🌹TRUSKAWKI🌹
Yuri z uśmiechem wyciągnął foremkę z upieczonym biszkoptem. Odłożył ją na blat i szybko ocenił czy nigdzie ciasto się nie przypaliło. Zdjął różowe, kuchenne rękawice i wyciągnął przygotowaną wcześniej masę z białej czekolady. Wystarczyło tylko pokroić truskawki i złożyć wszystko w jedno.
- Phichit?! - krzyknął, orientując się, że nigdzie nie ma kupionych rano owoców.
- Tak, mój najdroższy przyjacielu?
- Nie pajacuj. Gdzie są truskawki?
Tajlandczyk przez chwilę milczał. Po czym wyszedł, a kiedy wrócił spojrzał na bruneta oczami szczeniaczka, który coś przeskrobał, pokazując same zielone szypułki.
- Skoro miałeś na nie ochotę, nie mogłeś powiedzieć żebym kupił więcej? - spytał.
- Wtedy nie miałem na nie ochoty - oznajmił widząc, że Yuri nie jest zły.
- Jak ja mam teraz skończyć tort? - spojrzał na niego wymownie. Phichit wiedział co to oznacza.
- No dobra, pójdę już do tego sklepu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro