Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

30

Wysiadłam skołowana z jego auta, a dlaczego?

Świetny i pomysłowy Luke Hemmings wpadł na pomysł szybkiej jazdy z hamulcem co minute albo obracanie auta hamulcem i ręcznym chyba...

W sumie to nie obchodziło mnie jak on to robił. Od razu po wyjściu z tego piekielnego auta pobiegłam do łazienki wymiotować, przy okazji pochwale się doznaniami  (ohyda)

- Anabell jesteś tutaj?- za drzwi usłyszałam głos Kate która waliła w drzwi

- Tja

- Co ci jest?

- Wszystko gra

- Co ten debil ci zrobił?

- Nic- obok niej pewnie stanął Luke bo to jego głos odpowiedział- Wyłaź i nie użalaj się nad sobą Ana

Zacisnęłam ręce na kawałki ręcznika wycierając twarz. Wyszłam z zaciśniętymi zębami na wprost tego niewychowanego bachora

- Mam inne imie bezmózgu z autem- syknęłam w jego stronę

- Uważaj na słowa Clark

- Ostrzegasz mnie?

- Żebyś wiedziała

- Daj sobie siana z takim czymś blondi- odezwałam się chyba za chamsko ale nie zwróciłam uwagi na to bo poszłam po sok do automatu




****




Po trzech lekcjach w szkole miałam dosyć. Historia nie była moim ulubionym przedmiotem a dwie pod rząd a zaraz po nich chemia to istny wyrok dany na mnie.

Co ja takiego zrobiłam? No oprócz nagadania Luke'owi

- Nie obśliń się jak na mnie patrzysz bo nie lubie brzydkich ze ślinotokiem-  zamrugałam dwukrotnie po usłyszeniu tego.

Spojrzałam na Hemmings'a i stuknęłam się w czoło kilka razy

- Mnie nie musisz lubić bo ja ciebie też nie lubię- obróciłam się na pięcie ruszając w stronę szkolnego ogrodu gdzie w ciszy można spędzić przerwę

Po drodze zgarnęłam ze schowka koc który później rozłożyłam na trawie ,,dosiadając,, go

Przymknęłam oczy i zaciągnęłam się powietrzem. Cieszyłam się spokojem ale jednocześnie zawsze gdy mam ten spokój myśle o wszystkim tylko nie o nim.


O co chodziło z tą umową w kawiarnii? W co oni mnie chcieli wplątać?............ a może to nie moja umowa, może nie była przeznaczona dla mnie?

No ale gdzie do jasnej cholery w kawiarni tancerka?

I te oczy.. te same, identyczne, jak lustro, jak zdjęcie wklejone.


Jego oczy, jego głos... ii ta wiadomość
Czy to on był nadawcą? Czy to on to pisał ?


- Ogarnij sie bo mówisz sama do siebie- Luke uderzył mnie od tyłu w głowe

- Bądź milszy chociaż o jeden procent

- Tylko w wyjątkowych wypadkach jestem milszy, dla wyjątkowych ludzi.

- Tsa, idź stąd

- Bo co mi zrobisz kochaniutka?

Chwilę się zastanowiłam zanim to powiedziałam ale tylko sekundee

- Przypierdole ci- powiedziałam poważnie

- Mogłabyś mnie bić i bić a i tak chuja byś mi zrobiła- zaśmiał się

Zamachnęłam się i naraziłam na kontakt z jego polikiem moją pięść.
Jego głowa poleciała w bok na co uśmiechnęłam się usatysfakcjonowana.


- Kto sie śmieje ten się śmieje ostatni, to nie ma żadnego sensu bo jakoś ci nie jest do śmiechu prawda?-spytałam podle

Blondyn nastawił kark z strzeleniem kości i spojrzał na mnie granatowym spojrzeniem

- Pożałujesz wszystkiego co zrobiłaś, będziesz jeszcze ryczeć- uśmiechnął się i poszedł do szkoły

Stałam patrząc w miejsce gdzie chwilę temu jeszcze stał chłopak.

Co on miał na myśli?

- Nie przejmuj się nim- szepnęłam do siebie.

Zwinęłam koc i wróciłam do szkoły na reszte lekcji.




*****



Wracając do domu mijałam kawiarnie w której pracowałam a raczej pracuje bo jeszcze nikomu nie powiedziałam że się zwalniam.

- Oo jak dobrze cie widzieć! Nie odpowiadasz na wiadomość już myślałem że coś się stało- Olivier objął mnie ramieniem

- Olivier ja już tutaj nie będe pracowała, nie chce- spojrzałam chłopakowi w oczy.

Jego palce zacisnęły się zdecydowanie za mocno na moim ramieniu co sprawiało ból. Chłopak miał zaciśnięte zęby przez co jego szczęka mocno się obrysowała

- Puść mnie Olivier, sprawiasz mi ból- powiedziałam spokojnie

- Jesteś niewdzięczna dziewczyno. Ja ci daje pracę, pieniądze a ty co!? Tak poprostu sobie odchodzisz!? Bo co?!- darł się na mnie

- Poprostu- szepnęłam i wyrwałam się mu.

Zaczęłam biec do domu a kawałek za mną było słychać huk jakby coś się przewróciło. Obróciłam chwilowo głowę ale nic nie dojrzałam bo mój wzrok nie złapał ostrości. Przecież biegłam..

Gdy byłam pewna że nikt za mną nie biegnie ani nie idzie zwolniłam i weszłam do mojego domu.

Z salonu dobiegały śmiechy ludzi

Zajrzałam tam i jak się okazało znowu wszyscy byli TUTAJ. Zirytowanym wzrokiem błądziłam po nich aż zatrzymałam się na bracie.

- Możecie być ciszej?

- Anabell jesteś już w domu? Nie pracujesz już w kawiarni?

- Nie

- Dlaczego?- spojrzałam na Kate która była zaniepokojona lekko tym

- To nie dla mnie oke?

Poszłam do pokoju i przebrałam się w bardziej wygodne ciuchy ( czyt. Bluzke na ramiączkach i legginsy w jednorożce)

- Anabell!!!

- Czy on zawsze musi drzeć ryjca?

Zeszłam na dół i spojrzałam na niego pytająco

-Co chcesz?

- Chcesz pojechać z nami w sobote do klubu?- spytał

- A jak nie to ktoś ze mną zostanie?

- Będziesz mogła pójść do naszych rodziców- powiedziała Mia

- Pojade do klubu- powiedziałam

Usiadłam na kanapie obok nich i tak jakoś spędziłam z nimi cały wieczór

Nie i to nie dlatego bo chciałam tylko dlatego że Kate i Aiden byli zbyt blisko.

Gdy wszyscy się świetnie bawili ja niezauważalnie skoczyłam na brata.
Widziałam niezachwyconą minę przyjaciółki ale co ja mogłam zrobić?


- Ciężka jesteś- powiedział śmiejąc się

- Jezu jesteś już którymś z rzędu który mi to mówi, zacznę się głodzić przez was jak dalej będziecie mi tak mówić

- Ej, bez takich- Aiden spoważniał a nawet zezłościł się lekko

- Dobra, dobra. Lepiej zacznijcie trenować bo niedługo nawet psy będą dla was ciężkie- zaśmiałam się

- Ty bo ci palnę!- krzyknął roześmiany


- Tylko uważaj bo ona mocno oddaje- wtrącił Luke

Mój brat ściągnął brwi i spojrzał na blondyna

- Ona? Te łapki? Te wodorosty??- zaczął się śmiać wyginając moje ręce


Pacnęłam go w tył głowy


- Nie naśmiewaj się z moich rąk bracie


Luke rzucił tekstem ,,u jaka groźna,, a reszta się śmiała. Wtuliłam się w brata obracając w stronę Kate by lepiej móc obserwować jej zachowanie

Wlepiała we mnie swój wzrok tak jakbym jej coś zrobiła.


- Kate coś  nie tak?


- Nie wręcz przeciwnie- uśmiechnęła się na siłe

- To dobrze- uśmiechnęłam się

Dziewczyna dobrze wie co ja robie.





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro