Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Lewandowski/Reus part III

Mogłem liczyć na pomoc i wsparcie Marco, chociaż widziałem w jego oczach smutek, który próbował maskować sztucznym uśmiechem. To nie działało, zbyt dobrze go znałem.

- Robert, czy ty mnie słuchasz? - Z zamyślenia wyrwało mnie szturchnięcie w bok. Syknąłem z bólu.

- Tak, Marco.

- Gut. Masz ostatnią szansę na zdobycie Neuera - oznajmił, sycząc nazwisko Manu. Chyba go nie lubił. - Skoro wszystkie poprzednie metody zawiodły. - Zaczął wyliczać je na palcach, ale po wymienieniu romantycznego spaceru po ruinach zamku stwierdził, że to bez sensu. - To musimy sięgnąć po broń ostateczną - Nutellę. Jej się na pewno nie oprze.

Pokręciłem głową, a moje oczy się zaszkliły.

- Chcę, żeby mnie kochał takim jakim jestem - wyszeptałem, a po policzkach spłynęły mi łzy.

Przytulił mnie, a ja wtuliłem się w jego tors, powodując, że jego koszula z minuty na minutę robiła się coraz bardziej mokra i obsmarkana. Głaskał mnie po włosach i szeptał kojące słowa wprost do mojego ucha.

- Lewy wszystko będzie dobrze... Masz mnie. Może nie jestem Manu, ale zrobię wszystko, co w mojej mocy, żebyś...

Spojrzałem mu pytająco prosto w oczy. Czy on właśnie powiedział to, co myślę, że powiedział? Czy on zasugerował, że mnie kocha? Nie. Przecież nikt by mnie nie pokochał... Jestem beznadziejny. Nawet moja wieloletnia przyjaciółka i dziewczyna zostawiła mnie przed ślubem dla trenera fitness.

Przyjrzałem mu się uważniej i dopiero teraz zauważyłem jego złociste blond włosy i lazurowe oczy. Niby takie same jak u Manu, ale tak różne. Otarłem łzy i chciałem się odsunąć od Marco.

- Robert, czy ja zrobiłem coś złego? - zapytał, a jego głos drżał. Miałem wrażenie, że on zaraz będzie płakał.

Pokręciłem głową.

- To wszystko moja wina...

- Nie prawda. Nawet tak nie myśl. - Zaczął mnie potrząsać za ramiona.

- Ale to wszystko prawda! Kocham Manu, ale czuję, że cię ranię! Czemu mi pomagasz? - zapytałem, patrząc mu uważnie w oczy. Po kilku sekundach odwrócił wzrok. - Nawet nie jesteś wstanie spojrzeć mi w oczy...

- Robert, idioto... kocham cię - Głos mu się łamał, a po policzkach spłynęły mu łzy. - Nie mogę patrzeć w twoje oczy, bo mam ochotę przycisnąć cię do kanapy i wziąć cię tutaj bez przygotowania. Jesteś najwspanialszym człowiekiem na ziemi. Pomagam ci, bo kocham cię tak mocno, że wolałbym widzieć cię w ramionach Neuera, jeśli tylko sprawiłoby to, że byłbyś szczęśliwy... Kocham cię. Nie obchodzi mnie, że jesteś bałaganiarzem i muszę po tobie sprzątać. Nie przeszkadza mi, że zakładasz na skarpety sandałki lub klapki. Liczy się tylko to, że jesteś obok mnie i mogę patrzeć na twój uśmiech.

- Marco... Kocham Manu...

- Wiem. Dlatego zrobię wszystko, żebyś był z nim szczęśliwy, a potem odejdę.

- ... ale chciałbym z tobą spróbować. Manuel tyle razy mnie odrzucił, że nie ma sensu za nim się uganiać.

- Robert, czy ty mówiłeś poważnie? Chciałbyś mnie?

Skinąłem głową i złączyliśmy nasze wargi w nieśmiałym pocałunku.

Nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich pan i władca, Manuel Neuer. Był wściekły. Podszedł do mnie i wyciągnął brutalnie za ramię na zewnątrz. Popchnął na ścianę i zaczął agresywnie całować.

- Lewandowski, wybieraj. Ja czy Reus? - wysyczał mi do ucha.

Bałem się. W ramionach Marco czułem się bezpiecznie, a kiedy Manuel patrzył na mnie tak zachłannie, czułem się jak ewentualny worek treningowy. Nie podobało mi się to uczucie.

- Marco - wyszeptałem.

Pogłaskał mnie delikatnie po policzku.

- Robert, czy ty mnie się boisz? - zapytał łagodnie. Spojrzałem na niego jak na idiotę. - Chyba mam już swoją odpowiedź...

Odszedł.

Tak po prostu odszedł. Nadal w to nie wierzyłem. Byłem gotowy zacząć związek z Marco i pojawił się Manu, który znów zamieszał mi w głowie.

"Co ja kurwa mam zrobić!" - krzyczałem w myślach, opadając bezradnie na ścianę. Usłyszałem jeszcze czyjeś kroki i silne ramiona objęły mnie w uścisku.

Marco.


-------------------------------------------------------------

Mam nadzieję, że spotka to się z dobrym przyjęciem. Miało to wyglądać zupełnie inaczej, ale na planach się skończyło. Męczyłam tego one-shota dobrych parę dni, więc lepszy już nie będzie...

Oczywiście będzie tego ciąg dalszy.

PS. Wolicie perspektywę Roberta czy Marco?

Pozdrawiam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro