Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 24


Przemoczeni i zziębnięci, udali się do swoich pokojów. Yongguk zrzucił ubranie i odkręcił kran. Czekał, aż zza zasłony zaczęła wydobywać się para i dopiero wtedy wskoczył pod prysznic. Minęło dobre kilka minut, zanim poczuł, że jego ciało zaczyna się rozgrzewać. Mimo że stał pod prysznicem dużo dużej niż zwykle i ubierał się powoli, Junhonga nie było jeszcze na dole, gdy tam wrócił.

Przy zasłoniętych szczelnie oknach w domu panował mrok i Yongguk zapalił światło w salonie, zanim przeszedł do kuchni, żeby nalać sobie filiżankę kawy. Deszcz bębnił wściekłe w panele przeciwsztormowe i ten dźwięk rozchodził się wibrującym echem po całym domu. Grzmiało bez przerwy, huk dochodził jednocześnie z bliska i z daleka, przypominało to dudnienie pociągów na ruchliwej stacji. Yongguk wrócił z kawą do salonu. Chociaż paliła się lampa, ciemne okna stwarzały złudzenie, że zapadł już wieczór.

Bang podszedł do kominka.

Otworzył szyber i dołożył do paleniska trzy polana, układając je tak, żeby uzyskać dobry przepływ powietrza, następnie dorzucił trochę podpałki. Rozejrzał się za zapałkami i znalazł je wreszcie w drewnianej skrzyneczce na gzymsie kominka. Gdy zapalił pierwszą, w powietrzu rozeszła się woń siarki.

Podpałka była sucha i zajęła się szybko. Niebawem usłyszał dźwięk przypominający trzask miętego papieru; zaczęły zajmować się również polana. Po kilku minutach dębowe szczapy rozpaliły się na dobre, wydzielając ciepło, i Yongguk przysunął fotel bliżej kominka.

Jest przyjemnie, pomyślał, wstając z bujaka, ale czegoś jeszcze brakuje. Przeszedł przez pokój i zgasił światło.

Uśmiechnął się do siebie. Tak jest lepiej. O niebo lepiej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro