Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Słabostki i czułe miejsca

1. Poranna kawa (ranek)

-Wstaniesz czy nie?

Lekko otwożyłam oczy znów widząc tego idiotę. Był bardziej upierdliwy niż budzik.

-Zaraz. Jeszcze chwilę- wymruczałam zamykając oczy.

-Powtarzasz to od pół godziny. Wstajesz teraz, bo nie zrobię ci kawy.

Zerwałam się z miejsca i zmierzyłam go wściekłym, ale nadal nie zbyt ogarniętym wzrokiem.

-Masz. Mi. Zrobić. Kawę- syknęłam przez zęby.

-A ty masz wsta...-zaczął jeszcze na łóżku-...aaaaaakurwa- skończył już na ziemi, w którą udeżył tyłkiem.

-Ja nie funkcjonuję bez kawy. Najpierw kawa. Wtedy wstanę.

1. Budzik (ranek)

To zdażało się cholernie żadko. Tylko, że z rozładowanyn telefonem nie można walczyć, chyba, że ładowarką, która ostatnio nie rozstaje się z jasnym smartfonem, na pewno nie moim. Skoro bateria w telefonie odmówiła posłuszeństwa, nie zadzwonił budzik, a skoro nie zadzwonił budzik, nie miało mnie co obudzić. Dlatego leniwie otworzyłem powieki dopiero w okolicach dwunastej. Bez przyjemnego ciepła tuż obok i jasnych włosów łaskoczących mnie po twarzy zerwałem się by spojrzeć na godzine.

-Cholera- jęknąłem wyplątując się z pościeli.

Ruszyłem w stronę łazienki, która o dziwo była zamknięta. Szybko więc zmieniłem moje plany i skierowałem moje kroki do kuchni. Jedno mnie zastanawiało. Gdzie była ta blond włosa wariatka?

-Dzień dobry- usłyszałem radosny świergot kiedy tylko otworzyłem drzwi od kuchni.

Jak wryty stanąłem widząc ją w fartuszku smażącą naleśniki. Na stole stała ciepła herbata oraz tależ cieńkich placków oblanych czekoladą. Nie byłem w stanie wykrztusić z siebie nawet słowa.

-Spokojnie. Dzwoniłam do twojego szefa. Złapało cię poważne zapalenie gardła i nie możesz mówić- uśmiechnęła się do mnie promiennie.- Za to twój telefon jest wyłaczony, bo denerwowały cię dźwięki, które wydawał. Łazienka jest zamknięta, bo wiedziałam, że tam pójdziesz, a skoro jesteś chory lepiej cały dzień spędzić w łóżku. A teraz śniadanie.

-Ty jesteś...

-Nienormalna? Wiem. Kiedyś wyślesz mnie do psychiatryka. Jestem tego pewna. A teraz smacznego- odwróciła się do kuchenki, nucąc coś pod nosem i definitywnie kończąc rozmowę.

2. Instagram (południe)

Siedziałam z telefonem w rękach. Zerkałam kątem oka na obrączkę lśniącą na moim palcu, jednocześnie komentując zdjęcia znajomych na Instagtamie. Moja mała codzienna rutyna. Za dzisięć minut odłożę telefon nie widząc nic nowego i pójdę do sklepu, a on akurat wtedy zadzwoni. Kiedy wrócę i do niego oddzwonię zrobi mi dwudziestominutowy wykład o tym, że mam zabierać ze sobą telefon, zapyta co na obiad, a potem prześle całuski i wróci do pracy. Jednak tego dnia mój Instagram wprost szalał. Dziesiątki zdjęć, które moje przyjaciółki wstawiały z wakacji w Hiszpanii nie zdażały się codziennie więc dzisięć minut zmieniło się w piętnaście, potem dwadzieścia i przeciągnęło do trzydziestu. O dziwo nie zadzwonił do mnie. Zerknęłam na godzinę i odłożyłam użądzenie, które wydało wysoki dźwięk chwilę później. Podniosłam telefon i odblokowałam.

******* opublikował coś po długim czasie nieaktywności

Zachichotałam pod nosem. To ten sam, który telefon ma tylko do budzików, a instagrama używa od święta? Może go porwali albo znajomi ukradli mu smartphone? Znów weszłam na Instagrama by zobaczyć co wstawił. Trzy zdjęcia odebrały mi dech w piersiach. Pierwsze przedstawiało bukiet tulipanów, drugie szyld restauracji, a trzecie musiał robić któryś z jego znajomych, gdyż pokazywało tego uśmiechniętego głupka w garniturze i z pudełkiem czekoladek. Spojrzałam na opis. Same hasztagi. #obiad #zżoną #chodźdo•••••••••. Natychmiast wybrałam do niego numer.

-Cześć skarbie- zaczął zanim się odezwałam.- Pomyślałem, że pewnie i tak nie odbierzesz więc zrobiłem kilka zdjęć. Będę tak robić częściej.

-Idiota- szepnęłam naciskając czerwoną słuchawkę.

(Gdzie *******- to jego nazwa na instagramie, •••••••••- to nazwa restauracji)

2. Sms (południe)

Zawsze to robiła. Pięć minut przed przerwą pisała sms'a z jakimiś ciepłymi ciepłymi słówkami i masą emotek. Jeśli tego nie robiła zacznałem się martwić i kiedy tylko zaczynała się przerwa dzwoniłem do skutku. Zaczynała się śmiać, że przecież czasem może zapomnieć albo być zajęta. Mimo wszystko nadal zalewał mnie zimny pot kiedy nie usłyszałem charakterystycznego dźwięku, który utwierdzał mnie w przekonaniu, że wszystko jest na swoim miejscu i wszechświat funkcjonuje tak jak powinien. Tak więc tego dnia dźwięk powiadomniena mnie uspokoił. Odblokowałem telefon i, ku mojemy zaskoczeniu, nie zobaczyłem sms'a za to powiadomienie z Instagrama.

°°°°°°°°°°° oznaczył(a) cię w poście

Odpaliłem aplikację. Moim oczom ukazało się zdjęcie kilku modeli bielizny. Zaskoczony spojrzałem na opis.

Która najlepsza? Mam nadzieję, że to zastąpi sms'a #ekscytującanoc #nowabielizna #dlamojegogłupka

Wybuchnąłem niekontrolowanym śmiechem i po zostawieniu serduszka, nie pierwszego, zacząłem pisać komentarz.

W tej czerwonej będzie ci najlepiej. Spłacisz swoje sms'owe długi.

(Gdzie °°°°°°°°°°°- to jej nazwa na Instagramie)

3.Nos (popołudnie)

Zawsze kiedy wracał ja kończyłam obiad. Tym razem się spuźnił.

-Gdzie byłeś?!- Zapytałam słysząc jego kroki w przedpokoju.

-Szef mnie przetrzymał- odpowiedział wchodząc do kuchni.

-Nie mogłeś mu powiedzieć, że obiad stygnie?

-Nie, bo by się wprosił.

Wywróciłam oczami prychając i odwracając się do kuchenki.

-Ej. Nie denerwój się- podszedł do mnie, ale kiedy chciał mnie przytulić wcisnęłam mu w dłonie tależ.

-Smacznego- skwitowałam.

Jednak on odstawił jedzenie i mocno mnie przytulił. Nieugięta zaczęłam mordować go spojrzeniem. Niewiele sobie z tego zrobił i cmoknął mnie w nos. Moje policzki natychmiast zalały się czerwienią.

-Nie rób tak- powiedziałam z wyrzutem.

-Lubię twoje czułe punkty.

3. Płatek ucha (popołudnie)

Wszedłem do domu i zamknąłem za sobą drzwi.

-Jestem!- Krzyknąłem dając znać, że to nie włamywacz.

Jednak nie usłyszałem odpowiedzi. Zawsze odpowiadała. Cześć czy hej. Nawet zwyczajne "Jestem w kuchni" potrafiło mnie utwierdzić w tym, że wszystko jest na swoim miejscu. Jeśli chodziło o nią byłem strasznym paranoikiem. Teraz w domu panowała głucha cisza zakłócana tylko miatowym tylkaniem zegara. Szybko pozbyłem się bluzy i butów, a potem ruszyłem w głąb mieszkania.

-#######. Jesteś?- Zapytałem wchodząc do sypialni.

Znów cisza. Wystraszony nie na żarty wycofałem się i nagle poczułem jak ktoś obejmuje mnie od tyłu.

-Jestem- uspokoiłem się trochę słysząc jej głos.

Jednak nadal oddychałem z trudem, a serce biło mi za szybko. Nie bałem się włamania, kradzieży ani napadu. Bałem się, że coś jej się stało. Obróciłem się i zamknąłem w obięciach.

-Przepraszam, że cię wystraszyłam- powiedziała wtulając się we mnie.

-Nigdy więcej mi tak nie rób- wyszeptałem chłonąc ją każdą komórką ciała.

Odsunęła się ode mnie delikatnie i przygryzła płatek mojego ucha. Serce znów zaczęło mi bić szybciej, a ciało zalała fala ciepła i przyjemności.

-Mój kochany paranoik- wyszeptała powoli kierując rękę z moich pleców w zupełnie inne rejony ciała.

(Gdzie #######- to jej imię)

4. Kręgosłup (wieczór/ noc)

Ułożyłam się wygodnie na jego ramieniu i zamknęłam oczy pragnąc snu. Wyczerpujący dzień wiosennych pożądków. To mnie kiedyś zabije. Zaciągnęłam się przyjemnym zapachem i mruknęłam ciche dobranoc. Jedną rękął gładził mnie po plecach, a palce drugiej wplątywały się w moje włosy. Jednak kiedy Morfeusz łapał mnie w swoje obięcia poczułam jak palej wskazujący tego idoty, na którym leżałam, przejeżdża po moim kręgosłupie. Zadrżałam, a z mojego gardła wydobył się krórki jęk. Nienawidziłam kiedy tak zaczynał noc.

4. Przygryzanie wargi (wieczór/noc)

Delikatnie wsunęłem się pod pościel i pogładziłem ją po włosach. Pochyliłem się nad nię i delikatnie musnąłem usta swoimi myśląc, że śpi, jednak zrozumiałem, że tak nie jest kiedy usiosła się lekko by pogłębić pocałunek. Zaplotła ręce na mojej szyi i przylgnęla do mnie kiedy ja wsunąłem język między jej wargi. Delikatnie przygryzła moją wargę, a moje ciało zareagowało natychmiast. Ucisk w podbrzuszu nie miał tam zostać na długo.

No więc. Jest to coś dedykowane po części kilku osobą. Na pewno całość dedykuję Dziabara, bo jej opowiadania napełniają mnie weną, a"Nos"  i "Poranna kawa" dedykuję AgnieszkaKleybor. A ogólnie w pisaniu przeszkadzała mi WielmoznyRivaille, bo my się nie lubimy (nie wierzę ci w to, że mnie kochasz tak jak wszystkich czytelników :P). Do przeczytania ^^

Ps- Ag wymyśl im imiona plis xD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro