Kapustka/Milik
"Boże, dlaczego muszę trenować z tym małolatem" - pomyślałem, siadając na murawie obok Jędzy i podziwiając jak Bartek wykonuje karne okrążenia wokół boiska.
Było gorąco, więc zdjął koszulkę i bez skrępowania mogłem podziwiać zarysowane mięśnie brzucha. Pot spływał mu po twarzy, szyi, brzuchu... co powodowało, że miałem zbereźne myśli. W sumie nie tylko ja śliniłem się na jego widok i musiałem wziąć zimny prysznic. Do grona wielbicieli Bartka Kapustki zaliczali się Krycha z Wojtkiem, Piszczu i... krul* Jakub W. Cała nasza piątka śliniła się na jego widok.
- Kapustka! - krzyknął trener, a dziewiętnastolatek szybko podbiegł do trenera.
Miał nieograniczony pokład energii. Ciekawe, czy w łóżku też... Bardzo chętnie bym to sprawdził...
- Tak, trenerze! - zawołał ochoczo, przystając przy selekcjonerze.
Zamienili ze sobą kilka słów i Nawałka poklepał go po ramieniu.
Nie spodobało mi się to. Tylko ja mogłem to robić i przy okazji wyśmiewać się trochę z nastolatka i obserwować, jak robił obrażoną minkę. Wyglądał wtedy przeuroczo. Moja własna obrażalska księżniczka.
- Bartek, możesz iść już pod prysznic - oznajmił trener, a zawodnik Cracovii powoli udał się do hotelu.
A gdyby tak do niego dołączyć?
- Selekcjonerze, czy ja też...
Nawałka machnął ręką.
- Idź już, Arek.
- Dziękuję, trenerze.
Pobiegłem najszybciej jak mogłem za Bartkiem i uśmiechnąłem się w duchu, kiedy usłyszałem, że trener reszcie nakazał trenować. Miałem przewagę.
Niestety nie dopadłem go pod prysznicem. Siedział na ławce przed hotelem, trzymając w dłoniach telefon. Po chwili podciągnął kolana do brody i skulił się, a jego ramiona drżały. Do moich uszu dotarł szloch.Podbiegłem do niego i wziąłem go w ramiona.
- Arek, czemu nikt mnie nie kocha? - zapytał, unosząc głowę, tak aby móc spojrzeć mi w oczy.
- Bartek, nie gadaj głupot jak potrzaskany. Masz całe życie przed sobą. Jeszcze spotkasz kogoś wyjątkowego, kto cię uszczęśliwi - oznajmiłem, kątem oka spoglądając na wyświetlacz telefonu młodszego kolegi. Zakląłem w myślach. Ta suka z nim zerwała, wysyłając zdjęcie z kochankiem. Na szczęście Bartek miał mnie!
Spojrzał na mnie z powątpiewaniem. Wzruszyłem ramionami, bo co miałem mu powiedzieć?!
Zakochałem się w nim od pierwszego wejrzenia. Gdy tylko zauważyłem bruneta o nieśmiałym uśmiechu, chciałem go tylko dla siebie... Pragnąłem całować jego malinowe usteczka, bladziutkie policzki, łabędzią szyję... jego całego, cal po calu, aby na jego ciele nie było żadnego miejsca nieoznaczonego przeze mnie. Chciałem, żeby czuł się kochany...
- Arek, czy ty mnie w ogóle słuchasz?!
Czy on coś mówił? Byłem zajęty rozmyślaniem jak by smakowały jego usta, kiedy złączyłbym nasze wargi w nieśmiałym pocałunku, który po chwili przerodziłby się w żywiołowy, namiętny taniec naszych języków.
- Oczywiście...
- Wątpię. Przez ostatnie pięć minut patrzyłeś na mnie jakbyś chciał mnie zjeść...
Chyba wpadłem. Co mi szkodziło go pocałować?
Złączyłem nasze wargi w pocałunku. Nie odpowiedział. Jego usta nie wyszły mi na spotkanie, źrenice rozszerzyły się w szoku. Siedział jak sparaliżowany, nie mogąc się poruszyć. Smakował pierożkami bezglutenowymi Anki Lewandowskiej.
Przerwałem pocałunek i chciałem odejść.
- Arek! - Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. - Lubię cię, ale to wszystko jest dla mnie za szybko. - Zamyślił się chwilę, marszcząc czoło.- Do dzisiaj nie wiedziałem, że jestem gejem - wyznał, uroczo się rumieniąc.
Czyżbym miał szansę?
- Rozumiem - powiedziałem tylko, starając się nie wywierać presji na nastolatku. Patrzył na mnie z nadzieją. - Będę czekał na ciebie tak długo, jak będzie trzeba.
Uśmiechnął się uroczo i z całej siły mnie objął, niemalże dusząc. Zapomniałem ile siły w sobie miał ten dzieciak.
- To, co idziemy pod prysznic?
On mnie kiedyś zabije. Przysięgam, że będzie moją śmiercią.
Zaczął biec, ile sił do hotelu, śmiejąc się, że jestem za stary, żeby go dogonić. Pokręciłem głową i ruszyłem za nim w pościg, zmniejszając odległość między nami.
Zderzyliśmy się z sobą i upadliśmy na panele w holu hotelu, śmiejąc się radośnie.
A w moim sercu zagościła nadzieja na lepsze jutro.
-------------------------------------------------------------------
* Błąd zrobiony celowo.
One-shoty zostaną poukładane alfabetycznie, więc mam nadzieję, że się odnajdziecie w tym chaosie.
Mam nadzieję, że Wam się podobało to, co przeczytaliście.
Pozdrawiam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro