Lewandowski/Schweinsteiger
Uwaga, seksy!
- Basti, teraz wiesz jak się czułem, kiedy Polska odpadła w ćwierćfinale - oznajmiłem, siadając obok mojego kochanka, który ocierał łzy z twarzy. Poklepałem go po plecach i objąłem, głaszcząc po blond czuprynie.
- Robert...
- Basti dla mnie jesteś Fantasti - szepnąłem mu do ucha, po czym zacząłem ssać jego szyję.
Jęknął.
- Robert, zbereźniku. - Pogroził mi palcem.
Uśmiechnąłem się, patrząc na jego powiększającą się męskość.
- Chyba komuś jest za ciasno w tych jeansach... - powiedziałem, oblizując usta i klękając przed starszym mężczyzną. - Chyba muszę mu pomóc. - Rozpiąłem jego rozporek i zdjąłem jego spodnie razem z bokserkami. Syknął, kiedy zimne powietrze owiało jego męskość. - Od kiedy golisz się w miejscach intymnych?
Zarumienił. Bastian Schweinsteiger się zarumienił. Popatrzyłem na niego wyczekująco, gładząc dłonią jego penisa.
- Robert, psujesz klimat - wysapał, kiedy dmuchnąłem na żołądź. - Myślałem, że ci się spodoba - mruknął, kiedy wziąłem jego nabrzmiałą męskość w usta.
Lizałem ją i ssałem pełen entuzjazmu, a jego jęki były muzyką dla moich uszu - i nie tylko. Chwycił mnie za włosy, abym wziął go głębiej, a po chwili odepchnął mnie.
- Jestem blisko - wychrypiał, po czym pocałował zachłannie moje usta..
- Zdaję sobie z tego sprawę - oznajmiłem, smakując w ustach gorzki smak kilku kropli jego nasienia. - Na co czekasz? Weź mnie. Przygotowałem się wcześniej. - Mrugnąłem do niego, wstając i zrzucając swoje ubrania.
- Robert, ale z ciebie dziwka. - Zaśmiał się, popychając mnie na ścianę.
Jęknąłem, kiedy zaczął całować moją szyję, aby po chwili składać pocałunki coraz niżej i niżej, starannie omijając moją potrzebującą szczególnej uwagi i troski męskość. Złośliwiec.
Objąłem go nogami w pasie, a on wszedł we mnie jednym pchnięciem. Zatrzymał się, aby dać mi chwilę na dostosowanie. Jęknąłem z bólu, a po policzkach spłynęły mi łzy. Bolało, tak strasznie bolało, chociaż Basti był łagodny jak owieczka, a ja przygotowałem się wcześniej za pomocą wibratora - nie tylko kobiety mogą korzystać z takich zabawek. Scałował moje łzy, całując delikatnie moje usta.
- Kochanie. Nie płacz. Nie chciałem cię skrzywdzić - szeptał do mojego ucha, trzymając mnie za ramiona, które drżały.
- Wiem - jęknąłem, kiedy trafił w moją prostatę, pragnąc, żeby poruszał się szybciej. Ale w tym związku rządził Basti i moje ponaglenia mogłyby mi tylko bardziej zaszkodzić niż pomóc.
Jakby wyczuwając moje pragnienia, zaczął się poruszać we mnie coraz szybciej, starając się jak najczęściej trafić w mój czuły punkt - prostatę. Jednocześnie całował moją twarz i dłonią stymulował moją męskość.
Straciłem poczucie czasu. Liczyły się tylko dwie rzeczy ja i Bastian. Nie pamiętam jak długo się kochaliśmy, ale pamiętam, że najpierw Basti doszedł we mnie, a potem łaskawie pozwolił mi. Zresztą jak zawsze.
Opadłem na niego i oboje znaleźliśmy się na zimnej podłodze.
- To chyba nie był dobry pomysł, żebyśmy baraszkowali w kuchni - oznajmił, wstając i biorąc mnie na ręce, aby zanieść na górę - do sypialni.
Uśmiechnąłem się do niego niewinne i spojrzałem w dół jego ciała. Znowu był pobudzony. Jasna cholera. Nie mam takiej kondycji jak on...
- Basti? Ty chyba nie myślisz o tym, co ja myślę, prawda?
Uśmiechnął się lubieżnie, a w jego oczach niebieskich oczach pojawiły się iskierki pożądania.
- Basti?
Pocałował mnie i biegiem zaniósł do sypialni, rzucając na łóżko i zamykając drzwi.
- Słonko, jesteś skazany na moją łaskę - oznajmił, wiążąc moje nadgarstki.
- Basti, nie bądź okrutny... za mocno.
- To zależy, czy będziesz grzecznym chłopcem.
Po raz kolejny mnie pocałował.
Czemu wywołałem wilka z lasu? Teraz przez tydzień nie wypuści mnie z sypialni. Nie, żeby mi to przeszkadzało.
- Kocham cię, Basti.
- Wiem. Ja ciebie też. Chociaż działasz dość mocno na moje libido...
Uśmiechnąłem się. To będzie jeden z najlepszych tygodni w moim życiu tylko, żeby Bastian nie zostawił mnie znowu potrzebującego, a sam grał z kolegami w Fifę.
-------------------------------------------------
To chyba było rakotwórcze... Mam nadzieję, że jednak wam się to w jakimś stopniu podobało.
Pozdrawiam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro