Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Stojąc oparty o balustradę na kuchennej werandzie domku w ponure czwartkowe popołudnie, Junhong tulił w dłoniach kubek z gorącą, parującą kawą, wpatrywał się w morze. Było bardziej wzburzone niż godzinę temu. Woda nabrała stalowoszarego koloru niczym kadłuby starych pancerników, drobne grzywacze były widoczne aż po horyzont.

W głębi duszy wolałby, żeby gość nie przyjechał. Pilnował gospody na prośbę przyjaciela i miał nadzieję, że dzięki temu znajdzie chwilę wytchnienia, teraz jednak wyglądało na to, że popełnił błąd. Po pierwsze, pogoda nie skłaniała do optymizmu - przez cały dzień radio ostrzegało przed potężnym sztormem, zbliżającym się wielkimi krokami - a on nie miał ochoty zostać bez prądu albo być zmuszony do niewytykania nosa na dwór przez parę dni. Przede wszystkim jednak, pomijając zasępione niebo, widok plaży przywoływał wspomnienia zbyt wielu rodzinnych wakacji, błogich dni, kiedy był zadowolony ze świata.

Przez długi czas uważał siebie za osobę szczęśliwą. Poznał Hoseoka, gdy był studentem pierwszego roku prawa. Uważano ich wtedy za idealną parę - Hoseok był wysoki i szczupły, miał czarne kędzierzawe włosy, on zaś był jeszcze wyższy od niego i nosił blond włosy. Wprowadzili się razem do domu rodzinnego Junhonga. Ich wspólna fotografia wisiała dumnie wyeksponowana na ścianie tuż nad łóżkiem w sypialni.

I był szczęśliwy. Uwielbiał gotować, utrzymywał w domu idealny porządek, chodzili razem na długie spacery. Gdy siostra Junhonga zaczęła chodzić do szkoły, pomagał jej chętnie w lekcjach, pierwszy zgłaszał się na ochotnika jako opiekun w czasie wycieczek edukacyjnych. Siedział godzinami na recitalach fortepianowych, szkolnych przedstawieniach, meczach baseballowych i futbolowych, uczył siostrę pływać, śmiał się do rozpuku, widząc jej minę, gdy po raz pierwszy przekroczyła bramę Disneylandu. Na jego bodajże dwudzieste pierwsze urodziny Hoseok zorganizował dla niego niespodziankę w super ekskluzywnym podmiejskim klubie, przyjęcie, na które zaprosił blisko dwieście osób. Panował doskonały nastrój, było mnóstwo śmiechu, ale później, kiedy dotarli do domu, zauważył, że Hoseok nie patrzył na niego, gdy rozbierał się przed pójściem do łóżka. Wręcz przeciwnie, zgasił światło i, chociaż Junhong wiedział, że nigdy nie zasypia tak szybko, udawał, że śpi.

Oglądając się za siebie, wiedział, że powinno to dać mu do myślenia, że nie wszystko jest takie, jak mu się wydaje. Poza tym nie oczekiwał też, że namiętność, która ich łączyła, nie będzie miała nigdy upadków, a tylko same wzloty. Był wystarczająco długo w związku, żeby zdawać sobie z tego sprawę. Założył, że powróci, jak to zwykle bywało, i nie przejmował się specjalnie. Niestety tak się nie stało. W wieku dwudziestu trzech lat zaczął martwić się o ich wzajemne stosunki i zaczął przeglądać poradniki na różnych blogach. Czasmi łapał się na tym, że myśli z utęsknieniem o przyszłości, kiedy sprawy się wyciszą. Miał nadzieję, że być może wtedy wszystko wróci do dawnego stanu.

Łudził się tak do chwili, gdy zobaczył Hoseoka podczas lunchu z Choa. Orientował się, że ten dziewczyna pracuje w firmie Hoseoka. Aczkolwiek Choa specjalizowała się w prawie lokalowym, podczas gdy Hoseok zajmował się sporami sądowymi, Junhong wiedział, że ich sprawy niekiedy częściowo się pokrywają, toteż wspólny lunch bynajmniej go nie zdziwił. Uśmiechnął się nawet do nich przez szybę. Wprawdzie Choa nie przyjaźniła się z nimi blisko, ale bywała w ich domu bardzo częstym gościem i zawsze dobrze się dogadywali, mimo że ona była o kilka lat młodsza i była singielką. Dopiero gdy wszedł do restauracji, zauważył, jak czule na siebie patrzą. I wiedział z całą pewnością, że trzymają się pod stołem za ręce.

Przez długą chwilę stał jak wryty, nie mogąc się ruszyć, zamiast jednak spotkać się z nimi twarzą w twarz, odwrócił się na pięcie i wyszedł, zanim zdążyli go zauważyć.

Na przekór sobie przyrządził tego wieczora ulubione danie Hoseoka i nie wspominał słowem o tym, co widział. Udawał, że nic się nie stało i po pewnym czasie zdołał wmówić sobie, że pomylił się co do ich wzajemnych stosunków. Może Choa przeżywała trudne chwile i Hoseok po prostu ją pocieszał. To do niego podobne. A może, pomyślał, jest to przelotna fantazja, której żadne z nich nie brało pod uwagę, romans w wyobraźni i nic poza tym.

Mylił się jednak. Ich związek zaczął staczać się po równi pochyłej i po kilku miesiącach Hoseok chciał się rozstać. Wyznał, że kocha Choa. Nie chciał tego i ma nadzieję, że Junhong go zrozumie. Nie rozumiał i powiedział mu to, mimo wszystko jednak Hoseok wyprowadził się.

Przeszło dwa lata później Hoseok prowadził aktywne życie, lecz w wypadku Junhonga było to nierealne. Wieczorem kładł się do łóżka, nie mogąc jednak zasnąć, ponieważ w jego głowie kłębiły się tysiące pytań. I choć nigdy nie powiedział o tym nikomu, czasami wyobrażał sobie, jak by zaregował, gdyby Hoseok stanął w drzwiach i poprosił, żeby przyjął go z powrotem. W głębi duszy zdawał sobie sprawę, że prawdopodobnie przystałby na tę prośbę.

Nienawidził siebie za to, ale cóż mógł poradzić?

Nie chciał takiego życia. Ani nie prosił o nie, ani się go nie spodziewał. Przestrzegał reguł gry. Przez te lata był wierny. Patrzył przez palce, kiedy Hoseok nadużywał alkoholu, przynosił mu kawę, gdy musiał pracować do późnej nocy, i nigdy się nie skarżył, gdy grał w weekendy w golfa, zamiast spędzać czas z nim.

Czy to o seks mu chodziło? Oczywiście Choa była młodsza i drobniejsza, ale czy naprawdę było to dla niego takie ważne, że rzucił z tego powodu wszystko? Czy on nic nigdy dla niego nie znaczył? Czy nie przeżyli wspólnie kilku lat razem? W takim razie po co z nim był?

A może, po prostu znudzili mu się faceci? Z pewnością po tak długim związku nie mieli sobie wiele nowego do powiedzenia. Przez te lata ich opowieści były przetwarzane i podawane w lekko zmienionych wersjach. Oboje doszli do punktu, w którym znali zakończenie już po kilku pierwszych słowach. Robili więc to, co robi większość ludzi - on pytał, jak mu poszło w pracy, Hoseok zaś, co słychać u niego. Czasami Junhong żartował, że nie mają ciekawych tematów do rozmów, ale czy Hoseok nie rozumie, że za kilka lat powtórzy się ta sama historia z Choa?

To niesprawiedliwe. Nawet jego przyjaciele byli tego zdania, toteż Junhong założył, że są po jego stronie. I możliwe, że tak rzeczywiście było, okazywali to jednak w dziwny sposób. Miesiąc temu wybrał się na przyjęcie z okazji świąt Bożego Narodzenia do małżeństwa, z którym przyjaźnił się od lat, i kogóż tam spotkał? Hoseoka i Choa. Oczywiście, zdarzają się takie sytuacje, lecz Junhong nie mógł nic poradzić na to, że poczuł się zdradzony.

Nie dość, że miał poczucie krzywdy i zdrady, to w dodatku był samotny. Od czasu wyprowadzki Hoseoka nie poszedł ani razu na randkę. Na początku zapowiedział sobie, że będzie ostrożnie dobierał partnerów, a kiedy doszedł do wniosku, że jest gotowy zacząć się znowu umawiać, sprecyzował w myśli zbiór cech, które powinny charakteryzować mężczyzę poszukiwanego przez niego. Pragnął kogoś inteligentnego, miłego i atrakcyjnego, ale przede wszystkim takiego, który zaakceptuje fakt, że wychowuje sam młodszą siostrę.

Hoseok może się bawić, Hoseok może czytać poranną gazetę w towarzystwie kogoś nowego, ale jemu nie jest to pisane.

Junhong wierzył zawsze, że Hoseok troszczył się o przyszłość, ponieważ to on zajmował się rachunkami. Okazało się, że tak nie było i Junhong musiał podjąć pracę na pół etatu. Nie martwił się tak bardzo o siebie czy siostrę, lecz bał się o swojego ojca.

W tydzień po jego rozstaniu ojciec miał wylew, a potem jeszcze trzy z rzędu, w któtkich odstępach. Wymagał teraz doglądania przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Dom opieki, który dla niego znalazł, był znakomity, ale jako, że jego siostra jest jeszcze zbyt młoda, żeby pracować musiał ponosić wszystkie koszty.

Jongup, który poprosił po raz pierwszy Junhonga, żeby dopilnował gospody podczas jego nieobecność, podejrzewał, że przyjaciel boryka się z kłopotami finansowymi, i zostawił mu znacznie więcej pieniędzy, niż było potrzeba na artykuły spożywcze. Junhong znalazł list, w którym Jongup napisał, że ma zatrzymać resztę jako gratyfikację za wyświadczoną przysługę. Junhong był mu bardzo wdzięczny, ale zapomoga od przyjaciela zraniła jego dumę.

Jednakże, jeśli idzie o jego ojca, pieniądze były jedynym problemem. Czasmi miał wrażenie, że tylko on jest po jego stronie. Potrzebował ojca, zwłasza teraz. Czas, który spędzał z nim, był dla Junhonga czymś w rodzaju ucieczki i przerażała go myśl, że ich wspólne godziny mogą się skończyć, dlatego że coś zrobił albo coś zaniedbał.

Co będzie z ojcem? Co będzie z nim i jego nastoletnią siostrą?

Junhong pokręcił głową, odpędzajac dręczące go pytania. Nie chciał o tym myśleć, szczególnie w tej chwili. Jongup obiecał, że będzie spokojnie - w książce była zapisana tylko jedna rezerwacja - i Junhong miał nadzieję, że pobyt tutaj rozjaśni jego umysł. Chciał spacerować po plaży, przeczytać kilka książek leżących od miesięcy na nocnej szafce przy jego łóżku. Chciał wyciągnąć się i obserwować latające mewy. Miał nadzieję znaleźć tu ukojenie, ale gdy stał na werandzie gospody w Gangneung, na której morze odcisnęło swoje niszczycielskie piętno, czekając na zbliżający się sztorm, czuł, że jego świat się wali.

Właśnie wtedy wybuchnął płaczem, a w kilka chwil później, słysząc odgłos kroków na werandzie, odwrócił głowę i po raz pierwszy ujrzał Bang Yongguka.

◈◈◈

Jest godzina 2:37, a ja właśnie dodaję rozdział. Jestem normalna? Chyba nie.

Miłej nocy, dnia, poranka, zależy kiedy to będziecie czytać. ♥♥♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro