Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pazdan/Ronaldo

Siedziałem w barze i upijałem swoje smutki po przegranej z Portugalią. To było niesprawiedliwe, że zespół, który ani razu w podstawowym czasie gry nie wygrał, po rzutach karnych awansował do półfinału. Nie fair. Chciało mi się wyć, a najlepiej wytargać pewną księżniczkę za włosy.

O wilku mowa. Drzwi otworzyły się z hukiem i w progu pojawił się portugalski piękniś, Ronaldo. Miałem niesmak w ustach jak tylko zobaczyłem jego rozpromienioną buźkę, którą miałem ochotę obić, co było do mnie niepodobne.

- Ma... Mo... Michał - wybełkotał, zataczając się na mnie.

Zepchnąłem go z siebie i padł bezwładnie na podłogę.

"Biedne płytki. Popękają od nadmiaru ego" - pomyślałem, pomagając Portugalczykowi wstać i usiąść na taborecie.

Cuchnął gorzałą, co przypomniało mi, żeby już więcej nie pić.

- Nie lubisz mnie. Czemu? - zapytał, patrząc żałośnie swoimi brązowymi oczkami i poprawiając fryzurę.

Nie wzruszył mnie ten widok.

- Jestem fanem Messiego - zakpiłem.

Oparł głowę o ladę, a po jego policzku spłynęły łzy. Nadal nie było mi go żal.

Poklepałem go pocieszająco po plecach. Ironia, prawda? To on powinien się cieszyć, a ja płakać.

- Czemu się mażesz? - zapytałem.

Uniósł głowę i popatrzył mi prosto w oczy.

- Kocham Cię.

Uniosłem brwi.

- Czy ty sobie ze mnie żartujesz? - zapytałem, płacąc barmanowi za drinka.

- Nie. Jesteś wspaniały. Idealnie umięśniony...

Poklepałem go po plecach, przerywając jego wywód. Spojrzał na mnie wyczekująco. Teraz zrobiło mi się go naprawdę żal. Nie miał u mnie szans. Nie czułem pociągu do mężczyzn, a nawet jeśli podobaliby mi się faceci to nie byłby w moim typie. Co innego Kuba Błaszczykowski, czy Robert Lewandowski... Obaj byli bardzo męscy w przeciwieństwie do mojego towarzysza.

- Nie jestem gejem - oznajmiłem, kiedy Ronaldo zaczął się niecierpliwić i stukać palcami o blat.

- Każdy piłkarz jest gejem...

Poplułem się.

- Doprawdy?

Skinął głową.

- Kto?

- Z twojej reprezentacji to Błaszczykowski i Piszczek...

- Skąd masz te informacje?

Zarumienił się. Nie mam nic do homoseksualistów. Ale Kuba i Łukasz?

-... i Lewandowski ze Szczęsnym. Pomyślałbyś, że twój kapitan lubi być na dole?

Zakrztusiłem się śliną i spiorunowałem Portugalczyka wzrokiem.

- I co w związku z tym?

- Umówisz się ze mną?

- Nie. Idę się spakować, bo jutro wyjeżdżamy do Polski.

- Naprawdę, chcesz wracać do tego zacofanego kraju...

Uderzyłem go w twarz.

- Jak śmiesz... - warknąłem.

- Przepraszam. Ja tylko żartowałem...

Nie słuchałem jego wywodu, tylko wyszedłem. Musiałem odetchnąć świeżym powietrzem. Ruszyłem w stronę hotelu, a za mną pobiegł Ronaldo, chcąc mnie prosić o wybaczenie. Niefortunnie złożyło się tak, że potrącił go samochód, a sprawca uciekł z miejsca wypadku. Oczywiście zadzwoniłem po karetkę, która przyjechała po kilku minutach i zabrała go do szpitala. Wykonałem swój obywatelski obowiązek i z czystym sumieniem mogłem wrócić do hotelu.

***

Kilka miesięcy później

Kupiłem gazetę i zacząłem ją czytać. Moją uwagę przykuł artykuł na temat Cristiano Ronaldo.

Portugalczyk zakończył karierę. W wyniku wypadku samochodowego Ronaldo został sparaliżowany od pasa w dół. Do tragedii doszło 1 lipca 2016 roku po meczu Polska:Portugalia...

Zamknąłem gazetę i wyrzuciłem ją do śmieci.

Ronaldo to była już przeszłość...

Nic więcej nie mogłam już z tego wykrzesać.

Pozdrawiam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro