Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24



Sparaliżowana strachem stałam w jednym miejscu, bałam się ruszyć nawet głową.

Nagle poczułam podmuch na mojej szyi i czyjąś obecność

Odwróciłam się z sercem w gardle.

Zobaczyłam... wielkie szare przekrwione oczy, popękane usta i odór, odór papierosów pomieszanych z jakimiś prochami

Był tak blisko, stał dosłownie metr ode mnie. Mój oddech przyspieszył

- Kim jesteś?-spytałam zbierając się na odwagę

Nie odpowiedział mi a zrobił krok do przodu. Otworzyłam szerzej oczy a po moich policzkach ciekły powoli łzy

- Spokojnie kochanie- szepnął i dotknął ręką mojego ramienia

Uchyliłam się troche by mnie nie dotykał ale mocno mnie trzymał

- Zostaw- pisnęłam gdy jego ręka z ramienia zeszła na brzuch

- Nie bój sie mnie, nie chcesz poczuć wypełnienia?-spytał z psychopatycznym uśmiechem

On chce mnie zgwałcić

- Nie- szepnęłam a gdy zaczął macać moją pierś uderzyłam go z pięści i zaczęłam biec po korytarzu w stronę mojego pokoju

Wpadłam do środka a gdy chciałam zamknąć drzwi zablokował je swoim butem

Spojrzałam przerażona na jego twarz i panicznie próbowałam zamknąć drzwi

- Sama mnie tu zapraszasz- powiedział i pchnął mnie zamykając za sobą drzwi

Chaotycznie próbowałam rękoma podciągnać się w stronę ściany ale  dopadł mnie

- Kochanie, nie spinaj sie to będzie świetnie- szepnął mi do ucha i przegryzł lekko jego płatek

Sparaliżował mnie tym ale w pore sie ocudziłam i zrzuciłam go z siebie

Kopnęłam go odruchowo w czuły punkt ale sprawiał wrażenie że wogóle go to nie bolało.

Wstał i z wymalowaną wściekłością na twarzy rzucił się na mnie.
Przygwoździł mnie ramieniem i przyłożył jakąś szmate do nosa i ust.

Przestałam oddychać bo wiedziałam czym to grozi, jednak to wcale nie takie proste. Udałam że to zadziałało i wydawałam się być nieprzytomna

Gdy tylko zabrał te szmate z całej siły przywaliłam mu z kolana w czułe miejsce.

Szybko wzięłam Zeusa na ręce i wybiegłam z pokoju. Gdy byłam na dole usłyszałam trzask drzwi od mojego pokoju.

Szybko otworzyłam drzwi wejściowe i wybiegłam na chodnik.

Pędem rzuciłam się w stronę domu Luke'a i Mii.

Zapukałam na tyle mocno że od razu mi otworzono.

Weszłam bez zaproszenia do środka i zamknęłam szybko drzwi

- Co ci sie stało?- spytała przestraszona Mia- Wyglądasz jakbyś została...no nie wiem...

- W moim domu...tam,tam był jakiś mężczyzna- rozryczałam się i nie mogłam uspokoić

- Daj mi psa położe go na kanapie i wtedy wszystko mi powiesz- poradziła

Wzięła psa i wyszła z korytarza, po dosłownej sekundzie wróciła i mocno mnie przytuliła

Płakałam mocząc jej ramie.

- Spokojniee malutka, spokojniee- szepnęła - Opowiedz mi

- Tam- wskazałam na dom- Tam był jakiś mężczyzna ii- nabrałam powietrza i gwałtownie wypuściłam- Ii on.. on chciał mnie zgwałcić- wybuchłam jeszcze większym płaczem

- Jezus Maria kochanie, spokojnie.  Już wszystko dobrze, żyjesz i to się liczy- poklepała mnie po plecach- Zostaniesz u nas, rodzice wyjechali

- On może teraz gdzieś tam być- szepnęłam- A cco jak znowu będzie chciał to zrobić?- wtuliłam się w nią

Powoli dziewczyna kierowała nas w stronę salonu gdzie siadając jeszcze mocniej mnie przyciągnęła do siebie

-Będzie dobrze- szepnęła


***~

Po piętnastu minutach uspokoiłam się ale nie na dobre. Ciągle go miałam przed oczami, te jego oczy jak ćpuna były przerażające

Nagle przez drzwi wejściowe wbiegł mój brat z chłopakami. Rzuciłam się w jego stronę.

Brat mocno mnie zatopił w swych ramionach, nie chciałam go puszczać i on mnie też. Pod wpływem wspomnień znowu płakałam

-Ććsiii kochaniutka, ćsii- głaskał mnie po głowie- Kiedy masz ochotę płakać spójrz się tu- zaczął nucić cicho piosenke tylko że nie mógł gestykulować- Gdy masz ochotę płakać przytul sie - odsunął mnie trochę i otarł moje łzy z małym uśmiechem

- Kiedy przypominasz sobie coś złego nie patrz sie.- klasnęłam cicho w rece rzucając mu się jeszcze raz na szyje


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro