Neuer/Großkreutz
To jeden z moich najukochańszych pairingów, który odkryłam na ao3. Mój angielski kwiczy i kwiczy (niemiecki też), ale z pomocą słownika i na zasadzie domyślania się przeczytałam wszystkie prace.
Wiem, że od marca chyba jedno lub dwa zamówienia opublikowałam. Ale pamiętam i gdy mam wolną chwilę, to kilka zdań zapisuję, więc powoli do przodu. Mam nadzieję, że nie zapomnieliście o tych one-shotach i się nie zraziliście ( pewne są rakotwórcze) i zostaniecie do końca. To chyba tyle i zapraszam do czytania.
PS. Kevin jeszcze w Borussii a Manuś w Shalke.
PS2. Jeśli Wam się podoba, to komentujcie, bo inaczej nie chce mi się pisać kolejnych.
------------------
Pieprzony Manuel Neuer! Umysł Kevina rozpamiętywał noc z bramkarzem Schalke i tę walkę o dominację. Ach, co to była za potyczka! W ruch poszły pięści i zęby. Zadrapania pojawiały się na obu ciałach, a ubrania już dawno wylądowały na szarych panelach. Plecy Manuela zostały podrapane, szyja Kevina oznaczona, żeby każdy wiedział, że Großkreutz jest własnością Manuela Neuera i na odwrót. Nigdy nie mogli dojść do porozumienia, kto powinien być na górze. Nigdy. Zawsze więc walczyli. I tym czego nie wiedział pomocnik, było to, że bramkarz często dawał mu wygrać. Zawsze potykał się o puchowy dywan, na którym były widoczne niesprane plamy krwi — efekt ich namiętności, która poniosła ich zbyt mocno. A potem musieli ukrywać zadrapania pod koszulkami z długim rękawem. Przyzwyczaili się.
Uważali, że było warto. Seks był niesamowity i te niemrawe rozmowy po nim również.
Kochali się. Ale... Nigdy nie wyznali uczuć. Bali się, bo obiecali sobie jedynie bycie "przyjaciółmi z korzyściami". Ranili się i niszczyli. Zaniedbywali swoją miłość, ale wracali do siebie.
Gdy chcieli uczcić zwycięstwo, odreagować przegraną.
Byli wrogami. Graczami dwóch wrogich drużyn. Nikt nie mógł się dowiedzieć o ich romansie. To zniszczyłoby ich reputację, którą budowali latami.
A Kevin tak bardzo chciał, by było inaczej. By odważył się powiedzieć: "Ich liebe dich, Manu". I by zacząć żyć pełną piersią.
Na próżno.
Potarł malinkę, siny ślad na szyi, znak zaborczości ukochanego, bolący jak jasna cholera. Jedyną pamiątkę po obecności Neuera w jego domu, bo zapach ciała bramkarza nie przesiąknął pościeli.
Starł łzy z policzka.
Kariera była ważniejsza od miłości i szczęścia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro