Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1_To tylko kolega...

- Wszyscy już są ? - zapytała Mary podchodząc do mnie i prztulając mnie po raz kolejny.

- Nie ma jeszcze dwóch osób - powiedziałam ciągle wyglądając zza szklanych drzwi na parking przed hotelem.

- Słucham, kogo nie ma ? - usłyszałam znajomy głos za moimi plecami.

- Ciebie między innymi - powiedziałam i rzuciłam się chłopakowi na szyję, co nie uciekło uwadze moich wszystkich cioć, babć i kuzynek.

- Wszystkiego najlepszego kochanie ! - powiedział Kamil.

- Dziękuję bardzo - powiedziałam i poczułam delikatny pocałunek złożony przez mojego chłopaka na moich ustach.

Kamil to mój chłopak od 2 lat. Jest tylko trochę wyższy ode mnie. Nie jest umięśniony, a racze wygląda jak anorektyk. Jego żebra aż prześwitują przez skórę. Nie żebym widziała go bez koszulki, ale czasami jego t-shirty były doś opinające ciało. Jest blondynem, a jego włosy są zawsze w artystycznym nieładzie. Ma niebieskie oczy, w których wszystko widać dosłownie jak w lustrze. Nigdy nikomu się do tego nie przyznałam - no może po za Kubą, któremu od moich 15 urodzin mówię wszystko, - ale my nawet nigdy się nie całowaliśmy. To dzisiaj był właściwie ten pierwszy pocałunek, ale nie tak go sobie wyobrażałam. Myślałam o czymś w stylu : dwoje zakochanych ludzi na małym pomoście na warszawskich bulwarach w świetle księżyca i na tle fajerwerków. Ale rzeczywistość jest brutalna i skończyło się na przelotnym buziaczku trwającym jakieś 0,5 sekundy. Z zamyśleń wyrwał mnie głos :

- A to twój prezent na 18 urodziny.

Otworzyłam prezeznt od razu na oczach całej rodziny i wszystkich przyjaciół. W pudełku leżał nowiutki niebieski kask motocyklowy.

Tak, po moich 16 urodzinach zrobiłam prawo jazdy na motorower, a dwa tygodnie temu zdałam test teoretyczny na prawo jazdy kategorii B (na motor i samochód). Zmieniłam się troszkę. Już nie jestem słodką dziewczynką, tylko dojrzałą kobietą. Przestałam już bawić się pluszakami i lalkami. Po moich 15 urodzinach wszystko się zmieniło. Zaczęłam jeździć kaskadersko na motorze. Uwielbiam dźwięk startujących motorów, zapach palonej gumy z opon i uczucie, gdy mogę rozpędzić się do zawrotnej prędkości. To cudowne, że już nie długo będę mogła sama legalnie jedzić moim własnym motorem, na który zbieram od 16 roku życia. Nagle usłyszałąm znajomy głos. Wiedziałam do kogo należy :

- A na mój widok tak nie skaczesz z radości - usłyszałam nagle zza pleców.

- Kubaaaaaaaaaaa ! - podbiegłam i od razu go przytuliłam.

- We własnej osobie słoneczko - powiedział podnosząc mnie i kręcąc się ze mną na rękach.

- Tak dawno Cię nie widziałam. Wiesz jak się stęskniłam ?

- Wiem, ja też strasznie tęskniłem - powiedział chłopak i odstawił mnie mna ziemię.

- Musisz się bliżej przeprowadzić. Za rzadko się widujemy - udawałam szloch, ale chyba coś mi nie wyszło.

- Wiem Lenuś. I to w zasadzie mój prezent dla Ciebie, słoneczko - powiedział.

- Nie ogarniam - spojrzałąm na niego osłupiona.

- Mój prezent dla Ciebie, to wycieczka dla dwóch osób doooooooo... LAS VEGAS !!!

- Aaaaaaaaaaaaaaa - krzyczałam, bo w sumie tylko to mogłam z siebie wydusić. Od razu rzuciłam się Kubie na szyję, co wyraźnie nie spodobało się mojemu chłopakowi. - Nie wierzę, nie wierzę, nie wierzę...

- Oczywiście jedziesz ty i osoba towarzysząca, a wycieczka jest w pierwszym tygodniu ferii.

- Kubuś, ja nie wiem co powiedzieć - wydukałam.

- Wystarcz np. Dzięki brat, jesteś najlepszy ? - powiedział odstawiając mnie na ziemię.

- Kocham Cię - powiedziałąm ze łzami w oczach, bo szczerze mówiąc w życiu nie spodziewałam się takiego prezentu. W tle słyszałam tylko kroki mojego Kamila w stronę wyjścia.

Nie wiem dlaczego tak zareagował. Dobrze wie, co łączy mnie z Kubą. To jego kolega. Wiele razy tłumaczyłam mu, że nie ma żadnych powodów do zazdrości.

- No leć za nim - powiedział Kuba puszczając moje ręce, które jeszcze przed chwilą trzymał.

- Ok. Dzięki jeszcze raz. Za wszystko - złożyłam na jego policzku ostatni pocałunek i poszłam w stronę wyjścia, gdzie jeszcze przed chwilą udał się Kamil.

Po chwili usłyszałam z sali głośną muzykę, więc pewnie DJ rozpoczą zabawę. Spokojnie wyszłam przed lokal i zobaczyłam mojego chłopaka. Siedział na schodkach z głową podparta na kolanach i patrzył gdzieś w dal.

- Kamil - powiedziałam, ale nawet nie popatrzył w moją stronę. - Kamil, słyszysz mnie? - powtórzyłam, ale znowu, zero reakcji. Postanowiłam, że podejdę do niego. Jak pomyślałam, tak zrobiła i już po chwili siedziałam obok niego. - Kamil, co się stało? Wyszedłeś tak nagle...

- Nie mogę na to patrzeć, rozumiesz? - przerwał mi w pół zdania.

- Na co? No właśnie nie rozumiem.

- Na to jak tulisz się do tego całego, jak mu tam? Kuby - powiedział Kamil z wyraźną irytacją w głosie.

- Przecież wiesz, to tylko kolega - złapałam go za dłoń, którą on natychmiast wyrwał. - Myślałam, że się lubicie.

- NIE - krzyknął głośno, po czym wstał i otrzepał ubranie z niewidzialnego kurzu. - Przepraszam, ale pójdę już.

- Czekaj, co ???! - zapytałam. - Jak to pójdziesz ?

- Normalnie. To twoje urodziny i masz się dzisiaj dobrze bawić, a jeśli nie morzesz  ze mną, to rób to ze swoim Kubusiem. A ja wrócę do domu i proszę, nie zatrzymuj mnie.

- Chciałambym, żebyś został, ale jeśli chcesz - w tym momencie wstałam i stanęłam na przeciwko niego - to idź.

- Nie myślałem, że tak łatwo pozwolisz mi odejść. Chyba Ci na mnie nie zależy - powiedział, a ja myślałam, że zaraz wybuchnę.

- Przecież sam powiedziałeś, żebym Cię nie zatrzymywała - mój ton głosu zmienił się z łagodnej mowy na krzyk wchodzący w furię.

- Twoje tłumaczenia mnie nie interesują. Cześć Lena - i po prostu odszedł w kierunku swojego domu.

Przez chwilę byłam tak wściekła, że myślałam o rozszarpaniu wszystkiego, ale po chwili zrobiło mi się strasznie żal. Ze łzami w oczch weszłm do sali i od razu udałam się w strone łazienek. Musiałam się troche ogarnąć. Nie chciałam żeby ktokolwiek widzał mnie w takim stanie, tym bardziej w moje 18 urodziny. Kiedy już miałam otwierać drzwi poczułam sile ramiona zamykające w szczelnym uścisku. Po chwili usłyszałam cichy szept:

- Czemu moja księżniczka płacze? Coś się stało? - powiedział znajomy głos, a ja od razu opadłam na ziemię.








No i mamy drugi rozdział. Piszcie, czy wam się podoba. Każda krytyka mile widziana. Miłego czytania i gwiazdkowania.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro