Rozdział VI (1/2) Nie bądź zazdrosna Kowalski
Następnego ranka Ayra nie przyszła do szkoły.
Nie pojawiła się też na trzeciej lekcji ani piątej, przez co ostatnią musiałam przetrwać sama.
A ostatnia była historia.
Zajęłam jedną z pojedynczych ławek pod ścianą. Było to idealne miejsce.
Daleko od nauczyciela ani w pierwszym rzędzie, ani w ostatnim.
Gdy pan Hudson wszedł do sali uśmiechnięty już wiedziałam, że to nie będzie łatwa przeprawa.
A szkoda.
Bo już naprawdę nie mogłam wytrzymać z ekscytacji na myśl o popołudniu w kancelarii. I miałam nadzieję, że historia minie szybko, tak jak poprzednie godziny.
Wczorajszy wieczór spędziłam na dopracowywaniu mojego planu i teraz byłam gotowa.
Zastanawiałam się co przygotował Jay.
Kilka razy zastanawiałam się, czy nie zajrzeć do niego i nie podejrzeć jego notatek. Nie chciałam jednak grać nieczysto.
Zwycięstwo miało być tylko moje.
Nie miałam dzisiaj z Jaydenem żadnych zajęć i ani razu na niego nie wpadłam. Wiedziałam jednak, że jest w szkole, gdyż Gold miał nas odebrać zaraz po ostatniej godzinie.
- Dzień dobry klaso - przywitał się pan Hudson – dzisiaj popracujemy w parach.
Z tyłu pojawiło się kilka cichych sprzeciwów. W duchu się z nimi zgodziłam. Nienawidziłam pracy w grupach. Ona zawsze oznaczała, że trzeba polegać na drugiej osobie. A to było trudne, gdy komuś nie zależało tak bardzo jak tobie.
- Będziecie pracować z osobą najbliżej was, aby nie robić niepotrzebnego zamieszania.
Obejrzałam się za siebie, aby sprawdzić z kim dzisiaj będę pracować.
Miejsce to zazwyczaj zajmowała Ayra, ale w związku z jej nieobecnością zajął je ktoś inny. Niemal od razu pożałowałam swojego ruchu.
Za mną, bowiem siedziała jedyna osoba, z którą wolałam nie mieć nic do czynienia.
Mason.
W swoim pełnym i bardzo przystojnym wydaniu.
Ciemne włosy opadały mu na twarz, gdy pochylał głowę, a gdy na mnie spojrzał zatonęłam w jego szmaragdowych oczach.
Stop!
Nie myśl o nim.
Szybko odwróciłam wzrok i rozejrzałam się po sali. Wyglądało na to, że nikt nie został bez pary. Mason również to zauważył i bez słowa przysiadł się obok mnie. Zignorowałam go i skupiłam całą swoją uwagę na słowach pana Hudsona, który właśnie dyktował polecenie.
- Przygotujcie mapę myśli zawierającą najważniejsze informacje z podręcznika, ale nie tylko. Chcę abyście zawarli również jak najwięcej informacji o dowolnym zagadnieniu z historii Ameryki. Zawrzyjcie nie tylko wiedzę z tego tygodnia, ale również z poprzednich lat edukacji. Powodzenia, macie czas do końca lekcji.
Mapę myśli?
W której my jesteśmy klasie?
Pokręciłam głową, ale zabrałam się do pracy.
Projekt zapewne był na ocenę a ja nie mogłam sobie pozwolić na niskie stopnie. Szybko zaczęłam kreślić na kartce linię i przekartkowałam zeszyt. Musiały być tam jakieś informacje na temat historii Ameryki, gdyż jeszcze w wakacje uzupełniłam go o najważniejsze notatki.
- Pati...- zaczął nieśmiało Mason - możemy pogadać?
- Pewnie, jak uważasz, lepiej będzie skupić się na kolonizacji Ameryk czy lepiej na dążeniu do niepodległości?
Mason westchnął.
- Dobrze wiesz, że nie o to mi chodziło.
Chłopak miał racje. Wiedziałam o co mu chodzi.
Nie chciałam, jednak teraz o tym rozmawiać, trzeba umieć rozróżnić rzeczy ważne od ważniejszych a teraz ważniejszy był ten cholerny projekt.
- Czyli lepiej dążenie do niepodległości, też tak uważam - wymamrotałam w odpowiedzi i zaczęłam zapisywać na dodatkowej kartce najważniejsze terminy.
Gdy zapisywałam nazwisko Thomas Jefferson, Mason wyrwał mi kartkę z ręki sprawiając, że n na końcu nazwiska działacza niepodległościowego i trzeciego prezydenta Stanów Zjednoczonych wydłużyło się teraz bardziej przypominając zniekształcone j.
- Mason! - podniosłam głos, ale niemal natychmiast z powrotem przeszłam do szeptu - Co ty robisz - wbiłam w niego mordercze spojrzenie, niszczył moją pracę, a to było nawet gorsze od bierności - musimy skończyć ten projekt zanim skończy się lekcja a ty nawet nie pracujesz - mruknęłam.
- Pati, musimy pogadać, unikasz mnie, odkąd zaczął się rok szkolny - wyszeptał agresywnie, nachylając się przy tym w moją stronę.
Miałam go już naprawdę dość.
- To ty ze mną zerwałeś Mason - zareagowałam podobnym tonem - idę na przód i ty też powinieneś, weź się w garść, bo to co robisz, nie jest nawet śmieszne.
Słowa te zabolały mnie chyba bardziej niż jego.
Mason wciąż mi się podobał, ale nie mogłam do niego wrócić.
Zranił mnie, ja zraniłam jego.
Tez związek nie przyniósł mi nic dobrego, a wręcz przeciwnie, bo moja średnia i relacje z rodzicami tylko na tym ucierpiały.
Poza tym teraz tym bardziej nie miałam czasu na romantyczne relacje.
Wymagały one zbyt dużego zaangażowania, które musiałam przelać na wyścig.
Zwłaszcza, że została mi ostatnia prosta do przejęcia kancelarii.
Resztę lekcji spędziłam na dokończeniu projektu. Mason niewiele do niego wniósł, gdyż siedział z nieszczęśliwą miną przez jej większą część.
Może trochę przesadziłam.
Ale on też nie był delikatny, gdy ze mną zrywał.
Musiałam spalić ten ostatni most.
Most, który on sam wyłożył wcześniej dynamitem.
Mason musiał wiedzieć, że nie może liczyć z mojej strony na nic więcej niż chłodna obojętność.
Przynajmniej w najbliższym czasie. Wybiegłam z lekcji, niemal równo z dzwonkiem. Mimo mojego pośpiechu Jayden zajmował już swoje miejsce za kierowcą i wyglądał przez okno po drugiej stronie. Niesamowite, że zdążył przybiec tu tak szybko.
Z tego co pamiętałam na ostatniej godzinie miał łacinę, może pani Aguilar wypuściła ich wcześniej.
Nie spytałam i zwyczajnie przywitałam się z Goldem.
On tylko odmruknął coś w odpowiedzi. Nie był rozmownym typem i zazwyczaj porozumiewał się z nami właśnie za pomocą mruknięć.
Chyba nigdy nie słyszałam, aby powiedział pełne zdanie.
Gdy ruszyliśmy telefon Jaydena zabrzęczał a on uśmiechnął się szeroko, gdy odczytał wiadomość. Przewróciłam oczami.
To pewnie kolejna z jego dziewczyn.
Jay spojrzał na mnie i uśmiechnął się tym razem złośliwie.
- Nie bądź zazdrosna Kowalski - powiedział - słyszałem, jak Mason mówił, że między wami znowu zaiskrzyło na ostatniej imprezie. To by wyjaśniało, dlaczego wróciłaś z niej tak późno.
Mason co? Nie mogłam uwierzyć, że opowiada o nas takie plotki. Nie chciałam, jednak dać nic po sobie poznać. Jayden mógł kłamać, aby wyprowadzić mnie z równowagi a na to nie mogłam pozwolić.
- Wypatrywałeś mnie po ostatniej imprezie? - zapytałam przesłodzonym tonem specjalnie omijając temat mojego związku z brunetem.
- Mistrzyni wyłapywania najważniejszych informacji - zaśmiał się Jayden, ja również się niemal zaśmiałam. Niemal, bo w tym momencie zaparkowaliśmy pod kancelarią.
Nie byliśmy przyjaciółmi.
Musiałam o tym pamiętać.
- Skopie ci tyłek Marshall - powiedziałam ze szczerym uśmiechem na twarzy.
- Chciałabyś - zaśmiał się w odpowiedzi i wspólnie przekroczyliśmy próg.
/////////
Cześć!
Ten rozdział postanowiłam podzielić na dwie części zgodnie z sugestią, aby jednak nie robić ich zbyt długich.
W tygodniu najprawdopodobniej pojawi się więc druga część!
Wyczekujcie i podzielcie się swoją opinią na temat dotychczas opublikowanych rozdziałów!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro