54. Kocham go...
Siedziałam w parku na huśtawce i rozmyślałam nad tym co się wydarzyło trzy godziny temu. Tak. Siedzę już tu trzy godziny. Dlaczego? Ponieważ boję się... Inaczej . Wstydzę się wrócić do dormy po tym co zrobiłam . Siedziałam w miejscu z słuchawkami w uszach słuchając polskiego rapu (smutnego, ponieważ mówi to co jest prawdą , a polskiego dlatego , że znam ten język z racji tego, że jak dobrze pamiętacie mam tam rodzinne korzenie) i patrzę się przed siebie bez celu. Mija pięć minut i już słyszę z jakieś trzydzieste powiadomienie o kolejnym SMS. Rozumiem, że pewnie się martwią teraz o mnie, ale ja nie potrafię sobie tego wybaczyć co zrobiłam. Uderzyłam go. Dlaczego? Nie wiem. Coś we mnie wstąpiło. Nie rozumiem tego. I kolejny sygnał SMS .
K: Ari ?- usłyszałam czyjś głos , ale nie patrzyłam kto to mówił i gdzie jest - Ari!- powiedział trochę głośniej i mogłam rozpoznać kto to jest . Co on tu robi ?!
JM: Ari.- powiedział spokojny- Czemu nie odbierasz telefonu, ani nie odpisujesz ? - kucnął przede mną - Ari. Słońce. Martwiliśmy się o ciebie . Baliśmy się , że coś ci się stało. Nikt nie wiedział gdzie jesteś i czy wszystko a porządku. Na szczęście Kook miał pomysł gdzie możesz być . Więc ja , Suga i Jin poszliśmy w te trzy miejsca. Jak widać to ja ciebie znalazłem , więc to ja mam zaszczyt cię odprowadzić.
A: Co z nim?- zapytałam smutna
JM: Z kim skarbie ?- udawał głupiego
A: Doskonale wiesz o kogo mi chodzi. I doskonale wiedzieliście czemu nie dawałam znaku życia. I nie bierz mnie za idiotkę . Przecież wiem, czemu mnie nie szukał.
JM: Ari...- popatrzył na mnie ze smutkiem - Wracajmy do domu. Chłopaki odchodzą od zmysłów . Proszę wracajmy.
Zgodziłam się niechętnie i przytulona do niego wracaliśmy do dormy. Jimin próbował mnie pocieszyć . Niestety mnie nic nie da rady pocieszyć. Nawet taki przyjaciel jak on.
Doszliśmy do dormy, a moje nogi zaczęły się trząść. Spojrzałam na Parka błagalnie , a ten zatrzymał się na chwilę i mocno mnie przytulił. Zaczął szeptać mi do ucha, abym się tak nie bała .
JM: Ari. Spokojnie. Nic ci nie będzie. Nikt ci nic nie zrobi, ponieważ będę cały czas koło ciebie i będę cię pilnować skarbie.
Jego głos działał na mnie kojąco. Pokiwałam mu głową , że możemy dalej iść, a on się słodko uśmiechnął w odpowiedzi. Podszedł do drzwi i otworzył je przede mną . Pokazał ręką , abym weszła do środka , a ja właśnie w tym momencie poczułam się tak jakbym tu nigdy nie była. Śmieszne co? Weszłam do holu i zdjęłam swoje buty. Jimin stał za mną . Nie musiałam się nawet odwracać by to sprawdzić. Wiedziałam , że tam jest, ponieważ mi to obiecał.
- Ari?
Usłyszałam za sobą czyjś głos. Nie należał do Chin Chima . Odwróciłam się powoli i zobaczyłam przed sobą całą siódemkę. Uśmiechnęłam się do nich nieśmiało. Nagle w przeciągu sekundy znalazłam się w mocnym uścisku.
Wtuliłam się bezwładnie w niego i zaczęłam płakać. On jedynie głaskał mnie po głowie i szeptał , że jest wszystko ok. Ale ja wiedziałam , że to nie prawda. Ja go uderzyłam. Ja...
JK: Ari nie płacz. - mówił czułym głosem
A: Ale ja-a cię uderzyłam.- zaczęłam bardziej płakać
JK: Nic się nie stało skarbie. Najwyraźniej mi się należało.- zaśmiał się słabo
A: Właśnie , że nie. Ja nie wiem czemu tak zrobiłam .- podniosłam głowę i spojrzałam w jego oczy - Ja-a przepraszam Kook.
JK: Nie masz za co skarbie . - uśmiechnął się miło i wytarł spływające po moim policzku łzy
S: Dobra zakochańce. - zaśmiał się - Może zamówimy pizzę i coś obejrzymy? - zapytał , a wszyscy (prócz mnie i Jungkooka) pokiwali głowami na tak - A wy co? Nie chcecie nic jeść ?- zapytał zdziwiony
A: Wybacz kuzynie, ale jestem zmęczona. Pójdę już spać. Branoc wszystkim.- powiedziałam i zaczęłam już wchodzić po schodach kiedy nagle usłyszałam
JK: Ari czekaj. - podszedł szybko do mnie - Idę pogadać z Ari, a później chyba też się położę . Nie czekajcie na mnie .
Poszliśmy do mojego pokoju i niemal od razu rzuciłam mu się na szyję i zaczęłam znów płakać. Tak wiem głupie z mojej strony , ale cóż jestem sobą . Jungkook próbował mnie uspokoić. Właśnie za takie zachowanie go kocham. Oczywiście jak przyjaciela. Nie wyciągacie pochopnych wniosków. Nie spodziewałam się po nim nic więcej jak pocieszenia na stojąco ,ale on podniósł mnie i położył na łóżku. Po chwili położył się koło mnie i dalej mnie przytulał. Nic nie mówił. Najwidoczniej twierdził , że tego potrzebuje. No cóż. Nie mylił się. Leżeliśmy tak wtuleni w siebie jakieś dobre pół godziny, ale nikomu z nas to nie przeszkadzało. Usłyszałam jak drzwi od mojego pokoju się otwierają . Chciałam już zobaczyć kto to przyszedł, ale po chwili ta osoba wyszła. Już się boję kto to był i co sobie pomyślał. Przecież ostatnio chłopaki mają coraz głupsze pomysły.
Po chwili zaczęłam się robić senna, więc odsunęłam się lekko od mojego przyjaciela. Popatrzyłam na niego i spostrzegłam , że sobie usnął. Uśmiechnęłam się lekko i wstałam powoli z łóżka , aby przypadkiem go nie obudzić . Weszłam po cichu do łazienki i postanowiłam wziąć relaksujący prysznic.
Brałam już prysznic i nagle słyszę jak ktoś puka do drzwi. Zakręciłam wodę i krzyknęłam .
A: Kto tam?
JK: To ja. Chciałem się upewnić , że nie wyparowałaś bo nie ma cię już jakieś półtora godziny w pokoju. - zaśmiał się co było dobrze słuchać
A: Wyjdę za jakieś dziesięć minut i idę spać , więc jeśli chciałeś pogadać to jutro ok?
JK: Ja dzisiaj śpię u ciebie skarbie i nic tego nie zmieni .
A: A mój sprzeciw?!- zapytałam zdziwiona
JK: Też nie. - zaśmiał się znowu- Czekam pod kołdrą kochana. - i znów ten śmiech
Wyszłam po tych dziesięciu minutach niechętnie z łazienki i weszłam pod (już) cieplutką kołdrę. Przytuliłam się do mojego nowego "współlokatora" , który sam się wprosił i szepnęłam "dobranoc". On pocałował mnie w czoło i uśmiechnął się czule. Potem powiedział dobranoc i patrzył mi jeszcze chwilę w oczy. Nie wiem co się ze mną dzieje , ale pod wpływem jego spojrzenia zarumieniłam się . Na szczęście nic nie było widać bo jest ciemno. Zamknęłam szybko oczy i modliłam się, aby nie kazał mi na siebie spojrzeć. Na szczęście odpuścił , a ja dziękowałam za to Bogu . Z rumieńcami na twarzy zasnęłam w objęciach mojego Oppa.
Mam nadzieję , że się podobało.
Dzięki za wszystkie:
- czytanie 📖
- komentarze 📝
- gwiazdki 🌟
Pozdrawiam 💓😘❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro