Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Götze/Schweinsteiger

Krople jesiennego deszczu pieściły siwiejące już włosy przechadzającego się wąskimi uliczkami Manchesteru mężczyzny, który poprawił kołnierz czarnego, eleganckiego płaszcza. Schował zmarznięte dłonie do kieszeni. Zgarbił się, a łzy zmieszane z kroplami deszczu spływały po policzkach pokrytych dwudniowym zarostem. Nie przypominał w tym momencie faceta z klasą, za którym oglądali się zarówno mężczyźni jak i kobiety. Zazwyczaj radosne oczy o barwie lipcowego nieba o poranku zaczerwieniły się niczym krew. Zmarszczki powstałe w trakcie śmiechu w kącikach oczu i warg pogłębiły się. Nawet przyprószone siwizną włosy straciły swój blask. Tak... Bastian Schweinsteiger zwany przez niektórych chujem z Bayernu lub Manchesteru gasł z dnia na dzień. A związane było to z uczuciem jak ogień. Gorącym i trawiącym wszystko na popiół. Blondyn zacisnął dłonie w pięści w ostatnim geście bezsilności.
Stracił wszystko... Chciałby kochać właściciela oczu o barwie płynnej, mlecznej czekolady, ale jego miłość nie była pożądana. Chciałby znaczyć pocałunkami delikatną skórę kochanka, ale... Właścicielka ponętnych ust skradła Mario od niego.
Dlatego Bastian zmienił klub i zakończył karierę reprezentacyjną... Chronił resztki swojego  popękanego serca. Bezskutecznie. Wiedział, że był ważny dla Götze, ale nie tak jak Ann. Przeklinał Niemkę...

Przyśpieszył kroku i wrócił do swojego mieszkania. Czekała na niego niespodzianka.

W salonie siedział Götze i pałaszował chipsy. W tej chwili przypominał chomika.

— Dobrze cię karmi — stwierdził starszy Niemiec, patrząc na kochanka, którego kaloryfer zamieniał się w bojler.

— Basti!

Zawodnik Borussi rzucił się na blondyna.

— Muszę ci coś powiedzieć — rzekł nieśmiało szatyn.

Do skutego lodem serca Bastiana wkradł się niepokój. Obserwatorzy powiedzieliby, że mężczyzna nie umie kochać. Mimo to darzył przytulającego go Niemca uczuciem. Głębokim jak rów Mariański i wzniosłym jak Himalaje... W oczach Mario pojawił się smutek. Mimo to na jego ustach wykwitł rozmarzony uśmiech. I Bastian zrozumiał.

Złączył ich usta w ostatnim pocałunku. Pełnym zębów i języka. Przygryzał wargi. Badał wnętrze.  Przelał w pocałunek całą swoją miłość.

Mario odepchnął go.

— Żenię się z Ann — wyznał. — Kocham ją.

Bastian uśmiechnął się, chociaż jego serce pękło. Do oczu cisnęły mu się łzy. Powstrzymał je resztkami dumy, która nie pozwoliła pokazać mu, że został zraniony. Był w końcu zimnokrwistym sukinsynem.

— Wiem — odrzekł obojętnie i odprowadził Götze wzrokiem. Kiedy Mario zniknął z jego oczu, upadł bezradnie na podłogę i rozpłakał się jak dziecko.

Łzy przyniosły ulgę jego złamanemu sercu i mężczyzna obiecał sobie, że nigdy już się nie zakocha.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro