Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział I Jayden_okropieństwo_Marshall

#zwycięzcywattpad na Instagramie


Dla wszystkich, który czują się niezrozumiani przez ludzi nie dążących do perfekcji. I dla Ciebie drogi czytelniku. Za to, że jesteś.


Gdy dzwoni pierwszy w tym roku dzwonek kończący lekcje jestem gotowa jak nigdy.

Długie, falowane włosy mam spięte wysoko w koński ogon tak mocno, że czuję jak wyrywa mi to cebulki z głowy. Choć wiem, że to szkodliwe, nie poprawiam ich. Pozwala mi się to lepiej skupić. A właśnie tego teraz najbardziej potrzebuję.

Napięcie rezonuje mi pod skórą. Szybko poprawiam makijaż, który i tak pewnie zaraz się rozpłynie. Rok szkolny rozpoczął się falą upałów i według prognozy nie zapowiadało się na poprawę.

Przeklinam słońce, gdy wsiadam do białego porsche, gdyż czuję jak górna część mundurka, prestiżowego liceum Fairfax Christian High School, przykleja mi się do ciała.

Jayden Marshall, który zajął już swoje siedzenie za kierowcą tylko na mnie zerka, gdy siadam na swoim miejscu. Nie rzuca żadnego komentarza, nic nie mówi, nie posyła mi nawet swojego popisowego uśmiechu. Choć stara się tego nie okazywać, wiem, że on też jest spięty.

Gdy znasz kogoś tak długo, jesteś w stanie dostrzec nawet najmniejsze odchylenie od normalnego zachowania.

Zwłaszcza gdy ten ktoś jest twoim największym wrogiem.

Widzę więc jak jego umięśnione od gry w koszykówkę ramiona napinają się lekko i jak nerwowo wystukuje na kolanie jakiś utwór, którego nazwy nie mogę sobie przypomnieć.

Ciemne włosy ma lekko zwilżone. Ulizane dokładnie tak jak lubi jego ojciec.

Chce się przypodobać.

Pamiętam jak jego ojciec mu o tym powiedział, całe wakacje chodził z ulizanymi włosami, aż wrócił do szkoły i znajomi go wyśmiali, wtedy wrócił do swojego dawnego stylu, do eleganckiego nieładu, który tak podobał się dziewczynom.

Ja się z niego nie śmiałam. Doskonale go rozumiałam. Potrzeba zadowolenia rodziców była silna.

Bardzo silna.

Czasami nie do powstrzymania.

Mason powiedział mi, że to jest chore, gdy zrywał ze mną przed wakacjami.

Pewnie miał rację, ale nie dbałam o to. Poniekąd cieszyłam się z takiego obrotu spraw dla naszego związku.

Rodzice i tak uważali, że Mason był nie dość dobry.

Gdy docieramy na miejsce mimo klimatyzacji czuje, że jestem cała spocona. Gołe uda odrywają się z cichym plaśnięciem, podczas wstawania.

Mam nadzieje, że Jay tego nie usłyszał, naprawdę nie mam teraz nastroju na jego żarty. On jednak czeka już na mnie przed wejściem.

Duży szyld bije nas po oczach. Jest wyrazem siły i potęgi firmy. Przyciąga spojrzenia wszystkich przechodniów, sprawiając, że nawet po długim czasie wracają pod te drzwi.

Zupełnie tak jak my.

Elegancki napis "Kancelaria Kowalski&Marshall" przetrwał wiele lat i już niedługo zostanie zmieniony. Po naszych studiach zostanie tam tylko jedno nazwisko, a to wszystko przez kłótnię naszych rodziców, która wydarzyła się kilkanaście lat temu i nieodwracalnie zakończyła ich przyjaźń oraz zapoczątkowała całą tą rywalizację.

Stoimy chwilę w ciszy przed drzwiami. Wiem, że już wszyscy na nas czekają.

Znam drogę do głównego gabinetu na pamięć. Wystarczy tylko kilka kroków, skręt w prawo i przejście przez ogromne szklane drzwi, aby tam dotrzeć, ale jakoś nie mogę się przemóc. Patrzę na Jaydena i wiem, że on czuje dokładnie to samo. Przez ten krótki moment czuje, jak się jednoczymy, jak tworzymy wspólny front przeciwko rodzicom.

Ale potem Jayden popycha drzwi i wszystko znika. Biorę głęboki oddech i potrząsam rękami próbując pozbyć się napięcia, które je ogarnęło.

Wygląda na to, że rywalizacja niedługo się zacznie.

****

Rodzice czekają na nas tak jak zawsze.

Ojcowie siedzą na fotelach a matki opierają się o tapicerowane zagłówki. Wygląda to nieco dziwnie, ale jestem przyzwyczajona do takiego widoku.

Mój ojciec i pan Grayson Marshall wstają, gdy wchodzimy z Jaydenem do gabinetu. Oboje sztywno podają nam ręce, a mama przyciąga mnie do siebie i szepcze mi powodzenia prosto do ucha, lekko wspinając się przy tym na palce.

Od dziecka byłam wysoka i nawet jej najwyższe szpilki nie zmieniają faktu, że muszę się pochylić. Kątem oka widzę jak Jay wita się w podobny sposób ze swoją matką. Brielle Marshall ubrana jest w elegancką sukienkę do kolan i w przeciwieństwie do Lijean Kowalski nie uśmiecha się podczas powitania.

Jest prawie tego samego wzrostu co jej syn, co czyni ją najwyższą kobietą jaką do tej pory spotkałam.

Gdy powitanie się kończy zajmujemy miejsca, które wskazuje Grayson. Mój ojciec, Robert, piorunuje swojego dawnego przyjaciela wzrokiem. On chciał to zrobić. Kłócili się w ten sposób od wielu lat, mimo że zanim ja i Jayden się urodziliśmy byli najlepszymi przyjaciółmi.

Teraz jednak się nienawidzili i gdyby nie ta rywalizacja najpewniej trzymaliby się od siebie z daleka.

Jak na zawołanie, nagle wszyscy poważnieją. Mój ojciec głaska się po kilkudniowym zaroście, gdy zaczyna przemawiać.

- Witajcie - zaczyna a jego ton jest jak zwykle oficjalny, nie ważne czy to w domy czy w biurze wszystkich traktuje jednakowo, jak klientów.

- W tym roku rywalizacja będzie wyjątkowo zacięta, mamy bowiem remis - kontynuuje pan Marshall i odsłania obiekt moich koszmarów, tablicę, na której co roku zaznaczane są nasze wyniki, dostrzegam rubryczkę z średnią ocen i niemal płonę ze wstydu. W zeszłym roku moja średnia wynosiła A-. Jay natomiast uzyskał zaszczytne A+ i przez całe wakacje był szczególnie z tego powodu wyróżniany. Mój wynik jest zaznaczony czerwonym kolorem, gdyż jest to pierwszy raz, kiedy moja średnia się obniżyła. W przeciwieństwie do Jaydena nigdy wcześniej nie miałam A- na koniec z żadnego przedmiotu.

Mu przytrafiło się to, gdy byliśmy w siódmej klasie. Od tamtej pory nie miał żadnego kolorowego kwadracika, nie po tym jak ojciec nie odzywał się do niego przez prawie pół roku z tego powodu.

- Tym razem, jednak przybierze ona trochę inną formę - mówi tajemniczo mój ojciec, a mama delikatnie przygryza wargę, zawsze była jak otwarta księga i teraz odczytuje z niej, że nie podoba jej się to co zaraz wszyscy usłyszymy. Cieszyłam się, że nie odziedziczyłam po niej tej cechy. Okazywanie emocji było słabością. - Jesteście już prawie dorośli, dlatego pomożecie nam w aktualnie trwającej sprawie zamiast brać udział w konkurencjach.

Przez chwilę panuje cisza i nikt nie wie co powiedzieć.

W tym roku nie miało być zawodów.

Pierwszy raz, odkąd pamiętam miało nie być testu wiedzy i innych równie wymagających zadań, za które mieliśmy zdobywać punkty.

Poczułam jednocześnie ulgę i rozczarowanie.

Tamto było znane. Wiedziałam mniej więcej co miałam zrobić a to.

To miało być coś zupełnie nowego.

- Każde z was będzie musiało wykazać się podczas zbierania informacji do obrony naszego klienta. Rozprawa jest za tydzień, do tego czasu musicie wykorzystać wszystko czego was nauczyliśmy, aby pomóc nam wygrać. Czy to jest jasne? - pyta pan Marshall

- Nie jesteśmy jeszcze prawnikami - zauważam lekko zdezorientowana, mieliśmy wykonywać pracę ludzi z wykształceniem, którego nie posiadaliśmy.

Której nie powinniśmy wykonywać ze względu na tajemnicę adwokacką.

Ze skośnych oczu mamy biło przerażenie.

Czy ja właśnie się przeciwstawiłam?

Brielle patrzy na mnie z pogardą a ojciec ze złością. Usta pana Marshalla zaciskają się w cienką linię i wiem, że on również jest zły. Żadne z nich nie przywykło do podobnego kwestionowania decyzji. Jednak zanim ktokolwiek zdąży coś powiedzieć, słyszę głos tuż obok siebie.

- Poddajesz się na starcie Kowalski? - mówi Jay a jego głos podszyty jest ironią - Nie sądziłem, że będzie tak łatwo - uśmiecha się sarkastycznie.

- Nigdy - odpowiadam a napięcie schodzi z twarzy dorosłych, już nie są źli. Prostuję się dumnie.

- Jutro podamy wam szczegóły - mówi mój ojciec.

Gdy wychodzimy z gabinetu razem z Jaydenem, obracam się, aby mu podziękować, ale na jego twarzy nie odmalowują się żadne emocje. Więc rezygnuję z tego zamiaru.

Całe popołudnie spędzam na zastanawianiu się, bo nie wiem, dlaczego, ale świadomie bądź nie.

Bo mój największy wróg, Jayden_okropieństwo_Marshall mnie dzisiaj uratował.


\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\

Cześć!

To moja nowa powieść z zupełnie nowego gatunku.

Mam nadzieję, że się Wam spodoba i zachęcam do zostawienia po sobie śladu!


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro