Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8




- Błedne odpowiedzi to jedynie twoje, wyjdź stąd

- Bo co?

-Stary, to idealna okazja! Kto jak nie ty? Nie chcesz wygrać tych stu tysięcy!?- zacytowałam idealnie Calum'a gdy rozmawiał wtedy z Hemmings'em

- Co słyszałaś?

- Spokojnie, wyjdź stąd a nikt się nie dowie

Nie ma to jak szantażować kogoś nie mając kompletnego pojęcia czym się go szantażuje.

- Masz już przejebane Clark- syknął i wyszedł

- Możliwe- szepnęłam i zakopałam się w pościeli.

Obudziłam się na jakiejś polanie, wokół rozprowadzał się las. Czułam że siedze na czymś miękkim. Ręce miałam w czymś lepiącym. Spojrzałam w dół i z przerażeniem odkryłam ze siedze na ludzkim ciele a ta lepka maź to krew, odeszłam o krok a gdy zobaczyłam że wcale nie byłam sama zaczęłam krzyczeć i biec ile sił w nogach dopóki nie przewróciłam się i wpadłam do wody.

Szybko podciągnęłam się z łóżka i roztrzęsiona podciągnęłam nogi do klatki piersiowej. Luke stał w drzwiach z zaniepokojoną miną

Zaczęłam płakać przypominając sobie ten sen. Chłopak zignorował to i zamknął drzwi wychodząc, w sumie to czego mogłam się spodziewać?

W niedziele zeszłam dopiero na obiad.

- Dzień dobry Lizz, witaj Harry- przywitałam się z państwem Hemmings a potem usiadłam obok Mii

- Mała co się ci dzisiaj stało?- spytała dziewczyna szeptem

- Miałam straszzny sen- moje oczy się zaszkliły

- Biedactwo, mówiłam Luke'owi by nie siedział w twoim pokoju bo będziesz miała koszmary przez jego obecność

- Tylko że koszmar nie był ani trochę związany z nim. Nawet nie wiem co to byli za ludzie w nim-powiedziałam cichutkoo

- Anabell jedź bo zacznę cie podejrzewać o anoreksję- powiedziała Lizz

- Dobrze- powiedziałam i zaczęłam jeść zapiekankę ziemniaczaną

Nagle naprzeciw mnie usiadł Luke. Wbiłam swój wzrok w talerz i tak właśnie zjadłam cały obiad.

Było dobre, ale wzrok blondyna ciągle spoczywał na mnie.

-Anabell podaj mi sól- powiedział chłodno

Wzięłam solniczke i postawiłam prosto przed jego talerzem

- Przepraszam, ale już się najadłam. Dziękuje- powiedział i poszłam do pokoju

- Anabell-za drzwiami rozległ się głos Mii- Mogę wejść?

Mruknęłam pod nosem że może a dziewczyna wstąpiła do pokoju.
Spojrzała na mnie czule i usiadła obok łapiąc mnie za ręke.

- Wiem że tutaj to nie jest to samo co w domu i że napewno tęskni...

- Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Czuję się tutaj bardzo dobrze, jedyne co mi brakuje to Aiden'a

- Zapomniałam nawet jak wygląda

- Aiden Clark, zabójczo przystojny, szatyn o zielonych oczach- uśmiechnęłam się

- Aiden i Anabell Clark- zaśmiała się

- Mia i Luke Hemmings- zawtórowałam jej

- Kiedy wraca Aiden? Luke wspominał że za trzy dni- powiedziała

- Tak, mam nadzieję że Luke nie zrujnuje mi brata co?

- Aiden'a? Coś ty! Twój brat to najlepszy chłopak na świecie- zaśmiała się - Tylko raz pił wóde a jak mieli ćpać to odmawiał

- Bardzo dobrze tak go uczyłam- uśmiechnęłam się lekko

- Będziesz chciała wyjść dzisiaj z nami?- spytała

- Luke nie będzie zadowolony więc odpuszczę sobie, z resztą muszę załatwić kilka spraw- mrugnęłam do niej

-Wieczorem chce zobaczyć dużą czekolade na moim łóżku.- zagroziła i wyszła z pokoju

Stwierdziłam że dobrze zrobiłaby mi drzemkaa taka na 15 minut...

Ubrałam białą wyciągniętą bluzkę i szare dresy. Włosy rozpuściłam i poprosiłam Lizz o koc. Dostałam pięlnu różowy kocyk w unicorn'y

Rzuciłam się na łóżko, przykryłam kocem i zasnęłam


****






Obudził mnie silny ból w klatce piersiowej, zaczęłam nierówno oddychać a raczej tracić oddech. Zaczęło mi się robić ciemno przed oczami. Przysięgam że zobaczyłam gwiazdki, nagle gdy myślałam że wykorkuje wszystko zaczęło puszczać.

Przerażona siedziałam na łóżku trzymając się za serce.
Szybko ubrałam czarne legginsy, białą bluze i wzięłam dokumenty. Zamówiłam taksówke którą pojechałam do przychodni...

Gdy tylko przekroczyłam jej próg nogi się pode mną ugięły, ciemność zaszła moje oczy a ból w sercu pojawił się ponownie

Osunęłam się na ziemie i wszystko się działo jak za zasłoną dymną. Lekarze, którzy przewieźli mnie do jakiejś sali, otoczona zostałam pielęgniarkami które wykonywały skomplikowane rzeczy. Patrzyłam zamglonym wzrokiem w sufit bo zaczęło mi sie przewracać w żołądku. Lekarz świecił mi po oczach przez co miałam chwilowe uczucie oślepienia. Pięlęgniarki dały mi jakieś środki po których zapragnęłam spać

***





Otworzyłam oczy i znalazłam sie w swoim pokoju w domu Hemmings'ów.

Przyśniło mi sie to?! Co ja tu robie sko..skoro byłam w przychodni

Zbiegłam na dół a w salonie zastałam Lizz


- Byłam cały czas w pokoju?-spytałam

-Tak kochanie, czy coś się stało? Jesteś blada jakaś- podsumowała mnie

- Wszystko jest dobrze. Poprostu mój sen był bardzo realistyczny aż się przestraszyłam- uśmiechnęłam się
ciepło

- To dobrze że to tylko sen. W kuchni jest ciasto czekoladowe. Upiekłam godzine temu, idź i się poczęstuj. Luke mówi że najlepsze jakie jadł- uśmiechnęła się i zachęciła do wzięcia kawałka

Poszłam do kuchni i wyciągnęłam szklankę do której wlałam wody. Oparłam się o blat i spokojnie popijałam dopóki Luke nie wszedł do pomieszczenia



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro