Rozdział 3.
Snow
Przysypiałam oparta o ramię mojego męża, gdy nagle ktoś mocno uderzył w stół. Niespiesznie uchyliłam powieki, by zobaczyć o co ten hałas i zmarszczyłam brwi widząc mężczyznę — który zażądał mnie jako nagrody — z wściekłą miną. Wpatrywał się w Aziela z mordem w oczach.
Sapnęłam nie mając zbyt wielu pokładów siły by się wyprostować, a gdy już byłam w miarę stabilna, rozejrzałam się po pomieszczeniu. Wszyscy mężczyźni wyglądali na niezadowolonych, ale ten jeden, który irytował mnie najbardziej, miał minę jakby zaraz miało go rozsadzić.
— Blefowałeś — wrzasnął czerwieniejąc na twarzy. — Nie przegrałem ani raz, zawsze wszystkich rozpracowywałem!
— Jeśli sądziłeś, że jesteś w stanie pokonać mnie w moim własnym kasynie, byłeś w błędzie — oznajmił Aziel. — A jeśli przez twoją głowę naprawdę przeszła myśl o dotknięciu mojej żony, masz ostatnią chwilę, by ją przeprosić.
Zaskoczona przeniosłam wzrok na męża. Wpatrywał się poważnym wzrokiem w swojego rozmówcę i ani drgnął. Był w pełni skupiony. A ja w pełni zgubiona i nadal pijana.
— W zasadzie każdy z was ma ostatnią szansę by przeprosić — dodał, gdy nikt się nie poruszył.
— O czym ty pierdolisz? — zapytał mężczyzna i uderzył pięściami o stół. — Okradłeś mnie na półtora miliona funtów! Każdego z nas ojebałeś na zero!
Mój mąż westchnął ze zrezygnowaniem, po czym niespiesznie wstał ze swojego miejsca. Poprawił rękawy swojej czarnej koszuli, po czym płynnym ruchem sięgnął za pasek swoich spodni i wyjął broń, którą w ułamku sekundy skierował na mężczyznę naprzeciwko nas. Zesztywniałam, zaskoczona tym zwrotem akcji.
— Co powiedziałem? — ponaglał Aziel. — Nie jestem cierpliwy — dodał, odbezpieczając pistolet.
Wściekły gracz spuścił z tonu, po czym jego spojrzenie wylądowało na mojej twarzy. Zanim się odezwał, zerknął w mój biust, przez co zacisnęłam zęby.
— Przepraszam, pani Crawford. Jest pani po prostu oszałamiająco piękna i ciężko się pani oprzeć.
— W porząd...
Nie skończyłam. Pociągnięcie za spust było szybkie — Aziel bez zastanowienia wpakował facetowi kulkę w środek czoła. Wzdrygnęłam się, gdy krew trysnęła na ścianę za nim, a pozostali mężczyźni zaczęli wstawać w popłochu, psiocząc pod nosem.
— Przepraszam! — krzyknął w strachu każdy z nich, kierując słowa do mnie.
Byłam na tyle otumaniona alkoholem i nagłą śmiercią, że jedynie mechanicznie kiwnęłam głową. Co tutaj się właśnie stało, do cholery?!
— Bardzo ładnie panowie. — Aziel schował broń, po czym strącił niewidzialny paproch z ramienia. — Możecie iść.
Pokój opustoszał w ułamku sekundy. Dosłownie. Wybiegli w takim popłochu jakby Aziel ich co najmniej gonił. A potem mój mąż skupił się na mnie. Dwoma palcami złapał za moją brodę i odchylił mi głowę, bym patrzyła prosto na niego. Na jego surową twarz pełną reprymendy.
— Gdyby istniał choć ułamek procenta szansy, że przegram, nigdy nie postawiłbym cię na szali w grze — oznajmił zimnym, wypranym z emocji głosem. — A jeśli uważasz, że pozwoliłbym komukolwiek cię dotknąć, to jesteś idiotką. Jesteś moją żoną. Moją — podkreślił, jak ja wcześniej w łazience — rozumiesz?
Niepewnie potaknęłam. Bo co miałam powiedzieć? Że jego zachowanie wcale na to nie wskazywało? Nie miałam w sobie tyle odwagi. Ani alkoholu. Chociaż nie, alkoholu było we mnie co niemiara.
— Wracamy do domu — zarządził.
Nie widząc innej opcji ponownie potaknęłam. Aziel puścił moją brodę i zrobił krok w tył, by następnie podać mi dłoń, którą przyjęłam. Potem objął mnie w pasie i wyprowadził z pomieszczenia, instruując Vespera, co ma zrobić z ciałem.
W szatni założył mi płaszcz, poprawił moje włosy i znów objął mnie ramieniem, by wyprowadzić nas z budynku. W samochodzie zajął miejsce tuż obok mnie, nie tak, jak zawsze, czyli przy drugim oknie. Siedział tak blisko, że czułam tylko jego perfumy i emanujące z niego niezadowolenie. Cóż, źle się dzisiaj zachowałam, więc pewnie czekała mnie pogadanka przed snem. Byłam już zmęczona tym gównianym dniem.
Nie za wiele pamiętam z powrotu do domu. Zasnęłam po tym, jak dołączył do nas Vesper i obudziłam się, gdy trzasnęły drzwi z przodu. Byłam oparta o ramię Aziela policzkiem i obejmowałam jego biceps, co nie nigdy mi się nie zdarzało. Puściłam go od razu i wyprostowałam się, szepcząc ciche przeprosiny. Wolałam już dzisiaj nie nadużywać jego cierpliwości. Aziel wyszedł z samochodu bez słowa, a ja wyszłam z pomocą Vespera, który musiał mnie mocno przytrzymać, bym nie upadła. Alkohol zadomowił się w moich żyłach na tyle, że już ciężko kontaktowałam. Wyłączyłam się na tyle, że nie miałam pojęcia, kto zaprowadził mnie do domu. Ale chyba mój mąż, bo zdjął mi buty i płaszcz, zanim posadził mnie na łóżku.
— Nie zasypiaj — powiedział niskim głosem.
— Nie obiecuję — odparłam, gdy udało mi się ustabilizować ciało. Siedziałam na łóżku i chwiałam się na boki, starając się naprostować obraz przed oczami. Wszystko wydawało mi się rozmazane. — Jesteś na mnie bardzo zły?
Nie odpowiedział, słyszałam go z łazienki, nalewał wody do wanny.
— Byłam bardzo zła. Nie chciałam cię uderzyć. Przepraszam, to było niemiłe. Nigdy więcej tego nie zrobię. To taki impuls, bo poczułam się naprawdę bezwartościowa. Nie chciałam też powiedzieć, że jesteś dupkiem bez taktu, to przez przypadek.
— Nie powiedziałaś mi, że uważasz mnie za dupka bez taktu — zauważył, podchodząc do mnie.
— Serio? Więc to musiało być tylko w mojej głowie. — Oparłam ręce za sobą i uniosłam głowę by zobaczyć swojego rozmazanego małżonka w samych bokserkach. — W takim razie nie przepraszam.
— W porządku, nie gniewam się, Snow.
Parsknęłam śmiechem, słysząc miłą wersję jego chrapliwego głosu. Aziel objął ręką moją szyję i delikatnie odchylił mi głowę. Przełknęłam czekając na dalszy rozwój sytuacji.
— Zamknij oczy.
Zmarszczyłam nosem, ale grzecznie wykonałam polecenie. Moment później coś zimnego znalazło się na moim lewym oku. Aziel przytrzymywał przy nim płatek kosmetyczny nasączony płynem do demakijażu, czym szczerze mnie zaskoczył. Zmył najpierw lewe, potem prawe oko i przetarł je suchym płatkiem kosmetycznym. Potem zmył resztę mojego makijażu i na koniec przyłożył mi do twarzy wilgotny ręcznik, który złagodził lekkie pieczenie po płynie do demakijażu. Nie lubiłam tego uczucia, ale gdy mój mąż... Cóż, zajął się mną, poczułam jakiś nieokreślony uścisk w dole brzucha. Czułam, że moje policzki były mocno zaróżowione, a serce gwałtownie uderzało o żebra. Co on wyprawiał?
— Weźmiemy kąpiel — poinformował mnie, a ja potaknęłam, bo z chęcią zanurzyłabym się w wannie. — Podniosę cię.
Pomógł mi wstać, odwrócił mnie tyłem do siebie i przytrzymując mnie w pasie rozpiął mi sukienkę, której pozwolił swobodnie opaść na podłogę. Potem rozpiął mi stanik i asekurując mnie jedną ręką, zdjął mi majtki.
— Łazienka — rzucił pod nosem.
Zaprowadził mnie do pomieszczenia i założył mi na głowę czepek, by nie moczyć moich świeżo mytych włosów. Potem mój mąż podniósł mnie i bez problemu wsadził mnie do wanny. Przytrzymałam się brzegów, gdy i on zanurzył się w wodzie. Jego długie nogi znalazły się po bokach mojego ciała, a umięśniony tors przylgnął do moich pleców, gdy objął mnie w biodrach. Mój oddech gwałtownie przyspieszył, a na ramiona wstąpiła gęsia skórka. Niepewnie się o niego oparłam i zamknęłam oczy. Poczułam jak się do mnie nachyla, a potem nosem zsunął materiał czepka z mojego ucha. Jego wilgotne wargi otarły się o małżowinę, wywołując dreszcz w moim ciele. To miejsce było jednym z moich słabych punktów.
— Odpręż się, Snow — wyszeptał.
— Nie jesteś na mnie zły?
— Nie. A ty jesteś zła na mnie?
Usta mojego męża znalazły się na mojej szyi. Złożył na niej krótki, mokry pocałunek. Dłoń, którą obejmował moje biodro przesunął po moim udzie aż na łydkę, a potem leniwym ruchem, prawie jak od niechcenia, uniósł ją i ułożył na wannie. Nim zdążyłam odpowiedzieć, zrobił to samo z moją drugą nogą.
— Trochę jestem — przyznałam. — Było mi przykro, gdy bez zająknięcia zgodziłeś się na zakład o mnie. — Aziel przesunął dłonie na wewnętrzne części moich ud. Spokojnymi ruchami masował moją skórę pod wodą. — Jakbym była jakąś bezwartościową rzeczą.
— Często się tak czujesz przeze mnie?
— Nie. Zwykle czuję się tylko jak dodatek.
— Rozumiem.
Ale nie przepraszam.
Aziel oparł plecy o wannę i pociągnął mnie na siebie. Moje nogi były szeroko rozwarte, a jego dłonie niebezpiecznie wolno zbliżały się do ich zbiegu. Mój oddech był płytki, niemal niewyczuwalny. Było mi gorąco. Gdy spojrzałam w dół, na jego duże ręce na moich udach, zadrżałam. Nie wlał do wody żadnego płynu żebym widziała, co robi. Nie mogłam odwrócić wzroku choć bardzo chciałam. Chciałam też powiedzieć, że ma mnie nie dotykać, bo zachował się jak dupek i nawet nie przeprosił. Jednak ciekawość i gromadzące się w dole brzucha podniecenie wygrało tę batalię. Ułożyłam głowę wygodniej na jego piersi i wypuściłam długi oddech. Palce prawej ręki mojego męża musnęły moje wargi. Najpierw jedną, potem drugą i zatrzymały się na wzgórku.
— Nigdy nie dopuściłbym do sytuacji, w której dotyka cię ktoś inny niż ja — wyszeptał. Drugą rękę poprowadził po moim brzuchu aż pomiędzy moje piersi. — Jeśli któryś z nich dotknąłby cię choćby palcem... — Kciuk jego lewej ręki zahaczył o mój sutek. — Odciąłbym mu rękę.
— Aziel...
— Jesteś moja — przerwał mi.
Dłoń, którą trzymał na mojej piersi przemieścił na szyję i ścisnął ją niespodziewanie. Krótki jęk opuścił moje wargi, gdy środkowym palcem musnął moją nabrzmiałą łechtaczkę. Poruszyłam się, spragniona więcej. Był w tym taki powolny... Jakby chciał mnie ukarać.
— Powiedz to.
Zamknęłam oczy, oddając się chwili. Mój mąż leniwym ruchem pocierał moje najwrażliwsze miejsce, powodując skurcze w dole mojego brzucha. Oddychałam coraz ciężej, jakby to oczekiwanie wypalało mnie od środka. Nawet nie wiem w którym momencie, zaczęłam poruszać biodrami synchronizując się z ruchem jego palców.
— Powiedz to, Snow — powtórzył ostrzej, mocniej zaciskając palce na mojej szyi.
Przełknęłam z jękiem, nieznacznie wyginając plecy. Było mi tak potwornie dobrze. Tak przyjemnie i ciepło. Na nim, z nim, w jego pieprzonych ramionach.
— Jestem twoja. — Wypuściłam długi oddech. — O mój Boże — jęknęłam.
Aziel wsunął we mnie dwa palce i od razu przeszedł do rzeczy. Poruszał nimi wolno, ale stanowczo, a ja nie mogąc się powstrzymać, ujęłam w dłonie swoje piersi. Kciukami drażniłam napięte sutki, wijąc się pod wpływem obezwładniającej przyjemności. Każdy jęk, który opuścił moje wargi sprawiał, że mięśnie brzucha mojego męża napinały się. Czułam też pod pośladkami dowód jego podniecenia. Był twardy i tak cholernie kuszący.
— O mój Boże — powtórzyłam w amoku, wyginając plecy.
Orgazm przetoczył się przez moje ciało jedną, długą falą, przez którą złożyłam drżące nogi do kupy. Trzęsłam się na całym ciele, jęcząc i szepcząc imię mojego męża w zamroczeniu. Mój oddech był szybki i chrapliwy. Niewystarczający.
Chciałam więcej.
— Rozłóż nogi — wyszeptał mi do ucha Aziel.
Puścił moją szyję, a ja powoli rozłożyłam nogi. Wysunął ze mnie palce, które ułożył w zaborczym geście na moim udzie i rozluźnił się pode mną. Dłoń, którą ściskał moją szyję zawiesił na wannie, a głowę odchylił. Czułam jak jego oddech powoli zwalnia, tak samo jak serce, które moment wcześniej biło równie szybko co moje.
Wiedziona potrzebą większej bliskości, niepewnie obróciłam się na brzuch. Przez przypadek, a może i ze złośliwości, zahaczyłam kolanem o jego penisa. Mój mąż jak rażony prądem wyprostował się, rozchlapując wodę z wanny po całej łazience. Podkulił nogi i objął mnie ciasno, krzywiąc się z bólu. Miałam jego spowitą cierpieniem twarz tuż przed nosem i nie mogłam powstrzymać parsknięcia śmiechem. A potem chichotu, którego nie hamowałam. Aziel otworzył oczy, patrząc na mnie z odległości tych kilku centymetrów z niedowierzaniem. Miał zmierzwione, wilgotne włosy, cierpiętniczy wyraz twarzy i piękne, jasnozielone oczy wpatrzone w moje.
— Przepraszam — powiedziałam z uśmiechem. — Niechcący.
Aziel zacisnął wargi i dłonie na moich biodrach, jakby chciał mi przekazać, że mi nie uwierzył. Spojrzałam dłużej na jego zaciśnięte usta i niepewnie się pochyliłam, układając dłoń na boku jego szyi. Czułam pod palcami pulsującą w żyłach krew, a przy piersi gwałtowne bicie jego serca. Niepewnie uniosłam wzrok na jego zielone oczy, które wpatrywały się w moje z oczekiwaniem. Albo fascynacją? Nie, byłam zbyt pijana, by rozróżniać jego emocje.
— Pragnę cię — wyszeptałam, chyląc się ku jego wargom.
— Snow — szepnął z ostrzeżeniem, gdy przymknęłam powieki, a moje usta dotknęły jego ust. — Kurwa, Snow...
Zignorowałam go. Przylgnęłam do jego pełnych, malinowych ust i z jękiem przyjemności zainicjowałam długi, pełen pożądania pocałunek. Nie czując sprzeciwu z jego strony, wplotłam palce w jego ciemne włosy i naparłam na niego mocniej. Całowałam go z pasją, której nigdy wcześniej w sobie nie odkryłam. Potrzebowałam go. Potrzebowałam jego bliskości, ciepła i poczucia, że mu na mnie zależy. Potrzebowałam tego cholernego poczucia, że kogoś mam. Że ktoś mnie chce. Dzisiaj, po tym potwornym wieczorze, w którym zranił mnie do żywego. I mimo że wiedziałam, jak złudna była moja nadzieja... Moje serce z każdą sekundą rosło, wypełniając się poczuciem oszałamiającego zadowolenia.
Przesunęłam językiem po zębach Aziela, prosząc o dostęp dalej, a on bez zastanowienia mi go dał. To był trzeci raz odkąd był moim mężem, gdy całowaliśmy się z językiem. Trzeci raz, gdy było mi tak cholernie dobrze i czułam, że jesteśmy razem.
— Proszę... — sapnęłam, odrywając się od jego warg. Nie poznawałam samej siebie. Wsunęłam dłoń między nasze ciała i po raz pierwszy odkąd go znam, sama z siebie objęłam dłonią jego członka. Był twardy, z odznaczającymi się żyłkami, które pulsowały. Potarłam go z jękiem, kolejny raz całując usta męża. — Proszę, Aziel, potrzebuję cię.
— Kurwa mać — wyrzucił z siebie.
Odsunął mnie od siebie gwałtownie i jeszcze szybciej wyszedł z wanny, zostawiając mnie spragnioną i rozpaloną. Powiodłam za nim wzrokiem i z ulgą odkryłam, że nerwowymi ruchami ocierał ciało z wody. Jego stojący w pełnym wzwodzie penis przyciągał mój wzrok jak magnes.
— Wyjdź z tej pieprzonej wanny, Snow — powiedział nerwowo.
Parsknęłam śmiechem, zauroczona tą nową, nieopanowaną wersją swojego męża i niezdarnie wstałam na równe nogi. Byłam jednak nadal w stanie upojenia alkoholowego i wyjście z wanny graniczyło z cudem. Aziel zauważył moją nieporadność i nerwowym krokiem podszedł do mnie, a potem wyciągnął mnie z wanny, jakbym nic nie ważyła. Towarzyszył mi dobry humor i przeświadczenie o tym, że dzisiaj, po tym felernym wieczorze, odblokowałam jakiś nowy, fascynujący etap naszego małżeństwa. Po półtora roku tkwienia w beznadziei i bez czułości, dzisiaj otrzymałam to, czego chciałam od związku. Mąż w kilku ruchach otarł moje ciało z wody i bez słowa złapał mnie za rękę, a potem zaprowadził prosto do naszej sypialni, gdzie pchnął mnie na łóżko.
— Rozłóż nogi — wycedził przez zęby, łapiąc swojego penisa w dłoń. Pocierał go przez chwilę, patrząc mi prosto w oczy. — Nigdy więcej mocnych drinków.
Skrzywiłam się, nie rozumiejąc tego przytyku, ale nie zdążyłam zapytać o co mu chodzi, bo uklęknął na łóżku, między moimi nogami i jednym, płynnym ruchem wszedł we mnie całą długością. Krzyknęłam z przyjemności, wyginając plecy i odchyliłam głowę, obezwładniona doznaniem. Azielowi puściły jakiekolwiek hamulce. Oparł dłonie na materacu przy moich żebrach, nachylił się nad moimi piersiami i nadał sobie równomiernego, szybkiego tempa. Wchodził we mnie, głośno oddychając, a ja, nie mogąc się powstrzymać, pojękiwałam z obezwładniającej przyjemności, której mi dostarczał. Byłam mokra, spragniona i szczęśliwa. Przy moim mężu, Azielu Crawfordzie, którego przekreśliłam już dawno temu.
— Patrz — odezwał się niskim, pełnym napięcia głosem, więc uniosłam na niego rozmarzone spojrzenie. — Patrz, jak w ciebie wchodzę, Snow. Patrz jak mój kutas w ciebie wchodzi — dodał przez zęby i przyspieszył.
Prześlizgnęłam spojrzeniem po jego rozpalonej twarzy, napiętych ramionach, żyłach widocznych na rękach i zatrzymałam się na jego członku, który raz za razem znikał w moim ciele. Patrzyłam, jak wchodzi we mnie z coraz większą intensywnością i coraz bardziej brutalnie. Mój oddech był szybki, a brzuch napięty jak jeszcze nigdy. Zbierał we mnie potężny orgazm, którego nie mogłam się doczekać.
— Kurwa, gdy patrzysz na niego z taką fascynacją... — urwał, jakby uznał, że nie powinien mówić dalej. — Jesteś taka rozpalona, Śnieżynko..
— Lubię, gdy tak do mnie mówisz — przyznałam, przenosząc wzrok z jego penisa na twarz. Wpatrywał się we mnie zamglonymi oczami z rozszerzonymi źrenicami. Jakby był po zażyciu narkotyków. Na haju. — Lubię, gdy taki jesteś.
— Jaki?
— Taki prawdziwy — jęknęłam, podkulając nogi. Byłam tak blisko spełnienia... — Taki mój... Proszę... — wyszeptałam, łapiąc się za piersi. — Pocałuj mnie w końcu.
Mój mąż prychnął bez humoru, ale nie sprzeciwił mi się. Pochylił się do mojej twarzy i nie racząc mnie spojrzeniem, przywarł ustami do moich warg w pełnym emocji pocałunku. Targało nim podniecenie i złość. Pozwolił sobie dzisiaj na o wiele więcej niż kiedykolwiek. Dał się ponieść i uległ mi.
— Snow... — wydusił przy moich wargach, napinając mięśnie. Przyspieszył ruchy bioder, przez co gwałtownie wygięłam plecy, kończąc. Obezwładniający orgazm opanował moje ciało w każdym zakamarku, nogi zaczęły mi drżeć jak szalone, a serce prawie eksplodowało. — Ja pierdolę! — przeszło przez jego gardło, tuż przed tym, jak zesztywniał, kończąc we mnie. Jego ciałem wstrząsały spazmy, a usta opuszczały niskie dźwięki, od których miałam gęsią skórkę.
To był najbardziej czuły i pasjonujący seks, jaki mieliśmy. To był najlepszy cholerny seks w moim życiu. Najbardziej intensywny, emocjonalny i przyjemny. Czułam się spełniona i szczęśliwa. Pełna nadziei na nasz nowy start.
Zasnęłam z uśmiechem na ustach.
_____________
Chciałabym zaznaczyć, że to jest świat kreowany, nie taki nasz, więc nie patrzcie na Aziela i Snow naszymi kategoriami. To fikcja, zasady świata, w którym oni żyją są zasadami, które sobie ustaliłam. Przykład: Snow nie może odejść od Aziela, więc musi zrobić coś, by ich małżeństwo zaczęło spełniać jej oczekiwania.
I oczywiście nikogo nie nakłaniam na wchodzenie w takie relacje. Macie zawsze być paniami i panami swojego losu. A nie, że ktoś Was zmusi do małżeństwa i elo, macie się podporządkować.
Myślę, że to oczywiste, ale chciałam zaznaczyć :D
Twitter: #WCWTNfem
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro