7
Thomas leżał w wannie wypełnionej czarna krwią. Szybko Caleb pomógł mi go wyjąć na posadzkę. Zabandażowałam jego nadgarstki i poznałam z Calebem do jego pokoju. Caleb ostrożnie położył chłopaka na jego łóżku i odkrył już zabrudzoną kołdrę.
Uklękłam przy jego łóżku. Nie wyglądał zbyt dobrze jak na próbę samobójczą.
- Alisson...? - powiedział zaspany głos.
Podniosłam głowę do góry i ujrzałam Thomasa.
Był lekko uśmiechnięty ale po chwili był znowu smutny.
- Dlaczego chciałeś to zrobić...? T-to m-moj-ja w-win-na...? - spytałam.
Do oczu nabieramy mi się łzy.
- Misia... nic nie jest twoją winą... - powiedział.
*Pov. Thomas*
Dziewczyną usiadła na mnie okrakiem. Ściągnęła kołdrę ze mnie. Nachyliła się nade mną i złożyła długi pocałunek na moich wargach.
Po chwili dodała język. Poczółem podniecenie.
Powoli ściągnąłem z niej krótkie spodenki. Kiedy zorientowałem się że to ja leżę w samych bokserkach, było już za późno.
Dziewczyna musnęła mojego członka przez materiał bokserek.
Wydałem z siebie cichy jęk podniesienia.
- A więc to lubią Alfy? - powiedziała i ściągnęłam bluzkę z siebie.
- Mhm - sapnąłem.
Po chwili byliśmy bez bielizny. Dziewczyna złożyła lekkie pocałunki na moich wargach, po chwili przechodziła coraz niżej. Żuchwa. Szyja. Tors. Umięśniony brzuch. I zjechała jeszcze niżej niż się spodziewałem.
- Mgh... - sapnąłem do dziewczyny gdy wzięła do ust mojego Ugh... - idealnie... - sapnąłem.
Dziewczyna swoim oddechem owiewała mojego członka. Czułem podniecenie. Było mi przyjemnie.
Dziewczyna zassała się na nim i zrobiła tak zwanego 'loda' po czym przewrócilismy się.
Teraz ona była na dole.
Pocałowałem ją. Nasze wargi się złączyły. Rozpiąłem jej stanik I rzuciłem gdzieś na podłogę.
- Jak będzie bolało... - przełknąłem ślinę. - ...to mów... - odpowiedziałem urywajac.
Złożyłem te same pocałunki co ona mi tylko inaczej. Jej gładka skóra była taka pyszna, i pachniała truskawką.
Najpierw włożyłem jeden palec. Kiedy usłyszałem ciche jękniecie zrozumiałem że się jej podoba. Kiedy się rozluźniła weszły dwa.
- Mm... ah~ - sapnęła.
- Gotowa?
- Mhm... a-ahhh...
Wyjąłem dwa palce i zamiast nich wsadziłem wojego członka. Na początku robiłem powoli i delikatnie.
- Ah... - sapnęła i się rozluźniła momentalnie.
Na jej policzkach zagościł szczery uśmiech i nadeszła ta wielka fala rumieńców. Alisson była cała w rumieńcach a ja nie dość że czułem się w siódmym niebie to i lepiej, dodostałem trochę rumieńców. Ta chwila była najlepsza jaka moglabyć w moim życiu. Chyba nie muszę opowiadać co się dalej działo? Hehe~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro