Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Hummels/Reus

Twoje, własne małe arcydzieło.

- Marco, odbierz ten telefon - mruknąłem do słuchawki. Cholerny Reus, musiał strzelić focha.

'Czemu nie może zrozumieć, że przejście do Bayernu Monachium jest dla mnie szansą? Przecież to nic nie zmieni w naszym związku.' - myślałem, rzucając telefonem o ścianę i patrząc, jak smartphone roztrzaskał się w drobny mak.

Nagle do drzwi mojego niewielkiego mieszkania w Dortmundzie ktoś zapukał. Otworzyłem je, a w progu stał zapłakany Marco. Jego zwykle radosne, błękitne oczy były zaczerwienione od płaczu, a blond włosy pozostawały w artystycznym nieładzie. Wyglądał uroczo i niewinnie. Miałem ochotę go pocałować.

- Widzę, że już jesteś gotowy do przeprowadzki - mruknął ironicznie, wskazując na zapakowane pudła stojące przy ścianie. - Nie tracisz czasu.

Zamknął drzwi i wszedł do małego salonu połączonego z kuchnią. Usiadł na kanapie, z którą wiązały się nasze najszczęśliwsze chwile. Przeżywanie awansu do finału Ligi Mistrzów, świętowanie zwycięstwa w Bundeslidze... Trochę tych wspomnień z tą kanapą było związane. Pierwszy pocałunek, pierwszy raz...

- Napijesz się kawy?

Pokręcił głową.

- Wszyscy mnie zostawiliście. Najpierw Mario, potem Lewy, a teraz ty. Opuściliście mnie dla Bayernu. Jakby nie było innego klubu. - Westchnął i otarł łzy z twarz. Uśmiechnął się smutno.-Ale skoro ma to sprawić, że będziesz szczęśliwy, to akceptuję twój wybór, chociaż to tak bardzo boli.

Dosiadłem się do niego na kanapie i objąłem go. Położył mi głowę na ramieniu i zacząłem głaskać jego złociste, wyjątkowo nienażelowane włosy.

- Mars, to nic nie zmieni... Wiesz, że cię kocham - wyszeptałem mu do ucha.

- Tak, bardzo mnie kochasz, że o twoim transferze dowiedziałem się z telewizji - prychnął, ale nie zabrał głowy z mojego ramienia.

- Przepraszam.

- Nie ufasz mi? Nawet Mario powiedział mi o swojej decyzji w sprawie zmiany klubu. Robert też.

'Robert to, Robert tamto. Czy on może wreszcie przestać mówić o Polaku? Wiem, że go kocha. Widzę, jak się na niego patrzy, ale nie może go mieć. Lewy ma żonę, którą uwielbia.' - przeszło mi przez myśl.

- Robert...

Marco roześmiał się.

- Mati, ty jesteś zazdrosny...

Pocałował mnie. Jego usta smakowały Nutellą.

-Mars, czy ty podkradłeś Nutellę Manuelowi?! - zapytałem. - Przecież on cię zabiję. Dla niego to rzecz święta.

Parsknął tylko śmiechem i znów zaczął mnie całować.

Rozległo się pukanie do drzwi i do mieszkania wtargnął rozsierdzony Neuer. Normalnie para z ust mu leciała.

- Gdzie, jest moja Nutella?! - warknął i złapał Marco wpół, jak szmacianą lalkę.

- Manu, nie denerwuj się tak, bo złość piękności szkodzi - zakpił Marco. - Trzymaj.

Podał mu do połowy opróżniony słoik, ale Neuer machnął ręką i postawił Marsa na ziemi.

- Tobie się bardziej przyda - powiedział i wyszedł.

Marco popatrzył na mnie, nie wiedząc o co chodziło bramkarzowi.

- Czy ty kogoś masz? - wyszeptał, a jego usta drżały.

- Nie, głuptasie. Kocham tylko ciebie.

Złączyłem nasze wargi w pocałunku.

- Ja ciebie też.

Jednak Manu zasiał ziarno niepewności w sercu Marco, bo patrzył na mnie podejrzliwie. Ale nic nie mogłem zrobić. Mars sam musiał się przekonać o sile naszych uczuć.

---------------------------------------------------------------------------

Mam nadzieję, że Jesteś zadowolona z tego shota. Manu i Nutella musieli być. Myślę, że pozostałym moim Robaczkom/Tygryskom (taki fetysz) też się podoba, prawda?

Pozdrawiam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro