Rozdział 5
Przepraszam za długą nieobecnośc, zgłosiłam tą opowieśc do Wattys 2017, wiec jeśli spodoba sie wam lub już spodobała to prosze o polecenie jej znajomym :) nieukrywam, że dużo wyświetleń da mi znak, że jestem na dobrej drodze i powinnam dalej pisac w takim stylu. Dziekuje a teraz zapraszam na rozdział :D
Zajechaliśmy do oberżysty Wiśniewskiego. Tam nas przyjeto, dostaliśmy jedzenie i pokoje do przenocowania. Nastepnego dnia poszłam biura, bedącego czymś w rodzaju sołectwa. Urzedował tam Klitzing-niemieckie nazwisko. Był właścicielem majątku w Dziebowie.
Nie szło mi o nic wiecej, tylko o dach nad głową. Wskazał mi mieszkanie po strażniku granicznym Nowelarzu, ale za kilka dni miał powrócic z rodziną. Poszłam ponownie do niemca. Otrzymałam dwu pokojowe mieszkanie z kuchnią i komórką po kolejnym strażniku granicznym, o nazwisku Wróblewski.
Jego rodzina ponoc nie miałą wrócic, dowodem na to były puste meble. Ułożyłam tam pożyczoną od Żony Wiśniewskiego pościel i łóżeczko dzieciece od szwagierki z Chodzieży. Skończyła sie nasza udrega w tułaczce. Cały październik właśnie tam spedziliśmy, wróciliśmy dopiero dwudziestego trzeciego.
Padał drobny, dokuczliwy i zimny deszcz. Codziennie byliśmy przemoczeni, nie wzieliśmy ciepłej odzieży. Na owe zdejmowaliśmy lekkie płaszcze i spaliśmy ubrani pod kocami. Ciepłem własnego ciała suszyło sie ubranie, a na skutek tego powstał reumatyzm, który do dziś mi dokucza.
Nie chodziło mi już o meble na trzy pokoje i jednej kawalerki meża, ale o jakieś przetrwanie. Nie wiedziałam nic o meżu ani o swojej rodzinie. Meble zostały przydzielone mieszkańcą stacji Dziebówko. Po pewnym czasie nastąpiła zmiana waluty, ze złotówek polskich. Nie pamietam dokładnie, ale zdaje mi sie, że 10 zł były równowarte 1 warce.
Kłopot, jak życ i jak długo tak zostanie, nie było widoku na lepsze czasy. Dobrzy polacy na miejscu pomagali nam, ale to nie wystarczało.Ustaliłam z Bronisią, że pojedzie ona do swoich rodziców. Zaopatrzyłam ją w pieniaze i dokłądny opis podróży na trase.Koniec rozmowy na czacie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro