IV - Zawstydzona uciekinierka i nowi towarzysze
Po obudzeniu się Akerii, Wena zrobiła jej wykład o chodzeniu spać i o tym jakie to spanie jest ważne. Niższa musiała wysłuchiwać kazania i mogła tylko kiwać co jakiś czas głową.
Ich rozmowa skończyła się obietnicą Aki, że będzie ona sypiała już normalnie oraz zapewnieniem, że to była pierwsza taka sytuacja w jej całym życiu.
Po tym wrócili do reszty, gdzie siedziały trzy nieznane jej osoby oraz Rose, która siedziała niedaleko Gofu i właśnie się z czegoś śmiała. Gdy tylko para podeszła do wszystkich zgromadzonych, to automatycznie nastała cisza.
- Oh, wy widzę, że skończyłyście dyskutować. To może do nas dołączycie co? Tylko musicie sobie przynieść krzesła z kuchni, bo jak widać wszystkie miejsca są zajęte - rzekła brązowowłosa Rose, delikatnie się uśmiechając.
- Z chęcią - powiedziała Akeria, spoglądając na dobrze znaną jej osobistość. - Tobie też wziąć krzesło Wena? Czy raczej tu z nami nie posiedzisz? - skierowała tym razem wzrok na swoją ukochaną.
- Chyba pójdę do siebie, obiecałam coś znajomemu - lekko się uśmiechnęła do Aki i poszła do siebie na górę. Ciemnoblondwłosa skierowała się do kuchni po krzesło, z którym przyszła do salonu kilka chwil później. Postawiła je, przy jednej z dwóch kanap. Wszyscy konwersowali, każdy o czym innym. Tylko nie jedna osoba, a mianowicie niska, ciemnoblondwłosa Akeria. Nie odzywała się bo trochę bała się rozmawiać przy nieznanych jej osobach. Czasami nie cierpiała tego, że jest okropnie nieśmiała.
I z tego co pamiętała to Kubek mówił, że pozna dwie nowe osoby, a nie trzy. Więc co tu robiła jeszcze jedna osoba?
- Ah! Właśnie! Aki, bo ja cię nie przedstawiłem! To tak, ten tu o - Kubek wskazał ręką na chłopaka noszącego szary szalik na szyi - to Szary Szalik, w skrócie Szalik - „Hah, cóż za zbieg okoliczności" - a ta dziewczyna obok to Modzia - wspomniana dziewczyna spojrzała na Kubka, a potem zaraz na Akerię. Uśmiechnęła się lekko do dziewczyny.
- Miło poznać, ty pewnie jesteś Akeria. Kubek czasem o tobie wspominał podczas rozmów - rzekła Modzia lekko się uśmiechając przez moment. - Ooh, heh, mi też miło - ciemnoblondwłosa zawstydziła się troszkę i skierowała swój wzrok na dywan, który nagle wydał się jej interesujący.
- Pfff, Akiii, nie musisz się tak wstydzić - powiedziała, po czym cicho roześmiała się Rose. Wspomniana dziewczyna kiwnęła nieśmiało głową i mruknęła cicho, że o tym wie.
Natomiast chłopak siedzący zaraz koło Rose przyglądał się przez chwilę dziewczynie, ale zaraz odwrócił wzrok i wrócił do dyskusji z nowo poznanymi ludźmi (czy aby na pewno z ludźmi?).
Ciemnoblondwłosa spojrzała na Gofu, która jakimś cudem dość swobodnie rozmawiała. Odwróciła wzrok i stwierdziła, że może lepiej będzie jak ich zostawi i pójdzie do siebie. Tak więc wstała, czym zwróciła na siebie uwagę kilku osób.
- Gdzie idziesz Aki? - zapytała czerwonowłosa. Dziewczyna lekko się speszyła. - J-jaa... Idę do siebie, jakoś nie potrafię się przemóc by zacząć od tak rozmawiać z kimś kogo nie znam. Przepraszam za siebie - odpowiedziała, szybko udając się do swojego pokoju. Była zażenowana sobą i swoim zachowaniem.
Weszła do pokoju, zatrzaskując drzwi za sobą. Przekręciła klucz w zamku i usiadła na swoim łóżku cicho wzdychając. Oparła się rękami o miękką pościel i nachyliła swoją głowę do tyłu, spoglądając na sufit.
Siedziała tak dłuższą chwilę, do momentu gdzie nie zaczęły jej cierpnąć ręce. Położyła się płasko na plecach wciąż patrząc na nagle interesujący ją sufit. W pewnym momencie oczy same zaczęły się jej zamykać. Nie opierała się, zamknęła je, a po kilku minutach można było śmiało stwierdzić, że zasnęła w akompaniamencie ciszy i jej własnego cichego oddechu.
A w tym samym czasie, gdy dziewczyna wybiegła była chwilowa cisza. Nie trwała ona długo, zaraz zaczęli znowu konwersować. Niektórzy uznali jej zachowanie za trochę dziwne, ale woleli nie komentować. Nie znali jej dłużej niż piętnaście minut.
Rozmowa toczyła się prawie tak jak wcześniej. Oprócz tego szczegółu, że Szalik przestał się udzielać w rozmowie. Zaczął się głęboko zastanawiać nad ciemnoblondwłosą uciekinierką. Wyglądał na zdecydowanie zamyślonego i nawet nie zwrócił uwagi na to, że Śmieciarz pociągnął go za szalik, który miał na szyi, śmiejąc się przy tym.
\|\|\|\|\|\|\|\|\|\|\|\|\|\|\|\|\|\|\|\|\|\
(Słowa): 654
Oto rozdział jeszcze w roku 2019
Z racji, że już po świętach to życzę wszystkim szczęśliwego nowego roku i wesołego jajka (haha, ależ ja zabawna)
To tyle, do przeczytania w następnych rozdziałach
(Łączna liczba słów): 692
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro