Rozdział 4
- Czy mogę wiedzieć, co chciałeś zrobić, chłopcze? - Kobieta ponowiła pytanie. Adrian czuł, że ta kobieta, kimkolwiek jest, miała pewien rodzaj władzy. Tylko nie wiedział, czy to jest władza nad życiem i śmiercią. Jednakże, wzbudzała nie tylko strach, ale i szacunek oraz respekt.
- Ja.. - zaczął powoli srebrnowłosy. - Chciałem ze sobą skończyć. Raz na zawsze.
- Dlaczego?
- A kimże jesteś, że zadajesz mi takie pytania? - zapytał trochę zbyt gwałtownie. Nagle rozległ się śmiech tejże tajemniczej kobiety. Jej śmiech był lekko przerażający. Tak straszny, iż Crevan cofnął się z przestrachem.
- Jestem Lavena i jestem panią Śmierci. Aniołem Śmierci dla ścisłości. - odrzekła spokojnie. - A ciebie jak zwą, chłopcze pragnący popełnić samobójstwo?
- Adrian Crevan - odpowiedział cicho srebrnowłosy.
- Wiesz, chłopcze. Trafiali mi się różni samobójcy i uwierz. Odbieranie sobie życia, to nie jest nic przyjemnego. Trzeba się mierzyć z konsekwencjami takiego czynu.
- Jednak inaczej nie potrafię. Ja...
- Cierpisz, z powodu kogoś, kogo bardzo kochasz. Mam racje? - Chłopak spojrzał na kobietę zaskoczony. Czyżby go rozgryzła? - Śmierć w końcu zjawia się po każdego. Nawet po tych, którzy są tymi złymi i powodują ból. Opowiedz mi o tym, chłopcze - poprosiła lagodnie.
- Ja .. Moja mama, gdy byłem niemowlakiem, została wygnana z zamku, z powodu tego jak wyglądam. Ojciec okazał się podłym łajdakiem bez serca, z powodu mojego koloru oczu jak i włosów - mówił. Lavena przyjrzała się dokładniej jego oczom.
- Faktycznie - przerwała mu na chwile. - Masz inny kolor oczy, jednakże... To czyni cię kimś bardziej wyjątkowym. A nie odmieńcem, czy dziwadłem. Mów dalej.
- Chciałem zostać rycerzem, by odegrać się na królu, za to co zrobił, ale..
- Odgonili cię i pobili. Mam rację? - Chłopak pokiwał głową.
-Tak - odrzekł, bawiąc się kawałkiem trawy. – W tym czasie moja kochana mama poważnie choruje. Chciałem po prostu zdobyć mnóstwo monet, aby zakupić lekarstwo dla niej. Jednak to mi się nigdy nie uda – ukrył twarz w dłoniach. - Zawiodłem kochaną mamę i teraz.. Ona umrze – poczuł łzy, więc zacisnął powieki. - Dlatego chce się zabić. Po prostu nie chce zostać sam. Ja.. Boje się – wybuchnął płaczem. Nagle poczuł, że kobieta go obejmuje i głaszcze, więc na nią popatrzył.
- Wiesz... Czasem lepiej jest to wszystko z siebie wyrzucić, niż to trzymać w sobie. Jednak.. Tak jak mówiłam samobójstwo nie jest rozwiązaniem. Jest najgorszych z grzechów, jakie można popełnić, jednakże... W twych oczach jest coś wyjątkowego. I ponieważ moja rola, jako anioła śmierci powoli dobiega końca, z powodu mniejszej mocy, mam dla ciebie propozycje, Adrianie Crevan..
Nastolatek tylko uniósł brew, patrząc na Lavene, gdy po chwili zapytał:
- Jaką propozycję, Laveno?
- Zostaniesz.. Mrocznym Żniwiarzem. - Chłopak rozszerzył źrenice w szoku.
Ciąg dalszy nastąpi...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro