4
Pov. Alisson
Poszlam na molo z Al'em. Pomimo zakazu Thomasa. Nie bylo tutaj zadnych barierek. Za nami dudnila muzyka a przed nami rozposcieral sie piekny krajobraz.
Po chwili poczółam bezwładność i jak moje ciało udeza o tafle wody.
Po chwili moj obraz powoli sie zamazuje i widze tylko jakiegos dobrze zbudowanego chlopaka przed sobą - Thomas.
Wyciaga mnie z wody. Dalej widzac jak przez mgle i szkliste oczy w jednym. Przechodzimy przez korytarz ktory utworzyl sie dla nas. Nad nami wisialo pełno zoltych lampek i lampionow. Chlopak byl przemoczony do suchej nitki. Czułam jak jego ciało drży z zimna. Moje wargi zaczely sie trząść a zeby postukiwac. Po chwili weszlismy do domku, poczolam cieplo na swojej gesiej skorce.
Chlopak postawil mnie niepewnie przy ramie lozka.
Wymamrotal cos o rozbieraniu sie. Stanelam tylem i choc nie wiedzac co robie sciagnelam z siebie bluzke. Zdjelam ramiączka od stanika i nalozylam pierwsze co podal mi Thomas z jego sterty ciuchów. Wywnioskowalam ze to jest jego bluza. Byla czarna jak smola. Zdjelam spodenki a nastepnie dostalam od Thomasa moją dolna czesc bielizny - majtki. Pod jego nieuwage sciagnelam majtki i zalozylam czyste, suche i pachnace.
Chlopak wytarl moje wlosy o recznik i kazal mi sie polozyc. Chlopak polozyl sie za mną i mnie objął w talii przystuwajac do siebie. Splecielismy nasze dlonie. Palce sie wplotly miedzy siebie nawzajem.
Bylo mi cieplo. Thomas dal mi cieplego buziaka w policzek przy czy owiewajac moj kark cieplym powietrzem. Usmiechnelam sie a po chwili pograzylam sie w glebokim snie.
- Słoneczko~ Wstajemy~ - powiedział Thomas całujac mnie w policzek.
- Mghm.. - odpowiedziałam kaszląc.
- Pojsc ci po herbate? - spytał a ja usiadlam na lozku.
- Nie jestes zly? - powiedzialam.
- A za co mialbym byc zly? - spytal i oparl sie na łokciu.
- Pomimo twojego zakazu weszalm na molo... z Al'em... - powiedziałam zwieszajac glowe.
- Nie jestem zły... po prostu sie martwię... o ciebie bo cie kocham... - powiedział dajac calusa w czolko i mnie przytulil.
- Tez cie kocham... - moje slowa nie byly do konca pewne wiec dodalam po chwil. - Po przyjacielsku... - jego serce szybciej zabilo.
Usmiechnelam sie i spojrzalam na uchylone drzwi. Na dole trwała jakas konferencja z okazji mojego wpadniecia z molo do wody.
Ubralam krutkie, suche i czyste spodenki do jego czarnej bluzy. Zeszlam na jego rekach wtulajac sie w jego cieply tors.
- Wszystko w porzadku? - spytal jakis zachrypniety glos.
To byl Tobias. Brat Thomasa. Thomas pokiwal głową i usiadl ze mna w fotelu. Przytulalam sie do jego toru aby nie stracic zimna ktore nam towarzyszylo w calym domku.
- Nie wiem kto to zrobil...
- Ja wiem... może lepiej się spytać Alisson? - powiedziala Molly stajac obok Caleba.
- Alisson? - powiedzial Caleb.
- Jedyne co pamietam to tylko tyle że weszłam na molo z Al'em... i potem Thomasa... - wzdrygnęłam się.
Rozejrzałam sie dookoła. Al'a nigdzie nie ma. Thomas musnął moj policzek swoim czybkiem nosa. Spojrzalam na jego zmartwiony wyraz twarzy. Przytulił mnie do siebie. Mial na sobie szorty i czarna koszulkę z jakims napisem.
- Kocham cie... - szepnal do ucha i pocalowal w policzek.
Poczulam jak policzki mnie pala po jego buziaku.
- Ja ciebie też - odpowiedział.
Tobias patrzyl na nas z usmiechem. Zawstydzilam sie.
Zawsze kojarzyly mi sie takie wypady w dwie klasy ze jestesmy jedna a to nie prawda. Mamy wspolne lekcje ale jestesmy w dwoch roznych klasach.
Thomas jest w trzeciej a ja w drugiej. Tobias jest z Thomasem, Alex'em i Molly. A ja jestem z Trsi, Calebem i Al'em.
- jak sie czuje moja kruszynka? - spytał Thomas kiedy byliśmy sami w pokoju.
- Jest okej... te slowa... kocham cię to są szczere...? - spytałam.
- Tak... sa szczere... odkad zobaczylem jak placzesz przeze mnie... cos mnie ruszylo, cos we mnieboeklo i cie pokochalem... - w jego oczach zebrały się łzy.
- K-kocham cię... - odpowiedziałam i ujęłam jego twarz. Złączyłam nasze usta w jedno.
- Ja ciebie też... - odpowiedziałam.
Do pokoju wbiegl Tobias z Calebem.
Zawstydzona i zaczerwieniona aż do buraka siedziałam nieruchomo na kolanach Thomasa.
- My chyba nie w pore...? - zasmial sie Caleb a Tobias dźgnął go w żebra.
- No raczej nie w pore durniu! - Tobias przybil sobie piatkę z czolem.
Thomas się zasmiał i zgrzmocił spojrzeniem brata i przyjaciela. Oni zaś wyszli z pokoju.
- Nie miałaś chłopaka wcześniej? - spytał, bałam się że on o to sis spyta.
- N-nie... - chłopak sis zdziwil i dodal po chwil.
- Ja cię nie skrzywdzę... nigdy... - odpowiedział i mnie przytulił. - I panietaj... ja cię nigdy nie skrzywdzę... - dodał po chwili.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro