11
Wyszedł Luke.
Od razu znalazłyśmy reszte chłopaków.
- Teraz możemy wracać do domu?-spytałam
- Tak- obie kiwnęły głowami.
Ich ręce trzęsły się od wszystkiego tutaj a ja czułam że to może się wydać
Przeszłyśmy spowrotem przez bramę i wsiadłyśmy do auta.
Od razu odpaliłam silnik i szybko wyjechałam z okolic lotniska.
- Chcecie się napić herbaty albo zjeść ciastko gdzieś?-spytałam
- Jak tu skręcisz to po kilku kilometrach będzie kawiarnia całodobowa
- Okay- zrobiłam skręt i faktycznie znalazłyśmy się przy kawiarni.
Weszłyśmy do środka i zajęłyśmy stolik. Ja zamówiłam sernik i kakao, Katy ciasto z jabłkami plus herbatę zieloną a Mia miała ochotę na deser lodowy plus ciastko z malinami.
Kelner uśmiechnął się i przyniósł nasze zamówienia po piętnastu minutach.
***
- Najlepsza kawiarnia ever- uśmiechnęłam się
Wróciłyśmy o 3 nad ranem i jak na nas przystało wszystkie trzy zasnęłyśmy razem na podłodze w pokoju Mii
O 7:00 obudził nas budzik Mii który jednoznacznie mówił że mamy iść do szkoły.
Podczas sprawdzania powiadomień w telefonie dostałam w tym samym czasie powiadomienie co Katy.
LEKCJE ODWOŁANE!!!!!
- To znak od boga- powiedziała Mia
- Najlepszy dzień ever- uśmiechnęłam się
Poszłyśmy dalej spać a nasza następna pobudka była o 10. Wszystkie zajęłyśmy łazienki i ogarnęłyśmy się
Ubrałam czarne legginsy i czerwoną bluzę. Zeszłam na dół, zrobiłam sobię kanapki oraz kakao.
Poszłam do salonu gdzie siedzieli Cal,Ash, Luke i Mike.
- Hej Anabell- uśmiechnął się Cal
- Um... hej- spojrzałam na niego i szybko zapchałam buzie kawałkiem kanapki
- Dobrze się czujesz?- spytał Mike
Kiwnęłam głową i upiłam kakao.
Nie wiedziałam jak mam sie zachowywać po wczorajszym i najlepiej to wróciłabym z miejsca do domu.
Jeszcze została kwestia tego czemu Aiden mnie okłamywał. Chociaż nie obchodzi mnie to. Okłamał mnie a tego nie toleruje, nienawidzę
- Gdzie wczoraj byłyście?-spytał Luke
- My? Myy pojechałyśmy do kawiarni. Byłyśmy głodne- to nie kłamstwo tylko ominięcie pewnych faktów ale to wciąż prawda bo byłyśmy w kawiarni
- Tylko tam?
- Nie jeszcze byłyśmy na Arizonie samolotem kurde!- uniosłan się podirytowana
- Morze czerwone?
- To twoje włosy- warknęłam do Mike'a
- Skąd w tobie tyle agresji?- spytał Ashton
- Przepraszam- spuściłam głowę
- Aiden jutro wraca cieszysz się?
- Bardzo- uśmiechnęłam się na chama i miałam wrażenie że Luke wyczuł że coś jest nie tak bo dziwnie sie na mnie patrzył
- Coś cię nie cieszy że wraca- prychnął Luke
- Bo mam kurwa powód!- krzyknęłam a potem zasłoniłam usta- Nie chciałam przeklnąć, przepraszam- zaczęłam się tłumaczyć
- Jezus- blondyn przetarł twarz rękoma- Nie jesteśmy twoimi rodzicami by cie karać za to
Wzięłam głęboki oddech i uspokoiłam się. Jestem strasznie rozdrażniona dzisiaj
Moim wybawieniem stała się Mia która szła jak nieprzytomna i runęła ma kanapę.
- Mia co tobie?-spytałam
- Spać- jękła
Zaśmiałam się cicho i poszłam odstawić naczynia do zmywarki.
Weszłam do kuchni schyliłam się i włożyłam naczynia do jednej z kratek, gdy się odwróciłam spotkałam się z błękitnymi tęczówkami.
Szybko odskoczyłam i przypadkiem uderzyłam się w tył głowy.
- Łooo kurwa- Hemmings otworzył szeroko oczy i szybko pomasował mi tył głowy- Sory nie miało to tak wyjść
Spojrzałam mu w oczy i dostrzegłam w nich coś na wzór ... sama nie wiem..gniewu?
- Nic sie nie stało. Pójdę do siebie.
Szybko go wyminęłam i poszłam do siebie. Zaczęłam pakować rzeczy do mojej walizki opróżnając tym samym szafki.
Skoro już jutro mam być już w swoim domu to dobrze by było jakbym już się spakowała prawda?
- Co robisz?- spytał stojąc w drzwiach
- Nie widać?
- Nie pyskuj
- A co wyzwiesz mn...- ugryzłam się w język zanim wydałam nas wszystkie
- Wyzwe ciebie?
- Nie przeszkadzaj mi.- burknęłam. Blondyn wzruszył ramionami i usiadł na fotelu obok biurka- Idź stąd
- Nie przeszkadzam, siedze tylko. Z resztą dziewczynko to mój dom, więc kochanie chamuj swoje słówka
- Król i władca wszystkiego kurde- parsknęłam
- Przynajmniej to zrozumiałaś
- Zrozumiałam też że większego dupka nie widziałam- uśmiechnęłam się sztucznie
- Niedługo będziesz chciała jęczeć pod tym dupkiem kochanie- powiedział i wyszedł
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro