24
Sparaliżowana strachem stałam w jednym miejscu, bałam się ruszyć nawet głową.
Nagle poczułam podmuch na mojej szyi i czyjąś obecność
Odwróciłam się z sercem w gardle.
Zobaczyłam... wielkie szare przekrwione oczy, popękane usta i odór, odór papierosów pomieszanych z jakimiś prochami
Był tak blisko, stał dosłownie metr ode mnie. Mój oddech przyspieszył
- Kim jesteś?-spytałam zbierając się na odwagę
Nie odpowiedział mi a zrobił krok do przodu. Otworzyłam szerzej oczy a po moich policzkach ciekły powoli łzy
- Spokojnie kochanie- szepnął i dotknął ręką mojego ramienia
Uchyliłam się troche by mnie nie dotykał ale mocno mnie trzymał
- Zostaw- pisnęłam gdy jego ręka z ramienia zeszła na brzuch
- Nie bój sie mnie, nie chcesz poczuć wypełnienia?-spytał z psychopatycznym uśmiechem
On chce mnie zgwałcić
- Nie- szepnęłam a gdy zaczął macać moją pierś uderzyłam go z pięści i zaczęłam biec po korytarzu w stronę mojego pokoju
Wpadłam do środka a gdy chciałam zamknąć drzwi zablokował je swoim butem
Spojrzałam przerażona na jego twarz i panicznie próbowałam zamknąć drzwi
- Sama mnie tu zapraszasz- powiedział i pchnął mnie zamykając za sobą drzwi
Chaotycznie próbowałam rękoma podciągnać się w stronę ściany ale dopadł mnie
- Kochanie, nie spinaj sie to będzie świetnie- szepnął mi do ucha i przegryzł lekko jego płatek
Sparaliżował mnie tym ale w pore sie ocudziłam i zrzuciłam go z siebie
Kopnęłam go odruchowo w czuły punkt ale sprawiał wrażenie że wogóle go to nie bolało.
Wstał i z wymalowaną wściekłością na twarzy rzucił się na mnie.
Przygwoździł mnie ramieniem i przyłożył jakąś szmate do nosa i ust.
Przestałam oddychać bo wiedziałam czym to grozi, jednak to wcale nie takie proste. Udałam że to zadziałało i wydawałam się być nieprzytomna
Gdy tylko zabrał te szmate z całej siły przywaliłam mu z kolana w czułe miejsce.
Szybko wzięłam Zeusa na ręce i wybiegłam z pokoju. Gdy byłam na dole usłyszałam trzask drzwi od mojego pokoju.
Szybko otworzyłam drzwi wejściowe i wybiegłam na chodnik.
Pędem rzuciłam się w stronę domu Luke'a i Mii.
Zapukałam na tyle mocno że od razu mi otworzono.
Weszłam bez zaproszenia do środka i zamknęłam szybko drzwi
- Co ci sie stało?- spytała przestraszona Mia- Wyglądasz jakbyś została...no nie wiem...
- W moim domu...tam,tam był jakiś mężczyzna- rozryczałam się i nie mogłam uspokoić
- Daj mi psa położe go na kanapie i wtedy wszystko mi powiesz- poradziła
Wzięła psa i wyszła z korytarza, po dosłownej sekundzie wróciła i mocno mnie przytuliła
Płakałam mocząc jej ramie.
- Spokojniee malutka, spokojniee- szepnęła - Opowiedz mi
- Tam- wskazałam na dom- Tam był jakiś mężczyzna ii- nabrałam powietrza i gwałtownie wypuściłam- Ii on.. on chciał mnie zgwałcić- wybuchłam jeszcze większym płaczem
- Jezus Maria kochanie, spokojnie. Już wszystko dobrze, żyjesz i to się liczy- poklepała mnie po plecach- Zostaniesz u nas, rodzice wyjechali
- On może teraz gdzieś tam być- szepnęłam- A cco jak znowu będzie chciał to zrobić?- wtuliłam się w nią
Powoli dziewczyna kierowała nas w stronę salonu gdzie siadając jeszcze mocniej mnie przyciągnęła do siebie
-Będzie dobrze- szepnęła
***~
Po piętnastu minutach uspokoiłam się ale nie na dobre. Ciągle go miałam przed oczami, te jego oczy jak ćpuna były przerażające
Nagle przez drzwi wejściowe wbiegł mój brat z chłopakami. Rzuciłam się w jego stronę.
Brat mocno mnie zatopił w swych ramionach, nie chciałam go puszczać i on mnie też. Pod wpływem wspomnień znowu płakałam
-Ććsiii kochaniutka, ćsii- głaskał mnie po głowie- Kiedy masz ochotę płakać spójrz się tu- zaczął nucić cicho piosenke tylko że nie mógł gestykulować- Gdy masz ochotę płakać przytul sie - odsunął mnie trochę i otarł moje łzy z małym uśmiechem
- Kiedy przypominasz sobie coś złego nie patrz sie.- klasnęłam cicho w rece rzucając mu się jeszcze raz na szyje
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro