Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

21



- Świetnie. Wszyscy wiedzą tylko nie ja- spojrzałam na Mie i Katy siedzące obok siebie-Wy też wiecie?-spytałam

- Zostały wtajemniczone, są na tyle rozważne że będą wiedzieć jak mają się zachowywać- powiedział Aiden

- Nara- rzuciłam zła i wyszłam ze stołówki

W łazience umyłam twarz i przetarłan ręcznikiem papierowym.

- Nie oglądaj się tak długo bo oślepniesz- spojrzałam na plastikową dziewczyne i uśmiechnęłam się lekko

- Chyba niedokładnie zatynkowałaś twarz- powiedziałam poważnie- Zsypuje cie się na bluzke- wskazałam na drobinki purdu

- Dobra do rzeczy dziewczynko. Odczepisz się od Luke'a i całej ich paczki jasne?- spytała groźnie

- A jak nie to co?

- Wiem że byłaś na wyścigach i nic im nie powiedziałaś. Tak samo wiem że piesek ma się dobrze, trzymaj się z dala albo mój przyjaciel zajmie się tym kundlem- warknęła

- Ani mi się waż zrobić coś temu kochanemu zwięrzęciu! Nic ci nie zrobił i ja zresztą też

- Odwall się od nich to kundel będzie miał się świetnie

Wyszła z łazienki kręcąc dupskiem.
Byłam strasznie zdenerwowana. Jak ona może!?

Oddale sie od nich dla dobra psa. Jak pieseł  będzie u mnie to dziewczyna mało może mu zrobić

Wyszłam z łazienki. Od razu poszłam na lekcje. Jeszcze jedna.

- Clark- nauczyciel wywołał moje imie

- Tak?

- Jesteś wzywana do gabinetu dyrektora- powiedział poważnie

Spojrzałam na klase. Wzrokiem ogarnęłam Hood'a i Hemmings'a którzy byli widocznie zaskoczeni tą wiadomością. No ja w sumie też i to jak


- Dobrze- wyszłam ze zmarszczonymi brwiami

Doszłam do gabinetu i już za drzwiami usłyszałam pochlipywanie. Zapukałam i weszłam

Na krześle siedział plastik z łazienki. Dyrektor za biurkiem z bardzo poważną miną

- Witam Panno Clark- powiedział

- Dzień dobry. Po co chciał mnie pan widzieć?- spytałam

- Pobiłaś mnie!- krzyknęła płacząca dziewczyna

Zmarszczyłam brwi i zaśmiałam się

- Ja? Chyba pomyliłaś osoby

- Anabell. Chcesz coś powiedzieć na swoją obrone?

- Nie musze się bronić bo nic nie zrobiłam, nie wierzy mi pan?- spytałam

- Jasmine jasno powiedziała że to twoja sprawka. Ponąć napadłaś ją zdenerwowana

- Panie dyrektorze to nie ja. Zaraz po wyjściu z łazienki udałam się do kolejnej klasy.


- Co robiłaś w łazience?

- Przemywałam twarz, wtedy weszła ona proszę pana.- wskazałam na dziewczyne


-Jasmine? Powiedziałaś że to było w łazience prawda?

- Tak- pociągnęła nosem

- Jasmine dlaczego kłamiesz że cie pobiłam?- spytałam zła

- Bo tak było!

- Nie, nie było!!


- Spokój!- krzyknął dyrektor

Spojrzałam na niego. Usiadł za biurkiem i spojrzał na naszą dwójkę


- Anabell powinnaś się przyznać. Jasmine idź do pielęgniarki- powiedział jednak ona zrezygnowała z jego propozycji

- Ale ja nic nie zrobiłam!!- krzyknęłam

- Spokojnie Anabell. Nie zawiesze cię tylko dlatego że nie mam konkretnego dowodu na twoją wine. Zawiadomie o zajściu policje

Spojrzałam na przestraszoną Jasmine. Dziewczyna patrzyła na mężczyzne wielkimi oczami

- Przyznaj sie że nic ci nie zrobiłam!

- Zrobiłaś! Panie dyrektorze nie musimy wzywać policji, Anabell mnie przeprosi i będzie po sprawie- spojrzała przelotnie na okno

Gdy tak lekko obkręciła twarz zauważyłam że jej policzek z niby siniakiem się świeci

- To makijaż!- krzyknęłam- Ona to sobie namalowała!

Dyrektor zmarszczył brwi i spojrzał wyczekująco na Jasmine

- Ona ma paranoje proszę pana

- Mam chusteczki do demakijażu. Możemy sprawdzić- powiedziałam z triumfalnym uśmiechem

- Dobrze, Jasmin to oczywiste że się godzisz tak?

Zanim cokolwiek powiedziała szybko przejechałam chusteczką po jej policzku. Chusteczka zrobiła się kolorowa co było jednoznacznym dowodem że ona kłamie

- Jasmin co to ma znaczyć!?- spytał zdenerwowany dyrektor

- No bo ona podebrała mi chłopaka!- rzuciła się na mnie- Luke jest mój ty kurwo!- krzyczała i szarpała mnie

Dyrektor odciągnął mnie od niej i przeprosił

- Wyjde stąd dla własnego bezpieczeństwa- powiedziałam zlęknięta jej wybuchem

- Tak, dziecko wyjdź



Usiadłam na ławce na korytarzu i zastanawiałam się CO TO DO JASNEJ CHOLERY BYŁO!?

Odetchnęłam i wróciłam do klasy, usiadłam na krześle, zrezygnowałam  z pisania. Po pięciu minutach był dzwonek.

Wyszłam pierwsza z klasy i od razu udałam się do auta.

- Czekaj!- usłyszałam głos Luke'a, zignorowałam go i jeszcze szybciej szłam do auta- Kurwa czekaj!- krzyknął

Odwróciłam się do niego

- Daj mi spokój okej!?- krzyknęłam rozdrażniona

Wsiadłam do auta i odjechałam z parkingu szkoły do kliniki najpierw.


- Witam- powiedziałam uśmiechnięta

- Dzień dobry- pani weterynarz uśmiechnęła się do mnie- Pies przeszedł operacje, z miejsca powiem że możesz go adoptować tu i teraz- powiedziała

- Tak, oczywiście. Muszę coś wypełniać?-spytałam

- Papiery adopcyjne i dokończyć finansowanie operacji. Koszt 200$

- Proszę- dałam jej pieniądze i w ekspresowym tempie wypełniłam papiery.

- Pies musi mieć zapewniony odpoczynek i opiekę przez najbliższe dwa dni. Spacery dopiero po dwóch tygodniach. Karmienie trzy razy dziennie, unikać należy schodów i wszelkich innych rzeczy.

- Rozumiem- powiedziałam poważnie


Po godzinie pies był już mój. Nazwałam go Zeus. Pasowało mi to do niego.

Pojechałam z nim do domu gdzie zadzwoniłam do Olivier'a że nie będe mogła być dzisiaj w pracy. Chłopak przyjął to nawet spoko.

Ułożyłam psa na wielkim puchatym dywanie. Był jeszcze osłabiony dlatego ciągle leżał

Zamowiłam dla niego pełen asortyment produktów dla psów. Począwszy od legowiska kończąc na adresówce.

- Jesteś głodny maluchu?- spytałam

Stwierdziłam że jest dlatego poszłam do kuchni i do jakiejś plastikowej miski dałam odważone kilkadziesiąt gram karmy weterynaryjnej




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro