Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Neuer/Schweinsteiger

— Manuel,  ja ci mówię...  Scheisse... Nigdy się nie żeń... — żalił się  podpity Bastian.

— No wiesz... Twoje magiczne plemniki nie mogą się marnować.

— Wolę wytrysnąć je w twój odbyt niż w jej pochwę! — krzyknął na cały bar i zaczął obalać kolejny kieliszek.

Manuel tylko patrzył na niego w szoku...

— Że co?  — wydusił z siebie,  patrząc na zawodnika,  po którym przejął opaskę kapitana.

—  Że jestem homoseksualistą,  Manuś...  Gejem,  pedałem...

— Wiem,  kim jest homoseksualista — oburzył się  Neuer.  — Po prostu lubisz chłopców. To przecież nic...

Zirytowany Bastian złączył ich wargi w nieśmiałym pocałunku.

Neuer mógł przysiąc, że  usta pomocnika smakowały whiskey, dymem papierosowym i Nutellą.
Niebezpieczeństwo, które kusiło, by się w nim zatracić.

— ... takiego — dokończył.

— Wiem...  Tylko wolę konkretny tyłeczek...  Tylko jego właściciel nie dostrzega moich starań. Kwiatów,  słoiczków z Nutellą...

— Że ja... Ale...

— Tak,  ty.  Jesteś cudny w swej nieświadomości. I uroczy...  Choć mam ochotę czasami cię zabić.

Znów pocałował Manuela.
Tym razem bramkarz oddał pocałunek.

— W sumie to nie byłeś nigdy mi obojętny. Zawsze cię szanowałem i podziwiałem — wyznał Neuer,  a Bastian  uśmiechnął się jak zadowolony kot.

— Skoro łóżko nie wchodzi w grę... — Schweinsteiger uśmiechnął się... — A ja rozwodzę się  z Aną. Dobrze,  że tę intercyzę podpisałem, to może moglibyśmy...

— ... zamieszkać ze sobą.

— Niekoniecznie mi o to chodziło,  Manuś. Jest to jednak jakiś krok, by rozpocząć związek oparty na zaufaniu.

— Przecież tobie ufać nie można. Knujesz nawet przez sen.

— A czy tobie kiedyś coś zrobiłem?! Nie.  Bo cię kocham.  I ty możesz mi ufać, ale wszyscy inni to już nie bardzo.

— Czyli nic się nie zmieniłeś... I w sumie to lepiej. Nie będzie nudno.

Obaj piłkarze uregulowali rachunek i wyszli na zewnątrz.

Panowała bezgwiezdna noc.  Mrok rozswietlały tylko latarnie uliczne,  rzucając światło na ich twarze.

Uśmiechali się.

I rozpoczynali nowe życie.

---------------
Nie jest to jakieś arcydzieło,  ale shot na rozruch.

Pozdrawiam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro