27
Do Sam:
Czego ty od niej chcesz?!
Mało ci po tamtym?
Od Sam:
Mi? Ja chce ją tylko uświadomić o pewnych faktach, sami sie zgodziliście na moje zasady więc co wam teraz nie pasuje?
Do Sam:
Może i się zgodziliśmy ale tego w tych zasadach nie było! Jak tylko zobacze że przy niej jesteś to ci łeb oderwe
Od Sam:
Nie strasz bo od straszenia są duchy. Pamietaj o naszej umowie. Czas ci płynie
Zagryzłem zdenerwowany wargę i odchyliłem głowe do tyłu
- Chcesz dalej w to brnąć?- spytał Hood
- Mam wyjście? Dobrze wiesz jaki on jest
- Zranisz ją
- To nic wielkiego, nie załamie sie po tym
- Czy ty siebie słyszysz?- spytał zbulwersowany- Nic wielkiego? Przemyśl to sobie czy to napewno nic wielkiego
Azjata wyszedł z klasy a ja jeszcze zostałem, nauczyciel dziwnie na mnie spojrzał a w zamian pokazałem mu środkowego palca i wyszedłem
Idąc korytarzem kątem oka zauważyłem Anabell, dziewczyna zbierała książki z ziemi a Louis darł się na nią
Nie trawie człowieka. Jest kapitanem piłki nożnej i próbuje na każdym kroku pokazać jaki to z niego drugi król. No bo pierwszy to ja oczywiście
- Nie umiesz chodzić idiotko!?- krzyknął na brunetkę.
Gdy chciałem tam podejść i pokazać jak traktuje sie normalne dziewczyny to Anabell wstała i strzeliła mu z liścia
- Chodzić to ty sie możesz nauczyć bezmuzgi debilu!- krzyknęła zła
Na moje usta wszedł uśmiech bo komicznie groźnie wyglądała wściekła. Taka czerwoniutka z tymi zaciśnietymi piąstkami
- Uważaj co mówisz- warknął Louis
- A bo co? Nie wiem jak ktoś mógł cie tak skrzywdzić i odebrać mózg ty pieprzony pustaku!- krzyknęła
Mój śmiech rozniósł się po korytarzu a brunetka razem z Louisem spojrzeli na mnie
- Z czego rżysz Hemmings?
- Z ciebie- powiedziałem poważnie- Dajesz sie cisnąć takiej dziewczynie, myślałem że większej cioty z ciebie zrobić nie można- zaśmiałem sią
Chłopak rzucił sie na mnie jakbym mu matke zabił. Zrobiłem unik a on poleciał na szafki.
- Pilnuj równowagi- powiedziałem
Prychnął i razem ze swoimi dwoma kumplami wyszli z korytarza
Obkręciłem się dookoła by znaleźć wzrokiem brunetke ale nigdzie jej nie było
- Unika mnie skubana?-spytałem cicho sam siebie
- Poszła do łazienki- powiedziała jakaś drobna dziewczyna z wielkimi czarnymi oczami
- Dzięki
Ruszyłem w stronę łazienki którą wskazała i żeby nie stać tam jak głupek usiadłem na krześle
Po kilkunastu minutach wyszła wycierajac ręce, od razu uniosłem sie w góre i złapałem ją za nadgarstek
Anabell POV/
Poczułam uścisk na nadgarstku dlatego się obróciłam i wpadłam na klatke piersiową chłopaka. Spojrzałam na właściciela tej klatki i od razu wyrwałam ręke oddalając się o krok w tył
- Czego chcesz?-spytałam
- Dowiedzieć się co nieco
- To żegnaj - ruszyłam do kolejnej sali. Lekcja już się zaczęła a ja nie chciałam mieć problemów
- Stój- warknął
Zmarszyłam brwi zatrzymując się w półkroku
- Co?
- Nigdzie sie nie ruszysz- na moje usta wpłynął uśmiech i zaczęłam szybko biec w strone klasy.
Przy zakręcie biegłam jak najbliżej ściany o której kant się potem złapałam i wywaliłam prosto przed drzwiami klasy.
Zapukałam i szybko wstałam. Weszłam przepraszając za spóźnienie po czym usiadłam do wolnej ławki
Hemmings nie wszedł do klasy na lekcje co mnie nawet nie dziwiło.
****
Po lekcjach szybkim krokiem dopadłam moje auto i pojechałam do kawiarni by rozpocząć moją zmianę
- Hejloł- rzuciłam do Oliviera
- Siema młoda, klucze tutaj, o 17 dzisiaj bedzie już sprzątaczka więc pracujesz dzisiaj 2 godziny. Skocz do biura podpisać umowe jak skończysz, jakby coś się działo wzywasz ochrone. Wszystko jasne?-spytał
- Jaśniejsze nie będzie
Uśmiechnął się i wyszedł z budynku. Założyłam czarny fartuszek i uzupełniłam pączki za ladą. W pomieszczeniu było sporo ludzi więc pracy troche miałam.
Chodziłam od stolika do stolika a gdy zbliżało się zamknięcie ludzie powoli opuszczali lokal.
Gdy nikogo nie było a przyszła sprzątaczka ruszyłam do biura ściągając po drodze fartuch.
Zapukałam w drewnie drzwi z takim dziwnym rytmem który mi nagle przyszedł do głowy.
- Proszę- weszłam zaraz po usłyszeniu głosu i zamknęłam drzwi za sobą- Anabell tak?- spytał mężczyzna siedzący za biurkiem
- Tak. Miałam podpisać umowę- usiadłam na fotelu naprzeciwko niego.
Wysunął papiery w moją stronę patrząc przy tym mi w oczy.
Te same
Zacisnęłam zęby i mrugnęłam podwójnie by mieć pewność, że to te same oczy co tamtego dnia
- Coś się stało?-spytał z chamskim uśmiechem
- Nie- powiedziałam i zaczęłam czytać umowę. Na pierwszy rzut oka wszystko wydawało się być w porządku ale na końcu maluśkim drukiem pisało ,, pracownicy zgadzają się na wszystko co powie im przełożony powyżej,, to było raczej nie profesjonalne tak napisać i mało normlane. Na drugiej stronie zaś pisało ,, Stanowisko pracy: tancerka,,
- Czy to napewno moja umowa?-spytałam
- Tak- potwierdził to szybko
- Mogę się bardziej z nią zapoznać w domu? Przyniosę do pracy podpisane dokumenty dobrze?-spytałam
- Jak pani sobię życzy. Miłego powrotu do domu-powiedział uśmiechnięty
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro