Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Krychowiak/Szczęsny

- Grzesiu, możemy już stąd wyjść? - zapytałem mojego ukochanego, który przymierzał już chyba z dziesiąte futro. - Proszę.

Wzruszył ramionami.

- Wojtek, nie miałcz, bo przez następny tydzień będziesz żył w celibacie. - Pogroził mi palcem.

- Grzesiu, chodźmy już do domu... Jestem głodny, bolą mnie nogi...

Przewrócił oczami.

- Dulczusiu... Przymierzę jeszcze jedno futerko...

- Grzesiu... Błagam...

- Boże, ale ty skamlesz... Żebyś tak w łóżku... - Przyłożyłem mu rękę do ust, zagłuszając jego wypowiedź.

- Cii... Bo cię jeszcze ktoś usłyszy...

- Jestem gejem i dobrze mi z tym!!! - krzyknął na cały sklep.

Ludzie popatrzyli na niego jak na idiotę i wrócili do zakupów.

- Grzesiu, chodźmy do domu - wymruczałem mu do ucha.

Musiałem być w domu. Teraz. Nie mogłem już wytrzymać. Potrzebowałem Grześka w łóżku...

Uniósł pytająco brwi.

- Czyżby mój kiciuś czegoś potrzebował? - Uśmiechnął się bezczelnie.

Drań. Dobrze wiedział czego mi potrzeba.

- Grzesiu, proszę. Będę grzecznym chłopcem...

Zaczął się histerycznie śmiać.

- Wojtek, Wojtek... Jeśli ty będziesz grzeczny to ja zostanę zakonnicą...

- Grzesiu, już dłużej nie wytrzymam...

W moich oczach zalśniły łzy.

- Eh, wiedziałem, że nie wytrzymasz bez seksu miesiąc...

- Grzesiu, obiecuję, że nie będę już się z nikim zabawiał, tylko jedźmy do domu, proszę.

Zignorował mnie i zaczął przymierzać inne futro, podziwiając je w lustrze.

- I jak? - zapytał, zapinając guziki.

- Ślicznie, zagranicznie. Czy teraz możemy już iść?

- Ale ty jesteś niecierpliwy, miałczku...

- Krycha, bierz futro i idziemy! - warknąłem, ciągnąc go do kasy.

- Ale musimy jeszcze tobie znaleźć! - zaprotestował.

- Zeszłoroczny kożuch jest jeszcze dobry.

- Zero poczucia stylu...

Zapłaciliśmy za ubranie i wyszliśmy.

- Kierunek dom - oznajmiłem radośnie.

- Muszę jeszcze kupić ekskluzywne buty pasujące do mojego nowego futra... I kolejny szwajcarski zegarek i przydałby się jeszcze...

Wepchnąłem go do samochodu i pojechałem do domu.

- Teraz masz zająć się mną, a nie ubraniami - rozkazałem.

- Kiciuś, twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.

Zaczął całować moją szyję i zaniósł do sypialni. Nie miałem nic przeciwko takiemu rozwojowi sytuacji.

***
Teraz idę zdradzać Manu na rzecz Kamila Stocha. Do usłyszenia w poniedziałek 😃😃

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro