33
Środa tydzień później**
- Gotowa?
- Na pogrzeb? Tsa- mruknęłam do brata
- Hej- pogłaskał moje plecy- Co się dzieje?
- Nic
- Jedźmy w takim razie- uśmiechnął się lekko i wyszedł z domu pierwszy.
-Tak, jedźmy- szepnęłam
Mimo że od śmierci minęły jakieś trzy tygodnie to ciężko pójść na ich pogrzeb i stać tam jakby moje emocje były już stabilne..
Na pogrzebie ma być spora część rodziny a większości sama nie rozpoznaje. Nawet z większością nigdy nie miałam kontaktu..
***
- Dzieci jak się czujecie?- spytała moja babcia
Westchnęłam zirytowana bo to już dziewiąty raz jak ktoś o to pyta.
- Dobrze- odpowiedzi udzielił Aiden patrząc na mnie
- A ty Bell?
- Anabell- poprawiłam ją- jest okej
- Dobrze, ja idę się napić wy też coś chcecie?
- My wrócimy do domu prawda Aiden? To trudne dla nas i wolimy obyć się bez wszystkich tutaj- omiotłam wzrokiem sale w której zorganizowali stype..
- Dobrze dzieci, w takim razie bezpiecznej drogi do domu- przytuliła nas i odeszła
Ruszyłam do auta a Aiden przybiegł za mną.
- Co z tobą nie tak dzisiaj?
- Ze mną? Wszystko dobrze
- Ta, widzę że coś cie bierze
- O chorobe ci chodzi?
- Widziałaś się w lustrze? Cienie pod oczami, wyschnięte bez koloru usta, zaczerwienione policzki, w dodatku pocisz się na twarzy
Spojrzałam w lusterko wysuwane z góry i stwierdziłam że ma racje ale oprócz kilku objawów czuje się w miare okej...
- Nie czuje żebym miałabyć chora. Jak będe miała objawy choroby to ci powiem oke?
- Oke. Ogólnie to jutro po szkole wymyśliłem z chłopakami że pojedziemy na ognisko na plaży. Wiesz taka jakby impreza przy ognisku..
- Ii co ja mam z tym wspólnego?
- Chcesz jechać?
- Jasne że chce
- Tylko wiesz..- podrapał się po karku- Chcę pojechać tam razem z Katy i czy mogłabyś pojechać z Luke'iem?
- Jeśli mnie nie wysadzi na jakiejś autostradzie, nie będzie do mnie nic mówił, nie sprawi że zwymiotuje to tak, moge z nim pojechać- powiedziałam
Znowu ona..ugh!!
- Ai czy ty naprawdę coś do niej czujesz?
- Wiesz.. Katy jest zwariowana, czasem zachowuje się jak królowa debili a czasem jak seksowna dziewczyna z idealną figurą.. dobrze nam się rozmawia i czuje że coś miedzy nami jest tylko muszę to dobrze rozszyfrować- wygłosił przemowe a ja miałam ochote wysiąść z tego auta
- Spoko, gadałeś już z Luke'iem o tym że mam z nim jechać?
- Ma przyjść z chłopakami więc wtedy mu powiem.
Akurat wjechaliśmy na podjazd gdy z domu Hemmings'ów wyszedł Luke.
- Luke!!- Aiden krzyknął gdy wysiedliśmy z auta
Hemmings podszedł do nas wyraźnie czymś wkurzony ale trzymał nerwy w sobie...
- Bierzesz Anabell na impreze jutro- powiedział Ai
- Dobra. Chodź musimy coś obgadać, chłopaki zaraz będą- syknął i pociągnął mojego brata za sobą do naszego domu.
Zmarszczyłam brwi gdy drzwi Hemmimgs'ów trzasnęły a przed nimi stała Kiera.
- Kiera, twoja mama wie że wyszłaś z domu?- spytałam głośno by mnie usłyszała
Nagle ten mały diabełek zaczął biec w stronę chodnika. Ruszyłam szybko za nią by nie stała jej się żadna krzywda.
Złapałam ją w pasie i dowlekłam do drzwi jej domu. Zadzwoniłam dzwonkiem i poczekałam aż ktoś mi otworzy.
- Ta..- pani Hemmings zaczęła mówić, ale gdy tylko zobaczyła swoją młodszą córkę przerwała i mocno przytuliła Kierę
Uśmiechnęłam się i cofnęłam o krok, wtedy Lizz wstała od młodej i przytuliła mnie. Z lekkim szokiem oddałam uścisk kobiety.
- Dziękuje że ją przyprowadziłaś- szepnęła- To prawdziwy diabełek- zaśmiałyśmy się razem
- Zrobiłam to co powinnam i tyle proszę pani- powiedziałam i wróciłam do własnego domu
Gdy tylko przymknęłam drzwi już słyszałam ten denerwujący głos Hemmings'a.
- Musimy ją przeminać. Wiesz że możemy dużo zyskać a jeszcze więcej stracić- powiedział
Zmarszczyłam brwi i zmrużyłam oczy.
Zysk?
- Wiadomo że się zgodzi bo w końcu to będzie dla niej przygoda
- Po ostatniej jeździe ze mną to raczej nie będzie to takie łatwe
- Z jazdą będzie jeszcze okej ale z tym drugim będzie trudniej
- Sam nawet nie wiem dlaczego się na to zgodziłem- powiedział mój brat
- Mówiłeś że ona nie bierze na poważnie prawie nic. Z resztą nie mam jej przelecieć tylko rozkochać i oddalić- powiedział beznamiętnie patrząc sztywno w mojego brata
- Nigdy nie wiesz jak zareaguje Anabell- szepnął mój brat
- Nie wierzę- powiedziałam pod nosem, jednak na tyle głośno by mnie usłyszeli
Przybrałam na twarz kpiący uśmiech i patrzyłam na nich a oni na mnie, ich miny mówiły więcej niż słowa
- Nie chce was widzieć- powiedziałam poważnie- Aiden.. zawiodłeś mnie i tyle, a ty Hemmings- pokiwałam głową na boki- Jesteś poprostu perfidnym chujem, jak mogłeś chcieć zrobić coś takiego mi? Jak bardzo musisz być bez serca- powiedziałam
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro