VII - „Kabaczka? Kubaczka? A! Kubka [...]"
– Wiesz... ja... — zaczęła ciemnoblondwłosa ze wzrokiem skierowanym w ziemię zamiast na mnie. – Trochę trudno mi teraz to przyjąć do wiadomości i w ogóle... Ale no wiesz, sama też jakiś czas temu przestałam czuć coś do ciebie tak mocno jak kiedyś... I no... Chciałabym żeby było między nami tak jak przed naszym związkiem, więc się zgadzam na taki układ. —
Uśmiechnęłam się delikatnie. – Cieszę się, że chcesz żebyśmy zostały przyjaciółkami, ja no... nawet mam coś dla ciebie nawet — po wypowiedzeniu tych słów wyciągnęłam zza pleców niebieskie pudełeczko i jej podałam.
Wzięła je ostrożnie do rąk i otworzyła. Widziałam to dość mocne zdziwienie na jej twarzy. Wyciągnęła delikatnie bransoletkę jakby miała się zaraz rozpaść. W kącikach jej oczu pojawiły się łzy. Pociągnęła nosem z takim dziwnym dźwiękiem (prawie jak czkawka ale nie do końca). – Nie mogę uwierzyć, że nasz związek się tak kończy — znów pociągnęła nosem, a łzy zaczęły wypływać z jej zielono-niebieskich oczek. Odłożyła bransoletkę do pudełeczka zamykając je i objęła mnie, rozpłakując się.
– Hej... Spokojnie... Przecież to nie oznacza końca naszej znajomości Akiś, spokojnie, na prawdę — pogłaskałam ją po głowie delikatnie. Mimo tego, że ją uspokajałam, to i tak się rozpłakała. Za to ją też kochałam, była, jest i będzie taka delikatna i wrażliwa nawet jak tego nie okazuje zbyt często.
Po gdzieś około pół godzinie wreszcie przestała płakać, poprosiła mnie bym jej założyła bransoletkę oraz żebym ją zaprowadziła do środka do jej pokoju, co zrobiłam.
Narrator
Wena z Akerią poszły do pokoju Aki, gdzie nadal przebywała Gofu, a w tym samym czasie Zefir zastanawiał się, co tu się właściwie przed chwilą stało.
Tak to się jakoś złożyło, że Zefir ma balkon na ogród i akurat siedział na balkonie na krześle czytając książkę, którą ostatnio zaczął. Natomiast w momencie gdy usłyszał szmer drzwi zaznaczył miejsce, w którym skończył i przysłuchiwał się rozmowie dwóch dziewczyn.
Z tego co usłyszał wywnioskował jedną z dziewczyn była znana mu jedynie z widzenia Akeria, a druga to prawdopodobnie Wana...? Wenne...? Wena...? Nie zastanawiał się zbytnio nad imieniem. I tak go nie zapamietał więc nie miał co się namyślać, w każdym razie wiedział, że to była dziewczyna, która nie została i nie siedziała i rozmawiała z nim i resztą ludzi.
Gdy usłyszał ponowny szmer drzwi to westchnął cicho. – Nie powiem, robi się ciekawie... Może uda mi się jakoś przekonać tego Kabaczka? Kubaczka? A! Kubka, bym został tu na dłużej — w momencie gdy to mówił to palcem u lewej dłoni zaczął kręcić kosmyk swoich krótkich włosów.
Gdyby to ktoś widział to uznałby to za zabawne i urocze w pewnym stopniu (zależy oczywiście od osoby). Zastanawiał się tak dłuższy czas, a gdy skończył to zostawił wreszcie ten nieszczęsny kosmyk w spokoju i wrócił do lektury.
W tym samym też momencie Wena z Akerią weszły do pokoju tej drugiej. A bardziej to Wena zostawiła ciemnoblondwłosą w jej pokoju i poszła do siebie. Akeria zamknęła drzwi za sobą i usiadła koło czerwonowłosej oraz spojrzała na Gofu z widocznymi śladami po łzach na twarzy.
Pociągnęła swoim nosem i poprawiła bransoletkę na prawej dłoni. – Aki. Co się stało? W sensie, czemu płakałaś i co to za bransoletka? — na słowa czerwonowłosej Aki spojrzała jej w oczy i wytarła twarz rękawem bluzy, którą miała na sobie. – J-ja... no... zerwałam z Weną. Wiem, nie powinnam płakać skoro ja do niej przestawałam z czasem żywić uczucia i ona tak samo, ale jakoś nie potrafiłam się powstrzymać, wszystko stało się samo... A bransoletka to taki... prezent od Weny, który mi dała jak gadaliśmy — Aki mówiła to lekko łamliwym głosem.
– Wait a fucking moment. Zerwałyście, ty się popłakałaś przez to, a Wena ci dała bransoletkę z tej okazji? Excuse me, co kurwa? — ciemnoblondwłosa pokręciła głową. – Nie, nie, nie, nie do końca tak to było. W skrócie to Wena ze mną zerwała, dała mi bransoletkę i dopiero wtedy się popłakałam. Dziwnie wiem, heh.. Ale nic nie poradzę, że taka dziwna jestem — dziewczyna wzruszyła ramionami.
– Dobra, mniejsza o mnie już. Zrobiłaś do końca tą miksturę? — Gofu kiwnęła głową. – Ta, zrobiłam to ta buteleczka o fioletowym zabarwieniu. Pachnie nawet nieźle, takie połączenie truskawki, jabłka i mięty. Jestem zajebiście ciekawa co ta mikstura robi. —
I tak gadały na temat tej mikstury, równocześnie się też zastanawiając jak powiedzieć reszcie, że są czarownicami. Natomiast Modzia wraz z Szalikiem sobie postanowili (Szalik siedział u Modzi w pokoju nie wiadomo czemu), że zejdą na dół do kuchni (mimo, że jest też kuchnia na piętrze) by zrobić naleśniki.
Jak sobie postanowili tak zrobili, wyszli z pokoju dziewczyny i zeszli na dół. Przytuptali do kuchni i powyciągali potrzebne im do tego rzeczy. Szalik zaczął robić ciasto na naleśniki, a Modzia wyciągnęła z szafek patelnię oraz olej.
Robienie tych naleśników trochę im zajęło, ale gdy skończyli to byli zadowoleni ze swojej roboty. Zawołali resztę mieszkającą w tym jakże wielkim domu. Kubek, Wena, Aki, Gofu, Śmieciarz oraz Zefir poprzychodzili chwilę potem. Modzia rozłożyła wcześniej stół w jadalni, by więcej osób się zmieściło. Każdy usiadł przy stole (no oprócz Szalika) i zaczęli małą konwersację.
Z prawej strony Gofu siedziała Aki, a z jej lewej strony siedział Kubek. Koło Akerii siedziała Modzia, a natomiast koło Kubka siedział Śmieciarz. Koło Śmiecia siedziała Wena, obok Zefira swoje miejsce miał Szalik. Siedział on naprzeciwko Gofu a po swojej prawej miał Wenę. Wreszcie Szalik przyniósł talerze z naleśnikami, a potem przyniósł Nutelle i przeróżne dżemy o równie przeróżnych smakach. Tak, by każdy zjadł naleśniki z czym chciał.
Wszyscy sobie jedli w spokoju i rozmawiali na przeróżne tematy, oczywiście nie wszyscy. Niektórzy nie mieli ochoty, a niektórzy po prostu się wstydzili/bali. W pewnym momencie właśnie jedna z tych wstydliwych/ bojących się osób – Akeria wstała i się odezwała.
– Przepraszam? Mogę prosić o uwagę? — wszyscy zwrócili się do niej i patrzyli na nią. – Dziękuję. Tak więc chciałabym wam o czymś powiedzieć razem z Gofu — gdy o tym mówiła wskazała na Gofu ręką bez patrzenia na nią. – Otóż ukrywałyśmy coś przed wami. Gofu jest czarownicą, a ja jestem wpół czarownicą, wpół wilkołakiem. Czy ktoś ma coś do powiedzenia na ten temat? — spojrzała na zgromadzonych.
W tym momencie Modzia wstała. – Tak! Ja mam, otóż...
\|\|\|\|\|\|\|\|\|\|\|\|\|\|\|\|\|\|\|\|\|\|\|
(Słowa): 1032
wow, wzięło mnie na napisanie następnego rozdziału jakoś i tak też wyszło, że rozdział ma ponad 1000 słów, dawno tak nie było hah
teraz tylko czekać, aż mnie kolejna wena twórcza chwyci
(Łączna liczba słów): 1070
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro