Rozdział 11
ARIA
- O rany, ale ten facet jest gorący – Natalie wachlowała się dłonią, kiedy opowiedziałam jej jak wyglądał mój wczorajszy wieczór. Na szczęście nie wspominałam o szczegółach, bo moja przyjaciółka mogłabym się zapowietrzyć z wrażenia. Było niesamowicie. Przyjemność, którą czułam, kiedy mnie dotykał była dosłownie nie do opisania.
- Jest cholernie gorący. – potaknęłam, kiwając głową z rozmarzeniem.
- Ten gość to nagroda, za to co cię spotkało. Takie zadośćuczynienie w postaci nieludzko przystojnego, namiętnego i genialnego w łóżku kochanka, który potrafi robić kobiecie rzeczy, jakie dzieją się zazwyczaj tylko w mokrych snach. Do tego z ciałem jak u atletycznego herosa. Cholera!
- Nie mam pojęcia jaki on jest w łóżku. Po prostu… Jest nam cudownie razem, ale nie wiem co z tego będzie i na razie nie zamierzam iść z nim na całość. Właściwie powinnam podejść do tego bardziej odpowiedzialnie i spotkać się z nim gdzieś, gdzie nie będziemy mogli się na siebie rzucić.
- Bez sensu. Ja na twoim miejscu już dzisiaj zaprosiłabym go do domu, zaprowadziła Ellie do dziadków i od razu na wejściu, kazała mu się rozebrać i powiedziała na co mam ochotę. Raz się żyje!
- Natalie, błagam. Chcę go lepiej poznać, więcej się o nim dowiedzieć. Mam dziecko, przeszłam przez cos potwornego i chce mieć pewność, że ktoś komu zaufam jest tego godny. Nie poznam go i nie będę obiektywna, jeśli oprę nasza relację tylko na seksie. Już wiem, że jest między nami niesamowita chemia, a on wydaję się wspaniałym facetem, ale chciałabym go przy sobie zatrzymać na dłużej i wiedzieć czego mogę się po nim spodziewać.
W tej chili zadzwonił mój telefon. To był Aiden.
- O wilku mowa? – zapytała Nat, a ja spojrzałam na nią wymownie.
Odebrałam połączenie. Aiden był jak zwykle bardzo miły i uroczy. Zaprosił mnie na kolację, tak jakby czytał mi w myślach. Oczywiście przyjęłam zaproszenie i umówiliśmy się na wieczór.
Natalie była więcej niż podekscytowana, nie wspominając o mnie.
Wieczorem moi rodzice zostali z Ellie, a my poszliśmy do restauracji. Cały wieczór rozmawialiśmy i się śmialiśmy, a kiedy odprowadzał mnie do domu, powstrzymałam swoje żądze i pożegnaliśmy się długim i bardzo namiętnym pocałunkiem.
Kolejne dni wyglądały podobnie. Widywaliśmy się codziennie. Nawet jeśli nie wychodziliśmy wieczorem, to brałam ze sobą Ellie i szliśmy gdzieś we trójkę. Byliśmy na lodach i na małej wycieczce, spacerowaliśmy brzegiem oceanu. Pokazałam mu moją stadninę, nawet zabrałam go ze sobą na konie. Strasznie mu się podobało, więc następnego dnia to powtórzyliśmy. Byłyśmy tez z Ellie u Aidena w domu. Mieszkał bardzo przytulnie, miał zadbany i ślicznie wykończony dom. Aż dziw, że zrobił to wszystko sam. Z jednego z pomieszczeń stworzył sobie salę treningową, do której nas zabrał i próbował pokazać mojej córeczce kilka ruchów z capoeiry. Zdecydowanie Aiden wykonujący te wszystkie ćwiczenia to było dla mnie zbyt wiele. Dla mnie i dla mojej silnej woli, która z każdą sekundą słabła, chcąc błagać go o chociaż chwilę z nim i jego ciałem na osobności.
Przebywaliśmy ze sobą przez długi czas i były to naprawdę wspaniale spędzone chwile. Poznawaliśmy siebie i swoich przyjaciół. Jeden wieczór spędziliśmy w towarzystwie Natalie, innego wieczoru poszliśmy na piwo z Tobym - najlepszym kolegą Aidena, przynajmniej wśród tych, których miał w Marco Island, ponieważ większość rodziny i przyjaciół zostawił w Tennessee, gdzie się urodził i wychował. Przez wiele lat studiował, pracował i mieszkał w Atlancie i wydawało się, że naprawdę lubi to miasto. Obiecał, że kiedyś nas tam ze sobą zabierze i pokaże nam swoje ulubione miejsca.
W ten sposób minęły ponad dwa tygodnie i kiedy moi rodzice przyszli do mnie w piątkowy poranek, informując mnie, że jadą na trzy dni do babci, do Kay West i chcieliby wziąć ze sobą Ellie z chęcią się zgodziłam. Spakowałam córeczkę na tę małą wyprawę z dziadkami, a sama już snułam plany na weekend. Chciałam go spędzić oczywiście z nim. Pomyślałam, że być może gdzieś wyjdziemy, a później wezmę go do siebie do domu. To najwyższa pora, abyśmy kontynuowali to w czym przeszkodzono nam tej nocy, ponad dwa tygodnie temu…
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro