5
- Słonko... jak sie czujemy? W nocy miałaś goraczkę, i to ostrą. Byłaś strasznie rozpalona - powiedział i usiadł obok mnie.
- Sama nie wiem... na myśl że stad jedzemy to nawet sie cieszę..
- A ja nie... nie bylo nikogo dorosłego a jechały dwie klasy. Powinno być dwóch dorosłych. Moja mama do nas przyjedzie i zabierze samochodem tych którzy nie mogą zadzwonic do rodziców. Ali... wszystko w porzadku? - spytał Thomas.
- Jakbym... widziała Al'a... - Thomas obejrzał się za siebie i zdenerwowany popatrzył na Al'a.
- Czego tutaj chcesz?! - warknął Thomas. Al przeszedł przez próg po czym w drzwich stanęli Caleb i Tobias. Ich oczy swiecily sie ja jaskrawy pomaranczowy kolor. Po chwili nieuwagi na miejscu Thomasa stał czarny-szary wilk. Pisnęłam po czym wilk się odwrocil w moja stronę. Zapiszczał próbujac mi cos przekazac. Po chwili jego pisk zamienił się z warczenie.
Caleb i Tobias również zmienili się w wilki. Wilki były wieksze niż te co były spotykane tutaj. Na Alasce.
Siedziałam skulona w rogu łóżka. Al zmienił się również w wilka po czym rozerwal wszystkie swoje ubrania na strzepy. Z pyska Al'a leciała mu piana. Przestraszona zaczęłam płakać. Thomas słysząc moj cichy szloch zatrzymał sie podnoszac leb do gory. Al z Calebem rzucili się na siebie a Tobies pilnował żeby sie nie pozagryzali zbyt mocno do krwi.
- T-thom-mas...? - wyjąkałam. Po policzku spłynęła mi kolejna łza. Wilk usiadł na tylnych łapach a dwiema łapami wskoczym na łóżko. Położył mi sie swoim wielkim cielskiem na moje nogi po czym oblizał moj policzek. Dalej przestraszona siedzialam nieruchomo.
~Drapaj! - usłyszałam głos w swojej głowie a Wilk trachnął mnie swoim nosem, o moją ręką.
- C-co.. -szepnęłam na ucho Wilkowi.
~Drap za uchem... - odpowiedział głos w mojej głowie.
Drapałam Thobiasa za uchem i patrzyłam jak dwa wilki się zagryzają. Thomas nie odstąpił mnie na krok. Cały czas ze mną był w formie wilka.
~ Chłopaki... uspokujcie się już! - usłyszałam kolejny glos w swojej głowie podobny do Tobiasa.
Al z Calebem odsunęli się od siebie i Al odszedł ukłaniajac sie mi i Thomas'owi.
Po chwili kiedy Tobias wyszedl z Calebem, Thomas wstał z łóżka i stąnał przy szafie. Jednym zwinnym ruchem otworzy drzwiczki i zmienil sie w człowieka. Na swoje nagie ciało nasunął bokserki, nastepnie szorty a na tors nałoźył przewiewną biała koszulkę.
Zamknął drzwi od szafki i usiadł obok mnie.
- Boisz się? - zapytał i spojrzał na moje ręce. Paznokcie były poobgryzane do krwi. - strasznie się denerwujesz i kiedy jesteś wystraszona obgryzasz paznokcie. - oznajmił mi a ja spojrzałam na jego zamiary. - wybacz mi... - odpowiedział i połoźyl sie na mnie.
Zjechałam magicznym sposobem na materac od łóżka. Chłopak nachylił sie nad moją szyją i złożył pocałunek w miejscu gdzie potem czółam potężny ból.
- Th-thom-mas... - wyjąkałam do chłopaka. Ból przeszywał moje całe ciało. W oczach poprzednio zebrane łzy rozpłynęły sie po policzkach.
Zaczęłam szlochać. Thomas po długiej chwili złożył pocałujek na mojej szyi i zobaczywszy co sie ze mną stało.
- Misia przepraszam... ja nie wiedziałem że to tak boli... - odpowiedział i wstał ze mnie.
Poszedł do lazienki, kiedy wrócił mial ze soba opatrunki. Na ranę na szyi nałożył opatrunek, po czym odlożył reszte na bok.
- Boli cie... - prubował dotknąć na co ja sie cofnełam. - mogłem tego nie robić... przepraszam to było silniejsze ode mnie... silniejsze od Alfy... - ostatnie słowo mna wstrząsnęło.
Usiadłam na łóżku i wzięłam telefon. Wpisałam w wyszukiwarke Google hasło: Alfa.
Wyskoczylo mi kilka linków na co pierwszy wcisnęłam który kojarzył mi sie z walką Caleba i Al'a.
Były wypisane stopnie w stadzie.
Przeczytalam dluzsza historie oznaczania Mate alfy która nie jest zmienna.
W oczach nabrały mi się łzy. Przeczytałam coś po czym mogłabym to stracić...
Weszłam do szkoły. Nikt nie zwracał na mnie uwagi. Thomas stał w towarzystwie...
Odwróciłam się w druga stronę i pobiegłam do lazienki. Zalałam się łzami. Wiedziałam że będzie bolało gorzej niż po pobiciu przez jednego z nich. Do łazienki weszła niska blondynka. Na ustach miała jego imię - Thomas.
Kiedy mnie zobaczyła nie wołała chłopaka, sama usiadła przy mnie i nie wachają się wzięła moje ręce do swoich.
- Chłopak? - spytała spoglądając na mnie.
- Mhm... - odpowiedziałam niezbyt wyraźnie na co dziewczyna popatrzyła na wejście do łazienki.
W nim stanął Thomas. Kiedy mnie zauważył przed moimi oczami ukazał mi się obraz z kawałka sytuacji jaka się działa na wyjeździe. Złapałam się za opatrunek który jeszcze nosiłam. Chłopak rzucił plecak do kelner z kabin w męskiej toalecie i za trzasnął za sobą drzwi od kabiny. Blondynka popatrzyła na moją szyję.
- Thomas! - wrzasnęła a jej oczy się za świeciły.
- Kim dla ciebie jest Thomas? - spytałam wstając z zimnej, kafelkowanie podłogi.
- Przywódcą, kuzynem... a dlaczego pytasz... Thomas! - odparła.
- Dla mnie jest chłopakiem... którego kocham... - odpowiedziałam ja co moja rana dała o dobie znać.
Zasyczałam z bólu. Wszystko co się stało, te ugryzienie, stosunek. Wszystko naraz zjawiło się w mojej głowie. Thomas wyszedł z łazienki i podszedł do mnie.
- Przestraszyłam się gdy Cię zobaczyłem...
- A ja myślałam że mnie pożuciłeś... - odpowiedziałam z żalem w głosie.
- Ja? Ciebie?! Nigdy w życiu! - odkrzyknął do mnie i podszedł. Wpoil się z moje usta. Całowaliśmy się z języczkiem.
Jego kuzynka nas zostawiła a ja z Thomasem dalej staliśmy wtuleni w siebie.
- Kocham cię... - odpowiedział
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro