Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

33

Środa tydzień później**

- Gotowa?

- Na pogrzeb? Tsa- mruknęłam do brata

- Hej- pogłaskał moje plecy- Co się dzieje?

- Nic

- Jedźmy w takim razie- uśmiechnął się lekko i wyszedł z domu pierwszy.

-Tak, jedźmy- szepnęłam

Mimo że od śmierci minęły jakieś trzy tygodnie to ciężko pójść na ich pogrzeb i stać tam jakby moje emocje były już stabilne..

Na pogrzebie ma być spora część rodziny a większości sama nie rozpoznaje. Nawet z większością nigdy nie miałam kontaktu..

***

- Dzieci jak się czujecie?- spytała moja babcia

Westchnęłam zirytowana bo to już dziewiąty raz jak ktoś o to pyta.

- Dobrze- odpowiedzi udzielił Aiden patrząc na mnie

- A ty Bell?

- Anabell- poprawiłam ją- jest okej

- Dobrze, ja idę się napić wy też coś chcecie?

- My wrócimy do domu prawda Aiden? To trudne dla nas i wolimy obyć się bez wszystkich tutaj- omiotłam wzrokiem sale w której zorganizowali stype..

- Dobrze dzieci, w takim razie bezpiecznej drogi do domu- przytuliła nas i odeszła

Ruszyłam do auta a Aiden przybiegł za mną.

- Co z tobą nie tak dzisiaj?

- Ze mną? Wszystko dobrze

- Ta, widzę że coś cie bierze

- O chorobe ci chodzi?

- Widziałaś się w lustrze? Cienie pod oczami, wyschnięte bez koloru usta, zaczerwienione policzki, w dodatku pocisz się na twarzy

Spojrzałam w lusterko wysuwane z góry i stwierdziłam że ma racje ale oprócz kilku objawów czuje się w miare okej...

- Nie czuje żebym miałabyć chora. Jak będe miała objawy choroby to ci powiem oke?

- Oke. Ogólnie to jutro po szkole wymyśliłem z chłopakami że pojedziemy na ognisko na plaży. Wiesz taka jakby impreza przy ognisku..

- Ii co ja mam z tym wspólnego?

- Chcesz jechać?

- Jasne że chce

- Tylko wiesz..- podrapał się po karku- Chcę pojechać tam razem z Katy i czy mogłabyś pojechać z Luke'iem?

- Jeśli mnie nie wysadzi na jakiejś autostradzie, nie będzie do mnie nic mówił, nie sprawi że zwymiotuje to tak, moge z nim pojechać- powiedziałam

Znowu ona..ugh!!

- Ai czy ty naprawdę coś do niej czujesz?

- Wiesz.. Katy jest zwariowana, czasem zachowuje się jak królowa debili a czasem jak seksowna dziewczyna z idealną figurą.. dobrze nam się rozmawia i czuje że coś miedzy nami jest tylko muszę to dobrze rozszyfrować- wygłosił przemowe a ja miałam ochote wysiąść z tego auta

- Spoko, gadałeś już z Luke'iem o tym że mam z nim jechać?

- Ma przyjść z chłopakami więc wtedy mu powiem.

Akurat wjechaliśmy na podjazd gdy z domu Hemmings'ów wyszedł Luke.

- Luke!!- Aiden krzyknął gdy wysiedliśmy z auta

Hemmings podszedł do nas wyraźnie czymś wkurzony ale trzymał nerwy w sobie...

- Bierzesz Anabell na impreze jutro- powiedział Ai

- Dobra. Chodź musimy coś obgadać, chłopaki zaraz będą- syknął i pociągnął mojego brata za sobą do naszego domu.

Zmarszczyłam brwi gdy drzwi Hemmimgs'ów trzasnęły a przed nimi stała Kiera.

- Kiera,  twoja mama wie że wyszłaś z domu?- spytałam głośno by mnie usłyszała

Nagle ten mały diabełek zaczął biec w stronę chodnika. Ruszyłam szybko za nią by nie stała jej się żadna krzywda.

Złapałam ją w pasie i dowlekłam do drzwi jej domu. Zadzwoniłam dzwonkiem i poczekałam aż ktoś mi otworzy.

- Ta..- pani Hemmings zaczęła mówić, ale gdy tylko zobaczyła swoją młodszą córkę przerwała i mocno przytuliła Kierę


Uśmiechnęłam się i cofnęłam o krok, wtedy Lizz wstała od młodej i przytuliła mnie. Z lekkim szokiem oddałam uścisk kobiety.

- Dziękuje że ją przyprowadziłaś- szepnęła- To prawdziwy diabełek- zaśmiałyśmy się razem

- Zrobiłam to co powinnam i tyle proszę pani- powiedziałam i wróciłam do własnego domu


Gdy tylko przymknęłam drzwi już słyszałam ten denerwujący głos Hemmings'a.



- Musimy ją przeminać. Wiesz że możemy dużo zyskać a jeszcze więcej stracić- powiedział


Zmarszczyłam brwi i zmrużyłam oczy.


Zysk?


- Wiadomo że się zgodzi bo w końcu to będzie dla niej przygoda




- Po ostatniej jeździe ze mną to raczej nie będzie to takie łatwe



- Z jazdą będzie jeszcze okej ale z tym drugim będzie trudniej



- Sam nawet nie wiem dlaczego się na to zgodziłem- powiedział mój brat


- Mówiłeś że ona nie bierze na poważnie prawie nic. Z resztą nie mam jej przelecieć tylko rozkochać i oddalić- powiedział beznamiętnie patrząc sztywno w mojego brata



- Nigdy nie wiesz jak zareaguje Anabell- szepnął mój brat



- Nie wierzę- powiedziałam pod nosem, jednak na tyle głośno by mnie usłyszeli


Przybrałam na twarz kpiący uśmiech i patrzyłam na nich a oni na mnie, ich miny mówiły więcej niż słowa



- Nie chce was widzieć- powiedziałam poważnie- Aiden.. zawiodłeś mnie i tyle, a ty Hemmings- pokiwałam głową na boki- Jesteś poprostu perfidnym chujem, jak mogłeś chcieć zrobić coś takiego mi? Jak bardzo musisz być bez serca- powiedziałam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro