Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 27

Aiden

Kilka dni później

- Jeśli zmusisz mnie do zjedzenia kolejnej łyżki bulionu, to zacznę wymiotować – powiedziałem na widok Arii ładującej do miski gorący rosół.

Odkąd odzyskałem przytomność i lekarze pozwolili jej mnie dokarmiać na okrągło musiałem coś jeść lub pić. Czułem się trochę jak chory siedmiolatek osaczony przez nadopiekuńczą babcię.

- Musisz jeść, żeby wrócić do zdrowia – powiedziała stanowczo i złapała za łyżkę.

- Kochanie, proszę. Czuję się już znacznie lepiej…

Zerknęła na mnie z rezerwą.

- Mówię poważnie, już prawie mnie nie boli, i czuję się świetnie – dodałem. Aria westchnęła i usiadła na krześle koło mojego szpitalnego łóżka.

- Przeszedłeś ciężką operację, musisz leżeć i jeść, aby nabierać sił. Tak powiedział lekarz.

- Tak, i niemal od tygodnia nic innego nie robię.

Aria pokiwała głową i ku mojej uldze odłożyła rosół. Spojrzałem na nią i dotknąłem jej ręki.

- Wszystko będzie dobrze. On już cię nie skrzywdzi…

- Wiem… - usiadła koło mnie i oparła się delikatnie na moim ramieniu  – Ale ostatnie dni były tak strasznie trudne… To wszystko jeszcze do mnie nie dotarło. Najpierw myślałam tylko o tym żebyś przeżył, żeby operacja się udała, a kiedy cię odzyskałam to… Myślę, że jeszcze do końca nie mogę w to uwierzyć. Tak bardzo się boję, że coś się stanie i znowu cię stracę…

- Nie stracisz mnie. Jestem cały i zdrowy.

- Ale to przeze mnie on cię skrzywdził…

- Nawet nie waż się mówić czegoś podobnego, Aria – odarłem stanowczo – To nie twoja wina, że zaatakował mnie ten psychol, ty jesteś tylko ofiarą. Przeszłaś przez piekło, ale już jest dobrze, jego tu nie ma i nigdy nie wróci. Rozumiesz?

Pokiwała głową, i wtedy oboje podskoczyliśmy na dźwięk otwieranych drzwi.

Do mojej sali weszła Ellie z babcią, a ja uśmiechnąłem się szeroko na ich widok. To  było nasze pierwsze spotkanie od czasów operacji, bo nie chcieliśmy stresować małej i postanowiliśmy że odwiedzi mnie dopiero wtedy, kiedy będę czuł się już znacznie lepiej.

- Cześć malutka -  przywitałem się, a Ellie ściskała w rączce rąbek swojej koszulki, patrząc z uwagą na moją zabandażowaną pierś – Ale się za tobą stęskniłem… Byłem troszkę chory, ale już wszystko dobrze. Przytulisz mnie? – wyciągnąłem do niej ramiona, a ona natychmiast zaczęła dreptać w moim kierunku.

Po chwili wziąłem ją na ręce, a ona przytuliła mnie z całej siły

- Delikatnie, Ellie… - szepnęła Aria, głaskając ją po pleckach.

Zaśmiałem się na dźwięk tych słów. Ellie była taka maleńka, że nie było szans aby jej przytulenie mnie zabolało, jednak odsunęła się, lustrując  z niepokojem mój bandaż.

- Masz dużo siły w tych malutkich rączkach, ale możesz mnie przytulać ile tylko chcesz. Już prawie nic mnie nie boli.

- Tatusiu? – spytała, a ja zamarłem, bo po raz pierwszy zwróciła się do mnie w ten sposób.

- Tak kochanie? – odpowiedziałem naprawdę cholernie wzruszony.

- Kiedy wrócisz ze mną i z mamusią do domku?

Zerknąłem na Arię, która przygryzała wargę i uśmiechnąłem się szeroko.

- Myślę, że najpóźniej za kilka dni mnie stąd wypuszczą, a wtedy już cały czas będziemy razem. Nie mogę się doczekać, a ty?

- Tak, ja też – Ellie znowu się do mnie przytuliła, a Aria usiadła przy nas więc złapałem ją za rękę.

Pomyślałem sobie wtedy o mojej Zoe. O tym że w tamtej chwili,  brakowało mi już tylko jej ale wiedziałem, że gdziekolwiek jest cieszy się moim szczęściem. Pomyślałem też, że byłaby dumna z mojej nowej rodziny i swojej małej siostrzyczki. I że mam naprawdę cudowne życie przepełnione ludźmi których kocham nad wszystko.

A nasze demony?

Wszystkie trafiły z powrotem do piekła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro