Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20

Otuliłam się kocem i  ruszyłam wkurzona przed siebie

- Hej! Czekaj- podbiegł do mnie i wziął mnie na ręce

Uderzyłam do łokciem w szyje. Puścił mnie a ja dalej szłam byle jak najszybszej do auta

- Otwórz to- warknęłam

Poirytowany odblokował auto. Wsiadłam do środka i zapięłam pas

Niebieskooki z uśmiechem zajął miejsce obok mnie i odpalił silnik

- Nie wściekaj się bo wyglądasz jak wydra- zaśmiałam się  bo mnie to rozbawiło

- A ty jak dziobak- wetknęłam mu palec w policzek- Dziobak pomieszany z lamą

-Zaczynasz robić się chamska- wydął dolną wargę-Wogóle dziewczyno ile ty ważysz?- spytał

- Za dużoo- mruknęłam patrząc przed siebie

- Czyli?

- 42 kilo pasuje?- zdenerwowałam się lekko

- Japierdole- westchnął

- Nie pierdol bo ci się rodzina powiększy.

- Uhuu chciałbym kiedyś- zaśmiałam się z niego- Tak z trójkę dzieci. Dwóch  synów  i jedną córkę.

- Jakaś dziwka napewno będzie chciała tyle mieć

- Przestań- szepnął

- Oky

Chłopak  zaparkował na swoim podjeździe

-To pa- mruknęłam i szybko uciekłam do domu.

- Anabell to ty?-spytał mój brat z salonu

- Tsa- pobiegłam na górę by się umyć i przebrać.

W pidżamie zeszłam do brata, który jak się okazało nie był sam

- Tyy- blondyn z zielonymi oczami wskazał na mnie palcem

Gdy Aiden spojrzał na niego pokazałam rękoma gest by siedział cicho i mnie nie wydał

- Znacie sie?- spytał mój brat

- Z widzenia- powiedziałam poważnie

Braciszek uniósł brew ale dał spokój. Uśmiechnęłam się blado do blondyna

- Więc Anabell to jest Zach

- Ładnie imie- rzuciłam

- Twoje też

Niezręcznie się czułam więc wróciłam do pokoju. Położyłam się do łóżka i z zapaloną lampką zasnęłam



                           ****






Kolejny dzień do szkoły.

Wstałam jak zawsze wzięłam z szafy czarne body i czarne spodnie. Do tego bluze w moro i czarne air maxy oreo.

Na ramie wzięłam plecak i wyjechałam z domu szybciej niż zwykle by wstąpić do kliniki weterynaryjnej.

Weszłam do środka budynku a przy recepcji zastałam tamtą Panią weterynarz. Bodbiegłam do niej i zapytałam o stan psa

- Dzisiaj odbędzie się operacja ale potrzebuje zaliczki by mogła się odbyć- tylko na hajs każdy czeka...ehh

- Jaka suma?

- 400$

Wyciągnęłam mój portfel i zapłaciłam należność.

- Mam nadzieję że wyjdzie z tego cało- powiedziałam i wyszłam.

Do szkoły dotarłam tak jak zwykle i od razu poszłam do klasy. Zajęcia z wychowawcom

Usiadłam do ławki i spojrzałam na Katy która siedziała po drugiej stronie sali. Machnęła mi smutno ale ja to zignorowałam bo przyszła nasza wychowawczyni...

- Witam klase!- uśmiechnęła się sztucznie- Chce was poinformować że dokładnie za trzy tygodnie ma się odbyć wyjazd do Londynu na cały tydzień- ludzie zaczęli się cieszyć a ona kontynuowała- Kwota którą trzeba wpłacić to 800$, w cenie pełne wyżywienie, spanie i atrakcję. Więcej wam powiem gdy będzie bliżej wycieczki.

- Spoko c'nie?-Olsen szturchnął mnie z tyłu

- Ta o ile nie będe widywała często twoich nowych przyjaciół. No Calum'a akceptuje

- Spokojnie kochanie- zaśmiałam się z jego słów

- Załatwie ci pokój z Hemmings'em

- No chyba sobie w kulki lecisz!- uniosłam się

- Spokojnie, spokojniee. Żartuje tylko- śmiał się ze mnie

Popamięta mnie

- Nie odzywasz się do Katy?-spytał

- Przeszła mi złość więc chyba zaczne

- Mam nadzieje suko

- Pfff . Foch Forever- powiedziałam poważnie i obróciłam się

Po kilku lekcjach poszliśmy na stołówkę i znowu usiedliśmy jako elita.

Memłałam moją sałatkę i opierałam łokieć o stół. Martwiłam się o tego psa, bardzo bym chciała go przygarnąć ale nie wiem czy Aiden by się zgodził

- Młoda co jest?- spytał brat

- Wczoraj  uratowałam bezdomnego psa. Miał problem z łapą dlatego zawiozłam go do kliniki weterynaryjnej. Dzisiaj ma mieć operację na łapę i sie martwię cxy wszystko będzie okej

- Operację? Ale tak za darmo ?

- Wpłaciłam zaliczke a po zabiegu mam zapłacić resztę

- Siedzisz przygnębiona bo nie wiesz co będzie dalej z tym psem prawda?-spytał z lekkim uśmiechem

- Tsa

- To ja ci mówie co z nim bedzie. Weźmiesz go do nas. Zaopiekujesz się nim. Będziesz miała piesa

- Właśnie to chciałam byś powiedział- zaśmiałam się

Spojrzałam na Luke'a który był dziwnie zdenerwowany, zmarszczyłam brwi

- On sie dobrze czuje?-szepnęłam do Ashton'a wskazując oczami na blondyna

- Jest zestresowany

- Czym?

- Kiedyś się dowiesz

- Czym się stresujesz?- spytałam prosto z mostu samego Luke'a

- To nie dla ciebie- powiedział cicho

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro