Aizawa Sensei.
Ich czarnowłosy nauczyciel był obojętny na wszystko. Izuku wydawało się, że to właśnie on stracił chęci do życia i odczuwania emocji, ale wierzył, że to tylko chwilowe.
Natomiast, gdy patrzył na Pana Aizawę, widział w nim jeszcze większą obojętność. Zastanawiał się, czy jemu pasuje to, jaki tryb życia prowadzi przez swój charakter.
Wszyscy lubili Pana Aizawę. Mimo to, że był czasami oschły i niedostępny. Często jednak martwił się o swoich wychowanków, dzięki czemu dało się w nim zobaczyć iskierki nadziei, że jednak coś go czasami rusza. Chłopak widząc to, czuł się lepiej i cieszył się, że mają takiego nauczyciela.
Lekcja, która właśnie miała miejsce dotyczyła zachowania się podczas alarmów. Młody bohater za każdym razem, gdy były akurat takie lekcje myślał, że ludzie, którzy układają programy nauczania, uważają ich za dzieci. Na ścianie w końcu wisiał ogromny plan całej szkoły i co zrobić w razie zagrożenia.
Miał jednak nadzieję, że kiedykolwiek mu się to przyda.
Przesiedział całą lekcje w ciszy. Widać, że reszta klasy podchodzi do tego w podobny sposób, bo praktycznie nikt się nie odzywał. Izuku miał wrażenie, że nie tylko jego męczy takie uczucie. Wszyscy byli jakby... Bardziej ponurzy niż zwykle. To było dziwne. Nawet zazwyczaj szczęśliwa i energiczna Uraraka, dzisiaj siedziała cicho praktycznie ze spuszczoną głową. Aizawa wyraźnie też nie był w nastroju.
Zielonooki rozejrzał się po klasie, jeszcze raz przelatując wzrokiem po piątym miejscu zazwyczaj zajętym przez agresywnego blondyna - Kacchana. Nadał mu to imię, gdy byli jeszcze mali i gdy bardziej się przyjaźnili. Teraz miał wrażenie, że na sam jego widok blondyn ma ochotę zwrócić śniadanie. Nie potrafił zrozumieć, dlaczego tak jest. Dręczyło go to, bo wiedział, że Quirk potrafi zmienić ludzi, ale Katsuki przed odkryciem swojego był naprawdę jego najlepszym przyjacielem, któremu bezgranicznie ufał. Dlatego odwrócenie się Bakugõ od niego uznał, za bardzo dziwne i nagłe zachowanie. Nagle znalazł sobie nowych przyjaciół, zostawił go. Tak, jakby te wszystkie lata, które spędzili razem się nie liczyły.
Do głowy przychodziła mu jeszcze jedna myśl. Może to przez to, że nie ma Quirku?
Czerwonooki bardzo często nawiązywał do tego w przeszłości, poniżał, obrażał i dosłownie demoralizował Izuku. Najbardziej go chyba zabolało, gdy blondyn powiedział, że nigdy nie zostanie bohaterem i, że może, gdy skoczy z okna w następnym życiu dostanie wymarzoną indywidualność. Wtedy zielonowłosy poczuł, że między nimi już niczego nie ma. Żaden, nawet kolega, nie powiedziałby czegoś takiego. Deku był pewny, że Katsuki go znienawidził, ale, czy brak daru jest powodem do tego, by kogoś nienawidzić?
Bił się że swoimi własnymi myślami, nie zauważając, że tuż nad nim stał, lekko już zirytowany, Pan Aizawa, który lekko trzepnął go ręką w bark. Na gest nauczyciela Midoriya się wzdrygnął, a po chwili przeprosił za swoje zachowanie, w zamian słysząc:
- Zostań na chwilę po lekcji, porozmawiamy. -
- Pięknie! -
Pomyślał.
-Nie dość, że będę musiał porozmawiać o czymś, czego sam nie rozumiem, to jeszcze pewnie będę musiał zrobić coś w ramach kary. Pięknie Izuku, pięknie! -
Chłopak oparł się rękami o ławkę i podparł nimi głowę znudzony. Na szczęście lekcja dobiegała już końca i po chwili po szkole rozszedł się uwielbiany przez wszystkich dzwonek na przerwę. Kiedy wszyscy nagle się ożywili i wyszli na przerwę Izuku musiał zostać sam na sam z wychowawcą. Usiadł, więc w jednej z ławek niedaleko biurka i czekał na to, co miało się stać, niczym na ścięcie. Aizawa oczywiście swoim rozumieniem sytuacji doszedł do tego, że Izuku wcale nie ma i pewnie nie będzie miał ochoty z nim rozmawiać.
Usiadł przy biurku i spojrzał na niego dość łagodnym wzrokiem, po chwili pytając:
- Izuku... Czy coś cię gryzie? Ostatnio zachowujesz się jakoś inaczej i pomyślałem, że może z tobą o tym porozmawiam. Takie zachowanie nie jest do ciebie zbyt podobne, co wywołało u mnie niepokój. Jeśli chcesz, to możesz mi powiedzieć, ale jeśli nie chcesz, to nie zachowuj się tak więcej, proszę. Jesteś jednym z najważniejszych ogniw w naszej klasie. Na pewno już zauważyłeś, że cała reszta jest smutna i chodzi przygnębiona. Brakuje im twojego zapału i motywacji. Jeszcze niedawno byłem świadkiem, jak Uraraka starając się rozwiązać zadanie zapytała samą siebie ,,Ciekawe, co by zrobił Deku, gdyby musiał to rozwiązać''. Nie sądzisz, że to znaczy, że jesteś im potrzebny? Najprawdopodobniej widząc to, w jakim jesteś stanie współodczuwają twoje emocje. Dlatego też, proszę cię, bądź silny i taki jak wcześniej, choćby dla dobra twoich przyjaciół. -
Po swojej dość długiej wypowiedzi nauczyciel uśmiechnął się do Midoriyi, który przez cały czas słuchał z lekkim niedowierzaniem. Nie pomyślałby, że może być dla kogoś wzorem.
Na słowa Aizawy o Urarace, która powtarzała, że bardzo go lubi, na ustach zielonowłosego zagościł pierwszy raz, od kilku dni uśmiech. Szczery uśmiech. Postanowił skomentować krótko słowa Aizawy.
- Dziękuję panu za te słowa... Właściwie, to sam nie wiem, co mi się dzieje. Czuję się bardzo dziwnie... To takie nie opisane uczucie, może wynikające z tego, że jestem zagubiony i przestraszony obecną sytuacją wynikającą z ostatniego napadu na naszą klasę złoczyńców.
Nie mam pojęcia, ale jestem pewien, że sobie poradzę! -
Powiedział i w parę minut wróciła mu motywacja z ostatniego miesiąca.
Sam nie widział, czym to jest spowodowane, czy tym, że wreszcie poczuł, że jest komuś potrzebny, czy, może tym, iż mógł się komuś wyżalić.
Jedyne, co wiedział, to, to, że nie powoli, by jego przyjaciele byli smutni z jego powodu.
Podziękował nauczycielowi za rozmowę i wyszedł z klasy, kierując się w stronę następnej sali lekcyjnej. Lekcje, jak zwykle z resztą, zbyt ciekawe nie były. Chłopak, przez cały czas zastanawiał się nad tym, co powiedział mu Pan Aizawa. Starał się przez cały dzień zachowywać normlanie, co chyba mu się udawało, gdyż humory jego najbliższych dopisywały.
Po skończonym dniu, nareszcie mógł udać się do domu. Po drodze od czasu, do czasu zerkał na niebo, uśmiechając się do siebie w duchu i starając się sobie przypomnieć wszystko, co było dobre i szczęśliwe w jego życiu. Chyba pierwszy raz przeszedł przez wczneśniej wspomniany tunel bez leku, że coś się stanie.
Po, nie dłużej, niż 10 minutach był już w domu. Przywitał się z mamą, która obwieściła, że za kilka minut jego obiad będzie gotowy. Na samą myśl, o kolejnym posiłku w tym dniu uśmiechnął się szerzej, bo dzisiaj jeszcze nie jadł niczego, prócz śniadania.
Pognał szybkim krokiem do pokoju i sprawdził, czy ma zadanie z jakiegoś przedmiotu. Na szczęście dzisiaj niczego nie zadali.
Nie miał zbyt dużo czasu, bo już po chwili rozległo się wołanie jego mamy na Spaghetti, więc nie myśląc zbyt długo, pobiegł do kuchni, by zajadać się kolejnym, na pewno bardzo smacznym, posiłkiem jego mamy.
● Witam kochani w drugim rozdziale~
Co myślicie o tej książce?
A właściwie o tym rozdziale heh~
Postaram się być aktywna i wrzucać rozdziały jak najczęściej, ale nie obiecuję, że będą chociaż raz w tygodniu ze względu na szkołę i moje obowiązki. Mam nadzieję, że się podoba!~
BAYO!!!❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro