12
Wytrzymałam tam ostatni dzień i wróciłam popołudniu do domu bo Aiden przyjechał po mnie.
Nie odezwałam się do niego od czasu gdy zastałam go pod drzwiami Hemmings'ów.
Poprostu go ominęłam i wpakowałam walizkę do czarnego Porshe.
Siedziałam gapiąc się w szybe dopóki, nie odezwał się ten kłamca
- Coś się stało?-spytał zerkajac na mnie chwilowo
- Nie
- Ej, nie udawaj że nie tylko powiedz
- Okłamała mnie jedna bardzo ważna osoba w moim życiu. Nie chce o tym mówić, ty byś mnie nie kłamał nigdy prawda?- postanowiłam pograć na jego uczuciach
- Jasne że nie- przęłknął głośno ślinę
- Mam nadzieję. Jakbym się dowiedziała że mnie okłamałeś od kogoś innego niż od ciebie samego to bym nigdy ci tego nie wybaczyła- mruknęłam
- Nie okłamałem cię nigdy i nie okłamie, jasne młoda?-spytał retorycznie
- Bardzo
Aiden potem nie odezwał się ani słowem tylko jechał prosto do domu.
W sumie to nawet nie miałam ochoty z nim rozmawiać.
Zaraz po powrocie zaciągnęłam moją walizkę a wszystkie ciuchy wpakowałam do prania.
Walizke wstawiłam do szafy po czym rzuciłam się na łóżko.
Około 17 dostałam kolejne powiadomienie ze szkoły.
Lekcje odwołanie są do końca tygodnia przez jakiś wyciek który zalał któryś z korytarzy.
- Anabell chodź na dół!- Aiden krzyknął do mnie
Zbiegłam szczęśliwa przez to powiadomienie a tam banda kretyńslich łbów.
Luke,Cal,Ash,Mike,Ol, Marcus i Aiden.
- Czego?-warknęłam do niego
- Pomyśleliśmy że może zostawiłabyś nam wolny dom i poszła do Katy albo Mii?-spytał drapiąc się po karku
- Tego chcesz?
- Jakbyś mogła...
- Sory Aiden. Mam gdzieś to co chcesz, zostaje w domu i koniec. Sami się gdzieś przenieście- warknęłam
Wyminęłam zaskoczonych chłopaków i zgarnęłam słoik nutelli z łyżką
Minęłam ich ale przypomniałam sobie że w szafce w salonie mam schowaną czekoladę. Ruszyłam się w stronę pomieszczenia i tam już zostałam.
Włączyłam sobie horror, po chwili chłopcy przyłączyli się do mnie i cicho oglądali
Hemmings nieświadomie albo i świadomie objął mnie ramieniem.
Poczułam dziwne uczucie ale nic nie zrobiłam z jego ręką
- Skąd nagle zrobiłaś się tak niegrzeczną dziewczynką co?-szepnął ze śmiechem Ol
- Okłamał mnie trzy razy w ciagu dwóch dni. To już niewybaczalne- szepnęłam i spojrzałam na brata.
Zielonooki gapił się na naszą dwójkę i chyba słyszał co szepnęłam do Olsen'a.
- Idę stąd- mruknęłam i biegiem ruszyłam by się przebrać
- Calum możesz na chwilę?-spytałam chłopaka stojąc w wejściu do salonu
Luke zmarszczył brwi i zagryzł swój kolczyk w wardze
Ughh to było takiee gorącee
- Spoko
Gdy weszliśmy do kuchni spytałam prosto z mostu
- Znasz kogoś kto wyrobiłby mi fałszywe prawo jazdy?
- Co?
- Dobra zapomnij- rzuciłam i chciałam wyjść z kuchni
- Ej, stoop- cofnął mnie- Moge ci je załatwić tylko musisz poczekać by je dostać.
- Ile?
- Do jutra rana- uśmiechnął się
- Idealnie. Tylko ani słowa Aiden'owi oke przyjacielu?- uśmiechnęłam się najlepiej jak umiałam i poszłam do siebie
Zaczęłam przeszukiwać internet w celu znalezienia innego auta niż moje marzenie bo było stanowczo za drogie i przestało mi się podobać ze wzgledu na to że Luke nim się ściga.
Nagle pośród kilkudziesięciu modeli dostrzegłam Lamborghini Aventador S. Piękne auto o pięknym przyśpieszeniu
Zostawiłam otwartego laptopa i poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro i przestraszyłam się samej siebie.
Brązowe włosy do łokci były jednym wielkim huraganem. Blada cera, podkrążone oczy. A szary kolor w nich całkowicie stał się wyblaknięty. Pełne jasne jak pudrowy róż usta wokół których tworzyły się dołki gdy się uśmiechałam. Jedna blizna która biegła pionowo po brwiach bo kiedyś rozcięłam sobie ją uderzając głową w kant marmurowych schodów naszego starego domu.
Potem spojrzałam na swój strój który także pozostawiał wiele do życzenia. Ogarnęłam włosy, umyłam twarz i posmarowałam ochronną pomadą usta.
Wyszłam z łazienki i prawie się przekręciłam gdy zauważyłam że Hemmings siedzi na moim łóżku grzebiąc w laptopie
- Co tu robisz?-spytałam
- Nawet dobry wybór- wskazał na Lamborghini
- Szkoda że rodzice nie dadzą mi tyle pieniędzy o Aidenie już nie wspominam- spuściłam głowę
- Przesadzasz-prychnął- Aiden napewno by ci pomógł. Ma tyle hajsu i jeszcze więcej.
Usiadłam obok niego i zamknęłam laptopa
- Skąd ma mieć tyle pieniędzy?-spytałam
- Każdy zarabia jak mu się podoba- powiedział poważnie
- Wiesz jak on zarabia?
- Może tak, może nie- uśmiechnął się debilnie i wyszedł
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro