15
Do końca tygodnia razem z Aiden'em nie odzywaliśmy się do siebie za dużo.
Potem przyszedł czas na szkołe i na moje urodziny.
Nie chciałam ich świętować mimo że to moja 18...
Wyszłam z domu jak codzień nie widząc Aiden'a i poszłam do szkoły.
Ubrana w czarne spodnie i szary crop top szłam ulicą. Gdzieś tak w połowie zahaczyłam o sklep w którym.. no nieważne co kupiłam. Poprostu coś
Do szkoły doszłam chwilę przed pierwszą lekcją. Usiadłam na ławce i wypatrywałam Olsen'a i Katy. Jako iż nigdzie ich nie było ruszyłam do klasy
Chyba nikt o mnie nie pamięta
Na biologi byłam pytana z genetyki co poszło mi sprawnie bo nauczyłam się w końcu
Dziwiło mnie że nikogo z chłopaków ani Katy nie było w szkole.
Przesiedziałam ostatnią lekcję i wyszłam ze szkoły. Wtedy dostałam wiadomość od Olivier'a. Chłopaka z kawiarni, że za godzinę zaczynam pracę.
Biegiem rzuciłam się w stronę kawiarni. Po drodze wyrżnęłam się kilka razy ale ostatecznie znalazłam się u celu.
Szybko prześlizgnęłam się na zaplecze i przebrałam się.
- Hej Olivier- uśmiechnął się do mnie
- Właśnie wychodze. Wiesz jak obsługiwać wszystko?- kiwnęłam głową a on w pośpiechu wyszedł.
Siedziałam za ladą a gdy usłyszałam charakterystyczny dźwięk dzwoneczka poderwałam się do góry by obsłużyć kolejnego klienta.
- Dzień dobry w czym mogę pomóc?-spytałam
- Poproszę małą czarną plus ciastko orzechowe- powiedział i dał mi odliczoną sumę pieniędzy
-Już się robi- powiedziałam z uśmiechem i szybko zrobiłam mu kawe i razem z ciastkiem zaniosłam do jego stolika- Pana zamówinie. Smacznego
W ciągu pięciu godzin obsłużyłam dwudziestu klientów. Po tym czasie przyszła sprzątaczka, dałam jej klucze i wyszłam.
Sprawdziłam powiadomienia. Jako iż niczego tam nie było wróciłam do domu.
Wchodząc ściągnęłam moje buty i postawiłam plecak na komodzie obok.
Wyczerpana napiłam się wody w kuchni i przeniosłam się do salonu.
- Wszystkiego najlepszego!!!- usłyszałam kilkadziesiąt głosów naraz
Spojrzałam na ludzi którzy byli w moim salonie. Kojarzyłam tylko chłopaków i dziewczyny a reszta była mi totalnie obca
- Oł- wydusiłam
- Nie musisz nic mówić- moje wesołe wariatki rzuciły się na mnie i mocno przytuliły
- Dziękuję- szepnęłam do nich
Po godzinie w naszym domu zrobiła się jakaś wielka impreza. Było około stu osób co mnie szokowało.
W między czasie wjechał tort a ja zostałam przebrana z normalnych ciuchów na piękną niebieską sukienkę.
Każdy świetnie się bawił, niektórzy pili, palili. Inni prawie uprawiali seks ale to nie moja sprawa
Mój wzrok przykuł Luke który całował jakąś dziewczyne. Zakuło mnie serce, ale to wina tej głośnej muzyki.
Zostałam objęta ramieniem przez Aiden'a a ten wyprowadził mnie na podjazd.
- Anabell wiem że śmierć rodziców to był cios, ale dzisiaj są twoje 18 urodziny! Musisz choć trochę się zabawić- poruszał zabawnie brwiami
- Debil
- Wszystkiego najlepszego- powiedział i podał mi kluczyki od auta
- Aiden, do niewidzialnego auta mi kluczyki nie potrzebne- zaśmiałam się
- Ale do takiego już tak- nacisnął pilot od garażu a moim oczom ukazało się identyczne Lamborghini które ostatnio oglądałam
Z piskiem rzuciłam się na niego i mocno przytuliłam
- Jesteś najlepszy- szepnęłam
- JesteśMY- podkreślił- Luke kupił je wspólnie ze mną
Zmarszczyłam brwi że Hemmings?.. dobra nieważne
Pobiegłam do auta i wsiadłam do środka. Zaciągnęłam się jego zapachem i ręką przetarłam po kierownicy.
- Mam auto- szepnęłam
Szczęśliwa jeszcze raz pobiegłam do brata i go przytuliłam
- Musze podziękować Hemmings'owi
Pobiegłam do domu i zaczęłam rozglądać się za Luke'iem. Zobaczyłam że dalej stał z tą blondyną więc wyciągnęłam go kawałek dalej
- Co ty robisz?- spytał zdenerwowany
- Dziękuję- powiedziałam patrząc w jego błękitne oczyska
Chłopak przybliżył się i złączył nasze wargi. Otworzyłam szeroko oczy i skamieniałam, gdy oderwał się na jego twarzy zakwitł malutki uśmiech
- Co to było?!- krzyknęłam
-Uznajmy to że tylko takie podziękowania uznaje- powiedział
- Jezu- szepnęłam i wybiegłam z tego domu.
Minęłam na wejściu Aiden'a ale zignorowałam go. Wsiadłam do auta i wyjechałam z posesji
- Co to kurde było- spytałam samą siebie
Pojechałam w stronę tego opuszczonego lotniska i skręciłam do tamtej kawiarni.
Zaparkowałam ostrożnie auto na małym parkingu po czym wstąpiłam do budynku.
- Sernik poproszę- powiedziałam i dałam chłopakowi za ladą pieniądze
- Kakao też?
- Jeśli można- powiedziałam zdziwiona że pamietał mnie
- Eden tak wogóle- przedstawił się
- Anabell
Spojrzał za szklane drzwi i trochę się zlęknął. Pokierowałam mój wzrok tam gdzie on i dostrzegłam czterech mężczyzn. Postawni, umięśnieni, przystojni a co za tym idzie? Napewno arogancja
- Młody autko sobie kupiłeś?- prychnął jeden
- Dobry wybór jak na ciebie cioto- powiedział drugi i wszyscyz nich zaczęli się śmiać
- Wiem że dobry- powiedziałam poważnie uyrzymując kontakt wzrokowy z czarnookim brunetem
- Dziewczynko nie pomyliłaś się? Nie uczyli cie że niepytana sie nie odzywasz?-spytał
- Moje auto, więc mam prawo sie odzywać gdy ktoś o nim mówi- warknęłam- Eden znasz to coś?-spytałam chamsko
- Mała wiesz kim my jesteśmy?
- A sie zdziwisz bo nie i jakoś mnie to mało interesuje- zaśmiałam się
- Ostra jak na taką ładną buźkę
- Ta a ty wyglądasz jak pinokio w krainie termitów z takim ryjem. Albo niee wyglądasz jakby sie dziurkaczem napieprzali w dzieciństwie
Miał dużo blizn na twarzy ale i tak był przystojny
- Suka- warknął i chciał wstać ale do kawiarni wszedł Luke z chłopakami no i mój brat
No świetnie! Psują mi zabawe
- Do samochodu- warknął Hemmings patrząc
- Zjem sernik i wyjde- prychnęłam
- Ale już kurwa!!- wydarł się
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro