Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5

- Słonko... jak sie czujemy? W nocy miałaś goraczkę, i to ostrą. Byłaś strasznie rozpalona - powiedział i usiadł obok mnie.
- Sama nie wiem... na myśl że stad jedzemy to nawet sie cieszę..
- A ja nie... nie bylo nikogo dorosłego a jechały dwie klasy. Powinno być dwóch dorosłych. Moja mama do nas przyjedzie i zabierze samochodem tych którzy nie mogą zadzwonic do rodziców. Ali... wszystko w porzadku? - spytał Thomas.
- Jakbym... widziała Al'a... - Thomas obejrzał się za siebie i zdenerwowany popatrzył na Al'a.
- Czego tutaj chcesz?! - warknął Thomas. Al przeszedł przez próg po czym w drzwich stanęli Caleb i Tobias. Ich oczy swiecily sie ja jaskrawy pomaranczowy kolor. Po chwili nieuwagi na miejscu Thomasa stał czarny-szary wilk. Pisnęłam po czym wilk się odwrocil w moja stronę. Zapiszczał próbujac mi cos przekazac. Po chwili jego pisk zamienił się z warczenie.
Caleb i Tobias również zmienili się w wilki. Wilki były wieksze niż te co były spotykane tutaj. Na Alasce.
Siedziałam skulona w rogu łóżka. Al zmienił się również w wilka po czym rozerwal wszystkie swoje ubrania na strzepy. Z pyska Al'a leciała mu piana. Przestraszona zaczęłam płakać. Thomas słysząc moj cichy szloch zatrzymał sie podnoszac leb do gory. Al z Calebem rzucili się na siebie a Tobies pilnował żeby sie nie pozagryzali zbyt mocno do krwi.
- T-thom-mas...? - wyjąkałam. Po policzku spłynęła mi kolejna łza. Wilk usiadł na tylnych łapach a dwiema łapami wskoczym na łóżko. Położył mi sie swoim wielkim cielskiem na moje nogi po czym oblizał moj policzek. Dalej przestraszona siedzialam nieruchomo.
~Drapaj! - usłyszałam głos w swojej głowie a Wilk trachnął mnie swoim nosem, o moją ręką.
- C-co.. -szepnęłam na ucho Wilkowi.
~Drap za uchem... - odpowiedział głos w mojej głowie.
Drapałam Thobiasa za uchem i patrzyłam jak dwa wilki się zagryzają. Thomas nie odstąpił mnie na krok. Cały czas ze mną był w formie wilka.
~ Chłopaki... uspokujcie się już! - usłyszałam kolejny glos w swojej głowie podobny do Tobiasa.
Al z Calebem odsunęli się od siebie i Al odszedł ukłaniajac sie mi i Thomas'owi.
Po chwili kiedy Tobias wyszedl z Calebem, Thomas wstał z łóżka i stąnał przy szafie. Jednym zwinnym ruchem otworzy drzwiczki i zmienil sie w człowieka. Na swoje nagie ciało nasunął bokserki, nastepnie szorty a na tors nałoźył przewiewną biała koszulkę.
Zamknął drzwi od szafki i usiadł obok mnie.
- Boisz się? - zapytał i spojrzał na moje ręce. Paznokcie były poobgryzane do krwi. - strasznie się denerwujesz i kiedy jesteś wystraszona obgryzasz paznokcie. - oznajmił mi a ja spojrzałam na jego zamiary. - wybacz mi... - odpowiedział i połoźyl sie na mnie.
Zjechałam magicznym sposobem na materac od łóżka. Chłopak nachylił sie nad moją szyją i złożył pocałunek w miejscu gdzie potem czółam potężny ból.
- Th-thom-mas... - wyjąkałam do chłopaka. Ból przeszywał moje całe ciało. W oczach poprzednio zebrane łzy rozpłynęły sie po policzkach.
Zaczęłam szlochać. Thomas po długiej chwili złożył pocałujek na mojej szyi i zobaczywszy co sie ze mną stało.
- Misia przepraszam... ja nie wiedziałem że to tak boli... - odpowiedział i wstał ze mnie.
Poszedł do lazienki, kiedy wrócił mial ze soba opatrunki. Na ranę na szyi nałożył opatrunek, po czym odlożył reszte na bok.
- Boli cie... - prubował dotknąć na co ja sie cofnełam. - mogłem tego nie robić... przepraszam to było silniejsze ode mnie... silniejsze od Alfy... - ostatnie słowo mna wstrząsnęło.

Usiadłam na łóżku i wzięłam telefon. Wpisałam w wyszukiwarke Google hasło: Alfa.
Wyskoczylo mi kilka linków na co pierwszy wcisnęłam który kojarzył mi sie z walką Caleba i Al'a.
Były wypisane stopnie w stadzie.
Przeczytalam dluzsza historie oznaczania Mate alfy która nie jest zmienna.
W oczach nabrały mi się łzy. Przeczytałam coś po czym mogłabym to stracić...

Weszłam do szkoły. Nikt nie zwracał na mnie uwagi. Thomas stał w towarzystwie...
Odwróciłam się w druga stronę i pobiegłam do lazienki. Zalałam się łzami. Wiedziałam że będzie bolało gorzej niż po pobiciu przez jednego z nich. Do łazienki weszła niska blondynka. Na ustach miała jego imię - Thomas.
Kiedy mnie zobaczyła nie wołała chłopaka, sama usiadła przy mnie i nie wachają się wzięła moje ręce do swoich.
- Chłopak? - spytała spoglądając na mnie.
- Mhm... - odpowiedziałam niezbyt wyraźnie na co dziewczyna popatrzyła na wejście do łazienki.
W nim stanął Thomas. Kiedy mnie zauważył przed moimi oczami ukazał mi się obraz z kawałka sytuacji jaka się działa na wyjeździe. Złapałam się za opatrunek który jeszcze nosiłam. Chłopak rzucił plecak do kelner z kabin w męskiej toalecie i za trzasnął za sobą drzwi od kabiny. Blondynka popatrzyła na moją szyję.
- Thomas! - wrzasnęła a jej oczy się za świeciły.
- Kim dla ciebie jest Thomas? - spytałam wstając z zimnej, kafelkowanie podłogi.
- Przywódcą, kuzynem... a dlaczego pytasz... Thomas! - odparła.
- Dla mnie jest chłopakiem... którego kocham... - odpowiedziałam ja co moja rana dała o dobie znać.
Zasyczałam z bólu. Wszystko co się stało, te ugryzienie,  stosunek. Wszystko naraz zjawiło się w mojej głowie. Thomas wyszedł z łazienki i podszedł do mnie.
- Przestraszyłam się gdy Cię zobaczyłem...
- A ja myślałam że mnie pożuciłeś... - odpowiedziałam z żalem w głosie.
- Ja? Ciebie?! Nigdy w życiu! - odkrzyknął do mnie i podszedł. Wpoil się z moje usta. Całowaliśmy się z języczkiem.
Jego kuzynka nas zostawiła a ja z Thomasem dalej staliśmy wtuleni w siebie.
- Kocham cię... - odpowiedział

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro